tag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post5817448558791472020..comments2023-09-28T10:05:30.795+02:00Comments on Tylko ludzie, w których jest siła walki są zdolni przetrwać i osiągnąć swój cel!: "Walczę i zwyciężę" Rozdział 8 - Ostatni rozdział części pierwszejRudahttp://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comBlogger159125tag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-50913094560859685692016-11-23T15:59:09.539+01:002016-11-23T15:59:09.539+01:00Na szczęście będzie kontynuacja i nie zakończę teg...Na szczęście będzie kontynuacja i nie zakończę tego na dwóch śmierciach. Lubię, gdy opowiadanie niesie ze sobą jakiś morał a w takiej śmierci z pewnością by go nie było xD Albo za mało.<br /><br />Nie kwestionuję, że Jacob jest nieciekawą i denerwującą postacią. Bardzo możliwe, że właśnie tak jest, ale ma tu dość ważną rolę, więc będzie trzeba z nim jeszcze wytrzymać :D<br />Dziękuję za komentarz ;)Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-51251780110622895592016-11-17T12:41:25.240+01:002016-11-17T12:41:25.240+01:00Powiem ci, że to świetnie zakończona pierwsza częś...Powiem ci, że to świetnie zakończona pierwsza część. Wiem, że brzmię trochę sadystycznie, ale skojarzyło mi się o z "Mrocznym Rycerzem", w każdym razie a aspekcie tego trójkąta Colin-Cat-Jacob. Na swój sposób dobrze, że wybrała narzeczonego, ale cholerne szkoda, że zabiłaś Colina. Nie wiem, czy na pewno umarł, ale to było okropne. Jednak najlepiej wypadła końcówka, bo w pewnym momencie naprawdę myślałam, że Cat również zginie i ogólnie cała ta historia prowadzi do śmierci głównym bohaterów. Nawet mnie zaszczypało w oczach, kiedy tak biegła przez ten las i słyszała śmiech Colina. Dobra, do tej pory mnie szczypie. Mimo technicznie dobrego zagrabia, nieładnie że go tak potraktowałaś. Serce będzie boleć. <br />No i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten Jacob. Nie zdziwiło mnie, że Cat go wybrała, bo ona ani przez moment się nie zastanawiała w trakcie historii, czy powinna się z nim wiązać. Nawet jeśli ja tej relacji nie lubiłam, to Catia często zachwycała się swoim narzeczonym i niech jej będzie. Natomiast Jacob jest po prostu paskudny, nie mogę go już znieść, mam nadzieję, że ktoś go też zabije ;p Bo naprawdę - jego dziewczyna pracuje w kryminale, ewidentnie czegoś się boi i chce uciekać, wraca w środku nocy mokra u w obcych ciuchach... naprawdę to jest czas i miejsce na stękanie obrażonego chłopaka? Nie powinien zacząć od "czy nie jesteś ranna?".W ogóle ten Jacob to taki facet bez jaj, strasznie mnie wkurza. <br />No i tyle chyba. Pozdrawiam! WandaWadlewahttps://www.blogger.com/profile/15058471393897206771noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-3813596201743760832016-10-17T21:04:52.839+02:002016-10-17T21:04:52.839+02:00Z tymi powtórzeniami/wyjaśnieniami (w sumie nie wi...Z tymi powtórzeniami/wyjaśnieniami (w sumie nie wiem, jak określić ten fragment) to taka trochę cienka linia i balansowanie na krawędzi:D Bardzo łatwo zaszkodzić zamiast zadziałać na korzyść. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się podobało ;*<br /><br />Już mi słów brakuje, by wyrazić moją radość na Twoje komentarze i reakcje. Ogromnie, ogromnie się cieszę! Naprawdę <3<br /><br />I dziękuję za kolejny komentarz ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-83163839498139486522016-10-17T13:04:06.526+02:002016-10-17T13:04:06.526+02:00Zabawne, jak Cati rozmawiała z Cooperem to akurat ...Zabawne, jak Cati rozmawiała z Cooperem to akurat w tle leciała mi piosenka z tekstem „don’t leave” :D<br /><br />Wiesz co jeszcze mi się podoba w Twoim stylu? „Osiedle, które ponad dwa miesiące temu spłynęło krwią dziesięciu niewinnych ofiar — kobiet i mężczyzn, którzy zupełnie nieświadomi niebezpieczeństwa, wyszli do sklepów, prac, na spacer, po czym zostali porwani i brutalnie zamordowani za winy swoich bliskich. Osiedle, które przez cały ten czas było tylko pobocznym wątkiem, miało zmydlić oczy śledczym i stanowić ukrytą wiadomość dla władz państwa oraz hamować dalszą niesubordynację podwładnych.” – Przypomnienia w tym stylu. Krótko, zwięźle i konkretnie. Warto czasem wstawić takie rzeczy, tym bardziej jak się publikuje w częściach co jakiś czas. To dobry sposób na krótkie przypomnienie by nie trzeba było wracać np. do tego wątku z Sojusznikiem ;)<br /><br />„To była pułapka, w którą celowo wpakował ją Cooper.” - O ja pierdole! :O ale akcja! Ty naprawdę zajebiście potrafisz zaskakiwać… Ostro…<br /><br />O rany, cóż za emocje… Teraz żałuję, że to przeczytałam, bo zaraz wychodzę do pracy i nie mogę się wziąć za kolejną część :( I będę teraz to przeżywać do 22 xd<br /><br />Tyle emocji!<br /><br />Legnalegnahttp://annaniedbal.pl/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-33352037383645735152016-10-11T21:44:10.635+02:002016-10-11T21:44:10.635+02:00Z taką otwartą niechęcią do niego się jeszcze nie ...Z taką otwartą niechęcią do niego się jeszcze nie spotkałam. Tak, jesteś dla niego okrutna xD<br />Dziękuję za komentarz ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-6438482083857091312016-10-08T15:23:56.069+02:002016-10-08T15:23:56.069+02:00Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że cieszę się, ...Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że cieszę się, że zabiłaś Colina :D O ile on rzeczywiście jest martwy, na co mam nadzieję (jestem okrutna, wiem :D). Krótki komentarz, wiem, ale czuję się w pełni usatysfakcjonowana tym rozdziałem, więc nie mam nic więcej do powiedzenia. No i jestem zbyt leniwa, żeby wymyślić coś bardziej rozbudowanego :D Wybacz :D <br /><br />Pozdrawiam,<br />ellain. kudikothttps://www.blogger.com/profile/10269364862876644688noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-10121911232574542202016-09-06T18:36:42.528+02:002016-09-06T18:36:42.528+02:00Nie mogłam postąpić inaczej:< Taka była moja ko...Nie mogłam postąpić inaczej:< Taka była moja koncepcja od samego początku i niestety, gdybym ją zmieniła, to wszystko by się potem posypało:(<br /><br />Kochana nawet nie wiem jak Ci podziękować za tyle miłych słów! Aż mnie się ręce teraz świerzbią, żeby przysiąść do pisania następnych rozdziałów. Serio, to jest taki zastrzyk motywacji, że aż nie wiem, co powiedzieć.<br />Dziękuję! ;**Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-81222243566193863782016-09-06T14:29:31.609+02:002016-09-06T14:29:31.609+02:00No i mi go zabiłaś. Już myślałam... Miałam nadziej...No i mi go zabiłaś. Już myślałam... Miałam nadzieję, że przy tej wersji opowiadania go oszczędzisz, a jednak nic z tego! Z drugiej strony, przynajmniej problem się rozwiązał i Cat już nie ma dylematu oraz nie będzie się czuła dziwnie w obecności Colina, który na pewno nie przestałby jej kochać.<br /> Choć jest to przeróbka poprzedniego opowiadania, to liczyłam na coś innego. Nie mówię oczywiście, że to było złe, bo było wręcz genialne, lepiej napisane... Ale jednak miałam nadzieję, że nie będzie tak ostro i dramatycznie :D<br />Wiedz, że kiedy to czytałam, to serce biło mi jak szalone! Twój blog, a właściwie Twoje opowiadanie, nie tylko nadaję się na książkę (którą mam nadzieję, kiedyś ustawić na swojej półce!) ale na dobry film! Chociaż serial też byłby z tego świetny, chociaż nie wiem czy byłabym na tyle cierpliwa, żeby czekać na kolejny odcinek!<br />Wspaniałe! Podziwiam Cię, ze tak wszystko ogarniasz i masz tyle pomysłów...! :*Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/01767497939131582463noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-18760433405661904182016-07-14T22:48:44.923+02:002016-07-14T22:48:44.923+02:00Tak, ja rozumiem o co chodzi - o to, żeby to czyte...Tak, ja rozumiem o co chodzi - o to, żeby to czytelnik wyciągał wnioski zamiast dostawać je na tacy od autora. Ja sama zwracam na to uwagę w opowiadaniach, sama ganię autorów, gdy czegoś takiego nie robią i zbyt wiele rzeczy piszą dosadnie. Ale jak przychodzi do pisania własnego dzieła i tworzenia własnych bohaterów, to sprawa wcale nie wygląda tak prosto. Inaczej odbiera się swoją pisaninę, a inaczej tekst, który stworzy ktoś obcy. Dlatego pisząc rozdziały nie sądziłam, że Catherina będzie odbierana jako ktoś przekoloryzowany i wiecznie idealny, mimo rażących wad. Wiem o co chodzi. Aczkolwiek powiem szczerze, że to wytknięcie poszczególnych - denerwujących - zdań z pewnością byłoby bardzo pomocne. Wiedziałabym dokładnie co i jak działa na czytelnika.Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-66139200382535638282016-07-14T22:43:03.661+02:002016-07-14T22:43:03.661+02:00Samo pisanie o dzieciństwie Catherine nie było nic...Samo pisanie o dzieciństwie Catherine nie było niczym złym i samo przedstawienie jej sytuacji rodzinnej nie byłoby uznane przeze mnie za żadne tłumaczenie tej postaci, gdyby ograniczyło się jedynie do przedstawienia przeszłości bez wplatania tłumaczeń. Ja kiedyś wrócę do tego rozdziału i ci wytłuszczę o co mi chodziło, o które zdania konkretnie, których czytanie nawet mnie męczyło i sprawiło, że przewracałam oczami, myśląc "znowu, pff". Przekażę ci to kiedyś mailem, obiecuję, a tutaj jedynie mogę podać przykład wzięty z nieco innej bajki, tylko szukam takiego, który by nie był wzięty z mojej.<br />Gdyby stworzyć postać, mężczyznę, wychowywanego tylko przez matkę i opisać fragment jego dzieciństwa, które byłoby albo robieniem z niego małego króla, kochanego syneczka, jedynego cudownego dziecka, albo obarczaniem go swoimi problemami, postawienie go na piedestale jako jedynego mężczyzny w domu, choć jeszcze byłby chłopcem, to tak naprawdę wystarczyłoby, gdyby w późniejszych fragmentach opowiadania on był albo zniewieściały i rozpuszczony, albo męski, decyzyjny ale z dystansem, nieco niedojrzały, bo gdy podejmuje się wiele decyzji dorosłych jako dziecko, to potem jako ten dorosły często nadrabia się braki z dzieciństwa. Jednak nie trzeba byłoby o tym pisać, że to jest nadrabianiem braków, albo winą jego matki, że nie dojrzał i zatrzymał się w nastoletnim wieku. Wystarczyłoby dać czytelnikowi samemu dojść do takich lub innych wniosków, pobudzić w nim myślenie, niektórych nawet do myślenia zmusić, nie podając tak wszystkiego na tacy.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09109172438211540211noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-13733494576947884892016-07-14T22:34:37.432+02:002016-07-14T22:34:37.432+02:00Tak przemycam ciągle tą Lis i tego Dana, bo ja już...Tak przemycam ciągle tą Lis i tego Dana, bo ja już nawet przeczytałam dwa kolejne rozdziały, ale póki co postanowiłam o nich milczeć i w odpowiednim miejscu je skomentować, by nie łączyć tak tej części kryminalnej z tą obozową, ale przyznam tutaj, że rozdział bez Catherine mnie zachwycił samym tym, że dałaś od jej nieskazitelności (skaz przedstawionych nieskazitelnie) odetchnąć.<br />Teraz odbiegnę od Morgan i przejdę do Jacoba. Mężczyzna ten nie jest idealny, a jego wadą jest lizanie stóp pani, co ujmuje mu męskości. Nie mam zastrzeżeń do tego, że mężczyzna gotuje i dba o dom, gdyby miał dla kogo to robić, on to jednak robił z myślą o kobiecie, która zupełnie go nie doceniała, bo to co myślała to jedno, a to co jemu okazywała to drugie, a nieustannie okazywała mu, jak ma go głęboko w dupie. Związek więc bardzo żywy i w życiu często dostrzegalny. Sama niejednokrotnie doszłam do wniosku, że moi najlepsi koledzy (nie w tym sensie, że dobrzy koledzy, a że najlepsi pod względem wielu zachowań) trafili na najgorsze zołzy i oni zdają się być na to zupełnie ślepi, choć wszyscy wokoło to widzą. Podobnie jak moje koleżanki, te co się starają, dbają o domy, dzieci, pracę, finanse, trafiły na mężczyzn, dla których ważne jest wszystko tylko nie one. U Catherine i Jacoba było identycznie. Jacoba wadą było też, to że w odpowiednim momencie nie potrafił uderzyć pięścią w stół i zawalczyć o swoje. Tam pod koniec próbował walczyć, ale było to strasznie nieudolne i szybko odpuścił, a ona nawet w obliczu zagrożenia życia chciała wziąć Colina z nimi w podróż, nie konsultując tego z narzeczonym. Może sytuacja ją przerosła, może nie myślała wtedy racjonalnie, ale wydaje mi się, że nawet jakby do tego ślubu doszło, to ona i tak zamiast miesiąca miodowego, siedziałaby z Colinem w piwiarniach. Pytanie więc takie - jaki normalny mężczyzna chciałby mieć taką żonę, która wiecznie zajęta jest kumplem, pracą, piwiarniami dla odskoczni i jedynie korzysta z wygód jakim jest potrafiący gotować mąż (jeszcze z seksu czasami korzystała)? To pytanie sprawia, że trochę Jacob wysuwa się na podejrzany plan. Nie umiem zrozumieć jego fascynacji Morgan, powodów do miłości jaką ją darzył.<br />Podobała mi się część kryminalna, całe śledztwo. Obecnie czytam dużo kryminałów, bo przygotowuję się do drugiego podejścia w pisaniu "Zasady Jubilera". Myślę, że jeszcze ponad rok się będę do tego przygotowywała i na takich opowiadaniach jak twoje też się uczę. Najbardziej utkwiła mi w pamięci informacja o tym jak prawidłowo mówi się na odciski palców oraz jak długo czeka się na badania DNA.<br />W pamięci utkwił mi też wątek Alberta, który choć był postacią tak małą na tle innych, to wzbudził moją sympatię, pomimo tego co sąsiadka o nim gadała, bo takie jak ona to zawsze gadają. Kolejnymi takimi postaciami byli rodzice jednej z ofiar, ich relacja z córką, dbanie o wnuki i ich bezpieczeństwo. Zaimponowali mi i dostrzegłam między tą denatką a Catherine cechy wspólne. Wydaje mi się, że ona też dla chorej, zawodowej ambicji byłaby w stanie poświęcić nie tylko męża, ale i dzieci. Sama nie miała matki, więc z taką kobiecą miłością, instynktem żony i matki już widać było, że ma wielkie trudności, a to mogłoby się tylko potem pogłębić, bo im dalej w las, tym więcej drzew. Ale istnieje też prawdopodobieństwo, że wtedy mogłoby jej się zupełnie odmienić, bo dostrzegłam, że takie typy jak ona zawsze podążają jedną z tych dwóch dróg.<br />Pozdrawiam i przechodzę pod ostatni rozdział, by się pod nim wypowiedzieć. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że nie pisała pod każdym rozdziałem "przeczytałam", gdy wszystkie skomentowałam pod tym jednym. Zasada z "przeczytałam" wydaje mi się zwyczajnie głupia, ale to twój blog i nie mam prawa ci rządzić, twoje podwórko, więc możesz po nim nawet na golasa biegać, że tak to ujmę w metaforę.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09109172438211540211noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-84567323136306721812016-07-14T22:31:34.249+02:002016-07-14T22:31:34.249+02:00Co ja mogę powiedzieć... Masz rację. Wiem, że ją m...Co ja mogę powiedzieć... Masz rację. Wiem, że ją masz i kilka osób napisało mi już, że za bardzo idealizuję Catherinę, że z bardzo ją tłumaczę. Mam tego świadomość, dlatego w kolejnych rozdziałach staram się nie idealizować żadnej postaci. <br />Problem polega na tym, że w takim razie powinnam trochę pozmieniać poprzednie rozdziały. Usunąć jedne zdania, a inne zmienić lub dodać. Tylko że nie chcę już mieszać, bo wyszłoby na to, że połowa czytelników będzie znała taką wersję Catheriny, a druga połowa inną. <br />Pisząc rozdziały nie sądziłam, że napomknięcie o dzieciństwie Catheriny będzie odebrane jako tłumaczenie jej zachowania. Chodziło mi o pokazanie, czemu ta postać jest tak trochę... męska i z czego to się bierze. Ja osobiście nie uważam, by wszystkie jej zachowania były dobre. Wiem, że robi źle. Tylko chyba nie umiem tego pokazać innym xDRudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-10846396698893545892016-07-14T22:15:46.268+02:002016-07-14T22:15:46.268+02:00Gdy pisałam o tym, że Catherine nie martwi się sta...Gdy pisałam o tym, że Catherine nie martwi się stanem Colina i nie zastanawia z czego ono wynika, nie chodziło mi o tego SUV-a i być może użyłam za dużego skrótu myślowego, ale miałam na myśli to, że on rwał się wcześniej do pracy odpowiedzialnej i trudnej, a nagle tej jednej, jedynej nie chce przyjąć i tłumaczy to czym? Śmiercią przyjaciela. Cholera, on jest policjantem, śmierci w jego zawodzie pełno i pewnie na niejednym pogrzebie kolegi i przyjaciela był. Ja wiem, że takie wydarzenia odciskają na psychice ludzi piętno, ale bez przesady, by nagle nie chciał się zabierać do trudnych spraw. Jeśli ma takie podejście jako śledczy, to od razu niech przejdzie na rentę chorobową na wariata, albo zatrudni się do pracy w warzywniaku. Wydaje mi się, że jako policjant z takim charakterem jaki mu zbudowałaś, tym bardziej powinien łaknąć takich spraw, by poniekąd pomścić śmierć Marca, choć to może nie jest sprawa powiązana z nim, bo wtedy mógł o tym nie wiedzieć, ale podobna i nie powinien dać się złamać. To Cati powinno zmartwić, zainteresować, zadziwić i ja jako partnerka kogoś takiego, choćby tylko służbowa, doszukiwałabym się w takim zachowaniu przyjaciela drugiego dna i zamiast myśleć o sobie i JA CHCĘ TĘ SPRAWĘ (Cat tam to była jak mała dziewczynka tupiąca nóżkami), powinna pomyśleć, ale ona często nie myśli pod kątem innych, a jedynie pod swoim i swojej wygody, więc szczególnie mnie to nie zdziwiło. Myślałam wcześniej, że Colin jest wyjątkiem i jego nie będzie traktowała tak jak Jacoba, jak zbędnego do życia powietrza, które czasem tylko jej przyjemnie pachnie i dobrze ją pieprzy. Sądziłam, że do Colina żywi jakieś ludzkie odczucia, mniej egoistyczne, ale najwidoczniej się pomyliłam. I tu powracam znowu do tego faworyzowania Catherine, wybielania jej, takiego oczyszczania perfumowaniem smrodu jaki zdarza jej się robić. Ty ani razu jej zachowania, które można uznać za złe i niewłaściwe, trochę zepsute, nie podkreśliłaś, a zaraz wystawiałaś jej pozytywne cechy na prowadzenie albo tłumaczyłaś te negatywne zachowania tak, by nie można było jej skrytykować. Pewnie dlatego tak mało czytelników dostrzega tę jej egoistyczną naturę, bo tłumaczenia i wyjaśnienia często nie pozwalają na samodzielne wyciąganie wniosków, a zmuszają do tego, by czytelnik uważał jak autor. Zawsze wydawało mi się, że nie o to chodzi w pisaniu, by przekazywać swoje podejście, swoje poglądy i swoje zdanie o bohaterach podczas pisania rozdziałów, a by pozwolić czytelnikom patrzeć na bohaterów po swojemu i potem poznawać te ich spojrzenia, ewentualnie z nimi o nich dyskutować. Wydaje mi się, że to co ja uważam za negatywne w zachowaniu Cat, ty uważasz za pozytywne, stąd wynika to, że ją tłumaczysz, bo po troszku chyba nie możesz znieść, że ktoś mógłby ją wykląć albo mocno po niej pojechać jak po łysej kobyle. Mnie brakowało w tym równowagi, bo przy Colinie, Jacobie ją zachowałaś, przy Ali też, ale przy Cati nie, a już to, że jako narzeczona Smitha przyglądając się Colinowi, zachwyca się tym jakie on ma powodzenie można było skomentować negatywnie w narracji, tak samo to, że egoistycznie podchodziła do wielu spraw, najbardziej do Jacoba i sprawy swojego małżeństwa. Gdybym ja planowała ślub, a mój narzeczony miał na to całkiem wyjebane, to bym zerwała. Ty nawet nie napisałaś tego, że Cat ma na to całkiem wyjebane, tylko ją tłumaczyłaś pracą, zadaniem, dbaniem o formę, brakiem czasu. Dziwne, że znajdowała czas nawet na to, by iść z byłym do baru, ale nigdy na to, by w barze posiedzieć z przyszłym mężem i tam, przy piwie obgadywać kogo koło kogo usadzić. Nie mówię, że musiałabyś zmienić wydarzenia i nagle do baru wysłać ją z Jacobem zamiast z Colinem, ale czasami przydałoby się, by narrator nie był w Catherine wpatrzony jak w obrazek bez skazy albo skazy jej tłumaczył, a ją skrytykował, tak jak zdarzało mu się skrytykować zachowania innych bohaterów. U Cati to była jednostronna faworyzacja.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09109172438211540211noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-54937640981267034252016-07-14T22:05:19.680+02:002016-07-14T22:05:19.680+02:00Dotarłam dzisiaj aż tutaj. Twój blog był świetnym ...Dotarłam dzisiaj aż tutaj. Twój blog był świetnym sposobem na oderwanie się od problemów prywatnych, choć sama nie wiem czy za problem mogę uznać wywalenie z pracy, tylko za to, że nie chciałam wykonywać czegoś co nie należy do moich obowiązków i za co nikt by mi dodatkowo nie wypłacił. Ponieważ siedziałam potem u koleżanki i pilnowałam jej młodszych braci, gdy ona poszła na randkę (uważała, że to tylko kumpelski obiad), to postanowiłam zajrzeć na twój blog i tak czytałam, czytałam i czytałam i poczyniłam nawet w międzyczasie notatki, by niczego nie pominąć. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, gdy napiszę to wszystko pod tym rozdziałem, a nie będę się cofała i niepotrzebnie marnowała czas oczekując aż te wszystkie strony się pootwierają.<br />Przeczytałam też twoją odpowiedź i też odpowiem na nią tutaj. Było tam o Colinie, SUV-ie i tym, że mocno ją faworyzujesz. Pisząc o faworyzacji nie miałam na myśli tego, że to ona wychodzi mocno na pierwszy plan, bo to jest jak najbardziej normalne, gdyż to ona jest główną bohaterką. Chodziło mi jedynie o to, że nie dajesz czytelnikowi samodzielnie wyciągnąć niektórych wniosków, tylko z góry mu zarzucasz, że Cati nigdy nie robi niczego złego, a jak robi coś złego, to w dobrych intencjach, z braku innego wyjścia lub tłumaczysz to w inny sposób, ale zawsze ją tłumaczysz. Wydaje mi się, że czasami wystarczyłoby, bez takich tłumaczeń. Bardzo rzuciło mi się w oczy, gdy wspominałaś jej ojca. Wspomnienie było jak najbardziej potrzebne, by ją zrozumieć, ale tam już nie trzeba było dopisków, że to przez to, że chował ją samotny mężczyzna ona jest mniej kobieca i taka jaka jest. Wystarczyło wspomnieć jej dzieciństwo i dać wyciągnąć czytelnikowi wnioski. Sądzę, że tylko prawdziwy, całkowity debil nie dodałby dwóch do dwóch, a jeszcze większy debil uczyniłby z tego pięć. Nie chcę też obrażać twoich czytelników, ale niestety przeglądając komentarze co niektórych, odnoszę wrażenie, że wcale nie zwracają uwagi na to co czytają, a jedynie zależy im na tym, by oblecieć tekst, a w komentarzu wcisnąć coś co by znaczyło, że przeczytali, a nie go oblecieli. Skąd więc wnioskuję, że tylko go oblecieli? Bo w kolejnym komentarzu za 2-3 rozdziały pytają o oczywiste, mylą bohaterów, gubią istotne fakty i to nie takie, które wtrąciłaś raz czy dwa, ale takie, które były wałkowane co chwila i przemycane co chwila do opowiadania. Choć może ja za dużo od ludzi wymagam, w końcu nawet na tej stronie, gdzie dodali recenzję twojej powieści wywnioskowali, że Dan to mąż Lis, gdzie ja od początku domyśliłam się, że Lis to Alyson, a jej mężem był ten, z którym się rozwodziła, a nie Cardona. Teraz przyszło mi na myśl, że może ty tak przemycasz często te poszczególne informacje i wiele rzeczy powtarzasz, nie dopuszczasz do samodzielnego wyciągania większości wniosków ani dopowiadania sobie tego co dopowiedzieć się by dało, bo wynikałoby z treści, bo wiesz, że czytają cię też tacy, którzy robią to na tyle nieuważnie, że nawet jak to przekażesz to i tak połowę pogubią.<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09109172438211540211noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-61299885699515204642016-07-13T18:11:57.835+02:002016-07-13T18:11:57.835+02:00E no nie mów, nie umarł jak pies! Poświęcił życie,...E no nie mów, nie umarł jak pies! Poświęcił życie, dla osoby, którą kochał. Czy może być piękniejsza śmierć? Piękniejsza z perspektywy osoby trzeciej.<br />Wiem, że jestem podła. Tym bardziej, że niektórym czytelnikom odbieram Colina już po raz drugi. Ale taką myśl miał autor, cóż zrobić;D<br />I masz rację, teraz się zacznie, hah! :D<br /><br />Dziękuję za komentarz! ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-39728514815219817572016-07-11T12:03:50.652+02:002016-07-11T12:03:50.652+02:00Z tym "Kuperem" to mnie położyłaś, haha ...Z tym "Kuperem" to mnie położyłaś, haha :D Podoba mi się! Nowa ksywa dla zdrajcy :D Gdyby nie to, że zaraz rozwalę to miasto, to z całą pewnością wprowadziłabym glinę Ewelinę. Minęłaś się z powołaniem, ale przemyśl to. Może nie jest jeszcze za późno. Kuper Cię poprze;D<br /><br />Co do tej śmierci Colina, ja w większości moich odpowiedzi na komentarze wyrażałam się o Colinie tak jakby żył i miał żyć. Nie chciałam pisać w formie przeszłej, żeby nie spoilerować, że coś mu się stanie. Także kto wie, może rzeczywiście wprowadzę Evelinę jeśli Colin przeżyje. JEŚLI Przeżyje. Ale nie odbieram nadziei;D<br /><br />Rzeczywiście nie zmieniłam dużo jeśli chodzi o samo wejście Czarnych (nawet nie wiem czy nadal będą się tak nazywać :D). Ale znacznie zmieniły się okoliczności, które ich do tego przyjazdu skłoniły no i styl. Pisałam to od nowa, chociaż podobnie;D<br /><br />Znalazłaś mnie?! O rany, a jak? :D Albo nie, nie mów. Inni 'informatycy' niech kombinują sami:D Ale zaproś mnie do znajomych! Ujawnij się, niechaj ja też mogę Cię obczaić;D<br /><br />Dziękuję za komentarz Dziubku! ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-13098084614524093642016-07-08T23:19:31.604+02:002016-07-08T23:19:31.604+02:00Więc może on nie umrze? Nie wiem, co miałoby się w...Więc może on nie umrze? Nie wiem, co miałoby się wydarzyć, żeby tak się stało, ale jakieś tam opcje niby są. Czarni mogliby go odratować (bo w końcu jak Catia uciekała, to on jeszcze żył. Ledwo, ale żył!). Niby nie wiem, po co mieliby to zrobić, ale może, żeby później kogoś tym szantażować? A jak nie, to może go zostawili i to pogotowie w końcu się zjawiło? Sama nie wiem, ale teraz tak myślę, że może nam zrobisz niespodziankę i wcale go nie zabijesz. Nawet nie wiesz, jaka byłabym szczęśliwa! Od razu poleciałabym do kościoła zaklepywać wolny termin (niby z tą wiarą różnie u mnie bywa, ale chcę stanąć przed ołtarzem w pięknej sukni ślubnej, bo to genialnie wygląda na zdjęciach. Wiem, płytkie, ale nic nie poradzę xD )! Tak, tak! <br />A teraz na koniec (nawet, jeśli przeczytam dziś kolejny rozdział to skomentuję pewnie jutro) powiem ci coś. Znalazłam cię, Ruda! Znalazłam na fejsbukach, taki ze mnie informatyk! I nie, nie będę cię podglądać. Nie zamierzam tego w żaden sposób wykorzystać ani cię jakoś niepokoić, nic z tych rzeczy xD W sumie dawno już to było, ale jakoś uznałam, że powinnaś wiedzieć. Mam nadzieję, że mnie za to nie ukatrupisz xD <br /> W ogóle moje komentarze nareszcie zaczynają objętościowo jakoś wyglądać! Chyba wracam do formy xD <br />Buźki, kocie! Lecę do następnego! Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-20396208581361913942016-07-08T23:14:58.100+02:002016-07-08T23:14:58.100+02:00Halo, halo, to ja! Dodałaś nowy rozdział! Naprawdę...Halo, halo, to ja! Dodałaś nowy rozdział! Naprawdę, jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie wygrzebię się z zaległości u Ciebie :D Choć tutaj to będę zaraz płakać, ale po kolei!<br />Po pierwsze, to już jak Catia rozmawiała z Jamesem na początku rozdziału i stwierdziła, ze z niego jest taki super kumpel i w ogóle i w szczególe, to coś mi się nie podobało. A już jak zaproponował jej, żeby pojechała z Colinem na to osiedle, to w ogóle zagryzłam zęby, bo podejrzewałam, ze coś się święci. I co? I miałam rację! Pieprzony drań, wydał ich! Od początku był wtyką! I szczerze, nie obchodzi mnie, dlaczego ich zdradził. Zrobił to, i koniec. Przez niego mój Colin zginął (a właśnie, z tą śmiercią to też mam teorię, ale o tym za chwilę)!!! Ja bym go wystawiła na lincz publiczny! Poza tym, jak w ogóle ktoś, kto ma na nazwisko Cooper ( chyba już kiedyś pisałam, że dla mnie to brzmi śmiesznie, tym bardziej, że można wypowiadać jak „kuper” xD taki jak u kaczora Donalda, słodki, zadarty :D ) może być normalny? To mówi samo za siebie, Ruda. Tak, tak, ja wiem, co piszę! <br />Musiałam ci się pochwalić, że przejrzałam naszego kupera zanim jeszcze Catia się zorientowała. Czaisz, jakim ja bym byłą świetnym gliną? Jeny, minęłam się z powołaniem chyba xD <br />A teraz przejdźmy do samego początku, czyli naszego (na szczęście zażegnanego) konfliktu między C a J. Ty nawet nie wiesz, jak ja czekałam, aż Jacob wybuchnie! Tak prawdziwie, jak facet, zacznie mieć prawdziwe pretensje, przestanie go obchodzić jej praca, bo naprawdę zwróci uwagę na to, że coś jest nie halo. Bo do tej pory to on naprawdę był aż za nadto wyrozumiały, Ale czemu się dziwić, jak mu kobieta wraca do domu w środku nocy, schlana i w ubraniach byłego chłopaka. A tu ślub za pasem. Ja naprawdę się zdziwiłam, jak on po tym wszystkim znowu uległ i dał jej tę ostatnią szansę. Bo myślałam, ze pieprznie drzwiami i sobie pójdzie, serio. I nie jeden na jego miejscu pewnie by tak zrobił. Za cholerę go nie zrozumiem. To jest jakiś wyjątek, taki rodzynek. Tacy faceci się nie zdarzają!<br />Tak trochę szkoda mi było Colina, kiedy mu powiedziała, że zostaje z Jacobem. Ale w sumie postąpiła słusznie. Z Jacobem już tak daleko zaszła, facet ją kocha, zależy mu na niej bo inaczej to już dawno by ją zostawił za takie szopki jakie odstawia. A Colin miał swoja szansę. I jakby nie było widać, że się zmienił, że dorósł, że żałuje. Ale jakby nie było, już raz spieprzył. Ale się cieszę, że mimo wszystko sobie to wyjaśnili, choć na pewno dla obojga to była trudna rozmowa. <br />A teraz do sedna, a mianowicie to wejście czarnych i ta tragiczna scena. Ogólnie z tego co się orientuję, to niewiele zmieniłaś w tej części, bo wcześniej też najpierw nasi pojechali na osiedle, później napadli czarni, dali sobie z nimi radę, ale nadjechali kolejni. To tak łatwo opowiadać, ale ty nie masz pojęcia, jakie pomimo wszystko mną emocje targały! I szczerze mówiąc, to już myślałam, że się nade mną zlitujesz! Że darujesz mu życie, że nie pozwolisz, żeby tak się to wszystko potoczyło! Ale! Bo jest ale! Czytałam twoją odpowiedz do mojego poprzedniego komentarza. I nie myśl, że nie zwróciłam uwagi na to, że napisałaś, że stworzysz Eveline (swoją drogą to mi schlebia i to nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo :* ) która będzie prawdziwą miłością Colina. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-67567910553165360052016-07-07T23:52:34.955+02:002016-07-07T23:52:34.955+02:00Witam witam :) W końcu wróciłam, żeby przeczytać c...Witam witam :) W końcu wróciłam, żeby przeczytać co u moich kochanych bohaterów :3<br /> NOSZ KURWA! Tyle jestem w stanie z siebie wydusić, po przeczytaniu. Czułam, że coś się stanie, gdy tak Cooper wysłał ich na ostatni zwiad do krwawego osiedla, no ale żeby znowu zabijać mi Colina?! To jest dopiero sadyzm z Twojej strony kochana ;-; Już raz mi do odebrałaś, później oddałaś i teraz znowu zabrałaś ;-; Colin pieprzony farciarz się .... wyfarcił :c To mnie boli i to bardzo :c Dlaczego spośród tylu bohaterów, to akurat Colin miał umrzeć i to jak pies? :c zabity przez jakiś Azjatów. Kurczę! Nie zgadzam się! Proszę mi go natychmiast ożywić, bo będzie źle :P<br /> Poza tym to w życiu bym się nie spodziewała, że zdrajcą może być James. Byłam przekonana, że to ten głupi Martinez, a tu się okazuje inaczej... No w tej kwestii to mnie zaskoczyłaś strasznie! I w sumie jestem w stanie zrozumieć, że tak postępował jako człowiek, ale nie jako policjant. Wydawało mi się, że jako człowiek, który zobowiązał się zapewnić bezpieczeństwo innym będzie to robił, a nie tak łatwo dał się złamać. No ale cóż :c<br /> Wygląda na to, że Catia nie wróci do Jacoba i wiesz, wcale się nie smucę z tego powodu xD Teraz to się dopiero zacznie!!! :D<br /> Wkrótce znów tu zaglądnę :3 Pozdrawiam cieplutko i przepraszam, że tak późno :cJus.Bhttps://www.blogger.com/profile/07063168181468596968noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-36366329140579598462016-07-06T21:41:20.015+02:002016-07-06T21:41:20.015+02:00Catherina w żadnym wypadku nie chciala powiedzieć ...Catherina w żadnym wypadku nie chciala powiedzieć Jacobowi, że coś czuje do Colina, bo tak nie jest. Dlatego wybrała Jake. Ale to fakt, że facet miał prawo się wkurzyć. W końcu ile można pewne rzeczy tolerować. Tylko że w jego wypadku to wkurzenie i tak było baaardzo łagodne xD<br />No proszę, wyczułaś Coopera! ;D<br /><br />A no niestety właśnie taki od samego początku był mój plan co do Colina. Miał wziąć na siebie tę kulkę, a czytelnicy mieli mnie za to 'znielubić' :D Ale skoro masz ochotę na II część (mimo wszystko!) to chyba nie jest aż tak źle. Ogromnie się ciesze, że rozdział się podobał i jak zwykle mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań.<br /><br />Ogromnie dziekuję za komentarz! ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-58110998956079875902016-07-06T21:34:16.760+02:002016-07-06T21:34:16.760+02:00Hej! ;* Witam Cię bardzo serdecznie i od razu bard...Hej! ;* Witam Cię bardzo serdecznie i od razu bardzo dziękuję, że przeczytałaś rozdział ;)<br />Doceniam też to, że otwarcie mówisz, że jesteś zapoznana tylko z tą notką. Nie znoszę, gdy ludzie robią mnie w buca i wkręcają, że przeczytali wszystko, gdy tak nie jest. Mam nadzieję, że zdołałam zachęcić do poprzednich rozdziałów! ;)<br /><br />Bardzo mnie też cieszy to, że śmierć Colina wywolała w Tobie emocje, mimo że nie znałaś tej postaci. To chyba największy komplement dla mnie! ;)<br />Ogromnie Ci dziękuję za wszystkie miłe słowa, za komentarz i dużą dawkę motywacji, którą mi dałaś!<br />I mam nadzieję, że 'do napisania' ;*Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-40632593336789659172016-06-24T10:29:29.062+02:002016-06-24T10:29:29.062+02:00Nie mam pojęcia ile będę pisać;D Zależy jak szybko...Nie mam pojęcia ile będę pisać;D Zależy jak szybko będzie mi to szło. Bo pomysły mam, gorzej czasem na ich przelanie.<br /><br />Też bym zdradziła. A sytuacja Coopera miała pokazać, że nie zawsze są wyjścia dobre i złe, czasem nawet to dobre dla jednych, jest tragiczne dla drugich. A ocenę tej postaci zostawiam czytelnikom;)<br /><br />Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-10008942896460064462016-06-23T21:12:52.936+02:002016-06-23T21:12:52.936+02:00Mamy inne podejście, teraz odniosę się tylko do ko...Mamy inne podejście, teraz odniosę się tylko do końca twojej odpowiedzi. Jeśli ktoś jest szczery to zostanie do końca, a ta reszta odejdzie w trakcie, w międzyczasie, bo twoja powieść jest długa, będziesz ją pisała myślę, że jeszcze z jakiś rok, prawda? Więc większość z tych osób w tym czasie właśnie odejdzie. Więc łatwo sprawdzisz przy epilogu, kto był z tobą, a kto tak naprawdę nie był, choć gdzieś tam widniał.<br /><br />A co do tego rozdziału, to powiem tylko tyle, że Colin był i Colina nie ma i jest mi źle, smutno mi i idę zaraz po piwo przez to, by wypić sobie i tak wiesz... z hołdem dla niego. Naprawdę go lubiłam, choć nie zawsze popierałam.<br />Zaraz też przeczytam ten nowy rozdział, by mieć już ciebie "z głowy" i zobaczyć ten obozowy klimat, bo ja się go tak cholernie nie mogłam doczekać.<br />Dodam jeszcze o tej zdradzie, dla męża i dzieci też bym zdradziła nawet najlepszych przyjaciół. Chciałabym zapewnić im bezpieczeństwo, oni byliby priorytetem, dlatego nie dziwię się Jamesowi.T.M. Taka Miłośćhttps://www.blogger.com/profile/09614909989659474057noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-18006452146416435152016-06-20T15:48:21.896+02:002016-06-20T15:48:21.896+02:00Obawy Catii nie są bezpodstawne. Jacob do tej pory...Obawy Catii nie są bezpodstawne. Jacob do tej pory dzielnie znosił to, że z Colinem razem pracują, a więc są ze sobą dość blisko. Znosił ich wypady, bo ufał swojej narzeczonej. A teraz ona ma mu powiedzieć, że być może nadal coś do niego czuje, że być może jest to to samo, silne uczucie co dawniej… Na jej miejscu również obawiałabym się jego reakcji. Bo Jacob może i ma anielską cierpliwość, ale każdy ma swoje granice. <br />Colina i Jacoba nie da się porównać. Oni są tak różni, jak tylko mogliby być. Łączy ich tylko i wyłącznie Catia. Pochodzą z dwóch różnych światów. Catherina musi po prostu wybrać, który pasuje do niej bardziej. Bo obaj mogą zaoferować jej miłość, ale nie bez przeszkód. Colin raczej nie zrezygnowałby z niebezpiecznej pracy w policji, a Jacob z tańca i nieraz długich wyjazdów w trasy. <br />Smith miał pełne prawo do takiej a nie innej reakcji. Widok swojej narzeczonej pijanej, w nie swoich ciuchach, wracającej późno do domu musiał go zaboleć. Wolę nie myśleć, co sobie pomyślał. Nic dziwnego, że teraz sam ma wątpliwości. Kto by na jego miejscu ich nie miał?<br />Nie pasuje mi coś. Niby dlaczego to Catia ma teraz odwalać czarną robotę, skoro oficjalnie zrezygnowała? To już nie jej problem, że Long się spóźnia. Cooper wysyła ją tam specjalnie. W sumie nie tylko ją. Colina również. I żegnał się z nią, jakby mieli się już nie zobaczyć, takie odniosłam wrażenie. Złe przeczucia mam. <br />Ale przynajmniej miała okazję powiedzieć Colinowi o tym, co postanowiła. To nie było łatwe dla żadnego z nich, ale dobrze, że mają to już za sobą. Ta ich rozmowa, a szczególnie końcówka, była urocza! Pierwszy raz chyba użyłam takie sformułowania, odnosząc się do tej dwójki, ale to naprawdę takie było! Colin zachował się naprawdę dobrze, nie pogłębiał jej wyrzutów sumienia, dał jej nadzieję, że między nimi wszystko znowu będzie dobrze. I mam ochotę go za to wyściskać! Może i popełnił wiele błędów w życiu, ale teraz zachował się naprawdę tak, jak trzeba. ;)<br />No i wiedziałam, że to Cooper. Wiedziałam, że coś kombinował i wiedziałam, że nie wysyłał tam Catii i Colina bez powodów. <br />Uwielbiam takie akcje! Pociski śmigają dookoła, strach się wychylić, żeby nie dostać kulki, ale adrenalina mi skoczyła. ;D Chociaż gdzieś tam z tyłu ciągle się pałętała obawa, że to pułapka i że może być śmiertelna dla Catii i Colina, którzy nie byli w ogóle przygotowani na takie akcje. Ale to „ Jesteśmy kurwa C&C, poradzimy sobie!” ostatecznie przekonało mnie, że Colin i Catia walczący ramię w ramię, muszą sobie dać radę. Choćby nie wiem, jak silny był ich przeciwnik. <br />Miałam nadzieję, że jednak oszczędzisz Colina… Ale chyba taki był już jego los, co? Przyjąć na siebie kulkę wycelowaną w Catię. Jakby nie było ocalił jej życie. I tak będę naiwnie wierzyć, że to jeszcze nie koniec jego przygody. Będę się tej myśli trzymać, dopóki tylko będzie na to cień nadziei. Bo C&C zawsze sobie radzą!<br />Końcówka zdecydowanie trzymająca w napięciu. Teraz mam ochotę wręcz błagać o drugą część, by dowiedzieć się, co będzie dalej. ;D Ale najważniejsze jest to, że Dan trzyma rękę na pulsie i Catia z nim jest bezpieczna. Na resztę chyba będę musiała poczekać. ;)<br />Całuję! ;*<br />I obiecuję, że będę się starała nie spóźniać aż tak bardzo z komentowaniem. ;D<br /><br />PS Ten szablon z Colinem jest zdecydowanie świetny!invisibiliarhttps://www.blogger.com/profile/00818572769422499694noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-702630772451465183.post-5825344859783250472016-06-14T10:38:58.765+02:002016-06-14T10:38:58.765+02:00Ależ wtrącaj się Tysiu, dyskusja dobra rzecz i zaw...Ależ wtrącaj się Tysiu, dyskusja dobra rzecz i zawsze mocno przeze mnie pożądana.<br /><br />Zacznę od końca, rozdział planuję - a raczej chciałabym - opublikować jeszcze w czerwcu. Najpierw muszę napisać 10 rozdziałów do przodu, być pewna jak pokierować fabulą, żeby za 2 miesiące znowu nie powiedzieć, że zaczynam od nowa. Także można monitorować moje postępy w kolumnie po lewej stronie. Będzie 10 to ruszam z akcją ;D<br /><br />Fakt, że czytanie za czytanie nie jest samo w sobie złe. Moim zdaniem jest sprawiedliwe i ta zasada naprawdę mi się podoba. O ile to nie oznacza krąg wzajemnej adoracji, albo działanie na zasadzie - skoro ciebie nie ma u mnie przez miesiąc to ja też nie wchodzę do ciebie. Wszystko ma jakieś granice i jeśli ludzie potrafią się w tej kwestii dogadać, np. jak ja i ty, to jest super. Gorzej, jak ktoś chce tylko brać, a mało daje. <br />Miałam taką sytuację, że dziewczyna po przeczytaniu u mnie w spamie, że nie toleruję reklam, jeśli ktoś nic nie skomentuje u mnie, dodała mnie do obserwowanych, a w kometarzu napisała "chyba o to ci chodziło". No to sorry. Tracę wiarę w blogspot. <br />I niestety zdaję sobie sprawę, że gdy stuknie mi już 50 rozdziałow (a myślę, że tyle będzie spokojnie.... ) to zostanie tu max 10 osób. Jak ja to mówię - selekcja naturalna. Ale nic z tym niestety nie zrobimy.<br /><br />Rudahttps://www.blogger.com/profile/12494765555217849651noreply@blogger.com