A właściwie ja mam problem. Od kilku tygodni nie napisałam ani słowa, a to co już powstało wydaje mi się jakieś takie... mdłe. Mam na myśli te rozdziały, których jeszcze nie opublikowałam. Każdy z nas przechodzi chyba czasem taki czas, że traci wiarę w to co robi i mnie to właśnie dopadło. Chcę pisać, chcę dokończyć to opowiadanie, więc nie myślcie, że zamierzam się teraz pożegnać. NIE ODCHODZĘ. Chodzi po prostu o to, że... chyba potrzebuję rady, czy podążam w dobrym kierunku.
Gdy piszę rozdział jestem w euforii, bo uważam, że jest świetny, cudowny, lepiej być nie mogło, jestem genialna. Gdy czytam go następnego dnia - euforia mija. A gdy czytam go po miesiącu - zmieniam cały i znowu euforia, że super, mistrzostwo świata, bo zmieniłam gówno na coś super. I koło się zamyka.
Do czego zmierzam? Potrzebuję rady. Nie wiem, czy to wypali, bo każdy ma teraz mało czasu, szkoła, studia, praca, ale... potrzebuję przedpremierowej oceny kilku rozdziałów, które do tej pory napisałam, a jeszcze nie opublikowałam. Chciałabym znać Waszą opinię, żeby wiedzieć, czy mój odbiór będzie podobny do Waszego. Bo wierzę, że to będzie taki punkt kulminacyjny, a potem jak strzała wystrzelę do przodu z nowymi pomysłami i nowym zapasem weny.
Jest ktoś, kto chce pomóc? (Ktoś kto lubi krytykować i nie zostawi na mnie suchej nitki, jak będzie źle :D )
Uprzedzam, że to będzie jakieś... 50 str w Wordzie. I... nie wiem, w jaki sposób mogłabym się takiej osobie odwdzięczyć. Dlatego pytam: kto chce, nikogo nie zamierzam zmuszać, czy przekonywać. Bo wiem, że to nie jest takie "hop siup" przeczytać 50 str, tym bardziej, że mogą potem ulec zmianie xD
Dopiero zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i bardzo szybko je nadrobiłam i... nie życzę sobie żebyś je teraz odpuściła! Każdy ma taki moment, gdzie myśli: "to jest do dupy", albo pierwszą myślą jest: "to jest świetne" - i ta pierwsza myśl zawsze jest trafiona!
OdpowiedzUsuńDaj sobie kilka dni na ochłonięcie, na zrobienie planu każdego rozdziału albo zwykłej mapy myśli "o co mi tak właściwie chodzi?" - mi to pomaga :)
I... na WD w zakładce jest mój mail - proszę wysłać i postaram się to ogarnąć :)
Pozdrawiam!
Nie zamierzam odpuszczać, w żadnym wypadku! ;) Pisze i będę pisać i na pewno nie stracisz czasu, który poświęciłaś na nadrobienie zaległości. Po prostu potrzebuję wiedzieć, czy te moje pomysły będą odbierane przez innych tak, jak bym tego chciała. A potem znowu ruszę z kopyta ;)
UsuńDziękuję za wsparcie! ;)
Tylko każdy z ludzi odbiera to co widzi, czyta, ogląda inaczej. Odbiera to swoim humorem, charakterem, swoimi doświadczeniami (i ja i ty mamy inne, więc odbierzemy kilka stron tekstu inaczej i co innego nam się spodoba, a co innego nie). Nie możesz oczekiwać, że czytelnicy odbiorą coś tak jak ty. Ja mojego Hektora odbieram jako smutnego i po części też słabego człowieka, który usilnie stara się utrzymać pozę stabilnego, silnego mężczyzny. Ja go tak odbieram. Inni widzą go jako dżentelmena z galanterią, ale o despotycznym charakterze, a jeszcze inni jako hipokrytę i gnoja, który nigdy żony nie kochał, a rozpieszcza, by ją kupić, na zasadzie tresury "ja ci dam kapelusik, a ty rozłożysz nóżki bez szemrania". Odbieramy postaci, ich poczynania i przedstawione wydarzenia, po swojemu - do tego właśnie zmierzałem.
UsuńNie chodziło mi odbiór postaci, tylko całości. W sensie, czy się podoba, czy tekst wywołuje jakieś emocje, czy chce się czytać dalej. Doskonale wiem, że każdy odbierze postać na swój sposób, ale te odczucia, które wypisałam, powinny towarzyszyć każdemu i o to mi chodziło ;)
Usuńhej, myślę, ż czasem tak się każdemu zdarza. i ta początkowa euforia chyba też jets częsta, ja to na ogół mam,a później zamienia się ona w różnego rodzaju stany ;) Z chęcią przeczytałabym te kilka rozdziałow (ja zawsze umieram z niecierpliwości, czekając na nowośc tutaj xD(, choć to zależy też od tego, jak szybko chciałabyś odpowiedź i na czym Ci najbardziej zalezy. ale jeśli nie spieszysz się jakoś bardzo, to wyślij maila na condawiramurs@gmail.com
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowość do mnie :*
Opiszę na mailu :D Dziękuję ;*
UsuńOch, rozumiem. Każdy ma chwile zwątpienia.
OdpowiedzUsuńMogę zerknąć na rozdziały, omówić fabułę, co mi się podoba, co nie, coś doradzić. Pisz na: ratajewska.k@interia.pl
Trzymaj się. xx
Mail poszedł Dziękuję! ;*
UsuńTakie chwile chyba ma każdy kto choć trochę "zasiedział" się w temacie pisania opowiadań autorskich, czy nawet fanfiction. Coś takiego po prostu przychodzi i nie wiadomo skąd siada na ramionach ciążąc na nas, jak jakaś klątwa. Wtedy wszystko staje się takie nijakie, choć na początku wydawało się rewelacyjne. Osobiście przechodzę coś takiego ze trzy razy do roku, najmniej.
OdpowiedzUsuńWierzę, że to co stworzyłaś jest dobre. Chętnie bym się wypowiedziała, pochwaliła i skrytykowała, ale w związku z ilością czasu jaką dysponuję nie chciałabym Cię zawieść odwlekając przeczytanie tego co masz.
Trzymaj się, bo tylko dzięki temu, że ty się tutaj już tyle czasu trzymasz i ja jestem, bo jesteś jak wzór dla mnie, czyli dla tej, co potrafiła uciec z netów, bo stwierdzała, że pisze do bani i nie ma czasu, pomysłu i w ogóle... A ty tyle tu jesteś. I ja z Tobą ;)
Pozdrawiam!
Jeśli w jakikolwiek sposób będę mogłą pomóc, czy coś to pisz.
Jeju, jestem bardzo szczęśliwa, że w jakiś sposób mogłam Ci pomóc;) Nie można myśleć, że piszemy do bani. Wyrażamy siebie, uczymy się na błędach, z opowiadania na opowiadanie jest coraz lepiej i to jest super. Cieszę się, że nadal tu jesteś i mam nadzieję, że nigdzie się nie wybierasz! ;)
UsuńDziękuję za wsparcie! ;*
Ja będę szczery, choć szczerość ostatnio nie jest moją mocną stroną, bo gdy na słowa żony dziś w sklepie "staro w tym wyglądam" odpowiedziałem "no osiemnastu lat to ty przecież już nie masz, więc jak chcesz wyglądać?" się obraziła :) A to mi się tak z rozpędu powiedziało tylko...
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do twojej twórczości, to myślę, że za bardzo się przejmujesz. Gdy ukończysz też będziesz chciała coś poprawić i będzie ci się wydawało, ze 10 wątków mogłaś poprowadzić inaczej i kilka rzeczy zrobić lepiej. Wtedy polecałbym odpocząć, przeczytać to jeszcze raz po roku lub dwóch, poprawić i wysłać do wydawnictwa.
Jeśli chcesz to oczywiście mogę też zerknąć na rozdziały, ale ja jeśli już się będę na czymś koncentrował to na wydarzeniach i postaciach, nie na poprawności, bo na tym się nie znam.
Jednak już teraz chciałbym powiedzieć czego mi brakuje w twoim kryminale. Brakuje mi często emocji. Mam wrażenie, że pisała go za wrażliwa i za delikatna osoba, by się wyzbyć tego swojego JA i pokazać wojnę, pokazać morderstwa, pokazać brutalność świata. Twoja opowieść jest za delikatna w słowach i za spokojna w czynach. Mam często wrażenie, że twoi bohaterowie zachowują się jak wycięte z tektury postacie, którym przypisałaś potrzebne cechy (tu plus, te potrzebne muszą być), ale jednocześnie nie uraczyłaś ich cechami, niepotrzebnymi ogólnie na potrzeby stworzenia fabuły dalej, ale takimi które sprawiłyby, że te postacie by ożyły. Ja lubię jak ludzie reagują jak ludzie, na których działają różne czynniki, takie jak humor, euforia po udanym seksie, zawód i podły nastrój po tym co się nie udało. To w nas siedzi potem długo, a u ciebie od każdego kolejnego rozdziału życie zaczyna się na nowo dla bohaterów, a taki przywilej mają tylko dzieci. Ja zazwyczaj gdy wkurwiony zasypiam, to nie budzę się weselszy i potrafię się doczepić o "podaj mi łyżeczkę" i umiem wtedy odpowiedzieć "masz, kurwa, ręce". Ludzie to zlepek dziwnych substancji, które zmieniają nam nastrój, zupełnie jak pogoda. I to nie ma znaczenia czy potem jesteśmy na siebie źli, czy obiecujemy "nigdy więcej", bo takie sytuacje, gdy znów coś na nas zadziała znowu przyjdą, możemy się tylko co najwyżej wyżyć inaczej. Twoi bohaterowie, w szczególności Catherine, po części też Colin i Jacob (choć w nim upatruję się powodów do takiego emocjonalnego wyprania i równania samego siebie z podnóżkiem pani policjant)) po części nie żyją, są nie do końca naturalni. Wystawiłaś tak ich niektóre cechy na prowadzenie, że zapomniałaś o czymś dla równowagi. Tak z niej uczyniłaś heroskę, twardą babę z jajami, która zawsze ma rację, ze wszystkim radzi sobie najlepiej i ma prawo postępować tak jak postępuje, więc jest konieczność to dobrze odbierać. Nie można odbierać bohatera tylko dobrze, bo wtedy staje się taki... daleki, nieludzki. Tak samo z Colina uczyniłaś zabawnego łobuziaka i bawidamka, który wpatruję się ww Cath jak ciele w malowane wrota i nie widzi, że malarz nie zawsze prosto pociągnął kreskę. Ja wiem, że miłość potrafi ogłupiać, ale nie aż do takiego stopnia. Poza tym jeśli kochał, to specjalnie odciągał ją od Jacoba, by z nią spędzać jak najwięcej czasu. Ty przypisałaś mu tylko dobre intencje, zwykłego kumpla co chciał napić się piwa z koleżanką, ale nawet najlepszy człowiek, nie może mieć w sobie samych dobrych intencji i czasami dla każdego cel uświęca środki.
Dlatego boję się chwycić za twoją część obozową, boję się, że spotka mnie tam to czego w sieci pełno. Chodzi mi o takie uciekanie od życia, od realiów, od prawdziwych uczuć, od emocji, przede wszystkim od emocji. Jak coś ma wzbudzić emocje w czytającym, to muszą być pełni emocji bohaterowie i ich emocje powinny nieść z sobą jakieś skutki. U ciebie nie było skutków, były tłumaczenia i wyjaśnienia, ze cele są dobre, intencje dobre, że główni bohaterowie nie postępują źle. A dlaczego, ja się pytam? Oczywiście nie chcę, by Jacob nagle dał dziewczynie w twarz, a Colin po pijaku zgwałcił małolatę, bo to by do nich nie pasowało, ale gdzie emocje, które powinni uzewnętrzniać? Gdzie choćby stłuczenie szklanki w domu w samotności czy w barze, gdy Cati wyszła, bo "wróciła do tego swojego tancerzyka", ewentualnie pójście na kurwy i wyobrażanie sobie, że to nie dziwkę ma pod sobą, a Catherinę? Oczywiście to niekonkretnie muszą być takie emocje, takie odczucia i takie czyny, ale każdy, nawet najlepszy bohater powinien móc zachować się źle, mieć coś co go tłumaczy, ale przy tym nie usprawiedliwia. Pomaga zrozumieć, ale nie pomaga do końca wybielić. U ciebie tego mi zabrakło. Tak naprawdę otrzymałem takie coś na niewielu blogach.
UsuńUważam też, że będzie pełno osób, które twoje opowiadanie pokochają, bo blogsfera to jednak zbiór głownie młodych osób, które nie mają jeszcze życiowego spojrzenia na świat. Poza tym twoje opowiadanie bazuje na tym co teraz jest modne, na dążeniu do ideału i luksusowej stopie życia. Ani Cati ani Colinowi niczego do szczęścia zdawało się nie brakować. Ona mogłaby mieć każdego i on mógłby mieć każdą. Żadnych problemów, żadnych skomplikowanych relacji w rodzinie. Nawet szef ich w pracy porządnie nie zjebał i nie było żadnego stresu. Małolaci o takim życiu bez blizn, rys i skaz marzą. Zresztą nie tylko małolaci, dlatego teraz oglądając filmy i seriale (te nowsze) nie trzeba się wysilać, bo refleksje są zbędne, temat jest jeden. U ciebie też brak mi tych wątków pobocznych. Temat jest jeden, główny, ten kryminalny, ale gdzie to co tworzy charaktery, tylko ludzkie, żywe charaktery, a nie bajkowe i takie z "naszych marzeń". Ja wiem, że ludzie lubią jak jest cudownie, jak jest dobrze, jak jest łatwo, jak jest dużo cukru i jeszcze do tego lukrem polane, ale mnie gdzieś w twojej opowieści brakuje tego słodko-gorzkiego posmaku, a taki smak ma przecież życie, jeśli nie wszystkich, to większości, a twoi bohaterowie nie zderzają się z żadnymi problemami więcej jak tylko "rozwiązanie zagadki kryminalnej", nie ma w nich innych emocji i uczuć, jak tylko te dotyczące tej "zagadki".
No i po raz kolejny się powtórzę. Teraz się obawiam, bo jak reszta postaci też będzie taka z tektury i rozmemłana, nierealna, przerysowana, to ja chyba tego nie przetrwam, nieważne jak bardzo będę chciał się dowiedzieć kto za tym wszystkim stoi.
No to chyba jesteś moim gwoździem do trumny xD
UsuńDobra, przeczytałam te komentarze jeszcze raz i chyba odpowiem coś więcej niż jedno zdanie xD
UsuńUważasz, że moi bohaterowie są przerysowani... Ok, może tak jest, tylko w komentarzach pod rozdziałami nikt (albo mało kto) tak nie uważał. A skoro nad Colinem były ohy i ahy, skoro Catherina była super, fajna babka itp. to nie czułam potrzeby, żeby to zmieniać. Masz rację z tym, że mogłam dać im więcej cech negatywnych, albo chociaż takich zachowań, które jakoś mogłyby ich... urzeczywistnić. Wcześniej na to tak nie patrzyłam, ale od jakiegoś czasu patrzę, więc staram się, żeby 2-ga część była inna niż pierwsza. Ale takie wnioski nabiera się z czasem (albo wraz z napływem starszych wiekowo czytelników. W sensie starszych ode mnie).
Zarzucasz, że moi bohaterowie są zbyt dobrzy, ale prawda jest taka, że Catherina, Jacob i Colin mieli być dobrzy. Nie będę pisać o Colinie, który chodzi na kurwy, bo nie chcę, żeby na nie chodził. Nie będę pisać, że biorą łapówki, bo nie chcę, żeby tacy byli. Chcę, by moi główni bohaterowie byli dobrzy, a w tej części nie bardzo miałam okazję, by pokazać tych złych. Źli, brutalni, albo zdegenerowani będą w następnej (o ile uda mi się ich tak pokazać). Także reasumując - zgadzam się z tym, że mogłam trochę "wyostrzyć" Catherinę i Colina, dodać sceny, w których nie zachowują się do końca dobrze, albo mają jakieś głupie myśli. I tutaj nasunąłeś mi świetny pomysł z tym, że Colin mógł chcieć specjalnie odsuwać Catherinę od Jacoba. Nie pomyślałam wcześniej o takim wątku/fragmencie, a byłby super, więc dzięki xD
Ale ogółu zmieniać nie zamierzam. Oni mieli być dobrymi glinami i takimi zostaną.
Wszystkie te gorzkie smaki życia chciałam przekazać w drugiej części, bo zamierzam dużo goryczy wpleść w postać Dana. I myślę, że w obozie będzie czas na złe zachowania, złe cechy postaci, złe myśli, złe czyny. Tak chcę zrobić, ale nie wiem czy mi się to uda.
Ale chociaż zgadzam się z Twoim zdaniem w wielu kwestiach, to jednak nie przełknę tego ostatniego akapitu. Bo jednak nie wszystko jest rozmemłane i nierealne. Myślę, że mimo wszystko pokazałam trochę złych cech moich postaci. Myślę, że nie zrobiłam z Catheriny heroski. Chciała się poddać, śledztwo ją przerosło, bała się, płakała, nie wiedziała, jak się zachować w scenie z strzelaniną. A to nie są cechy heroski.
Kto nie ma chwil zwątpienia? Wychodzi na to, że myślisz tak jak większość. Niestety, nie potrafię Cię zmotywować ani nic takiego, bo sama ostatnio piszę wszystko z takim ogromnym oporem, że... brak słów.
OdpowiedzUsuńAby poprawiać i omawiać Twoje rozdziały to nie czuję się na siłach. Na pewno są tu osoby, które to zrobią bez żadnego problemu. Jak mogłabym poprawiać coś, co ktoś napisał, skoro nie potrafię tego zrobić ze swoim tekstem?
Ja czasem kieruję się tym, że jeśli podczas pisania i potem, gdy czytam to kolejny raz, czuję to co napisałam, to mogę myśleć, że inni też będą w stanie to poczuć, coś przeżyć, a nie będą się męczyć z każdym kolejnym zdaniem. Zaś jeśli piszę zdanie po zdaniu, zmuszając się do ich napisania, potem to widać. Wszystko jest takie sztuczne, na siłę.
Teraz też mam dodać nowy rozdział i... sama nie wiem. Ale już chyba zbyt długo to odwlekam.
Także zamiast Ci pomagać, piszę swoje żale.
Mam nadzieję, że nie porzucisz tego opowiadania. Włożyłaś w nie tyle pracy i tyle osób je czyta, czeka na kolejny rozdział, że sprawiłabyś im ogromny zawód. Jeśli o mnie chodzi, trafia do mnie to co piszesz. Chętnie przeczytałabym to w formie książki, tak wiesz, jednym ciągiem, bez przerw na czekanie na kolejny rozdział :) Może kiedyś, gdy już zakończysz tę historię, wrócę, żeby przeczytać całość? Nie, wtedy to już pewnie nie będzie mi się chciało... Taki leń ze mnie :/
No nic, czekam na kolejny rozdział. Mimo wszystko. Na pewno znajdą się osoby, które Ci pomogą, kompetentnie doradzą i będziesz mogła iść dalej :) Trzymam kciuki.
Pozdrawiam!
A ja myślę, że znacznie łatwiej jest oceniać coś, co ktoś napisał niż własne dzieło. Ja mogę w bród wypisywać innym swoje odczucia, zwracać uwagę na wiele spraw, nawet się czepiać, czy wytykać, co moim zdaniem można by poprawić, a jak siadam przed swoim rozdziałem to... pustka. Może dlatego, że na swoje dzieło zawsze patrzymy inaczej, łagodniej, z emocjami. Na opowiadania innych bardziej obojętnie.
UsuńMoże Tobie też jest potrzebna taka chwila przerwy, żeby wszystko przemyśleć, ułożyć sobie w głowie i odpocząć? To czasem pomaga ;)
Jeśli kiedyś skończę to opowiadanie (a naprawdę mam taki zamiar ;D) to z pewnością będzie się bardzo różniło od tego, co przestawiam teraz. Wiele tu trzeba poprawić i wiele zmienić. Ale na to przyjdzie czas... kiedyś xD
Też trzymam za Ciebie kciuki! ;*
Aktualnie sama przeżywam cholerną blokadę, więc świetnie rozumiem, o czym mówisz. Siadam przed klawiaturą i... W głowie pusto.
OdpowiedzUsuńSkupiam się na czytaniu blogów innych, skoro ja sama nic nie wymyślę, to może znajdę jakąś inspirację :p A właśnie. Muszę Ci komentarze napisać!
Wracając jednak do tematu Twojego posta: pomogę i to bardzo chętnie :) Choć byłabym pewnie irytująca, bo sporą wagę przykładam do szczegółów nieistotnych dla innych, ale co tam. Ach, i z wielką przyjemnością nie zostawię na Tobie suchej nitki :D Siedzę w domu na antybiotyku, to czasu mam na to aż za dużo. Wyświadczysz mi przysługę, bo nie mam co robić!
Tylko jest jeden problem. Mój laptop cały czas tkwi w naprawie (już trzeci miesiąc, tak zepsuć sprzęt to tylko ja potrafię), więc korzystam z tableta. Na którym — oczywiście — Worda nie otworzę. Więc z przyjemnością Ci pomogę, o ile byłabyś w stanie wysłać mi swoje rozdziały w PDF-ie. Zostawię Ci mój e-mail, gdybyś miała na to czas i chęci :D
blackheart.12345666@gmail.com
Tak przy okazji, mam pytanie. Czy mogłabym od Ciebie „pożyczyć” pomysł ze stworzeniem oddzielnego bloga na bohaterów? Mam ich u siebie dość sporo i chciałabym ich zgromadzić w jednym miejscu, ale nie chcę wykorzystywać Twojego pomysłu bez zgody :)
Oczywiście, że możesz skorzystać z "mojego" pomysłu ;) Podejrzewam, że nie jestem pierwszą, która takie coś zastosowała, więc działaj śmiało! ;)
UsuńCholera, zauważyłam, że teraz coraz więcej osób przeżywa takie kryzysy. Co jest z nami nie tak?;/ Zbyt duże ambicje, za mało pomysłów, za dużo innych zajęć? Nie wiem, ale to jest mega niepokojące...
Odnośnie reszty komentarza napiszę maila, spodziewaj się go za 5 minut ;D
Dziękuję!
Na pewno masz rację, ale jednak wolałam zapytać :) Na wszelki wypadek zawsze warto.
UsuńOsobiście kryzys mam, bo głowa pęka w szwach od pomysłów, każdej nocy przed zaśnięciem wymyślam coś nowego. Kurczę, ja już mam pomysł na zakończenie i drugą część! (tak, mały spojler — zrobię drugą część :P) Tak daleko wybiegam w przyszłość mojego opowiadania, że nie jestem w stanie skupić się na tym, co trzeba napisać, żeby to tego dotrzeć :/
A Twoje rozdziały już otworzone i zabieram się do czytania. Tak, na własną odpowiedzialność :P
Lepiej zapytać na zapas, niż nie zapytać wcale. Także szanuję i doceniam ;)
UsuńTeż tak mam, że tworzę w głowie jakieś wydarzenia z przyszłości, a nie chce mi się skupić na tym, co powinno być teraz, zaraz.
Boję się, ale równocześnie nie mogę doczekać ;D
Wydaje mi się, że na każdego przychodzi kiedyś pora, kiedy zaczyna wątpić i traci zapał. Nie jestem dobra w krytykowaniu cudzych dzieł, więc do pomocy się nie zgłoszę, ale życzę ci z całego serca, aby coś pchnęło cię do dalszego pisania i zwiększyło wiarę w to, co już stworzyłaś. Czasami dobrze robi przerwa i zajęcie się czymś innym (może nawet innym opowiadaniem) żeby nabrać rozpędu. Sytuacja która cię dotknęła nazywana jest przeze mnie przesyceniem jednym tematem. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wsparcie ;)
UsuńTak, przerwa zdecydowanie mi się przyda, dlatego na jakiś czas staram się odpocząć od pisania, czekam na opinię dziewczyn, które zechciały mi pomóc i zobaczymy co dalej. Ja się jeszcze nie przesyciłam tematem, a raczej rozdziałami, które znam już na pamięć i których nie umiem sama racjonalnie ocenić. Myślę, że ingerencja innych będzie kluczowa dla mojej pisarskiej chandry :D
A tak w ogóle, to dziękuję, że do mnie wpadłaś ;)
To normalne. Ja pewnie jak dojdę do pewnego momentu z moim opowiadaniem, to też stwierdzę, że mogłabym tyyyle pozmieniać. :D
OdpowiedzUsuńNa pewno nie nadaję się do wytykania ci błędów, szczególnie, że nawet nie jestem na bieżąco. :c
Mam nadzieję, że niedługo zażegnasz ten kryzys. ;)
To chyba się zdarza każdemu, ale mam nadzieję, że Ciebie to ominie ;D Nic przyjemnego.
UsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że dość dawno się nie odzywałam, ale czytając tego posta, postanowiłam zrobić to własnie teraz.
Jestem w trakcie czytania pierwszej części - dzisiaj skończyłam rozdział 7 i zaczynam ósemkę, po której zamierzam zostawić opinię odnośnie całości, z jaką się zapoznałam. Nie wiem więc jeszcze, co zawiera część druga i czego mogą dotyczyć w niej Twoje wątpliwości - a wnioskuję, że właśnie z tymi wydarzeniami i ich następstwami są one związane. Ale jak tylko dotrę do ostatniego opublikowanego rozdziału, postaram się w jakikolwiek sposób wspomóc opinią i dobrym/złym słowem na temat tego, co przeczytałam.
Jak na razie mogę wspomnieć, że jestem niezwykle urzeczona sposobem, w jaki ukazujesz relację Catheriny i Colina - tu, w przeciwieństwie do wersji pierwszej, ukazujesz nam znacznie więcej sekretów z ich przeszłości - i to zdecydowanie mi się podoba.
Równie mocno intrygujące są postępy w śledztwie i fakt, że już na tym etapie uchylasz rąbka tajemnicy odnośnie osiedla, jego genezy i wprowadzasz bohaterów, których już wiem, że spotkamy później (np. Lyss), ale w zupełnie innych okolicznościach. Podoba mi się takie splatanie wątków i niecierpliwie czekam, by się dowiedzieć, co z tego wyniknie.
Nie wiem, co mogłabym więcej powiedzieć, bo wątpliwości, o których mówisz, są mi nadzwyczaj dobrze znane - dlatego nie umiem nic napisać wartościowej długości od sporego czasu. I podziwiam, że Ty wciąż dajesz radę okiełznać momenty niemocy i być ponad nimi. Więc przesyłam siłę i wenę, jaką tylko mogę, cobyś i tym razem dała radę - już nie raz walczyłaś, teraz też wygrasz! ;)
Ściskam mocno,
AA.
Cześć kochana! ;)
UsuńTak, moje wątpliwości dotyczą rozdziałów od 11 i dalej. Pierwszą część pisało mi się łatwiej (mimo że kryminał), druga część to większe wyzwanie, do którego podchodzę z wielkim zapałem, ale też strachem czy podołam. Poz tym piszę to już tyle czasu, że pasowałby wreszcie skończyć, a ja nie jestem nawet w 1/3 i to też mnie chyba trochę... zniechęca. Nie wiem ale na pewno się nie poddam w końcu "Walczę i zwyciężę" ;D Potrzebuję tylko chwili odpoczynku, a potem do dzieła!
Bardzo dziękuję za Twoje wsparcie i obecność ;) I nawet nie wiesz, jak mi była potrzebna taka pochwała, że umiem okiełznać tę niemoc. Będe to sobie wmawiać! :D
Myślę, że taki strach jest jedynie godnym podziwu objawem - że oddajesz całą siebie temu, co robisz, że chcesz jak najlepiej, choćby miało Cię to kosztować niewyobrażalny wysiłek - wierz mi, nieczęsto się to zdarza. Dlatego zasługujesz na ogromny szacunek ze strony swoich czytelników.
UsuńDobrze wiem, że taka sytuacja może mocno deprymować, tkwienie nieustanne w tworzeniu jednej historii, tak mocno rozbudowanej, ale wciąż obracającej się wokół jednej przestrzeni, z czasem może zdawać się niewystarczające - bo chciałoby się na chwilę odetchnąć, włożyć ręce w coś zupełnie innego, nowego - może jakiś eksperyment, może coś, co do tej pory wydawało się zupełnie nie w moim stylu?
Ale czasem jest też tak, że mocno dążymy do zakończenia, do satysfakcjonującego zwieńczenia tylu miesięcy, lat pracy, wyrzeczeń, nieprzespanych nocy, ale i pięknych, motywujących chwil, kiedy wszystko szło po naszej myśli. I stajemy nad zakończonym dziełem - niezależnie jak na nie spoglądamy, czy spełnia nasze oczekiwania, czy jednak wciąż czegoś nam brakuje - dotrwaliśmy do końca.
I może, często tak się właśnie dzieje, pojawić się pustka. Bo zadajemy sobie pytanie - co teraz? I trzeba na nowo podejmować niemały trud, coby znaleźć odpowiedź na to pytanie - a wcale nie jest to proste. Ale kto powiedział, że będzie?
Nie mam żadnych złotych rad na to, co Cię dopadło, bo gdybym miała - sama umiałabym się z tej niemocy podnieść. Ale nie umiem - małe kroki jednak stawiam dzięki licznym, dobrym duszyczkom, które wspierają mnie w każdej chwili i rozkwitają obok, zachęcając do rozkwitania także mnie. I czasem się udaje, stopniowo. Nie jest to jeszcze ten etap, na którym chciałabym być, ale od czegoś trzeba zacząć. I może ten powrót, który kiedyś nastąpi - nie biorę innego scenariusza pod uwagę - będzie nowym początkiem. Lepszym. Bardziej owocnym.
Więc jeśli czujesz, że chwila odpoczynku to to, co jest Ci potrzebne - to się nie wahaj i tak zrób. I nie daj sobie wmówić, że się nie nadajesz, że to, co ma miejsce, ukazuje Twoje słabości - bo tak nie jest. Powtarzaj sobie codziennie, że umiesz pisać, że to jest to, co chcesz robić, co będziesz robić, bo daje Ci to coś więcej niż satysfakcję - jest to część Ciebie, cząstka definiująca to, kim jesteś i kim będziesz. I w końcu przyjdzie. Samo.
Bo to jest w Tobie i łatwo się tego nie pozbędziesz.
Jeszcze chyba tylko mnie brakuje tutaj. ;D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tysiem. Myślę, że człowiek chyba nigdy nie będzie zadowolony ze swoich prac tak na 100%, ale rozumiem, że starasz się poprawić swoje rozdziały. Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że czujesz strasznie duży nacisk na to, aby Twój opek był tak zbliżony do ideału albo za dużo wymagasz od siebie. To troszkę nie jest dobre.
Z chęcią bym zaoferowała swoją pomoc, tylko pytanie, czy oczekiwałabyś jakąś porządną krytykę, czy tylko opinii, jak to odbiera czytelnik? Jeśli to drugie - służę pomocą. Wtedy od razu nadrobię te dwa rozdziały, które na mnie czekają i będę mogła wziąć się za czytanie tych, co czekają na opinię.
Chyba, że już nie potrzebujesz, to spoko. :D
Ale jakby co, to zostawiam swojego maila: mari.kim@onet.com.pl
Pozdrawiam i fighting! ^^
Nie nazwałabym tego naciskiem. Po prostu jak do czegoś siadam, to chcę to zrobić najlepiej jak potrafię. A jak wychodzi gorzej niż bym chciała, to jestem zła. Wygórowana ambicja? Nie wiem, ale skoro spędzam na pisaniu dużo czasu (w końcu rozdział nie powstaje w 5 minut xD) to nie chcę za jakiś czas dojść do wniosku, że zmarnowałam te dni/godziny. Jak już coś robię, to na 100% nawet jeżeli jest to blog. I chyba stąd ta moja obecna chandra :D
UsuńNapiszę maila ;)
Witam c:
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA
http://anielskie-dusze.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html
Długo zastanawiałam się, co Ci odpisać. Lubię Twoje opowiadanie. Ba, chyba zawsze wszystkie mi się podobały. Może to jedno po Twojej przerwie z początku było trochę słabe, ale potem w porządku. Poza tym moim zdaniem człowiek się uczy cały czas i pisząc, również zmienia się jego styl itp. Również to o czym chce pisać(Nie czytałam ale wspominałaś HSM xD). No i co? Zmieniłabyś to teraz? Może jest to kawałek internetu, którego nie chcemy chętnie pokazywać, ale to właśnie to wszystko kształciły wcześniejsze opowiadania. Moim zdaniem to błędne koło z tym poprawianiem. Zawsze Ci się coś nie spodoba. Po kilku latach prawdopodobnie zmieniłabyś tę wersję o której myślisz. Tak jest, że człowiek się po prostu zmienia. To nie są stracone godziny. To są warte godziny rozwijania swojego stylu pisania, wyobraźni itp. Myśl nad bieżącymi rozdziałami, aby każdy następny był ciut lepszy i tyle :). Po to masz nas, abyśmy skomentowali Twoje opowiadanie. Wiadomo nie każdemu się spodoba dany klimat. Ale przecież nie spędziłaś kilku miesięcy samotnie w lesie, gdzie zbrodniarze deptali po piętach ;P.
OdpowiedzUsuńTak, "Katina" była bardzo słaba;D Początki na pewno... Dlatego już jej nie ma na głównej, kiedyś poprawię, zmienię i wrzucę :D Jest dla mnie ważna - mimo wszystko - bo dzięki niej tu wróciłam.
UsuńWiem, że za jakiś czas z pewnością dojdę do wniosku, że większość pasowałoby zmienić, ale chciałabym tak przemyśleć fabułę, żeby tych zmian było jak najmniej. Styl w rozdziałach mogę zmieniać bez przerwy, sposób wypowiedzi w sumie też. Ale chciałabym, żeby za miesiąc, pół roku, rok przebieg wydarzeń nadal mi się podobał. Dlatego teraz wolę się upewnić, że nic nie powinno ulec zmianie ;D