26 grudnia 2015

"Walczę i zwyciężę" Rozdział 4(2)

*

Technicy przyjechali po godzinie. Zabezpieczali wszystkie ślady, rozglądali się gruntownie po każdym pomieszczeniu, przeglądali rzeczy osobiste Raina. Zamierzali dokładnie zbadać wszystkie okoliczności tej śmierci i ustalić, czy osoby trzecie nie brały udziału w zdarzeniu. 
Porucznicy przypomnieli sobie, że składając zeznania, mężczyzna był okropnie zdenerwowany. Bał się, wyglądał na rozhisteryzowanego i głęboko dotkniętego widokiem trupa, a oni nie mogli pozbyć się wrażenia, że nie zareagowali tak, jak powinni. Nie przyjrzeli mu się dokładnie, nie zbadali, czy jego stan związany jest z przykrym znaleziskiem, czy chodzi o coś więcej. 
— Daliśmy dupy, Catia — powiedział Colin, siadając na schodach na zewnątrz domu. 
Był przygnębiony. Widok wisielców zawsze wywoływał w nim wspomnienie śmierci Marca. Choć starał się udawać, że wszystko jest w porządku, Catherina od razu dostrzegła zmianę w jego zachowaniu.
— A co mieliśmy zrobić? Skąd mogliśmy wiedzieć, że ten facet ma ze sobą jakiś problem?
— Przecież to było widać...
— Tylko że to nie była nasza sprawa.
— A jeśli wiedział o czymś ważnym? Może zobaczył coś na miejscu zbrodni i to nie dawało mu spokoju?
— A co on mógł zobaczyć kilka dni po morderstwie? — prychnęła. — Tylko trupa, nic więcej. Chociaż powiem ci, że wcale bym się nie zdziwiła, jakby się okazało, że to wcale nie jest samobójstwo.
Wzruszyła obojętnie ramionami, a Colin przez moment uważnie jej się przyglądał.
— Powiedz, Catii, kiedy ty tak zmężniałaś? — zapytał całkiem poważnie.
Myślał, że Catherina staje się coraz odporniejsza na widok śmierci, a ona po prostu nie potrafiła użalać się nad samobójcami.
— A co to za pytanie? — zaśmiała się.
— Adekwatne do sytuacji. 
— Zawsze byłam mężna.
— Nie, nie zawsze. Gdy po raz pierwszy przyszłaś do departamentu, starałaś się grać twardą sukę, ale twoje oczy od razu zdradzały, że jesteś wystraszona i niepewna. Mnie nie zdołałaś oszukać.
— Nawet nie wiesz, jak potem żałowałam, że już pierwszego dnia musiałam trafić na takiego buca, jak ty! — rzuciła ze śmiechem.
 Teraz — po czasie — bardzo miło wspominała dzień, w którym po raz pierwszy spotkała Colina i poznała wredną część jego charakteru. Dzień, w którym zapewnił, że prędzej, czy później się w nim zakocha i w jakimś stopniu spełnił tę obietnicę. Kilka miesięcy później coś zaczęło ich łączyć, a potem skończyło się tak szybko, jak zaczęło.
— A kto inny lepiej by się tobą zaopiekował w tym najtrudniejszym czasie?
— Już ja wiem, jak ty się chciałeś mną zaopiekować — zaśmiała się.
— Ej, bez przesady! Nie zawsze myślę tylko o jednym — oburzył się.
— Akurat! — skwitowała. — Lepiej mi powiedz, gdzie jest samochód Raina... — zmieniła temat.
Uświadomiła sobie, że do tej pory zupełnie nie zainteresowali się jego autem. Nie było istotne dla sprawy masowego morderstwa, ale skoro należało do mężczyzny, to powinno przecież stać gdzieś w okolicy. Zaczęli uważnie przeszukiwać podwórko i ulicę, ale nie dostrzegli modelu, którym poruszał się Albert. 
— Trzeba wysłać numery rejestracyjne do drogówki — zadecydował Colin. — Chociaż szczerze powiedziawszy dziwi mnie trochę, że facet z tak drogim samochodem i dość fajnymi ciuchami mieszka w ruderze w najgorszej dzielnicy w mieście...
— Musiał mieć jakieś drugie mieszkanie albo drugi dom. 
— Albo po prostu nie powiedział nam o sobie wszystkiego
— Tak też może być.
Jadąc, kilka godzin później, z powrotem do departamentu, oboje nie odzywali się ani słowem. Głównie Colin nie miał ochoty na rozmowę, a Catherina postanowiła to uszanować. Wyjątkowo, to ona zajęła miejsce kierowcy, a partner po raz pierwszy od dawien dawna nie wyraził sprzeciwu i wyglądał na kompletnie obojętnego w tej kwestii.
A to nie było do niego podobne. Na miejscu pasażera zawsze czuł się koszmarnie. Nie lubił patrzeć, jak ktoś prowadzi samochód po swojemu i wedle własnych przyzwyczajeń, dlatego partnerka zazwyczaj ustępowała i potulnie oddawała kierownicę. Był jej za to bardzo wdzięczny. Dziś po prostu wszedł do samochodu, oparł łokieć o drzwi i w zamyśleniu patrzył na krajobraz za oknem. Catherina znała go na tyle, by wiedzieć, co jest powodem takiego zachowania. 
Była przekonana, że to wspomnienie Marca po raz kolejny wywołało w nim gamę negatywnych uczuć. Choć chciała jakoś poprawić przyjacielowi humor i nakierować jego myśli na inne tory, nie wiedziała, co powiedzieć. Tym bardziej że na temat samobójstw miała kompletnie inne zdanie od Colina. Jeśli Rain rzeczywiście zabił się sam, to w oczach Catheriny automatycznie stawał się człowiekiem słabym, zapatrzonym w siebie i egoistycznym. Dla niej żadne wytłumaczenie i powód nie były wystarczająco przekonujące, by rozpaczać nad kimś, kto z własnej woli zostawia swoje, jeszcze nienarodzone, dziecko i żonę. 
Możliwe, że właśnie z tego względu nie rozpoczynała z Colinem żadnej rozmowy. Nie chciała pogorszyć sprawy nieodpowiednim zdaniem, czy bolesnym sformułowaniem. Wiedziała, że Bonnet momentami bywa bardzo wrażliwy, choć zawsze chowa tę cechę pod maską luzaka.
Dopiero dźwięk wiadomości wyrwał mężczyznę z zamyślenia. Spojrzał na ekran, przez chwilę błądził po nim wzrokiem, a potem momentalnie się rozweselił. Przymknął oczy, oparł głowę o zagłówek, a już po chwili z szerokim uśmiechem zaczął klepać w telefonie odpowiedź. Catherina przyglądała się tej scenie ze zdziwieniem, przerzucając spojrzenie z przyjaciela na drogę i na odwrót. 
— Co ty nagle taki wesoły? — zapytała ze śmiechem.
— Co? — rzucił, jakby wyrwany z transu.
— Pytam, czemu się tak szczerzysz do tego telefonu.
— Nie szczerzę się.
— Szczerzysz. 
— Boże, Catia, o co ci chodzi? — uniósł głos. 
— O nic mi nie chodzi... Tylko pytam — odparła spokojnie.
— Nie interesuj się.
— Spoko... — rzuciła lekko obrażona.
Nieprzyjemna cisza towarzyszyła im przez następne kilka godzin, aż do końca zmiany. Utrzymywana przez Colina, niezrozumiała dla Catii.

*

Jedna z istotnych informacji czekała na dwójkę poruczników już z samego rana. Gdy tylko Catherina weszła do gabinetu, została wezwana telefonicznie przez Coopera i Longa. Sprawa była na tyle pilna, że kapitanowie nie zamierzali nawet czekać na przyjście spóźnionego Bonneta.
— Przyszły analizy porównawcze odcisków palców zebranych na Forest Hill i tych z prawdziwych domów ofiar. Nie pokrywają się. Nie mamy powodu, by przypuszczać, że coś ich z tym miejscem łączyło przed śmiercią, Bo przecież nie da się gdzieś mieszkać, czy przebywać i nie zostawiać śladów. Dlatego przyjmujemy ostateczną tezę, że zostali tam zaciągnięci siłą.
— Wreszcie jakiś konkret. Patolog zajrzał już do Raina?
— Nie miał czasu. W pierwszej kolejności zajmuje się ofiarami z Forest Hill. Dopiero potem skroi wisielca.
— A ta książka, którą rzekomo pisała Andie? Jest w niej coś ciekawego?
— James, ty jesteś fanem takiej babskiej pisaniny, może się wypowiesz — zakpił David.
— Pieprz się, Long — odparował. — Jeszcze nie zacząłem czytać.
— No to w sumie niewiele mamy... — podsumowała gorzko.
— A no niewiele. Trzeba się zastanowić nad odpowiedzią na pytanie, po co porywać ludzi z ulicy, wywozić ich na jakieś dziwne osiedle i zabijać? Nie gwałcili ofiar, nie skupiali się na żadnej konkretnej płci czy wieku. Przewertowaliśmy dane tej trójki, której tożsamości są nam już znane i nie natrafiliśmy na żadne powiązania. Nie mają banków w tej samej filii, nie mają dzieci w podobnym wieku, nie pracują w tej samej branży, nie interesowali się podobnymi dziedzinami, nie mają wspólnych znajomych, nie płacili za jakieś podobne, niecodzienne produkty, nie wchodzili na te same strony internetowe. Nic, co mogłoby nas naprowadzić na jakikolwiek, nawet banalny, trop. Andie pisała książki, Sophie lubiła imprezować, Michael był biznesmenem... Nie ma nic, co by ich łączyło. Obawiam się, że mogli zostać wybrani przypadkiem — głośno myślał James.
— I wtedy mamy problem... — dopowiedziała Catherina.
— Duży problem, bo nie wiadomo, jak dotrzeć do sprawców.
— A co jeśli oni po prostu lubią zabijać i niebawem porwą kolejne osoby?
— Nie kracz, Morgan — wtrącił Long. — Ale na wszelki wypadek dam zaraz znać chłopakom, żeby informowali nas o zgłoszeniach porwań albo zaginięć tego typu. Gdzie w ogóle wcięło Bonneta?
Catherina wzruszyła ramionami. I jak na zawołanie, w tym momencie do pomieszczenia wpadł zziajany Colin.
— Coś nowego? — rzucił na wstępie.
— Może jakieś dzień dobry, siema, hej? — odparła ponuro Morgan.
Nadal miała żal, że poprzedniego dnia Colin tak chamsko ją zbył i nie zamierzała tego ukrywać. Zawsze z trudem zapominała o wszelakich urazach, często wytykając też to, o czym już  od dawna nie powinna pamiętać.
— Hej, coś nowego?
— Jakbyś przychodził do pracy punktualnie, to byś wiedział — odezwał się Long. — Morgan ci przekaże, my musimy zajrzeć do technika, może namierzył tego Muneza.
C&C opuścili gabinet kapitanów, po czym udali się do swojego. Usiedli przy biurkach i zaczęli rozmowę. Była dość napięta i oschła, co zaczęło mocno irytować Catherinę. Nie wiedziała, co jest powodem tego nagłego ochłodzenia w ich stosunkach. Colin nawet na nią nie patrzył.
— Co ustaliliście? — zapytał w końcu.
— Nie ma odcisków ofiar w żadnych pomieszczeniach.
— Jakie rozkazy?
— Nadal siedzimy w papierach... — rzuciła pod nosem, a Colin zmarszczył brwi.
Potem przez następne kilkadziesiąt minut nie zamienili ze sobą już ani słowa. Oboje do tego stopnia zagłębili się w wykonywane zadania, że przestali zwracać uwagę na upływający czas. Catherina powoli wykorzystywała już wszystkie pomysły, jakie przyszły jej do głowy w kwestii znalezienia informacji o zmarłych. Media społecznościowe, bazy danych, ani ogólnodostępne wyszukiwarki, nie posiadały zbyt wielkiej wiedzy na temat żadnej z ofiar. Najwidoczniej nie wyróżniały się niczym szczególnym, a to w tym momencie działało na ich niekorzyść. Śledczy woleli mieć nawał przeróżnych informacji, niż ich kompletny brak.
Starała się wyszukiwać wszelakie frazy i kombinacje. Raz ograniczała się do jednego stanu czy miasta, a innym razem szperała w danych dotyczących całego państwa. A gdy już powoli zaczynała mieć dość tej monotonności, nudy i braku rezultatów, natrafiła na tekst, który ją zaciekawił. Strona na pozór nie wyróżniała się niczym szczególnym i gdyby nie przypadek, Catherina w ogóle nie zwróciłaby na nią uwagi.
Była to witryna poświęcona jednej ze szkół na terenie Idaho, która miała na celu wychwalenie obecnych i byłych uczniów, ukazanie ich zdumiewających wyników i rozreklamowanie placówki. Artykuł, który ukazał się oczom Catheriny pochodził sprzed kilkunastu lat i dotyczył międzystanowego konkursu informatycznego dla dzieci do lat piętnastu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że laureatką została niejaka Rebecca McDowel. Choć to nazwisko należało do dość popularnych, Catia nie byłaby sobą, gdyby tego nie sprawdziła.
O ile Internet niewiele mógł powiedzieć na temat zmarłej Andie McDowel z Silent Glade, to o Rebecce pojawiło się mnóstwo informacji. Już same nagłówki z daleka intrygowały krzykliwymi hasłami.

Rebecca McDowel otrzymuje nagrodę Turinga za wybitne osiągnięcia

Catherina wiedziała, że to wyróżnienie — raz do roku — otrzymują ludzie, którzy w znaczący sposób przyczynili się do rozwoju w dziedzinie informatyki. Dziwne przeczucie kazało jej dowiedzieć się więcej na temat tej osoby.

Rebecca McDowel kończy współpracę z Toshibą

Dalszy ciąg wojny o Rebeccę McDowel — Microsoft i HP nie rezygnują!

Catia zatrzymała się na moment, oparła o oparcie fotela i głęboko zamyśliła. Intuicja podpowiadała jej, że wreszcie trafiła na coś ważnego, choć na razie nie wiedziała, czy te informacje do czegokolwiek jej się przydadzą. Poszukała szczegółowych danych na temat kobiety, jej miejsca zamieszkania i rodziny, a potem radośnie zaśmiała się pod nosem.
— Zbieraj się — rzuciła do partnera, wstając z fotela.
— Gdzie?
— Jedziemy do McDowelów.
— Po co?
— Nie opowiedzieli nam o sobie wszystkiego.

*

Na Park Avenue dotarli jeszcze przed południem. Tym razem pani McDowel otwarła dopiero po kilku minutach. Była przybita, miała zaczerwienione oczy i ciemny strój. Poprzedniego dnia wraz z mężem po raz pierwszy zobaczyła martwe ciało swojej córki. Catherina nie chciała nawet myśleć, jak państwo McDowel musieli się teraz czuć. Mimo to zamierzała wycisnąć z nich wszystkie informacje, których nie powiedzieli ostatnio.
— Bardzo państwa proszę... nie dziś — rzuciła tak cicho, że lewo ją usłyszeli.
— Zadamy tylko kilka pytań i zostawimy państwa w spokoju.
— Nie mam na to siły.
W jej oczach stanęły łzy. I wtedy zza ściany wyłonił się pan McDowel.
— To znowu wy? Wiecie coś?
— Wolelibyśmy nie rozmawiać na klatce schodowej przy otwartych drzwiach.
— Proszę wejść.
— Brian! — jęknęła żałośnie żona.
— Idź się położyć, a ja porozmawiam.
Posłuchała i wyszła. Natomiast mąż postanowił podołać. Jak mężczyzna.
— Proszę wybaczyć pytanie — zaczęła Catherina, gdy wraz z Bonnetem i właścicielem znalazła się w salonie — ale czy nie potrzebują państwo pomocy psychologa? Żona źle to wszystko znosi, może rozmowa ze specjalistą mogłaby jej jakoś ulżyć...
Sprawa Alberta Raina uczuliła ją na takie widoki.
— Nie — odpowiedział pewnie, lecz nie oschle. Doceniał troskę i widział, że porucznikom naprawdę zależy na znalezieniu sprawców. I tylko to go teraz obchodziło. — Jakoś damy sobie radę.
— Chcielibyśmy, żeby powiedział nam pan coś więcej na temat swojej drugiej córki.
— Jakiej drugiej córki?
Wyglądał na szczerze zaskoczonego. Porucznicy również.
— Kim więc jest dla państwa Rebecca McDowel?
— Nie znam żadnej Rebeccy. Zbieżność nazwisk. albo jakaś pomyłka.
Odwrócił się, po czym podszedł do fotela i usiadł na nim. Wyglądał, jakby kompletnie stracił zainteresowanie rozmową. Catherina była oszołomiona całą tą sceną. Jeszcze przez kilkoma minutami senior sprawiał wrażenie zrozpaczonego i chętnego do pomocy, a teraz wgapiał się w telewizor, jakby w ogóle nie zauważał obecności detektywów.
— Proszę nas nie lekceważyć i jeszcze raz odpowiedzieć na pytanie, kim jest dla państwa Rebecca. Z naszych informacji jednoznacznie wynika, że państwa córką.
— Więc mają państwo złe informacje! — uniósł głos. — Żadna Rebecca nie była i nie będzie moją córką. Nie znam jej, dotarło?!
Nie spodziewali się takiego ataku złości. Oboje byli co najmniej zaskoczeni tą agresywną reakcją i nie mieli pojęcia, dlaczego takowa miała miejsce. Nie wierzyli w ani jedno słowo pana McDowela i zaczęli poważnie zastanawiać się nad jego poprzednimi zeznaniami. Takie nagłe zmiany nastawienia nie były normalne nawet u człowieka, który przeżył okropną tragedię. C&C byli przekonani, że coś ukrywał.
— W takim razie chcielibyśmy porozmawiać z pańską żoną — odezwała się Catherina.
— A po co wam moja żona? Ja niewyraźnie mówię?
— Po prostu jej również musimy zadać kilka pytań.
— Nie ma mowy. Moja żona jest zmęczona, zrozpaczona i przybita śmiercią dziecka. Nie będzie z państwem rozmawiać.
— Wie pan, że my i tak dowiemy się prawdy? A wtedy może pan mieć poważne problemy z tytułu utrudniania śledztwa i zatajania informacji, które mogą okazać się kluczowe dla dochodzenia.
— Straszy mnie pani? — uniósł się jeszcze bardziej, po czym spojrzał na porucznik ze złością. — We własnym domu mnie pani straszy?!
— Nie straszę pana, tylko uprzedzam.
Zachowała powagę i spokój.
— Więc proszę darować sobie takie teksty i opuścić moje mieszkanie.
— Jak pan sobie życzy, ale prędzej czy później i tak tu wrócimy.
— Wyjść! — krzyknął.
Porucznicy posłusznie odwrócili się i skierowali do wyjścia. Przed otworzeniem drzwi, zerknęli jeszcze na korytarz, na którym stała wystraszona pani McDowel. Przez moment wymieniali spojrzenia, jednak kobieta bardzo szybko opuściła głowę, owinęła się szczelniej swetrem, jakby dawał jej poczucie bezpieczeństwa, po czym uciekła do pokoju.
Gdy byli już w samochodzie, Catherina zaczęła rozmowę.
— Mogliśmy go bardziej przycisnąć. Doskonale wie, kim jest ta Rebecca. Zresztą jego żona również. Mam wrażenie, że się go boi.
— Więcej zyskamy, biorąc ich telefony na podsłuch, i dając im ogon. Oni ewidentnie ją kryją, więc naciskaniem nic byśmy tu nie wskórali.
Kobieta zamyśliła się przez moment, a potem pokręciła głową z uznaniem.
— Jak zwykle masz rację — przyznała, na co Colin nieznacznie uśmiechnął się pod nosem.


*

Gasząc lampkę na biurku i zabierając wszelaki ślad swojej dzisiejszej obecności, myśleli jedynie o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżku. Prawdziwy koszmar miał się dopiero zacząć, a oni już teraz czuli, że sprawa potrafi pozbawić człowieka znacznych pokładów energii.
Gdy czarny Dodge Charger podjechał na parking przy wieżowcu, w którym mieszkała Catherina, między dwójką poruczników znowu nastało niezręczne milczenie. Kobieta nie kwapiła się do opuszczenia wygodnego auta, a Colin nie zamierzał jej z niego wyganiać. Przez moment siedzieli w ciszy, opierając głowy o zagłówki siedzeń i w zadumie patrzyli w dach lub na boki. Przeżywali chyba ten dziwny — ale istniejący — rodzaj zmęczenia, w którym człowiek jest do tego stopnia wykończony, że nawet nie ma sił i ochoty, by iść odpocząć.
— Powinnam spadać, już późno.
Nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu. Nie odczuwała chęci na pójście do domu, bo Jacoba już w nim nie było. Została tylko wszechogarniająca pustka i nieprzyjemna cisza.
— Powinnaś — przyznał Colin, lekko unosząc kącik ust. Zamknął oczy, chcąc delektować się tą chwilą spokoju, której nie dane mu było poczuć w ciągu dnia.
— Tylko że jakoś mi się nie chce... — zaśmiała się krótko, co Bonnet skomentował cichym prychnięciem i uniesieniem drugiego kącika.
— Więc nie idź.
— Ale muszę.
Zaśmiał się.
— Babskie gadanie.
— Colin?  — zaczęła nieśmiało
Kiwnął tylko głową.
— Czy wszystko u ciebie w porządku?
Przez moment milczał, jakby układał w głowie wystarczająco przekonujący scenariusz, po czym zapytał:
— A dlaczego miałoby być inaczej?
— Jakoś dziwnie się ostatnie zachowujesz...
— Wydaje ci się, perło — odparł z uśmiechem. — Wszystko w porządku.
Nie drążyła tematu. Pomyślała, że zaczyna histeryzować i wyolbrzymiać sprawę. Skoro Bonnet zapewnił, że nic złego się nie dzieje, to z pewnością tak było. Miał przecież prawo do gorszego humoru.
Pożegnała się z partnerem lekkim uśmiechem, po czym opuściła jego samochód. Przez chwilę wiódł za nią wzrokiem, aż znikła we wnętrzu budynku. Ponownie oparł głowę o zagłówek, jednak nie odczuwał już z tego powodu żadnej przyjemności. Nieszczery, wymuszony uśmiech znikł z jego twarzy. Odpalił silnik i odjechał.
Na zegarach mijała północ, miasto spowił mrok, a ruch na ulicy znacznie zmalał. Choć nocne życie Silent Glade dopiero się rozkręcało, Colin doskonale wiedział, w których miejscach może mocniej przycisnąć pedał gazu. I nie omieszkał tego zrobić, gdy zobaczył prawie bezludny odcinek drogi. Odczuwał niebotyczną przyjemność, słuchając dźwięku silnika, i czując adrenalinę związaną z nadmierną prędkością. Ryzykował zdrowiem swoim i innych, ale czuł się na tyle dobrym kierowcą, że czasem naginał prawo. To pozwalało mu odetchnąć po ciężkim dniu, wyzbyć się złych emocji lub opanować złość. Niektórzy w chwilach złości uderzali w worek — jak Catherina — inni nadużywali alkoholu, a on z niezwykłą radością wciskał w podłogę pedał gazu. Uważał, że jego Dodge jest tego wart.
Zwolnił dopiero gdy zbliżył się na swój parking. Wtedy też usłyszał dźwięk przychodzącego SMS-a, więc bez ociągania chwycił za telefon. Nie powstrzymywał uśmiechu, który wdarł się na jego usta, po przeczytaniu wiadomości.

Śpisz, poruczniku? Co prawda na kawę jest już 
za późno, ale kieliszek dobrego alkoholu byłby 
wskazany przed snem ;))

Nie musiał zerkać na nadawcę, by wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za ową propozycję. Choć był zmęczony, a rano musiał wstać, nie potrafił jej odmówić.

Sprowadzasz mnie na złą drogę.

Na odpowiedź nie musiał czekać zbyt długo.

Od dawna na niej jesteś. Za pół godziny?


Cała Lys, pomyślał. 
Będę czekał.




Im dłużej zmieniam ten rozdział, tym więcej mam pomysłów. Dodaję go w końcu, bo już nie chcę nic zmieniać! 20 razy wystarczy xD


Dla Condawiramurs

115 komentarzy:

  1. Widzę, że nie tylko ja jestem "nocnym Markiem" ;D Lecimy z rozdziałem mimo to!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, dzisiaj wyjątkowo wcześnie wezmę się za komentarz. I postaram się żeby był dłuższy niż poprzedni, bo wyszedł mi jakoś tak wyjątkowo krótki. :D Dobra, nieważne, przejdę do sensownej części tego komentarza.
    Nie zawiodłam się. Chyba wcześniej wspominałam, że liczę na jakąś większą wskazówkę, a tutaj mamy całą tą sprawę z Rebeccą. Wydaje mi się, że McDowelowie (przepraszam jeśli pokręciłam nazwisko) rzeczywiście wiedzą o kim mowa i wiedzą dużo. Mam nadzieję, że prędko dowiemy się o co chodzi. Hm, jeśli to członkini ich rodziny to, w sumie chyba lepiej ukrywać, czym się zajmuje, dla bezpieczeństwa, ale nie przed policją... Jestem ciekawa ich intencji.
    Bardzo ciekawi mnie też ta tajemnica Colina. Czyżby chodziło o Alysson? Czy to, że się z nią widuje, to aż taki wielki sekret? No nie wiem... może jednak chodzi o coś innego.
    Nie mniej jednak, nie mogę się doczekać, aż wszystkie wskazówki w końcu na coś nas naprowadzą i dowiemy się w jakiej wierze były te wszystkie zgony.
    Pozdrawiam i czekam na next. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się długością, najważniejsze, żeby ująć wszystko to, co się chciało ;)
      Ogromnie się cieszę, że nie zawiodłam. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały dostarczą trochę dreszczyku, bo co nie co zacznie się wyjaśniać.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  3. Hejo kochana! :3
    No i jestem na czas xD
    Hm. Zastanawiania mnie zachowanie McDowel'a. Skoro wspominał o tym, że ma córkę, to dlaczego teraz temu zaprzecza? Jego żona była przerażona, przez co sprawa staje się jeszcze bardziej podejrzana. Na początku przyszło mi na myśl, że ona jest ich córką, tylko nie mają miedzy sobą dobrych stosunków i z jakiegoś powodu ją wydziedziczyli, ale ta opcja jakoś nie za bardzo mi pasuje. To chyba coś bardziej poważniejszego. Mam nadzieję, że sprawa szybko się rozwiąże, bo jestem bardzo ciekawa! :D
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jego zachowanie miało zastanawiać. Zbyt szybko tego nie wyjaśnię, ale już niebawem dowiemy się nieco więcej. Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  4. Ooch, a co to za zmiany w życiu miłosnym Colina? Podoba mi się, choć i tak uważam, że on najlepiej pasuje do Catii (: Widzę jednak, że z Lys to coś poważnego, skoro nie powiedział o niej Catherinie, a dotychczas nie miał oporód przed dzieleniem się z nią historiami o swoich podbojach. No i skąd to nagłe ochłodzenie w relacji C&C? Mam wrażenie, że tu chodzi o coś więcej, niż o Lys.
    Sprawa krwawego osiedla może się bardzo źle odbić na porucznikach, niestety. Widać to już po wyrzutach sumienia, które Catia miała przez samobójstwo. To bardzo trudna i brutalna sprawa, a C&C mogą być zbyt młodzi i niedoświadczeni, by sobie z nią poradzić, choć oczywiście trzymam kciuki, by było inaczej. Najważniejsze, by mieli wsparcie w sobie nawzajem.
    Powiem ci, że mocno mnie zaskoczyłaś z zachowaniem ojca Rebecci i Andie! Doskonale pamiętam, jak dwa, trzy rozdziały temu coś tam wspominał na temat pierwszej z nich, a teraz nagle miał tylko jedną córkę ;o Rozdwojenie jaźni to raczej nie jest, więc podobnie jak Catia stawiam na to, że coś ukrywa. Pytanie tylko co i w jakim celu. Myślę, że jego żona będzie w stanie udzielić jakiś odpowiedzi, jeśli tylko porucznikom uda się do niej dostrzec, bo obecnie ewidentnie sprawia wrażenie zastraszonej przez męża.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, że chodzi o coś więcej, chociaż... przekonamy się;D
      Bardzo podoba mi się to co napisałaś potem. Rzeczywiście ta sprawa może być dla nich zbyt niebezpieczna. Ale chcę też pokazać, że C&C nigdy nie dają za wygraną. Może to głupie, może brawurowe, a może tak powinno być?
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  5. A ja tu sobie zajmę, bo jak znam życie ktoś by mnie wyprzedził. Wracam do godziny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam znów! Z jednej strony cieszę się, że do rzeczywistości wracam dopiero po 6 stycznia, bo mam czas na odrobienie wszelkich zaległości, ale z drugiej strony tak polubiłam nową szkołę, że chciałabym już jutro do niej maszerować. I wróciłam szybciej niż w ciągu godziny, jest moc! :D

      Odrobina perwersyjności nigdy nikomu nie zaszkodziła, a jeśli chodzi o Colina, jest nawet na miejscu. Tak, odrobinkę dupy dali, ale człowiek jest tylko człowiekiem, może raz o czymś zapomnieć.
      Rozumiem, że wspomnienie Marca mogło go zaboleć, ale nie sądzę, iż jest to powód jego oschłości wobec Catii. Ona tylko zapytała, nie musisz się tak rzucać!
      Najgorszym momentem w sprawie jest brak jakichkolwiek nowych poszlak czy dowodów. Mnie osobiście szlag trafia, gdy byłam czegoś baardzo blisko, a potem nie wiem, co z którymś fantem zrobić (tak bardzo lekcja matematyki).
      O, ale proszę, coś się dzieje. Rebecca panią informatyk i to jaką rozchwytywaną. Dlaczego rodzinka nie pochwaliła się inteligentną córeczką? Coś musi być na rzeczy, brawo Catia! (wyobraźmy sobie, że Colin zachował się jak powinien i się do niej w miarę normalny sposób odezwał - świat jest piękniejszy).
      I pan McDowel zaczyna się mieszać, szczerze się tego nie spodziewałam. Albo się jakoś pokłócili kilka lat temu (choć wątpię), albo Rebecca ma swoje za uszami, a kochany tatuś chce ją chronić. Cała nadzieja w jego żonie, może ona wyjaśni tę sytuację.
      Może to i zwykła "Dobra robota", ale hej! Odezwał się, mamy postęp. Do czasu pojawienia się Dana, jestem oficjalnie shipperką C&C, więc doszukuję się wszystkiego wszędzie, gdzie się da. Nie ma za co.
      Mam wrażenie, że gdyby się z nim nie pożegnała tak szybko, moooże coś by tam jej powiedział. Ale nie. Mamy Lys. To ona jest powodem jego dziwnego zachowania? Nie warto ryzykować swojej przyjaźni, zwłaszcza jeśli chodzi o kogoś trzeciego.
      Tak btw, gif jest genialny <3
      Jeju znam to. Czytasz, czytasz, myślisz, że lepiej pasowałoby coś innego, zmieniasz, a potem jeszcze z kilka razy. Ale aktualna wersja jest dla mnie perfekcyjna, teraz tylko czekać na jakiś większy przełom w sprawie!
      ps. zapraszam na nowy rozdział > http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

      L x

      Usuń
    2. Myślę, że Catherina - podobnie jak ty - wychwytuje właśnie takie małe oznaki od Colina, że wszystko jest w porządku. No bo niby odzywa się normalnie, a jednak widzę, że czuć, że coś w nim siedzi. I dobrze. Bo zamierzam wreszcie coś zamieszać :D
      Bardzo się cieszę, że jest perfekcyjnie;) Ja i tak bym pewnie milion rzeczy zmieniła, ale to chyba normalne;D Najważniejsze, że się podoba ;**
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  6. Po pierwsze, baaaaaardzo, baaaardzo dziękuję za dedykację, az nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy ją zobaczyłam:*.
    Po drugie, niesamowicie się cieszę, ze pojawiła się nowosc. Nie dziwię się porucznikom, ze tak zareagowali na smierć R. A moze raczej Collinowi, bo jednak myśle, ze Cathia podchodzi zbyt radykalnie do kwestii samobójców, wkłada ich wszystkich w jeden worek. Ale szczerze mówiąc, myślę, ze to morderstwo upozorowane na samobójstwo... Zreszta dziwi mnie, bo to mieszkanie wyglądem nie pasuje do R.... Intrygujące. W tym rozdziale Collin mnie nieco wkurzył, bo zachowywał się trochę ni z tego, ni z owego jak nastolatka, w której buzują hormony. Nie wiem, dlaczego... Moze chce wzbudzić w Cathii zazdrość? Choc cieszę się, ze najwyraźniej jego znajomość z Lys kwitnie, ale nie wiem, czy dobrym pomysłem jest niszczenie z tego powodu starych dobrych przyjaźni... Zastanawia mnie tez sprawa z Rebeccą, jestem przekonana, ze to corka McDowellow, tylko nie wiem, dlaczego oni nie chcą o tym mowić... Jakby się jej wyrzekli czy cos... Intrygujące. Mam nadzieję, ze niedługo dowiemy się czegos wiecej. To bedzie b trudne śledztwo...
    Jeszcze raz dziękuję za dedykację. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwoscią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest w jej poglądach coś radykalnego. Nie znosi ich, po prostu. I chciałam to pokazać aż nader widocznie.
      A no nie jest dobrym pomysłem opuszczanie starych znajomych na rzecz nowych, ale Colin najwidoczniej ma swoje powody. A jakie? Kiedyś się wyda.
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  7. Rodzice Andie rzeczywiście muszą coś ukrywać. Najpierw mówią o drugiej córce, a teraz nagle jej nie znają. Ta Rebecca musiała zrobić coś takiego co się jej rodzinie nie spodobało, że teraz się do niej nie przyznają.
    Ciekawe jest też dlaczego Colin ukrywa przed Catią znajomość z Lys. Może nie chce, żeby się dowiedziała. Trochę to dziwne że tak nie chce o tym mówić jak kiedyś mówił Catii o wszystkim.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no dziwne, to fakt. Ale Colin jeszcze nie raz zaskoczy;)
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział <3
      Te tajemnice <3
      Wszystko jest skomplikowane, pogmatwane, a mimo to w każdym kolejnym rozdziale, znajdujemy kolejne wskazówki. Właśnie dlatego czytam z wielką uwagą oraz myślą:
      ''O, na to pytanie znajdę wyjaśnienie... o tutaj! '' - a na resztę czekam cierpliwie. Tematyka dalej chwyta mnie za serce, a opisy na najwyższym poziomie. Życzę weny na kolejne rozdziały.
      ~ Sagiri

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że tak to odbierasz i że się podoba! ;) I dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  9. Jestem, jestem.
    Rozdział zachwycił mnie, jak zwykle, dokładnością. Uwielbiam to, jak pokazujesz pracę policji.
    Tak mi przeszło przez myśl, kiedy Catia wpadała na ślad "drugiej córki". Jak ludzie w tym zawodzie muszą być niesamowicie wyczuleni na wszystko dookoła. Ta praca to wieczne spanie tylko jednym okiem. Trzeba brać pod uwagę dosłownie każdą opcję. I podoba mi się, że to pokazujesz.
    Zastanawiałam się, co to się dzieje z Colinem. Ale coś mi się wydaje, że ten jego romansik może go sprowadzić na kiepską ścieżkę. Ale to może tylko moje przeczulenia.
    Na pewno za to coś niepokojącego dzieje się w domu McDowelów. Nie wiem, co to wszystko może oznaczać, ale tu wyraźnie czuć zapach trupka. Jestem ciekawa, jak to dalej poleci. Będę czekała niecierpliwie ;*
    Pozdrawiam,
    candlestick z buzzingblood.blogspot.com i crownsjewel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że dostrzegasz takie rzeczy i że tak się podoba. Staram się przekazywać z tej pracy jak najwięcej, bo w końcu wątek kryminalny jest tu najważniejszy. Ile wiem, tyle pokazuję;D
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  10. Szczerze?
    .
    .
    .
    .
    .
    Nie mam zielonego pojęcia co napisać.
    Pierwsza rzecz , która rzuciła mi się w oczy to krótka notka, a raczej jej brak.
    Niby taki drobiask, ale to przykuło moją uwagę xd
    Co do rozdziału jest genialny.
    Jest długi, a takie uwielbiam najbardziej.
    Ewidentnie sprawa z drugą córką "śmierdzi" na kilometr.
    Colin jest niczym buntujący się nastolatek. Zmienia nastawienie co pięć minut. Jest to denerwujące i wiem to z własnego doświadczenia . Colin ma problem. Jestem tego pewna, natomiast nie wiem jeszcze jaki, ale wkrótce się dowiem.
    Nie wiem co powinnam tutaj napisać..
    Życzę weny, zapraszam na nowy rozdział Message
    Pozdrawiam Rudy Aniołku xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, notka jest krótka, ale nie wiedziałam co pisać, więc nie plotłam głupot.
      "Rudy Aniołku" jak ładnie <3
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  11. Podejrzanych spraw ciąg dalszy. Najpierw zniknięcie samochodu Alberta (jestem przekonana, że to ma jakiś związek z całą tą sprawą), a potem McDowelowie "przypadkiem" zapomnieli, że mają drugą córkę, która jest informatycznym geniuszem. Nie, to wcale nie śmierdzi :D.
    Zdziwiło mnie to oschłe zachowanie Colina względem Catii. Daję głowę, że ten SMS (ten przy którym Colin się tak szczerzył) był od Lys. Nie rozumiem tylko, dlaczego Colin chce utrzymać tę znajomość w tajemnicy przed Catią? Znowu robi się podejrzanie :D. Co za Wietnam nam tu robisz :D. Jak tak dalej pójdzie to zacznę wszystkich po kolei podejrzewać o współudział w tej masakrze. Podziwiam, że udało Ci się tak to wszystko ze sobą posplatać. Z każdym kolejnym rozdziałem nabieram pewności, że to wszystko jest ze sobą w jakiś sposób powiązane.
    Ehh, no nic. Jestem niezmiernie ciekawa jak się to dalej potoczy. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle nie śmierdzi, a skąd, haha :D
      Podchwyciłaś "Wietnam" hahaha kocham to <3 Nawet nie wiesz jak mi się ryjek cieszy jak to czytam:D Oj tak, wszystko jest ze sobą powiązane i trochę czasu mi to zajęło! :D Mam nadzieję, że nie raz zaskoczę;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  12. Cześć :)

    Uprzedzam - komentarz krótki i bez większej treści, bo jakoś nie mam do nich dzisiaj głowy, a nie chcę sobie robić wielkich zaległości.

    Wspomnienie samobójczej śmierci musi teraz siedzieć w głowie Colina, skoro spotkał kolejnego samobójcę, w dodatku istotnego dla sprawy.
    Kto by podejrzewał, że nagle informacje o samochodzie Raina będą potrzebne? Plączesz, Ruda, ale bardzo mi się to podoba :) Stopniowo budowane napięcie i akcja. Coś mi mówi, że tym razem z obozowiczami spotkamy się w mocniejszych okolicznościach.
    Przyznam, że mam odrobinę podobne nastawienie do samobójców co Catia. Odrobinę, bo też trudno mi zrozumieć, dlaczego wybierają ucieczkę, zamiast zmierzyć się z problemami. Ale tylko odrobinę, bo sama mam samobójcę w rodzinie i gdy tylko napotykam się na podobny wątek w książkach/opowiadaniach, robi mi się smutno i zachowuję się jak Colin.
    "(...) to o Rebbeccy (...)" - powinno być "to o Rebecce".
    Niespodzianka! Ktoś znany może coś wiedzieć. Ach, lubię takie nagłe zwroty, nowe tropy. Powodzenia, C&C!
    McDowelowie coś ukrywają, coś, co może być wielce istotne. Dlaczego tak jest? Zaintrygowałaś mnie.
    Zastanawiam się, co się dzieje z Bonnetem. Nie zachowuje się normalnie, a wydawał się taki odrobinę niewzruszony do tej pory. Czyżby nie chciał stracić Catii na rzecz Jacoba?
    Wymiana wiadomości między Colinem i Lys taka urocza. Kurczę, na ten moment mam ochotę im kibicować, ale boję się, że nie dojdzie do niczego, bo mężczyzna zginie. Możesz zabrać ode mnie to uczucie?

    Rozdział jak zwykle dobry, wciągający i interesujący. Wszędzie jakieś problemy, nowe tropy i wielki mur, przez który trudno się przebić. Lubię to!

    Czekam na nn ^^
    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pozwolę sobie na prywatę. Ja również mam w rodzinie samobójce i również przez powieszenie. I może dlatego przelałam na Catherinę trochę mojej goryczy. Choć mimo wszystko ja potrafię zrozumieć motywy takich ludzi. Czasem. A ona w ogóle:D
      Niestety, chyba nie mogę odebrać od ciebie tego uczucia. Co oczywiście nie oznacza, że przyznaję, że uśmiercę Colina. Na razie żadnych tego typu przesłanek nie ma i nie będzie;D A czy coś połączy go z Lys? Pewnie niebawem się dowiemy.
      Bardzo się cieszę, że się podobało! Lubię to, że ty to lubisz! :D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  13. Hej, hej ;)
    Na początku przepraszam za nieestetyczny komentarz, ale piszę z telefonu, więc zapewne będzie brakowało polskich znaków i pojawią się literówki :((
    A wracajac do kwestii istotnych, czyli rozdziału:
    Zacznę od zachwania Colina, ktore wydaje sie nieco dziwne, zwłaszcza, że kto jak kto, ale Catia zawsze była mu bliska, są przyjaciólmi i wspomniane bylo, ze rozmawiali o wszystkim, a nagle on poznaje kobietę, zaczyna się z nia spotykac i robi wielkie halo, odtrąca w pewien sposób Catie, ktora nie wie o co chodzi. Może ma to zwiazek z faktem, ze jeszcze sie z niej nie wyleczyl i nie wie, co sadzic o swoim nowym zauroczeniu, nie chce przyznac sie, ze inna kobieta naprawde mu sie spodobala, bo tak chyba jest z Alisson.
    Co do sledztwa, najbardziek chyba intryguje sprawa tego mezczyzny i jego zdecydowanie podejrzanego zachowania, udaje, ze nie ma drugiego dziecka, widocznie cos jest na rzeczy i Catia znalazla dobry trop. Dlatego czekam niecierpliwie na next, coby sie choc odrobine wyjasnilo, bo mnie tu zezre ciekawosc :p no i ta żona! Wyraznie przestraszona i zastanawiam sie czy to z powodu identyfikacji zwlok, czy moze cos jest nie tak z jej mezem, bije ja, stosuje przemoc psychiczna - zachowuje sie jak typowa, zastraszona ofiara przemocy domowej, a moze jej zachowanie tez ma zwiazek z rebecca? Kto wie? (Szybka odpowiedz- Ty :p)
    Przepraszam, ze tak krotko, ale czytalam z przyjemnoscia i czekam na wiecej niecierpliwie. Weny, coby caly rok 2016 byl nia przepelniony! ;**
    Pozdrawiam!
    Autor Anonimowy ( tak, ten od tuzki na avatarze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, że zdołałaś napisać tak długi komentarz na telefonie. Krótko? No co ty!
      W sumie to cieszę się, że zachowanie Colina uznajesz za dziwne. Chyba takie właśnie miało być.
      Haha tak, ja wiem, ale jak zwykle nie odpowiem na te pytania, choć ogromnie się cieszę, że takowe powstają. Już niebawem wrzucę nieco światła na to wszystko;)
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  14. Hej! :*
    Ostatni rozdział próbowałam skomentować na nudnym wykładzie. O ile u Niny poszło szybko, tak w przypadku Twojego bloga miałam tyle prób, że nie wiem, czy się udało, a w tym gąszczu komentarzy ciężko odnaleźć mi swój, by się upewnić (wniosek? nie dodał się :D :/). Dlatego tym razem kochany laptop wraca do łask!
    Czytam "Gniew" Miłoszewskiego i jest tam wątek przemocy domowej. Psychicznej, która kończy się fizyczną. Czytając o żonie, miałam przed oczami "znajomą" Szackiego. Czyżby była bita, prześladowana? Dla mnie to ewidentna ofiara domowego terroru. Mówiąc o rodzince McD. nie sposób nie wspomnień o "tajemniczo znikającej" drugiej córce. Dla mnie to jasne - to śmierdzi na kilometr.
    Colin mnie wkurzył. Zachował się jak baba. Często dziewczyny, gdy zaczynają nowy związek, zapominają o przyjaciółkach. On zachował się tak samo. Chociaż... Może odtrąca Catię dlatego że boi się, iż jej bliskość zburzy nowy związek. Tak czy siak powinien jej powiedzieć, o co chodzi. Chyba po tylu latach przyjaźni na to zasługuje, prawda?
    Czekam na rozwinięcie córkowego tropu i ogólnie rozwinięcie śledztwa. Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej. Pamiętam, że trochę skrytykowałam Twoją decyzję o zmianie, o pisaniu od początku. Teraz wiem, widzę i czytam, że to była dobra decyzja.
    Wybacz, że tak krótko, ale po wczesnej pobudce oczy mi się kleją.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jak tak się podsumuje sytuację McD to nie wygląda to dobrze. A oczywiście, że Cat zasługuje na prawdę! Też jestem zdania, że zachował się jak baba;D Gdyby był realnym człowiekiem to zjechałabym go jak burą sukę :D
      Bardzo się cieszę, że uważasz tę zmianę za słuszną. też tak myślę, ale wcale się nie dziwię, że na początku byłam za to krytykowana;)
      Dziękuję za komentarz! ;**
      I wcale nie było krótko ;)

      Usuń
  15. Wreszcie jakiś punkt zaczepienia w całej sprawie! Chociaż może to nie do końca odpowiednie słowo, skoro państwo McDowel udają, że nie mają wcale drugiej córki. Raczej nie chodzi o to, że pokłócili się z nią wiele lat wcześniej i postanowili kompletnie o niej zapomnieć, bo wtedy przyznaliby się policji. Oni z jakiegoś powodu naprawdę chcą udawać, że ktoś taki nigdy nie istniał, ale reakcja pana McDowela go zdradziła. Ciekawe, o co chodzi... Mam nadzieję, że C&C szybko znajdą sposób, by się wszystkiego dowiedzieć, bo jestem bardzo ciekawa...
    Dobrze, że Colin ma jakiś sposób, by choć na chwilę nie myśleć o Cati. Oczywiście nie pochwalam znacznego przekraczania dozwolonej prędkości, bo obojętnie jakim Colin jest kierowcą, to nie jest do końca bezpieczne. Ale dobrze, że gdzieś wychodzi, z kimś się umawia. Nawet, jeśli na razie nie jest to nic poważnego, to rozpamiętywania dawnego związku, który szybko się skończył i już nie wróci, nie ma większego sensu.

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zachowanie Colina nie jest bezpieczne, tym bardziej, że jako policjant powinien się stosować do obowiązującego prawa. Ale chyba pasuje do niego taki diabełek:D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  16. Wiesz, chciałam dzisiaj iść spać wcześniej... Marzenia XD
    W ogóle ja weszłam na bloga, mignął mi przed oczami nowy rozdział, ale ja najpierw poszłam czytać twoje odpowiedzi. Skończyłam czytać odpowiedzi na moje komentarze, czytam twoje odpowiedzi na inne komentarze, i nagle zrozumiałam: JEST NOWY ROZDZIAŁ PRZECIE!

    Więc jestem.

    Tylko co ja mam powiedzieć? No... Więc ten ojciec jest zły, Colin chyba się zabujał, Catia nie współczuje samobójcom.
    No, dziękuję, do widzenia.
    Chyba se jaja robie.

    Och, temat śmierci. Znowu wkraczam no smutne tematy. Ale ja potrafię to zrozumieć. I nie chodzi mi o jakieś durne nastolatki co się zabijają bo smartfona nie dostały! To głupie! Ale taki człowiek jak ten nie otrzymał pomocy i po prostu...

    Ej...

    On się zabił, ten ojciec poczuł, że policjanci są bliżej prawdy i się wkurzył...

    Czyżby ktoś ich odwiedził?


    Eh. Plus nie lubię Lys. Kiedy będzie o niej coś więcej, żebym mogła ją polubić? *Pss banan spadł mi tableta, odkupujesz! (Błagam Nadia, przecież z niego piszesz) Czyli się nie zepsuł? (Nie) Ciii* Jeśli Lys nie stanie na drodze Datii będzie okej. Wiesz, ze spekulacji innych sama podejrzewam, że to Alysson, jednak... No kurczę! Przecież ona się buja w Danie! Dlaczego więc leci na Colina? No wiem, że każdy *KAŻDA Nadio! No chociaż kto wie, czy faceci też na niego nie lecą?* na niego leci, no ale ona? No chociaż może Dan znowu gdzieś pojechał... Albo może Alysson wyczuła, że jak poderwie Colina to zrani Catię *kij, że jej nie zna*?
    Dobra, nawet nie wiadomo, czy Lys to serio Aly, a ja tu teorie. Ech.

    Pozdrawiam i wybacz, że cię nie pochwalę *chociaż chciałabym!* ale banana muszę sprzątnąć z łóżka.
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba se jaja robię, haha wariatka;D
      A no są takie sytuacje, w których człowiek nie wytrzymuje, ale Catherina ma na ten temat inne zdanie. W końcu nie zawsze trzeba się z nią zgadzać :D
      Nie zdradzę, czy Lys to Alysson, chociaż wiem, że takie spekulacje się pojawiały. Będzie za jakiś czas więcej na temat tej kobity, więc sama stwierdzisz, czy to ona czy nie;D
      Dziękuję za komentarz wariatko! :D ;**

      Usuń
  17. Och, dziwna ta sprawa z tymi McDowelami. Zdecydowanie coś ukrywają i być może ma to istotny związek z całą sprawą… W pierwszej chwili pomyślałam o tym, że może po prostu bardzo pokłócili się z córką i teraz udają, że jej nie znają, ale to by niczego nie wyjaśniało. W końcu to nic złego i zapewne od razu by się do tego przyznali. A papa McDowel zareagował baaardzo nerwowo, więc musi tutaj chodzić o coś poważniejszego. I jeszcze mama McDowel taka przerażona… Jakby bała się męża :O Nie mogę się doczekać aż wyjaśni się o co tutaj chodzi!
    Woah, Colin trochę szaleje. W sumie to fajnie, że umawia się z Lys. Po takim ciężkim dniu przyda mu się chwila na odreagowanie, zapomnienie, bo w końcu ile można myśleć o morderstwach bądź samobójstwach :P Ale jednak Colin generalnie w tym rozdziale zachowywał się trochę dziwnie i zastanawiam się z czego to wyniknęło… Przytłacza go praca i pewne wspomnienia związane z przeszłością? Czy może te jego humorki miały coś wspólnego z osobą Lys? Być może ta długo się do niego nie odzywała i Colinek się zestresował? Ale z drugiej strony to szczerzenie się do telefonu… nie wiem, dziwne to :O On coś ukrywa!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tyle mogę zdradzić, że sprawa jest poważna;D Papa nie jest taki bez powodu.
      No tak, bez odreagowania detektywi by chyba zwariowali. Ale to jest dobre pytanie - z czego wynika to zachowanie Colina. Na pewno trochę tu pokręcę;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  18. Boże, ile ja musiałam nadrabiać ;_;
    Lubię Colina z Lys :) Pasują do siebie :) Jednak Colin wydaje się być zmeczony tym wszystkim co go otacza.
    O co chodzi temu McDowelowi, huh? Zachowuje się co najmniej dziwnie. W ogóle oni i ich relacja z córką/niecórką.
    Przepraszam za długą nieobecność. Nadrobilam wszystko i będę czytać regularnie ;)
    Pozdrawiam,
    Brave.
    PS. Zapraszam do siebie na nową notkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że jest zmęczony, ale pytanie czy na pewno chodzi tylko o to;)
      Mam nadzieję, że naprawdę nadrobiłaś rozdziały;) I że się podobały. Cieszę się, że masz ochotę czytać regularnie. To miłe! ;)
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  19. Nic dziwnego, że wszyscy stracili humor. Nie dość, że mają dziesięć ofiar, niezbyt pomocne rodziny, pracy w brud to jeszcze do tego wszystkiego dochodzi Albert-Samobójca. Facet musiał mieć naprawdę poważny powód, by targnąć się na swoje życie. Ciekawe czy przypuszczenia C&C są trafne i nałożyło się na to wiele czynników jak makabryczny widok i własne problemy, czy może rzeczywiście jest bardziej wplątany w sprawę, niż nam się wydaje.
    Nie rozumiem zachowania Colina. To znaczy wiem, że wspomnienie śmierci przyjaciela sprawia mu ból, ale chyba nie był zbyt miły dla Catii, hm? Zwłaszcza w momencie tej wymiany sms-owej, prawda? Co to jakaś tajemnica? Rozumiem, że każdy ma prawo do swoich sekretów, ale skoro zazwyczaj dzieli się z Cat rewelacjami ze swojego życia, czemu nagle tak zareagował?
    Czyli jednak porwanie. Niby się wydaje, że ofiary nie miały ze sobą żadnych powiązań, ale ciężko mi uwierzyć, że zostały wybrane zupełnie przypadkowo. Muszą mieć coś wspólnego, bądź każdy z nich znał się na czymś, co było potrzebne oprawcom.
    Myślę, że ta cała Rebecca jest kluczem (lub jednym z kluczy) do rozwiązania zagadki. Dlaczego rodzice nagle utrudniają śledztwo, chociaż wcześniej zarzekali się, że będą pomagać jak tylko będą mogli. Co się zmieniło? Czemu udają, że Rebecca nie istnieje, że jej nie znają, choć wcześniej o niej mówili? Nieładnie składać falszywe zeznania. Że też znajdą się takie denerwujące ludzie, co muszą wszystko utrudniać, jakby nie zależało im na znalezieniu sprawcy. Drażnią mnie tacy bohaterowie.
    W każdym razie Rebecca musi być ważna skoro koncerny technologiczne wręcz się o nią zabijały, a na miejscu zbrodni znaleziono książkę od specjalistycznej informatyki. Może ta książka należała do któregoś z morderców? Albo została zabrana ofierze? Tylko czemu by została? Nic nie rozumiem.
    To trochę dziwne, że Cat nie chciała opuścić samochodu Colina. Niby zmęczenie, ale mi się wydawało, że raczej chce z nim o czymś porozmawiać, tylko nie do końca wiedziała jak.
    Ciekawa jestem, czy wcześniej Colin też dostał wiadomość od Lys, że się tak szczerzył jak głupi do sera xD. To ogólnie może być interesująca znajomość. Może będą że sobą jakoś bliżej? A może planujesz dla Lys jakąś inną, ważniejszą rolę? W każdym razie zobaczymy co z tego wyniknie i co zajdzie podczas spotkania, cały Colin, nigdy nie odmawia xD
    Życzę morza weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, nie mają łatwo, ale ja i tak im jeszcze dołożę problemów;D Czemu Colin tak zareagował? A to jest dobre pytanie... i na pewno istotne dla tego wszystkiego;D
      Mnie też drażnią bohaterowie, którzy powstają po to, by wszystko utrudniać. Ale są potrzebni, w końcu nie może być zbyt łatwo, pięknie i kolorowo. A jak się czasem człowiek powkurza to na złe mu może nie wyjdzie;D
      Planuję coś dla Lys, ale na razie nie powiem, co;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  20. Sprawa z Rebecca wydaje się bardzo dziwna, a już zwłaszcza zmyliły mnie słowa jej ojca... trochę bez sensu zaprzeczać temu, co łatwo można sprawdzić, więc nie wiem, o co temu gościowi chodzi ;/
    Martwi mnie to, że Colin zrobił się taki oschly i nieprzyjemny wobec Catii. Jego relacja z Lys wyglada coraz bardziej poważnie, więc czemu nie powie o tym przyjaciółce? Nie powinni mieć wobec siebie sekretów. Ktoś taki jak on może wstydzić się tego, że być może się zakochał, ale żeby tak nic nie powiedzieć..?
    No cóż, czekam na ciąg dalszy i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to zaprzeczanie jest głupie, ale zapewne facet ma jakiś powód, skoro mimo wszystko się na to zdecydował. A Colin... wszystko wyjdzie wkrótce;D
      Dziękuję za komentarz;**

      Usuń
  21. Witam ;)
    Colin chyba wpadł :D Może w końcu uda mu się jakoś poukładać w tych sprawach. Wydaje mi się, że już do tego w pewnym stopniu dojrzał i na to zasługuje. Wierzę, że z Lys jakoś mu wyjdzie, choć może być i tak, że to będzie znajomość albo krótka, albo opierająca się tylko na jednym. Ale Colin potrzebuje kobiety, to pewne :)
    Tak myślałam, że Andie ma coś do ukrycia. Na początku sobie pomyślałam, że Rebecca to mogłaby być jakaś jej druga tożsamość, pseudonim, ale jak się okazuje, to druga osoba. Sądząc po reakcji ojca, bardzo prawdopodobne jest, że to jego druga córka z innego związku. Może miał przez to konflikt z żoną, dlatego się tak zachowywał i nie chciał, żeby policjanci z nią rozmawiali. Mam przeczucie, że ona mogłaby mieć istotne informacje, które wniosłyby coś do całej sprawy, ale cóż. Dopóki nie uda im się z nią porozmawiać, nie dowiedzą się tego.
    To chyba na tyle, bo mam jeszcze trochę zaległości. Pozdrawiam, życzę mnóstwa weny i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, potrzebuje kobiety i to nie takiej na jedną noc. A czy Lys będzie odpowiednia? To się okaże;)
      Bardzo podoba mi się ten pomysł o drugiej tożsamości. Niestety nie tym razem, ale to byłoby niezłe! :D
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  22. Miałam napisaną połowę komentarza, ale przeglądarka mi się wyłączyła i wszystko szlag trafił. Teraz na pewno będzie krótszy, bo wszystkiego słowo w słowo nie przytoczę.
    McDowelowie są bardzo podejrzani. Gdyby od początku utrzymywali, że mają tylko jedną córkę, to jeszcze zrozumiałabym ich postępowanie, bo jakiś cel pewnie by w tym mieli, by trzymać w sekrecie istnienie drugiego dziecka. Jednak w tym wypadku kłamią w żywe oczy, świadomie składając fałszywe zeznania, utrudniając tym samym prowadzenie tak poważnego śledztwa. I to na dodatek w rozmowie z tymi samymi osobami, co jeszcze bardziej bije po oczach. Nie jestem do końca pewna, ale wydaje mi się, że poprzednim razem także pan McDowel odpowiadał na wszystkie pytania, bo jego żona zbyt się załamała. Dlatego nie zdziwię się, gdy niebawem zostanie zatrzymany i zmuszony do udzielenia wyjaśnień zgodnych z prawdą.
    Zastanawiam się jednak dlaczego tak nagle postanowili utrzymywać istnienie drugiej córki w tajemnicy. Czyżby w jakiś sposób ona była zamieszana w całą tę sprawę? A może to w przeszłości Andie kryją się jakieś mroczne sekrety, a rodzice nie chcą by wyszły na jaw?
    Zastanawiające jest także zachowanie pani McDowel. Wydaje mi się, że gdyby ją przycisnąć, kiedy nie znajdowałaby się w obecności męża, to wyjawiłaby całą prawdę.
    Natomiast Colin w tym rozdziale strasznie mnie denerwował i nie potrafię go rozgryźć. Zachowuje się tak, jakby próbował wzbudzić zazdrość w Cat, a następnie cieszy się ze spotkania z Lys. Może powinien trochę zastanowić się nad swoim zachowaniem, bo jak tak dalej pójdzie, to może się to mocno odbić na ich relacjach w pracy i zarazem na pomyślnym rozwiązaniu całej sprawy, bo jedna osoba sama wszystkiego nie zrobi.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grr nienawidzę mieć napisanego komentarza, a potem musieć go przepisywać. Aż się człowiekowi wszystkiego odechciewa. "Bije po oczach" to idealne określenie na zachowanie McD. Zgadzam się w zupełności;D
      A Colin... nie dziwię się, że cię zdenerwował. Ale myślę, że zrobi to jeszcze nie raz;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  23. Zastanawia mnie zachowanie Colina. Co to był za wybuch? Przecież Cat mu nic złego nie zrobiła. Zadała normalne pytanie. Dziwny był... Nie wiem, co o nim myśleć. Czy miało to coś wspólnego z tą dziewczyną? Lys? Chociaż to w sumie nie tłumaczy jego zachowania. Jestem ciekawa, co mu się stało.
    Heh, kim jest R? McDowelowie dziwnie się zachowywali. Ewidentnie coś ukrywali. Ciekawe tylko, co, i dlaczego nie chcieli nic powiedzieć. Może R ma coś wspólnego z tym wszystkim. Musiało się coś stać, że nie chcą się do niej przyznać. A przecież powinni pomóc w śledztwie, skoro chcą, by zabójca ich córki został złapany. Ech, ludzie potrafią być dziwni. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A owszem ludzie potrafią być dziwni;D Tym bardziej gdy coś ukrywają.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  24. Witaj!
    Jej, trochę dawno mnie tu nie było, ale właśnie dlatego dzisiaj postanowiłam dać znać, co i jak ;)
    Czytam twoje opowiadanie, ale w swoim tempie i po prostu kiedy mam czas i ochotę. Aktualnie nie jestem na bieżąco, ale jak napisałam, będę sobie czytała w swoim czasie. Tych rozdziałów które przeczytałam, nie skomentowałam, ponieważ po prostu nie loguję się już za często na blogspot.
    To by było na tyle. Napisałam to, żebyś wiedziała, że czytam chociaż nie daję po sobie znać ;)
    Pozdrawiam i życzę duużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde! Ale mi się przyjemnie zrobiło widząc twój nick;) Bardzo się cieszę, że nadal tu jesteś i oczywiście - czytaj w swoim tempie. Najważniejsze, żebyś to robiła z przyjemności, a ja się bardzo cieszę, że dałaś znać o sobie i że masz ochotę nadrabiać. Dziękuję! ;*

      Usuń
  25. Chyba nie zdziwi Cię Rudziątko Moje Kochane, kiedy już na samym starcie napiszę, że miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a Colin albo rzuci się na Catię, albo po prostu ją pocałuje, albo zrobić coś, co mogłoby ją mocno uświadomić, że ją kocha? Nie dziwi Cię, że to napisałam, prawda? Miałam wielką nadzieję i przez chwilę już myślałam, że coś będzie, że coś się stanie między nimi, ale… ale nie. Nie, nie jestem zawiedziona, tylko piszę, że miałam takie wrażenie.

    Nie dziwi mnie, że od momentu znalezienia zwłok Alberta, Colin jest… przygnębiony. Śmierć przyjaciela odcisnęła w jego sercu naprawdę dużą bliznę i to widać. Oj, uwielbiam Colina… jest taki… uczuciowy, chociaż tego nie pokazuje (niczym prawdziwy samiec alfa :D ) Poza tym Colin jest zmienny jak pogoda. Gorzej niż baba. Trochę nie rozumiem dlaczego tak uniósł się na Catię, kiedy zapytała go o smsa. Moim zdaniem był troszkę niesprawiedliwy… przecież Cati chciała dobrze, nie zrobiła mu nic złego, żeby tak się unosił wielce…

    Nie wiem co myśleć o McDowelu. Wszystkie gwiazdy na niebie wskazują, że Rebecca to ich córka, ale dlaczego nie chcą mieć z nią nic wspólnego? No bo ewidentnie nie chcą, a najbardziej ojciec. Nie mam pojęcia dlaczego: może przez to, że stała się sławna? Może przez to, że ona sama zaniedbała rodzinę, czy coś w tym stylu? Nie wiem… jeszcze nie wiem. Ale C&C też się nie dowiedzą, póki nie pogadają z samą Rebeccą. Skoro stary McDowel nie chce gadać, to sądzę, że najlepszą decyzją będzie spotkać się z samą Rebeccą. Już zacieram rączki :D

    I jeszcze wrócę do Colina…
    RUDAAAAAA!!!! Ja mam pytanie za milion punktów! Mogę je zadać??? (po co pytam, jak i tak zadam?)
    Czy będzie jakiś ekstra opis spotkania Colina i Lys? (może być nawet scena seksu HAHAHAHAHAH) No będzie, czy nie będzie??? Bo ja jestem mega ciekawa tej parki i aż nie mogę się doczekać tych scen :D Już pisałam co ja podejrzewam odnośnie postaci Lys i muszę, muszę, muszę się dowiedzieć czegoś więcej na jej temat, bo aż mnie skręca!!!
    Ale z drugiej strony bardzo nieładnie ze strony Colina, że dla Catii ( za którą szaleje, bo to widać!) jest ostatnio (a konkretnie od tego rozdziału) dość oschły (żeby nie powiedzieć, że wredny), a po takim pierwszym lepszym smsie (od niejakiej LYS) wesolutki jak skowronek i tylko ćwierkać mu się chce! No kurde. :D

    Dobra, wiemy o co chodzi :D
    Serdecznie pozdrawiam i mocno ściskam PISARZU! Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, właśnie, że jestem zaskoczona;D Bo w sumie nie wiem, w którym momencie Colin mógłby się na nią rzucić;D Ale... zdradzę ci w sekrecie, że jeszcze dam upust jego emocjom i myślę, że będziesz zadowolona, haha :D
      Oj tak, był niesprawiedliwy w stosunku do Catheriny i nie dziwię się, że jego zachowanie zaskoczyło. Tak miało być i jeszcze nie raz to zrobi. Jestem tylko ciekawa, czy straci przez to sympatię czy nie xD

      Hahaha uwielbiam cię, hahaha zboczuchu ty;D DOOOOBRAAAA... zdradzę ci coś, chociaż nienawidzę spoilerować. Dlatego tak tylko tyci tyci.. będzie opis spotkania C&L. I będzie powiedziane na jej temat coś więcej. Ale to dopiero w 5 rozdziale (tak sądzę).

      Dziękuję za komentarz i buziaczki too! ;**

      Usuń
  26. Ja się nie dziwię, że C&C mają wyrzuty sumienia z powodu tej śmierci swojego świadka. Oni rzeczywiście powinni zauważyć że dzieje się z nim coś złego, choć oczywiście najłatwiej jest to powiedzieć. Może Albert bardzo dobrze się krył ze swoimi uczuciami, a może to było zabójstwo. Czekam na wyniki badań z laboratorium bardziej niż porucznicy, bo ciągle myślę, że Rainowi ktoś pomógł w tym zawiśnięciu. To by dopiero skomplikowało tą sprawę!
    Ja się domyślam, ze te wcześniejsze SMSy też były od Lys, ale zastanawia mnie dlaczego Colin nic nie chciał powiedzieć Catii. Wiem, że on czuje do niej miętę, ale nigdy wcześniej nie zatajał przed nią swoich kolejnych panienek, więc nie mam pomyslu dlaczego tym razem jest inaczej. Gorzej, że Catherina to widzi, a to wprowadza między nimi pewne napięcie i nerwowość.
    No i ostatnia ważna sprawa w tym rozdziale czyli Rebecca. Ja dam sobie rękę uciąć, że coś tutaj jest na rzeczy. Nie wierzę w to, że policjanci się pomylili, a ona nie jest w jakikolwiek sposób spokrewniona z Angie. Dla mnie jest to dziwne, ciekawe o co tak bardzo musiała się pokłócić, że rodzice Angie się do niej nie przyznają. Poza tym, fakt, że ona się zna na informatyce (i to całkiem nieźle) jest dla mnie niezaprzeczalnym dowodem na to, że ona w jakiś sposób z masakrą na tym osiedlu jest powiązana, nie wiem tylko w jaki sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógł mu ktoś pomóc, nie powiem, że nie;D Za zachowaniem Colina coś się kryje, ale trzeba dać mu czas, żeby wyjawił co xD
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  27. Pędzę do Ciebie z komentarzem... Od czego by tu zatem zacząć? Rozdział? Podoba mi się. Uwielbiam długość Twoich notek. Twój styl. Tą historię... Eh... Od początku. Zastanawia mnie, jak się rozwikła ta sprawa samobójstwa. Znalezienie wisielca w domu, co prawda jasno wskazuje, że sam zainteresowany targnął się na swoje życie. Po tym jednak, co zamieściłaś w tym rozdziale, odnoszę wrażenie, że i ta sytuacja ma swoje drugie dno. W końcu gdzie podział się samochód mężczyzny i dlaczego jego dom wyglądał tak, a nie inaczej. Znaczy się, nie pasował do życia delikwenta... Mam nadzieję, że z czasem dowiem się na ten temat więcej. Oczywiście ciekawi mnie też ogólnie sprawa tamtego "miasteczka". W zasadzie należy ona do mojego zainteresowania numer jeden. Na razie nie wiele rusza ona do przodu. Chociaż bardzo zainteresowało mnie zachowanie ojca zmarłej i to, jak wypierał się posiadania drugiej córki. Strasznie ciekawi mnie, co też on próbuje ukryć. Nie ma co, ale zostałam nieźle zaintrygowana... Jest jeszcze ta znajomość Colina z Lys. W jakim kierunku ona podąży? Już teraz chłopka szczerzy się do telefonu, kiedy się ona do niego odzywa. Tak swoją drogą nie podobało mi się jego zachowanie w tym rozdziale. Nie rozumiem dlaczego się tak cały dzień zachowywał wobec Catii. W końcu ona nic takiego nie zrobiła. Mam wrażenie, że równowaga psychiczna tego bohatera jest coraz bardziej zachwiana...
    No to teraz pozostaje mi zapytać: jak długo będę czekać na ciąg dalszy? Mogłabym go już przeczytać. W sumie najlepiej by było tak, jak zapoznawałam się z pierwotną wersją tej historii. Ogromna porcja tekstu na raz. Ja tam jestem jak najbardziej za! Jednak nic nie wymuszam... hah :) Do następnego rozdziału. Tymczasem weny życzę i szczęśliwego nowego roku! Pozdrawiam serdecznie :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, ale cię cieszę! ;** Naprawdę! ;*
      Wszystko na pewno prędzej czy później się wyjaśni. Trzeba tylko czekać, bo ja stety, albo niestety, lubię odwlekać takie rzeczy w czasie;D
      "Mam wrażenie, że równowaga psychiczna tego bohatera jest coraz bardziej zachwiana.." - jak najbardziej!

      Uwierz, że ja też bym chciała od razu dać dużą porcję tekstu. Jak się czyta na raz, albo wtedy kiedy czytelnik chce, to całkiem inaczej przeżywa się tekst. Emocje nie opadają, więcej się dostrzega i pamięta. Ale trudno, teraz nie mam możliwości dodawać rozdziałów częściej. Może kiedyś...
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  28. Cześć!
    Naprawdę zmieniałaś ten rozdział 20 razy?! Nie do uwierzenia, ale chyba powinnam zacząć brać z Ciebie przykład. Widać nie bez przyczyny każdy rozdział, który się tutaj pojawia jest idealny :-)
    Szykuje się sprawa na tle informatycznym (można tak w ogóle powiedzieć?). Jeśli rzeczywiście wszystko będzie się kręciło wokół tego tematu, to podziwiam Cię - to wydaje mi się cholernie trudne!
    Zaciekawiło mnie podejście Catii co do samobójców, a może trochę oburzyło. Jednak nie oceniam nikogo ze względu na jego poglądy. Ja już miałam różne podejścia, nie raz się zmieniały i właściwie to nie wiem, jakie jest moje obecne podejście.
    Zastanawia mnie, co dręczy Colina. Poznał jakąś Lys, ale czy to oznacza, że ma być oschły w stosunku do swojej partnerki? Chyba że... Colin jest zazdrosny o Catię i o to, że za niedługo ta wyjdzie za mąż, więc znalazł sobie inna kobietę, która pozwoli mu o tym wszystkim zapomnieć?
    A! No i jest jeszcze rodzina McDowellów, którzy coś ukrywają. Tylko co i dlaczego?Zdarza się czasem, że w rodzinach dochodzi do kłótni, dzieci oddzielają się od rodziców i udają, że się nie znają, ale jakoś nie pasuje mi to do tego przypadku. Nie wierzę, że ojciec powiedzmy wyrzucił Rebeccę z domu i teraz nie pamięta, że miał drugą córkę. On jest podejrzany. W dodatku najprawdopodobniej podporządkowuje sobie żonę.
    Eh, ciekawa jestem dalszego ciągu, jak nigdy wcześniej.
    Życzę dużo, dużo weny i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie wiem czy są idealne, bo ja i tak jeszcze bym mnóstwo rzeczy zmieniła. Ale tak, ten powstawał tyle razy, że już miałam dość i dałam spokój:D
      Można tak powiedzieć;D I ten motyw informatyki rzeczywiście jest cholernie trudny. Postaram się podołać! ;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  29. Przeczytałam wczoraj, ale komentuję dzisiaj, bo musiałam się przespać z pewnym faktem. Otóż, okazało się, że ja się zgadzam z twoją Cath... to jest... przyjmijmy więc, że niemożliwe rzeczy się zdarzają. Ale do rzeczy! Ja rozumiem samobójstwo tylko z dwóch powodów - samotność lub jakaś nieuleczalna, śmiertelna choroba, która za kilka miesięcy zamieni nas w roślinki (niechęć bycia ciężarem dla bliskich). Jednak dopóki ma się rodzinę, dzieci, żonę, męża, czy kogokolwiek kto na nas polega, choćby kota czy psa (bo zwierze się przyzwyczaja jak człowiek, albo nawet i bardziej), to śmierć na własne życzenie jest po prostu egoistyczna. Ja wiem, że są sytuacje, gdy się nie daje rady, bo oczy widziały za dużo, albo w portfelu jest za mało, problemy się piętrzą, itd, ale to nie jest powód by postępować samolubnie, tylko by wziąć się w garść i walczyć jeśli nie dla siebie, to dla bliskich. Ja zawsze o samobójcach myślę tak "ty idioto, miałeś dwie ręce, dwie nogi, głowę, byłeś zdrowy i miałeś możliwości, i wybrałeś skoczyć z dachu czy się powiesić, a są ludzie co nie mają rąk, nóg, są na marnych rentach, żyją w sutenerach i oni pragną żyć i walczą co dnia o lepsze jutro i czasami to oni nie mają rodziny, są sami, a ty miałeś matkę, ojca, siostrę" dlatego ja podobnie jak Cat nie rozumiem samobójców i nie żal mi kolegi Colina (tego co do niego ciągle powraca jego wspomnienie), bo mi w tym wszystkim żal rodziny tego kolegi, bo oni muszą z tym żyć, poradzić sobie z jego brakiem, a on się po prostu poddał. Dlatego mi się wydaje, że Colin nie podchodzi do sprawy na logikę, na własny rozum, a po prostu serce i przyjaźń nim kierują. Ja wiem, że samobójca musiał mieć powód, ale nie każdy powód usprawiedliwia czyn. To tak jak z kradzieżą - ile procent kradnie z głodu? Niewielki odsetek, a reszta? Poza tym czy kradzież z głodu jest wytłumaczeniem? Czy każdy kto nie kradnie głoduje? - to też takie dylematy odnośnie tej dzielnicy na jaką twoi C&C trafili. Niestety ja też znam takie dzielnice, mamy w mieście takie 3-4, na jednej z takich dzielnic mieszkałam i wolałam się wyprowadzić do mniejszego mieszkania, z gorszymi warunkami, niż tam tkwić, bo tam się nie dało egzystować, bo się potrafili chłopcy 12-16 lat z nożami po podwórku gonić. Strach było przez podwórko przejść, by butelką w głowę nie dostać, bo komuś nagle odbiło i sobie o ścianę chciał rozbić, albo oknem wyrzucić. Jednak wydaje mi się, że na każdych z takich dzielnic też mieszkają normalni ludzie i jeśli władza i państwo nie może pomóc wszystkim, to powinna wyciągać z takich klimatów tych co chcą, bo jest nawet wielu dzieci z takich dzielnic, co chcą inaczej niż rodzice żyć i wystarczyłaby szkoła gdzieś dalej, jakiś internat, powrót do rodziców tylko na weekendy i może nie powieliłby tych samych zachowań. Ja jestem zdania, że by takim ludziom pomóc, to przede wszystkim trzeba chcieć, a dopiero potem liczą się środki za jakie się to zrobi i sposoby jakimi się to uczyni. Tu kluczowe są chęci, tych co pragną pomóc i tych co tam grzęzną, by zechcieli takową pomoc przyjąć. Dużo takich ludzi jednak uważa swoje życie za wygodne. Tam gdzie ja mieszkałam, to jakieś 80% ludzi nie mówiło, że idzie zarobić pieniądze, tylko idzie je skombinować, bo zasiłek się skończył, a rodzinne dopiero dziesiątego będzie. Tak więc w twojej narracji była prawda, że problem tkwi przede wszystkim w tych ludziach, łatwiej ukraść raz na dwa miesiące 5 tysi, niż co dnia wstawać rano i grzęznąć w robocie 8 godz za tysiąc złotych. Jednak tak ja mówię, nie powinno się skreślać wszystkich, więc może ten twój wisielec się stamtąd wyrwał, tylko po coś powrócił i został w coś wkręcony?
    No i jeszcze jest sprawa tej siostry... co jest, ale ojcu się z pamięci jakoś dziwnie skasowała.
    Myślę, że należą ci się brawa za takie skomplikowanie tej historii, bo wydaje mi się, że musiałaś naprawdę poświęcić długie godziny, nie na pisaniu, a na planowaniu, by te fakty, szczegółu i drobnostki jak koła zębate składały się z sobą, pasowały do siebie i jeszcze by mechanizm działał.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niemniej zaskoczona jak ty, faktem, że zgadzasz się z Catheriną. A myślałam, że już w żadnej kwestii jej nie poprzesz ;P Ja też uważam, że samobójstwo to głupota, choć nie mam aż tak twardych poglądów na ten temat co ona. Różnie bywa w życiu, a ludzie mają różne charaktery...
      Tak, kluczowe są chęci i tu się zgadzam. Ale bądźmy realistami, żeby takie chęci były to człowiek musi mieć w tym albo interes, albo być po prostu dobry. A gubernator z mojego Silent Glade raczej nie pała chęcią, by paprać się w brudzie. Stąd jest jak jest. Tym bardziej, że tak jak mówisz, wiele z tych osób po prostu uważa swoje życie za wygodne. W końcu lepiej ukraść niż iść i uczciwie zarobić. A jaka adrenalinka przy tym ;]
      Oj tak, trochę mi zeszło zanim to wszystko jakoś ze sobą połączyłam. I jeszcze nie jedno mam zamiar zawikłać. Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  30. Hejo :D
    O rany, wszystko jest tak ze sobą powiązane, że zaczynam już podejrzewać wszystko i wszystkich. Nie zdziwiłabym się, gdyby nawet Lys była w to wszystko wplątana i gdyby wynajęli ją na odwracanie uwagi biednego Bonneta.
    Sprawa z wisielcem jest oczywiście podejrzana - to gdzie mieszkał i tak dalej. Chyba w kwestii samobójstw zgadzam się z Cathią, choć wciąż trudno mi uwierzyć, że Albert sam się zabił. Zwłaszcza, że miał wiele powodów, żeby żyć.
    Co do rodziców ofiary... Coś czułam, że jej siostra będzie mieć z tym coś wspólnego. Moje przypuszczenie to że ci źli chcieli się do niej dostać i dlatego zabili Ane, żeby ją zastraszyć. I teraz ta siostra się ukrywa, a rodzice boją się ją wydać.
    ALBO to ona jest evil i w ogóle i zastraszyła rodziców, tylko nie mam zielonego pojęcia po co zabijała swoją siostrę.
    Koniec prawdopodobnie niezbyt trafnych teorii xD

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem ci, że mi się bardzo podoba, że wszystkich podejrzewasz;D Mogą z tego wyniknąć bardzo ciekawe teorie. Choć widzę, że i tak już powstają! ;)
      Dziękuję za komentarz;*

      Usuń
  31. Wiedziałam, że to ta kelnerka zaprzata głowę Colinowi :D czyżby pan porucznik się zakochał? :p byle Cat nie była zazdrosna w końcu sama wychodzi za mąż ^^
    Rozdział jak zawsze na najwyższym poziomie tak trzymaj, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Hej, Kochana!
    Wybacz mi, że zjawiam się z poślizgiem, lecz całe to zamieszanie jeszcze po świętach, potem przed Sylwestrem, sprawiło, że nie mogłam wpaść tutaj wcześniej...
    Rozdział... jak zawsze fenomen, ale mam świadomość, że takie moje słowo może niewiele znaczyć, bo Ty to z pewnością wiesz i to doskonale. :))
    McDowel i jego zachowanie jest jakieś, no... nie do ogarnięcia za bardzo i wydaje mi się to podejrzane. Raz mówi, że tak, potem, że nie. To szemrana sprawa i to widzę nawet ja. :D hehe
    I oczywiście Colin. Przecież to więcej niż dziwne. Zaskoczyła mnie jego reakcja, zwłaszcza, że nie miał ku temu większych podstaw. Bo co? To pytanie Cat go tylko tak rozdrażniło? Tylko czemu? Ech, nie mam pojęcia... Czekam na wyjaśnienia!
    Szczęśliwego Nowego Roku! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gniewam się o żadne poślizgi! ;)
      Oj nie, ja nie nazwałabym mojego rozdziału fenomenem :D Jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie i nigdy nie jestem stu procentowo zadowolona z tego co robię;D Ale ogromnie mi miło, że tobie się tak podobało;*
      Dziękuję za komentarz i również szczęśliwego;**

      Usuń
  33. Znalazłam czas, leżąc i lecząc się po całonocnej zabawie! Może na początek życzę właśnie szczęśliwego nowego roku :). Rozdział miałam czas przeczytać, jak go dodałaś, ale strasznie się gubiłam w niewyjustowanym tekście i stwierdziłam, że poczekam ten dzień, a potem nie miałam czasu na internety, ale ważne, że jestem c:.
    Powiem tak, ten rozdział mnie zaskoczył mocno ze względu na Colina, który zachowywał się dziwnie wobec Catii. Zastanawiam się, czy to nie jest jakaś taktyka: będę dla ciebie niemiły, aby o tobie zapomnieć. Jeśli tak to pewnie mało skuteczna :D. I ta cała Lys. Hm, powiem tak: Colin to moja ulubiona postać, naprawdę, cholernie gościa lubię i facet zasługuje na szczęście, ale nie wiem, czy ta Lys nie jest w coś zamieszana. Boże, zaczynam wszystkich podejrzewać, bo i ojciec, który stracił córkę zachowuje się, jak jakiś opętany. Co tam się dzieje! Trudno stwierdzić, które domysły są dobre, a które złe. Tak poza tym mam wrażenie, że Catherina nie zobaczy Jacoba tak szybko, jak myśli, ale... Ale może się mylę i znów nas czymś zaskoczysz!
    Rozdział świetny jak zawsze, no i co ja mogę. Czekam na więcej! U mnie też pojawiła się nowość, więc zapraszam.
    CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ta taktyka na pewno byłaby mało skuteczna. Ale tonący brzytwy się chwyta, więc kto wie... :D
      A ja się bardzo cieszę, że można się trochę pogubić w domysłach i ocenie postaci. Dlaczego? Bo chyba najgorsza jest taka totalna przewidywalność. A tak, bez względu na rozwiązanie i tak będzie jakieś zaskoczenie - mniejsze lub większe.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  34. Melduję się!
    Jak zwykle w opóźnieniem, ale... wszystko już nadrobione :)
    Rozdział genialny, zresztą, u ciebie chyba nigdy nie użyję innego słowa, bo jak dla mnie, jesteś w pewnym sensie fenomenem wśród tych wszystkich historii. Widać, że znasz się na tym, co robisz, bo całość, cokolwiek by to nie było, jest dopracowane w stu dziesięciu procentach.
    Dzisiaj jestem trochę zaskoczona. Przede wszystkim zachowaniem McDowel'a. Cały czas jakoś nie mogę tego rozgryźć. Jest takie... podejrzane. To w sumie chyba najłagodniejsze słowo. Ja tu wyczuwam jakiś przekręt, i to spory.
    Zachowanie Colina także trochę namieszało mi w głowie i w jego obrazie, jaki tam sobie ułożyłam. Lys może nieźle pokrzyżować wszystkie szyki. Nic nie dzieje się przecież bez powodu :)
    Czekam na kolejne cudeńka spod twojego pióra!
    I wszystkiego dobrego na nowy rok :)
    Buziaki :**
    how-to-be-loved.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenomenem... jeju! Dziękuję! Takie mocne słowo w stosunku do mnie... ogromnie mi miło <3
      Co do Colina, on jeszcze nie raz zaskoczy i już zacieram rączki, na opinie odnośnie jego późniejszego zachowania! :D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  35. No cóż za śmierć Alberta owszem będą mieli nieprzyjemności, bo jestem pewna, że był ważny dla śledztwa. Zniknął jego samochód więc oczywistym jest, że potwierdziła się jedna z moich wersji- morderstwo xD O ile ktoś mu tego nie ukradł, ale wolę się trzymać tej pierwszej opcji. Jak tylko Colin dostał Sms i się uśmiechnął już przewidywałam, że to musiała być Lys ^^ Może wreszcie znalazł dziewczynę, która do niego pasuje tak na stałe? :D Co do Rebbecki jestem pewna, że z jej powodu została zamordowana Andie. Skoro jest tak uzdolniona informatycznie i walczą o nią największe branże oznacza to również, iż "ciemna strona" -haha nie wierzę, że tak to ujęłam xd- zainteresowała się nią, gdyż mogła być niezwykła hakerką. Może uprowadzili jej siostrę, bo nie chciała im pomóc i to miał być szantaż lub kara dla niej za odmowę lub za źle wykonaną robotę? Może faktycznie mieszkała w tamtym mieszkaniu na tym przeklętym osiedlu... Ale w takim razie gdzie ona jest? Przetrzymują ją? Moja wyobraźnia buzuje! xD
    Wybacz kochana, że tyle mnie tu nie było, ale rozumiesz szkoła, a w święta to już w ogóle czasu nie było (przy okazji składam życzenia: Szczęśliwego nowego roku, aby był dla ciebie najszczęśliwszy ze wszystkich, i żeby wena nigdy Cię nie opuściła), jednak wróciła córka marnotrawna xD Nadrobiłam rozdziały i oczywiście tyle spekulacji wysnułam, że już się pogubiłam grrr... xD
    Również rozpoczęłam publikację "Mroku" więc jeśli chciałabyś przeczytać to serdecznie Cię kochana zapraszam :)
    Link zostawię w Spamie :D
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i kochana na moim blogu to w prawej kolumnie są obserwatorzy (te kolumny są takie ściśnięte, że nie widać tego dobrze) xD

      Usuń
    2. Już znalazłam tych obserwatorów;D Nie wiem czemu nie mogłam ich wcześniej zauważyć.
      Oj ja bym nie była taka przekonana do tej wersji z morderstwem. Brak samochodu jeszcze o niczym nie świadczy. Przecież mógł go gdzieś zostawić, np. u mechanika. Nie musiał być ukradziony ;)
      Tak, twoja wyobraźnia buzuje, ale bardzo pozytywnie buzuje;D Nie zdradzę w czym masz rację, ale powiem, że jest prawda w twoich słowach;)
      Nie gniewam się, ważne, że jesteś! ;)

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  36. Właśnie przebrnęłam przez wszystkie Twoje rozdziały, które zdążyłaś tu opublikować. Napisze jeszcze coś ciekawszego - kiedy zostawiłaś reklamę swojego bloga na naszym, byłam już w połowie rozdziału pierwszego. Swoją drogą to genialny pomysł, by umieszczać również rozdziały w pdf. To bardzo ułatwiło mi nadrobienie zaległości u Ciebie. Co więcej, pamiętam jeszcze czasy kiedy tutaj publikowałaś Tajemnicę Locmarie, później śledziłam Walczę i Zwyciężę :)

    Pamiętam, że Colin zginął w Twojej pierwszej wersji, mam nadzieję, że tym razem nie powtórzysz tego błędu. Tak samo jak liczę na to, że wyjazd Jacoba uchroni go przed tym, co ma się wydarzyć w mieście - oczywiście, jeśli nie zmieniłaś bardzo koncepcji tego opowiadania. Czytając drugą wersję widzę, jak bardzo rozwinęłaś wątek przed Obozem i nie ukrywam, że mi się to bardzo podoba. Naprawdę włożyłaś w to ogrom pracy ale i efekt jest piorunujący. Czytając pobrany tekst, nie widząc całej tej blogowej otoczki, czułam się jakbym czytała książkę. Bardziej spowolniłaś wydarzenia, postawiłaś na powolne zapoznanie czytelnika z akcją, wcześniej non stop coś się działo, teraz zresztą też jest tak cały czas ale nie aż z taką gwałtownością, jeśli wiesz co chcę przez to powiedzieć :)

    Wybacz, że posługuję się porównaniami z poprzednią wersją tego opowiadania, ale chyba tak jest mi łatwiej wyrazić to co chcę napisać. Bohaterowie też mi się wydają bardziej rozbudowani, do tego jest więcej Jacoba i to mi się podoba. Dzięki zwiększonej ilości tekstu sprawiłaś, że poczułam mocną sympatię do Colina (w każdym bądź razie mocniejszą niż w poprzedniej wersji) i jeśli zrobisz mu coś, to ja nie wiem, czy będę dalej skłonna czytać to Twoje opowiadanie, bo jak na razie jest to moja ulubiona postać i apeluję by włączyć go do grona postaci głównych!
    Naprawdę podziwiam Cię, że mimo, iż byłaś tak daleko w tej swojej historii, chciałaś to przerwać, wrócić do początku i od nowa zacząć to wszystko pisać. Ja bym pewnie zrezygnowała, albo przerzuciła się na pisanie czegoś innego. Ty jednak perfekcyjnie wszystko dopracowałaś, zresztą widać to po Twoich opisach. Nikt nie wdaje się w opisywanie historii miejsca gdzie trenuje główna bohaterka, a Ty w swoim tekście znalazłaś nawet miejsce do opisania sklepiku warzywnego, który kiedyś znajdował się w tamtym miejscu.

    Nie będę już dłużej pisała jak bardzo podoba mi się Twoja twórczość, żeby nie zanudzać. Co więcej zawsze lubiłam czytać Twoje teksty i choć komentowałam czasem pod różnymi pseudonimami, czasem po prostu nie komentowałam to zawsze śledziłam wszystko na bieżąco, aż do chwili gdy zawiesiłaś bloga. Dopiero teraz przy tworzeniu swojego przypomniałam sobie ten adres, sprawdziłam czy nadal piszesz i jestem :)

    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, zwłaszcza jestem ciekawa jak tym razem poradzisz sobie z opisaniem zagłady miasta i czy może weźmiesz sobie do serca tą moją małą wskazówkę co do jednego bohatera :)

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już pisałyśmy na mailu, więc moja odpowiedź jest lekko... nieaktualna, ale mimo to przeleję swoje emocje. A co! Mnie też wolno! ;D

      Jak przeczytałam początek tego komentarza i dowiedziałam się, że jesteś osobą, która jest ze mną aż od TL to aż mi serducho mocniej zabiło! Jest mi niesamowicie miło czytać takie komentarze, bo ogromnie się cieszę, gdy ludzie po czasie do mnie wracają. Dobrze wiedzieć, że mimo upływu czasu chcą czytać moje wypociny. Dlatego twój komentarz sprawił mi ogromną radość! ;)

      Czy śmierć Colina można nazwać błędem... cóż, nie wiem. Może i tak, bo był uwielbianą postacią, ale z drugiej strony to miało ogromny wpływ na późniejsze wydarzenia i zachowanie Catheriny. A zależało mi, żeby pokazać jej zmianę, psychiczny upadek, upodlenie, a potem reaktywację i to z przytupem. Jak będzie teraz? Nie zdradzę, bo to jedno z najczęściej zadawanych pytań przez osoby, które czytały poprzednią wersję. Zdradzę tylko, że mam już koncepcję na to wszystko i myślę, że w ogólnym rozrachunku wszystko wyjdzie na plus ;) Colin nie będzie główną postacią, ale na pewno mega istotną i ważną. Ja też go uwielbiam!

      Ja się wcale nie gniewam o te porównania ;) Ja też cały czas porównuję tę wersję do poprzedniej. Szukam błędów, wad w tamtej wersji i analizuję, wyciągam wnioski. Bardzo się starałam, żeby te postacie były barwne, wydarzenia bardziej ciekawe, akcja szybka gdy trzeba, ale powolna na ogół. I ogromnie cię cieszę, że dostrzegasz progres! Masz rację, włożyłam i wkładam w to mega pracy. Rozdziały zmieniam po 10 razy, często usuwam po kilkanaście stron ot tak i piszę od nowa, ale widzę, że to ma sens ;)
      Dziękuję za komentarz!! ;**

      Usuń
  37. Przepraszam, że tak późno, ale przez pewien czas nie miałam dostępu do internetu.
    Nigdy nie wyjdę z podziwu, że niektórych ludzi kompletnie nie rusza widok samobójcy, a w tym przypadku mężczyzna wybrał chyba jeden z najgorszych sposobów na odebranie sobie życia. Przynajmniej ja tak uważam ;) Catia jest twarda i czasem mam wrażenie, że jest bardziej 'męska' od swojego partnera. Mam takie mieszane odczucia co do Bonneta. Z jednej strony go lubię. Lubię tą przyjaźń pomiędzy porucznikami, ale jednocześnie facet działa mi czasem na nerwy. Wiem, że to zabrzmi chamsko, ale mam cichą nadzieję, że kiedy Catia znajdzie się w obozie, to Colina już nie będzie. O ile dobrze pamiętam, to w poprzedniej wersji zabili go podczas ucieczki z osiedla. Jeżeli planujesz znowu coś takiego, to wiedz, że będę szczęśliwa.
    Dużo bardziej lubię za to Jacoba, ale to chyba już wiesz :D
    Sprawa z rodzicami zamordowanej jest bardzo podejrzana. Mężczyzna ewidentnie coś ukrywa. Myślę, że państwo McDowel wiedzą coś na temat tych morderstw, albo przynajmniej się czegoś domyślają, ale z drugiej strony po co mieliby ukrywać coś, co mogło by pomóc w odnalezieniu sprawcy? Hmm, sama się pogubiłam w swoich rozmyślaniach. Chciałam jeszcze dodać, że podziwiam też ich spokój podczas wybuchu ojca Andie. Doszłam do takiego wniosku, że gdybym była na miejscu poruczników, to po kilku minutach również bym wybuchła. Utrzymanie spokoju w takiej sytuacji wymagało by ode mnie dużego wysiłku. ;/
    Kolejną postacią, którą nie polubiłam jest Lys. Mam nieodpartą wrażenie, że dziewczyna trochę namiesza. Taka intuicja, ale kto wie... Może okazać się "tą dobrą". Mam przynajmniej taką nadzieję, że z biegiem czasu stanie się coś, dzięki czemu będę mogła stanowczo powiedzieć, że "ją lubię!". ;)
    Czekam na kolejny wpis i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że powieszenie to koszmarny sposób na samobójstwo, ale faceci zazwyczaj wybierają właśnie ten. Czemu? Oto jest pytanie.
      Wow, nie sądziłam, że jest ktoś kto aż tak nie lubi Colina, by życzyć mu śmierci. W sumie to ciekawa jestem, co aż tak bardzo działa ci na nerwy :D
      Ja też bym się zaczęła wydzierać, jakbym była na miejscu C&C. Ale cóż, do takiej pracy trzeba mieć też anielską cierpliwość xD
      Czy Lys namiesza? Hyhy oto jest pytanie! :D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  38. No, to jestem! Troszkę spóźniona, ale w końcu! I powiem Ci, że chyba nareszcie zaczynam się brać za siebie i powoli wracać do blogowania z jakimś entuzjazmem, a nie z przymusu. Znowu zaczyna mi to radość sprawiać, jak kiedyś!
    I najpierw Kochanie moje, muszę się wypowiedzieć co do szablonu, bo widzę, że jest nowy. Może mnie za to zlinczujesz, bo ja wiem, ile pracy trzeba włożyć w stworzenie czegoś takiego i na pewno nie uważam, że jest zły, ale Colin wygląda na nim, jakby kontemplował siedząc na kibelku, natomiast Catia stojąca przed nim, jakby go osłaniała z tym gnatem xD Takie moje osobiste spostrzeżenia, ale nie bierz ich do siebie, a już na pewno nie na serio. Pomijając to, naprawdę mi się podoba :D
    Czy tylko mi się wydaje jakiś krótki ten rozdział? Serio, bardzo szybko mi zleciał, jak go czytałam.
    Colin ma muchy w nosie i dziwię się Catii, że to znosiła, tę cisze i jego opryskliwość. Ja osobiście nie lubię takiego zachowania u ludzi. To, że komuś się akurat nie układa, albo wstał z łóżka lewą nogą nie znaczy, że ma prawo burczeć na wszystkich i rozsiewać ten zły nastrój. Już ja bym mu nagadała, normalnie, no!
    A co do tej całej Rebbecki, to ja też uważam, że ona niewątpliwie ma coś wspólnego ze sprawą. No bo z tego co się orientuję, to właśnie w domu, gdzie tą McDowel zabili, leżały te wszystkie książki z dziedziny informatyki oraz były te zdjęcia, jak się później okazało, dzieci jej siostry. I ja też doskonale pamiętam, że rodzice tej dziewczyny potwierdzili, że miała siostrę. A teraz zachowują się, jakby jej nie znali. I przychodzi mi do głowy tylko jeden powód, a mianowicie, że to dlatego, ze się z tą Rebbecką pokłócili o coś śmiertelnie, ale chyba wtedy mimo wszystko nie ukrywali by tego przed policjantami, którzy jakby nie było chcą im pomóc. Albo po prostu dowiedzieli się, że Rebbecka maczała palce w śmierci swojej siostry (co jest mniej prawdopodobne, ale ja teraz to już jetem w stanie każdą opcję rozważyć) i chcą ją w jakiś sposób chronić. Tylko, że przecież policja ma dostęp do takich danych, a skoro to ich córka i ja wychowali, to nie wyrzekną się jej teraz, bo specjaliści raz dwa ustalą, co i jak. Więc nie mam pojęcia, jaki sens jest kłamać.
    No i jeszcze kwestia naszego wisielca. Ja osobiście już chyba wspominałam, że nie uważam, żeby on się powiesił np. z powodu problemów finansowych. Moim zdaniem to miało ścisły związek ze sprawą tych morderstw, ale mówiłam, prosiłam, krzyczałam, żeby go nie wypuszczać! To oni, jakby mnie nie słyszeli. A teraz masz babo placek! Tak to jest, jak się ciotki Eweliny nie słucha, proszę ja Ciebie! I szkoda, ze on się naszej dwójce tak wywinął, bo coś mi się wydaje, że jakby go przycisnęli, to by mógł im sporo powiedzieć o tej sprawie. Pozostaje też jeszcze jedna opcja, że właśnie zobaczył za dużo i tego powodu ci, którzy zamordowali tych ludzi, pozbyli się też jego, tylko tak, żeby wyglądało to na samobójstwo. Bo skoro można tak sprawnie zorganizować taką rzeź, jak na tym osiedlu, o upozorowanie samobójstwa nie wydaje mi się być aż takim trudnym. Ale co ja tam wiem?!
    Tak sobie teraz właśnie myślę, że te humorki Colina, to mogły być uzasadnione, bo może go właśnie ta praca, ta beznadziejność dobija? Żadnych poszlak, żadnych świadków, nikt nic nie wie, a trupów przybywa. Słabo. A poza tym on kiedyś wspominał o tym mężczyźnie, który sobie nie dał rady z taką sprawą i skończył ze sobą i teraz tak myślę, że na naszym Colinie też to mogło się odbić. A ja teraz mam tyle ma głowie, że nawet nie mam czasu, żeby się nim zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Szablon zmieniłaś! Dopiero, jak odświeżyłam, to zauważyłam xD
      Tak czy owak wracając do tematu!
      To nie znaczy wcale, że pozwalam mu na flirtowanie z tą lasią! Jego chyba główka boli z przepracowania! Ja sobie nie życzę, żeby oni razem wino pili, zwłaszcza o tak późnej porze, bo my wszyscy wiemy, gdzie takie wieczorne winko prowadzi! Ja jestem słaba z matmy, ale ogarniam, że: wieczór + wino × dwie atrakcyjne i chętne osoby = upojna noc a potem spanie w swoich objęciach i poranny kac.
      I proszę ja ciebie ja się na to nie godzę. I nadal mam cichą nadzieję, że tą Lys to potrąci jakiś pociąg. Ale skoro ty nam w notce piszesz, że w następnym rozdziale dużo Colina i albo będziemy zadowolone, albo Cię zamordujemy, to ja już węszę, co tu się szykuje. I zaczynam szukać kogoś, kto nieletniej sprzeda broń. Najlepiej jakaś dobrą, bo jak szaleć, to szaleć!
      To tyle. Całuję, ściskam i czekam na kolejny. A w międzyczasie może i mi się uda coś dodać (w końcu) :***

      Usuń
    2. No i piąteczka! Najważniejsze, żeby blogowanie sprawiało radość, bo jak nie sprawia to na cholerę się męczyć? Ogromnie się ciesze złotko, że znowu jesteś wśród żywych! :D
      Ahahaha takiego podsumowania mojej projektanckiej twórczości się nie spodziewałam :D Ej... Colin miał myśleć, okej? Myślał! Główkował, smucił się, cierpiał! A ta z kiblem wyleciała, ahahaha :D Nie no bomba, daję okejkę!

      Haha, też bym nagadała Colinowi na miejscu Catheriny. A ona w innej sytuacji też by się odezwała. Gdyby to ktoś inny zachowywał się jak gbur na pewno by go zjechała od góry do dołu. Ale Colin... to Colin. Ma fory;D
      "Więc nie mam pojęcia, jaki sens jest kłamać" - ani ja! Ale weź im to wytłumacz :|
      "Ale co ja tam wiem?! "- no właśnie! Popełniłaś kiedyś samobójstwo albo upozorowałaś je? No właśnie! :D Haha

      Że Lys potrąci pociąg, ahahahahahahahaha nie no ja cię uwielbiam! ;D Cóż, myślę, że specjalnie dla ciebie mogę taki pociag poprowadzić np. przez autostradę, na której ona będzie jechać. Colin się pocieszy w ramionach Catheriny i każdy będzie zadowolony. Każdy oprócz Jacoba i Nadii, która kibicuje Datii (Dan+Catia). Takze, rozważę taką opcję ;D

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  39. No co jest grane z tym Colinem?! Gadu, gadu, a tu nagle jak jakaś baba, nie nie interesuj się, to moja sprawa ble ble ble. Co on chce wzbudzić w niej jakąś zazdrość czy co? Teraz to mnie mocno poirytował. Catia nic mu nie zrobiła, a on zachował się jak skończony kretyn. No sorry, to jego przyjaciółka. Nic złego mu nie powiedziała więc po co od razu z taką gadaniną x.x
    A tak poza tym, to faktycznie to morderstwo to kiepska i trudna sprawa. No bo kurde, przypadkowe ofiary w przypadkowych domach? No mi tu nic nie pasuje... ;X Zwłaszcza, że oni tam nie mieszkali :C
    Głupi dziadek! Przywiązać go do sufitu za nogi i moczyć w beczce z wodą albo gorącą oliwą niech wygada się wreszcie i powie wszystko co porucznicy chcą wiedzieć! To, że mógł w jakiś sposób wydziedziczyć córkę nie oznacza, że nie może być ona kluczową postacią w śledztwie! Co za bałwan x.x Przemoc jest tutaj wskazana!
    No i co ten Colin ma ze swoimi uczuciami? x.x Boshe chłopie! Mam zamiar kopnąć cię prosto w dupsko i nakrzyczeć na ciebie, że jesteś dziwniejszy niż baba podczas okresu! Jemu się jakieś uczucia poodwracały. Za co ten wymuszony uśmiech? x.x No zdecydowanie bardziej wolałam go, gdy lukał na Catię i sypał jej jakieś cięte żarty. A teraz, zupełnie bez powodu, wkurza mnie nawet ta jego Lys. jestem straszna ;-;
    Życzę dużo weny :* Nadmiar nigdy nie szkodzi :D Pozdrawiam cieplutko, ślę całusy i czekam na następny rozdział :* No i oczywiście, przepraszam za spóźnienie ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, skończony kretyn to adekwatne określenie;D
      Justyna, ty jesteś niezła terrorystka! Takie sposoby na biednego dziadka? ;D Za dużo przebywasz z Denverem, za dużo;D
      Nie dziwię się, że cię Colin wkurza. Ale nie denerwuj się na niego, biedak ma doła :(
      Dziękuje za komentarz! ;**

      Usuń
  40. Nie śpię, więc w końcu skomentuję, skoro nie pracuję i mam wolne!:D Coś we mnie za dużo emocji, chyba wykorzystam to na pisanie zaraz po komentarzu dla Ciebie. Co do szablonu, bo wpadłam akurat, to właśnie też trochę siedzę w tym CSS-sie i tak fajnie patrzeć na niego i wiedzieć "o wiem, jak to zrobić":D. Tylko u mnie w przeciwieństwie do Ciebie, nie chce się męczyć z grafiką, bo nie mam do niej nawet chęci. W ogóle podoba mi się, że można w nim robić animacje:D. Dobra już kończę ;D. Cóż, ja uważam, że on wcale nie jest samobójcą. Co do zdania na temat samobójców, to niby też uważam, że to głupie, egoistyczne i w ogóle tchórzostwo... ale z drugiej strony szkoda mi takiej osoby, bo wiem, jak czasem drugi człowiek może wyrządzić krzywdę i jak bardzo można sobie z tym nie radzić, i właśnie popełniać takie czyny. To z drugiej strony też odwaga, bo niełatwo odebrać sobie życie. Jednak najlepiej, jakby ludzie mieli jednak resztki wiary w sobie na lepszy dzień. Bliskim osobom byłoby jednak łatwiej, zawsze lepiej zgłosić się o pomoc niż uciekać. Hm też się zdziwiłam, że nagle nic nie wiedzą od drugiej córce. Może dowiedzieli się albo wywnioskowali, że to ona powinna zginąć, a nie tamta? Może ktoś je pomylił? I dlatego są na nią źli? Nie wiem, ale nie sądzę, aby to był dobry trop. Muszę coś zjeść, aby dobrze myśleć ;d. Colin faktycznie się zrobił taki oschły w sumie i nie wiem czemu. A może chce wzbudzić zazdrość Catii? No albo nie wiem, wypiął się tyłkiem, bo tak. Albo chce pokazać, że może być z kimś dłużej? Albo nie chce się po prostu chwalić. Cóż ja bym poszła na jego miejscu spać, a nie się włóczyć po nocach. Sen jest bardzo ważny, zwłaszcza w ich pracy. Także Colin spać, a nie na przechadzki nocne! Wcześniej jakoś bardzo wyglądało to na przyjaźń, a teraz chyba mam taki niesmak po tym związku. Niby potrafią tak luźno pogadać i pomarudzić, ale to pewnie nie to samo, co przed. Cóż czekam wciąż na przyjaźń :)

    PS Cieszę się, że stosujesz się do tamtych rad i już nie widziałam w tym rozdziale błędów, ale dam coś kolejnego. Podobno przed nawiasem nie stawia się spacji. Lol, czuję się jak jakiś doświadczony ktoś tam w pisowni. Tylko, że przecinków to ja nie umiem ogarnąć ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle mnie nie było na gadu, że nawet nie wiem, że chodzisz do pracy! Wstyd i hańba!
      Animacje w CSS? Do tego nie dotarłam xD Ale może dlatego, że nigdy nie byłam fanką animacji i nie było mi to do niczego potrzebne, więc się nie interesowałam.

      A no mi też jest czasem żal samobójców, ale to wszystko zależy od powodu. Niektóre aż śmieszą, a niektóre można zrozumieć. I fakt, trzeba mieć odwagę, żeby odebrać sobie życie. Ale to jest głupia odwaga... Wolę takiej nie mieć xD
      Będzie przyjaźń będzie, spokojnie. Możliwe, że jeszcze w tej pierwszej -kryminalnej- części. A jak nie to dopiero po pojawieniu się Dylana;D

      Staram się uczyć na błędach także cieszę się, że widać poprawę. Ale przecinków też w życiu nie ogarnę. Witaj w klubie ;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    2. Na pół etatu+szkoła zaoczna+poprawa matury z fizyki i matmy rozszerzonej+nauka php i CSS=mam mniej czasu :D
      Też uważam, że to głupia odwaga. No czekam, czekam, może się doczekam :D

      Usuń
  41. Rozdział naprawdę cudowny! :)
    Nic dodać, nic ująć! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  42. zachowanie rodziców denatki (nie wiem czemu ale to słowo mnie jakoś rozśmiesza) było co najmniej dziwne! Coś ukrywają nie trzeba tu być śledczym, żeby to zauważyć. Coś mi podpowiada, że wspomniana siostra zamordowanej ma z tym coś wspólnego, no i t zdjecie dzieci. Dobrze, że udało się im zanleźć jakiś punkt zaczepienia. Colin i Lys widać bardzo ją lubi bo kiedy tylko napisze smsa od razu wywołuje uśmiech na jego twarzy, no i mimo zmęczenia nie potrafił odmówić jej spotkania. Ale to chyba taka próba zapomnienia o Cati i jej ślubie, który zbliża się wielkimi krokami. No dobra, już jestem na bieżąco i teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie i do napisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście to słowo jest trochę... zabawne;D
      Ciekawa teoria, że Lys jest sposobem na zapomnienie. Zobaczymy, czy masz rację! ;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  43. Mi się wydaje, czy rozdział jest jakiś krótki? Nwm, strasznie szybkie mi przeleciał, ale to chyba dobrze :D Czekam już z niecierpliwością na więcej! ;)
    Natomiast co do samego rozdziału...
    Bardzo mi się podobał :)
    Co do samobójstwa, to muszę przyznać, że w tej sprawie mam poglądy bardziej podobne do Colina. Aż się zdziwiłam zachowaniem Cat! Taka nieczuła trochę była i jakby w ogóle jej to nie ruszyło. No, ale jej praca w końcu przyzwyczaja, no i poglądy swoje też posiada.
    Natomiast uważam, że coś tu śmierdzi i tej śmierci trzeba się przyjrzeć bliżej, zdecydowanie! Jeszcze nwm co jest nie tak, ale coś jest na pewno!
    Gartki dla Cat za odnalezienie Reb. Zachowanie tatuśka było jak najbardziej dziwne i on musi coś ukrywać. Tylko dlaczego nie chce mówić o swojej drugiej córce? Ogólnie jak o niej mówił to tak brzmiało, jakby rzeczywiście dla niego nie istniała, jakby się jej wyrzekł. Może zrobiła jakąś szkodę rodzinie, uciekła z facetem, miała dzieci z wpadki, a może ona trzyma się z tymi mordercami? Nie mam pojęcia, za dużo pomysłów XD
    Natomiast w tej końcowej scenie to myślałam, że już dojdzie do czegoś więcej pomiędzy C&C i sama nwm czy byłabym z tego powodu zadowolona czy nie. Jednak to trochę podejrzane, że nie chciał powiedzieć o Lys Cati. Może się czuje jakby ją zdradzał?
    Anyway, bardzo fajny rozdział, wciągający, prawdziwy, no i zawodowo napisany. Mam tylko pytanie do tego s przed Idaho. Chciałaś tam napisać stan, czy nwm tak ci się po prostu wcisnęło niechcący?
    Tak czy inaczej, pamiętaj, że tu jestem tylko komentuję z opóóóóóóóźnieeeenieeeem...

    Pozdrawiam i ubóstwiam,
    Twoja Lenena z hsdsintvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, rozdział raczej nie był krótki. Wszystkie mają średnio od 3k-3,5k słów. Niektóre 4k, ale to rzadko. Także raczej miał standardową długość;) Ale cieszę się, że tak szybko go pochłonęłaś! :)

      No tak, poglądy robią swoje ;)
      Bardzo się cieszę, że jest dużo pomysłów! Kto wie, może któreś są strzałem w dziesiątkę? ;)
      Kurde, powiem ci, że chyba nie jesteś jedyną osobą, która nie wiedziałaby czy cieszyć się, czy nie po ostrzejszej scenie z C&C. Chyba ciężko się cieszyć czytając o zdradzie ;/
      Chyba mi się to s niechcący wcisnęło :<

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  44. Nie uwierzysz co zrobiłem? Przeczytałem cię... to co napisałaś, jeszcze raz! Miałem dłuższą chwilę wolną w pracy, bo padła instalacja i... w efekcie postanowiłem przeczytać to co mam na dysku (skopiowałem cię na tableta, nie obrażaj się, zaraz usunę). Czytałem cię z kolegą, nawet się założyliśmy kto pierwszy odkryje co też tak naprawdę się dzieje tam w tym twoim wymyślonym miasteczku, ale w efekcie połączyliśmy siły i sobie podyskutowaliśmy, a wnioski z naszej dyskusji wypiszę w komentarzu.

    Komputery - informatycy, tacy mózgowcy. Na co oni byli potrzebni przestępcom? Że byli potrzebni w to nie wątpiliśmy i nadal nie wątpimy. Zabita została siostra jednej z takich informatyczek, na dodatek w domu, w którym nie mieszkała. To dało mi do myślenia, że ta kobieta mogła być śledzona wcześniej, mogli robić jej zdjęcia i jej siostrę szantażować, że zabiją kogoś z jej rodziny, jeśli nie zrobi tego co im każe. Kolega wpadł na pomysł, że ona nie uwierzyła, więc zabili. Dziewczyna nie chcąc stracić innych bliskich postanowiła z nimi współpracować i np wyciągnąć kogoś z paki. Teraz wszystko działa na komputery - sądy, wyroki, alarmy, także te więzienne. Wtedy nam się tak wszystko poukładałoby w całość, tylko jeszcze nie wiemy czy dobrze kombinujemy.

    Z kolei na początku było o bracie żony czy też dziewczyny Dana kolegi z woja. Wyszedł i Dan chciał się dowiedzieć dlaczego, jak i po co. Wydaje mi się, że Dan zaczął prowadzić prywatne śledztwo, a Lisa mu pomaga (albo sama chciała, albo Dan nawet nie wie że mu pomaga, bo kobiety często działają w sekrecie) i tak dotarli do Colina, właściwie to Lis dotarła i postanowiła uwieść, sypiać z nim, by u niego nocować i wyciągać policyjne informacje u najlepszego ze źródeł, bo od policjanta, który się tym zajmuje.

    Kolejne co dało nam do myślenia to samochód. Kradzież była, rzeczy w lombardzie, a na parkingu samochód, on potem jeszcze się pojawił. Ktoś więc tych przestępców - większych, mniejszych i drobnych zbiera w całość. Jakby chciał stworzyć z nich jedną, większą grupę przestępczą, a tych niepotrzebnych się pozbywa, stąd np to samobójstwo. Mieliśmy też taki pomysł, że samobójca się zabił, by mniej cierpieć. Może bał się tego co nadejdzie, jakiś tortur.

    Jeśli Lis i Dan współpracują, to skoro ona pojawiła się przy Colinie, to on powinien pojawić się przy Cati i faktycznie pamiętam, że w pierwszej wersji opowiadania było, że już wcześniej ją obserwował. Być może po prostu nie zdążył się do niej zbliżyć, nie był w kręgu jej zainteresowania, bo ona wać panna zajęta, nie? To i na innych oczka nie zawiesza, bo to męski atut by się rozglądać na boki. Znaczy to chyba nie atut, bardziej zwyczaj.

    Póki co tyle, a od siebie dodam, że bardzo fajnie, że każda postać jest inna i myśli inaczej i choć z większością się nie zgadzam, to zaczynam się coraz bardziej przekonywać do Catherine, ale o tym dlaczego tak jest, to już ci napiszę w kolejnym komentarzu, pod kolejnym rozdziałem, bo właśnie mam w planach się za ten rozdział zabrać.

    PS. Właściwie to powinienem ten komentarz podpisać Tychon i Artur. Jak jeszcze kiedyś na coś razem wpadniemy to dam ci znać, bo czuję, że twoje opowiadanie będzie naszym głównym tematem podczas stania za barem, albo tapetowania ścian i innych takich zajęć, które razem wykonujemy. Zazwyczaj dysputowaliśmy o książkach, często czytanych w tym samym czasie, a teraz przenieśliśmy się na moment na czytanie twojego bloga i dyskutowanie o nim.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tablecie czy na telefonie nie mogę złapać tego paska i muszę tak sunąć i sunąć i sunąć. Dlatego jak będę czytał na komputerze czy miał zaraz po przeczytaniu do niego dostęp, to będę komentował od razu, na gorąco, ale jak np będę miał zaległości i przeczytam w pracy czy podczas stania w kolejkach 2-4 części na raz, to potem w domu skomentuję je też na raz, pod ostatnią, bo wtedy to już nawet nie pamiętam co było w której części konkretnie, rozumiesz, czy się zapętliłem w tłumaczeniach?

      A i jak z naszymi przypuszczeniami. Trafiliśmy w coś? Nie pisz od razu co zgadliśmy, tylko tak na ile procent nasze przypuszczenia są sensowne i pokrywają się z twoim planem na tę powieść.

      Tak przy okazji, to cienie nie da się czytać w kolejkach, za bardzo trzeba się koncentrować by niczego nie przeoczyć.

      Usuń
    2. "Przeczytałem cię..." - śmieszy mnie to określenie, chociaż jest jak najbardziej adekwatne;D
      Ale do rzeczy. O skopiowanie na tablet się w ogóle nie gniewam;) Jakby co, dodałam rozdziały w formacie PDF, można ściągać do woli, bo jest szybciej. Całe części połączone, sformatowane w jeden plik i gotowe do ściągnięcia. Także jakby kiedyś coś - polecam.
      W ogóle zrobiło mi się cholernie miło, że wciągnąłeś w czytanie swojego kolegę! Przyznam szczerze, że pisząc rozdziały bardzo często się zastanawiam czy nie są zbyt... 'babskie' i czy mężczyzna mógłby się tym naprawdę zainteresować. I takie komentarze jak twój są miodem na moje serce! No bo skoro dwóch dorosłych mężczyzn dyskutuje na temat mojej pisaniny i chce im się w ogóle o tym myśleć, no to chyba nie może być źle!

      Póki pamiętam, pozdrów Artura od Rudej! ;)

      Jeśli chodzi o wasze przemyślenia (piszę 'wasze' z małej litery nie z braku szacunku, tylko kiedyś przeczytałam, że tak jest poprawnie... no ale mniejsza o to), to oczywiście nie powiem, co jest prawdą, a co nie, bo zepsuję zabawę. Ale! Dużo z tego, co główkujecie jest sensowne. Tzn. wszystko jest sensowne, ale w wielu kwestiach trafiliście, o.

      Ogromnie podoba mi się pomysł, że Alysson od Dana jest tą Lys od Colina (nie potwierdzam i nie zaprzeczam) i też jest zamieszana w sprawę! Nic nie powiem, nic nie zdradzę, ale sposób myślenia - bomba!

      Co do Dana i Catheriny, nie sugeruj się pierwszą wersją. Rzeczywiście w pierwszej wersji był fragment, że Dan i Colin w klubie patrzą na Catherinę, ale nie mam jeszcze pewności, czy ten fragment pojawi się ponownie;) Aczkolwiek twoje/wasze skojarzenie, dobranie tego wszystkiego w jedną, spójną całość... - znowu bomba!

      "To i na innych oczka nie zawiesza, bo to męski atut by się rozglądać na boki" - hola, hola! Kobiety też się oglądają za facetami! :D
      "czuję, że twoje opowiadanie będzie naszym głównym tematem podczas stania za barem, albo tapetowania ścian i innych takich zajęć, które razem wykonujemy." - nie wiem jak to skomentować... ale wiedz, że po takim zdaniu jest mi tak wykurwiście miło, że aż mi słów w gębie brakło!!


      Komentuj jak ci wygodnie. Nie zapętliłeś się, wszystko rozumiem;) Ja też mam tak u ciebie, jak są 3 rozdziały z perspektywy np. Marcina, że nie wiem, w którym było co, ale wiem o co chodziło ogólnie i jak biegły wydarzenia. Poza tym jak się ma wiedzę z kilku rozdziałów to jakoś łatwiej zebrać myśli, więcej się wie, więcej można wywnioskować. Także jeśli będziesz komentował raz na ileś - dla mnie spoko ;)

      Reasumując... W wielu rzeczach macie rację, wszystko wymyśliliście naprawdę sensownie i ogromnie mi się podoba ten proces dedukcji! Ale nie wszystko się zgadza. Procentowo... kurde... gdzieś pół na pół. Może trochę więcej wam się udało trafić poprawnie ;)

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    3. O jeju, ja siebie odnalazłem. Tyle na to energii mi zeszło, że aż mi ochota i energia uleciała, które trzymałem w sobie po to, by cię opierdzielić za zmianę numeracji. Kombinatorko ty! Następnym razem jak takie coś uczynisz, to bardzo cię proszę, znajdź mój ostatni komentarz i gdzieś u mnie, gdziekolwiek, daj mi znać "pozmieniałam na złość ludowi i jakbyś znów nie mógł się znaleźć to skończyłeś kochany Darku właśnie tutaj : (w tym miejscu wrzuć link)". Okay? ;D

      Usuń
    4. Wiem, pokombinowałam, przepraszam:< Ale taka zmiana musiała zajść, bo jak zobaczyłam, że rozdziały mają po 30 stron czcionką 12 w Wordzie to trochę się przeraziłam xD Teraz jest po 17, więc progres;D Ale jakbym znowu coś zaczynała kombinować to Cię uprzedzę;D

      Usuń
  45. Hej! Jestem już! Bardzo długo mi zajęło dotarcie, za co bardzo przepraszam, ale czasu mało, a nawet jeszcze mniej. ;)
    Cała ta sprawa z samobójstwem Alberta jest zagadkowa. Bo tak naprawdę ciężko cokolwiek o tym powiedzieć. Równie dobrze mogło to być samobójstwo co morderstwo. Rain przeżył niezły szok, odkrywając ciała, co musiało na niego mocno wpłynąć. Wystarczająco mocno, by się zabić? Nie wiem… Na jego miejscu szukałabym jakiejś pomocy, a on zniknął, zaszył się w mieszkaniu, jakby się ukrywał. Przed kim? Prywatne zatargi, czy może faktycznie widział coś, o czym lepiej od razu zapomnieć? Dużo pytań. Catia i Colin na pewno przeanalizują tę sprawę w odpowiedni sposób, trzeba tylko dać im czas. ;D Ta dwójka jest bardzo interesująca, gdy się tak droczą. Powiedziałabym, że byłaby z nich niezła para, ale po pierwsze parą już byli, a po drugie Catia ma narzeczonego, z którym planuje ślub. Ale jako partnerzy są naprawdę nieźli. Podziwiam ich, że nadal potrafią zachowywać się normalnie, śmiać się, żartować, kiedy obok nich dzieją się takie rzeczy. Trzeba mieć do tego naprawdę mocną psychikę.
    Catherina ma twarde poglądy, kiedy idzie o samobójców. Nie mówię, że się z nimi całkowicie zgadzam, ale ma sporo racji. Prawda pewnie leży gdzieś po środku. To dobrze, że rozumie Colina i daje mu święty spokój. Niejeden by nie wytrzymał i wtrącił swoje trzy grosze, pogorszając jedynie sytuację. Ale ona rozumiała. Tylko co to za tajemnicze wiadomości? Uśmieszek, rozdrażnienie? ;D Czy Catia mogła się poczuć odrobinę zazdrosna? ;D
    Ochłodzenie ich stosunków było dość nagłe. Ale ich nerwy już i tak były napięte. Więc reakcja całkowicie wytłumaczalna. Oboje pogrążyli się w pracy, a w przypadku Catii dało to efekty. Może powinni się sprzeczać częściej? ;D McDowelowie dziwnie się zachowują to fakt. I wcale nie tłumaczy tego zachowania strata córki. Coś jeszcze się za tym musi kryć. Tak nagle twierdzą, że nie mają drugiej córki? Stawiam na szantaż.
    Śledztwo idzie naprzód. Powoli, bo powoli, ale ciągle do przodu. Wyczerpujące musi być strasznie to ślęczenie po nocach w poszukiwaniu choć skrawka informacji. Ale moim zdaniem C&C są na odpowiednim miejscu. Mają intuicję do takich spraw. ;)
    Pozdrawiam i całuję! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ależ nie przepraszaj. Jesteś? Jesteś. I to jest najważniejsze;)
      A no fakt, że ta śmierć mogła być i morderstwem, i samobójstwem. I na to, i na to są argumenty. A przynajmniej starałam się, żeby były ;D
      Mocna psychika to jedno, a zdrowe podejście - to drugie. Dopóki nie analizują tego wszystkiego w sposób uczuciowy i emocjonalny - dają radę.
      Czy mogła poczuć się zazdrosna? Hm... A mogła! :D Tylko czy poczuła, oto jest pytanie;D

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  46. W sumie, to z jednej strony się nie dziwię, że facet się zabił, bo to jednak spore obciążenie psychiczne. Z drugiej strony… cóż, wydaje mi się, że ja sama nie zdecydowałabym się na samobójstwo. Nie jestem aż tak słaba psychicznie (a przynajmniej tak mi się wydaje :P). Ale wiadomo, mogę sobie tak teraz pogadać, bo nigdy nie miałam styczności z trupem! Kto wie, co bym zrobiła, gdybym rzeczywiście znalazła się w takiej sytuacji? Czasem wydaje nam się, że jesteśmy odporni, a jednak w praktyce wychodzi coś zupełnie innego.
    No i właśnie… Jestem bardzo ciekawa, co kierowało tym człowiekiem. Zrobił to sam, czy może ktoś mu pomógł? W końcu nie trudno jest upozorować samobójstwo. Na początku byłam wręcz przekonana, że gość sam się zabił, ale kiedy okazało się, że nie ma samochodu… Cóż, dało mi to do myślenia. Sprawa wydaje się jasna – miał facet z nimi coś wspólnego, albo to było coś na zasadzie moich ostatnich przypuszczań, że na przykład facet był zabójcom do czegoś potrzebny, wykonał swoje zadanie, a potem go zabili bo był im niepotrzebny, a wiedział o czymś o czym nie powinien i zabili go dla bezpieczeństwa, żeby nikomu nie przekazał tych informacji.
    Nie wiem, czy mój tok rozumowania jest dobry, ale staram się łapać wszystkie szczegóły, wskazówki i coś z nich wyczytać, wywnioskować. A może właśnie jego zadanie polegało na tym, że miał powiadomić policję? Tylko po co? Może zabójcy powoli zaczynają się „ujawniać”? No mniejsza.
    Tyle już napisałam, a to dopiero początek rozdziału! Nie poświęciłam jeszcze ani jednego słowa Colinowi! Jego zachowanie bardzo mnie zaintrygowało i jestem bardzo ciekawa, kto stoi za tajemniczymi smsami, po których na jego twarzy pojawia się uśmiech! Czyżby to Lys? Tylko trochę zdziwiła mnie jego reakcja na pytanie Cati. Rozumiem, że można mieć tajemnice, ale bez przesady. Czasem można odnieść wrażenie, że on sam nie wie czego tak naprawdę chce.
    Co do sprawy, wydaje się ona coraz bardziej skomplikowana i zagmatwana, mimo niewielu poszlak. Może sprawcy mieli jakiś swój system, tylko nic o nim jeszcze nie wiadomo? To jest jak z Lotto :D Niby grasz, jest jakiś system, ale nikt nie wie jaki, ale jak się w końcu uda to rozgryźć – jest i wygrana :D
    Jestem ciekawa co dalej z tą siostrą Andie. No i dlaczego nie porwali jej? W końcu co ma jedna dziewczyna do drugiej? W końcu to Ree była tą od informatyki nie? To co wspólnego ma z tym wszystkim jej siostra? Dziwne to wszystko. Mają już jakiś trop? To dobrze. Może się w końcu coś rozjaśni :D
    A teraz lecę dalej, do najnowszego (na pewno równie świetnego) rozdziału! :*

    P.S. Wiedziałam, że to Lys…! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no ludzie często uważają się za silniejszych niż są w rzeczywistości. Łatwo się mówi, doradza, a jak człowiek sam się znajdzie w trudnej sytuacji to wtedy nagle wszystko przestaje być takie łatwe. Zobaczenie trupa, jako powód do samobójstwa, jest dość... trudne do uwierzenia. No chyba, że facet miał przewalone w życiu, miał problemy, jakieś długi albo uraz do trupów, wtedy cóż... wszystko jest możliwe.
      "Zabili dla bezpieczeństwa" - Boże, jak to brzmi! Okropnie;D Ale jest w tym sens, mogło tak być.

      Bardzo się cieszę, że tak główkujesz i wyłapujesz szczegóły! W wielu kwestiach jesteś blisko prawdy, także... dobra robota! Ale nie powiem, w których, żeby nie zburzyć zabawy:D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    2. Jesteś okrutna wiesz? I ja mam tkwić w tej niewiedzy, które z moich rozważań są najbliżej prawdy?! No dobra, jakoś wytrzymam nooo... Ale będzie ciężko! :D

      Usuń
    3. Już niedługo większość się wyjaśni, cierpliwości myszko! ;**

      Usuń
  47. Dziwne, powiem Ci, że reakcja pana McDowela mnie również zaskoczyła :D

    — Tylko, że jakoś mi się nie chce...
    — Więc nie idź.
    — Ale muszę.
    Zaśmiał się.
    — Babskie gadanie.

    Ale mi się ten króciutki dialog spodobał <3

    Część jak zwykle wspaniała!

    Pozdrawiam,
    Legna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało!
      Dziękuję za komentarz;*

      Usuń
  48. Ale mnie denerwował Colin w tym rozdziale... wyżywał się na tej biednej Cat, jakby co najmniej mu coś zrobiła. Poza tym widać ma przewrotny, typowo męski charakter. Jednak nie ufam tej Lisie, nie zdziwiłabym się, gdyby sprowadziła na nich wszystkich problemy.
    W ogóle czułam nerw, jak oni tam milczeli, potrzebowałam rozluźnienia atmosfery... ale nic z tego. Trudno, może innym razem.

    Ciekawe co z tym ojcem, on jakiś dziwny jest. Zastanawiam się tylko, czy te jego kłamstwa mają związek ze sprawą, czy czymś zupełnie innym. Raczej rzadko udaje się, że się nie ma dziecka. A może to ta Rebecca stoi za śmiercią siostry? W końcu interesuje się informatyką, a te wszystkie morderstwa gdzieś się plączą z tą dziedziną.

    No nic ;p Mam nadzieję, że się dowiem

    Pozdrawiam!
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś na pewno się dowiesz;D
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  49. Widzę, że nie tylko mi wydaje się podejrzane, że mordercy zadali sobie tyle trudu, by porwać ( nie wiem jak inaczej można by to nazwać - w końcu raczej nikt nie chce zginąć dla zabawy - więc na razie zostańmy przy tym), umieścić w niewiadomo, przez kogo na stałe zamieszkanych ( lub czy w ogóle zamieszkanych) domach, a następnie zamordować i po prostu zostawić w miejscu zbrodni. Przy czymś taki zakopanie, spalenie czy pozbycie się zwłok w jakikolwiek inny sposób nie wydaje się, bowiem niczym trudnym.
    Zaskoczyło mnie zachowanie rodziców Andie - zwłaszcza jej ojca. W sytuacji, kiedy ktoś zabija, bowiem twoją córkę to chyba jasne, że chcesz zrobić wszystko, żeby go złapano, a następnie srogo ukarano za to co zrobił. Nawet, jeżeli oznacza poruszenie niewygodnych tematów czy otwarcie już dawno zagojonych ran. Tutaj wydaje się jednak tego w ogóle nie być. Oni co prawda są zrozpaczeni, jednak nie starają się wcale pomóc policjantom. Ciekawe zresztą, kim takim musi być Rebecca, by wzbudzać w ojcu Andie (i chyba również swoim własnym) tak wielką nienawiść?
    Cieszę się, że sytuacja pomiędzy C&C się wyjaśniła i wszyscy są ponownie na dobrych torach. Muszę jednak przyznać, że jestem zadowolona również z jakiejkolwiek relacji, jaka łączy Colina i Lys. Dobrze dla niego byłoby żeby znalazł sobie kogoś, kogo będzie mógł pokochać i kogoś, kto pozwoli mu zapomnieć o Cati. Bo mimo, że C&C byliby pewnie świetną parą, to nie wydaje mi się, żeby cokolwiek stałoby się w tym kierunku - zwłaszcza, że ciągle nie wiem czy w nowej wersji też uśmiercisz mojego ulubionego bohatera -_-
    Nie mogę się doczekać, by przeczytać, co będzie dalej!
    Ściskam! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w sedno. Usunięcie ciał nie sprawiałoby im żadnego problemu, więc czemu tego nie zrobili? Myśle, że w tym też kryje się motyw całej tej zbrodni;)
      Oho, widzę, że gniew o uśmierceniu Colina nadal żywy;D Haha, nic nie zdradzam, wszystko wyjdzie w trakcie;D
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  50. Znielubiłam Catię za jej poglądy na temat samobójców ;/ A i Colin mnie w tym rozdziale irytował. Ale dobrze, że znalazł sobie Lys - przyda mu się ktoś, kto pomoże mu zapomnieć o Cat. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się to na scenach zazdrości ze strony Catii.
    Już wcześniej podejrzewałam, a teraz jestem przekonana, że śmierć Alberta nie była samobójstwem. Zastanawia mnie też, jakie było jego powiązanie ze sprawą, bo mam wrażenie, że nie chodziło o samo odkrycie pierwszego ciała.
    Rodzice tej Andie zachowywali się... dziwnie. Nawet bardzo. Ciekawe, kim jest ta cała Rebecka i co takie zrobiła, że nawet nie chcą o niej słyszeć.

    Pozdrawiam,
    ellain.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się z tego ciesze ;) Nie chcę tworzyć postaci którą będzie można zawsze popierać i zawsze lubić. W końcu ludzie nie są tylko biali. Więc chyba na plus odebrałam to "znielubienie" :D
      A Colin będzie chyba często irytował ;D
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  51. To małżeństwo ewidentnie coś ukrywa. Zachowanie ojca Andie było totalnie podejrzane, nie rozumiem - po co ukrywać coś, do czego policja już się dokopała?
    Widać, że cała sprawa kręci się wokół informatyki. Być może ofiary były w tym bardzo dobre i porwano je, aby coś zhakowały? Z drugiej strony, gdyby miały dostęp do komputera, pewnie zawiadomilyby kogoś o swoim położeniu. Co innego, jeśli ciągle leżały związane w tych domach lub ktoś patrzył im przez ramię. Można tylko gdybać!
    Danny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest dobre pytanie - po co to ukrywać ;) Mam nadzieję, że odpowiedź będzie satysfakcjonująca;)
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  52. Robi się coraz ciekawiej. :) zaskoczyło mnie to nieco oschłe zachowanie Collina. Ja to pewnie bym drążyła temat, chciałabym wszystko wiedzieć. :P a ta Rebecca, może się jej wyrzekli?
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Nie toleruję spamu pod rozdziałami! Bez względu na to czy jesteś autorką opowiadania, ocenialni, szabloniarni... ze spamem idź do spamu!