12 grudnia 2015

"Walczę i zwyciężę" Rozdział 4(1)

4




W pokoju ofiary nie znaleźli nic, co nasunęłoby im do głów jakieś pomysły. Zwykłe, schludne pomieszczenie urządzone z dbałością o szczegóły i w przyjemnym stylu. Mnóstwo książek o różnej tematyce, głównie obyczajowe i filozoficzne, ale — co ważne — żadnych informatycznych. Śledczy zabezpieczyli też komputer ofiary, na którym rzekomo pisała powieść, a potem oddali go informatykom śledczym. 
Gdy Catherina przekroczyła próg swojego mieszkania, zegar w salonie właśnie wskazywał dwudziestą drugą. Jęknęła cicho pod nosem, po czym z trudem schyliła się, by ściągnąć buty. W ciągu jednego dnia zdobyli z Colinem masę różnych poszlak, informacji, a w ich umysłach powstało mnóstwo tropów i domysłów. Przeprowadzili rozmowę z rodziną jednej ofiary, dostarczyli kilka próbek wymagających szybkiego zbadania. Pracowali na najwyższych obrotach, co przynosiło efekty, ale odbierało siły.
Dlatego teraz marzyła tylko o ciepłej kąpieli, paelli odgrzanej na szybko w kuchence mikrofalowej i wygodnym łóżku.
— Cześć — rzucił Jacob, wchodząc do przedpokoju, a Catherina zmusiła się do szerokiego uśmiechu.
— Hej — odpowiedziała, po czym podeszła, by przywitać go pocałunkiem. — Brałeś już kąpiel?
— Przed chwilą.
— Szkoda, to pójdę sama. Przyjdź, jeśli chcesz. — Zachęciła go ciepłym uśmiechem. 
Znalazła w komodzie świeżą bieliznę, po czym zniknęła za drzwiami łazienki. Jake wyłączył telewizor, zgasił światło w pokoju i ruszył za nią. Nie mógł nie przyjąć takiego zaproszenia.
Gdy wszedł do łazienki, Morgan leżała w wannie z zamkniętymi oczami. Nie zdążyła wlać płynu do kąpieli, dzięki czemu mógł obserwować ją w całej okazałości. Z przyjemnością patrzył na długie, smukłe nogi, piękne kształty i maleńkie J. wytatuowane przy pępku. Nie pierwszy raz zaczął się zastanawiać, dlaczego Catia tak niechętnie podkreśla swoją kobiecość.
Dopiero gdy oparł się o ścianę, kobieta zauważyła obecność gościa.
— Uśniesz zaraz w tej wannie... — skomentował ze śmiechem. — Jak w pracy?
Przez moment zastanawiała się, co powiedzieć, by nie wyjawić zbyt wiele, a jednocześnie cokolwiek odpowiedzieć.
— Mamy nową sprawę — odparła krótko.
— To chyba dobrze?
— Niby tak, ale to idzie w parze z masą pracy i nerwów... — westchnęła.
— Jeśli nie będziesz przeginać z godzinami powrotów, to na pewno jakoś damy sobie radę.
— Przecież wiesz, że zawsze się staram...
— No nie zawsze wiem — zaśmiał się. — Czasem jak zagłębisz się w śledztwo, to czas przestaje dla ciebie istnieć.
— Oho ho ho! — wykrzyknęła. — I kto to mówi? Nie potrafię zliczyć, ile razy ty przychodziłeś do domu w nocy, bo ci się próba przedłużyła. A ja do tej pory nie wiem, czy to za sprawą tańca, czy tych młodziutkich tancerek — zażartowała.
Mężczyzna uśmiechnął się figlarnie, po czym spojrzał na narzeczoną z tajemniczym błyskiem w oku. Potem zbliżył się do wanny, nachylił nad nagim ciałem narzeczonej i uważnie lustrował ją wzrokiem.
— Jeśli nie jesteś pewna, to przeprowadź śledztwo, pani porucznik.
— A co, jeśli znajdę niezaprzeczalne dowody twojej zdrady?
— Nie znajdziesz.
— A jeśli je sfabrykuję, żeby mieć cię wreszcie z głowy?
— Nie zrobisz tego.
— Skąd ta pewność?
— Nie umiałabyś beze mnie wytrzymać.
Zaśmiała się głośno i chlupnęła wodą, prosto w jego twarz. Zmrużył oczy, po czym odwdzięczył się tym samym.
— Jesteś w błędzie, kochanie.
— Ach tak? — Wcale nie wierzył. — Przekonamy się. Za trzy dni wyjeżdżam do Portland, ciekawe jak to przeżyjesz.
— To już za trzy dni? — jęknęła.
I nagle uświadomiła sobie, jak bardzo nie chce, by Jacob wyjeżdżał. Choć nie spędzali ze sobą całych dni, świadomość, że po powrocie do domu zobaczy jego uśmiech, napawała ją radością. Czuła się nieswojo z myślą, że przez kilkanaście dni ich łóżko będzie puste, ogrom przeróżnych koszul zniknie ze wspólnej szafy, a z kuchni przestanie unosić się zapach wymyślnych dań i zdrowych koktajli. Bez Jacoba będzie... obco. Od Portland w stanie Oregon dzieliło ich ponad pięćset mil. Nie chciała wyjść na histeryczkę, dlatego nie zamierzała mówić o swoich przedwczesnych tęsknotach, ale miała nadzieję, że te parszywe dwa tygodnie miną im naprawdę szybko.
— No widzisz? Już ci ciężko — odczytał bezbłędnie.
Wyszła z wanny, osuszyła ciało ręcznikiem, ale nie założyła bielizny. Nie mogła, gdyż koronkowy materiał bardzo szybko znalazł się w dłoniach Jacoba, a mężczyzna nie zamierzał go oddać.
— Robisz to celowo? — zapytała z szerokim uśmiechem.
Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Smith wskazał kobiecie drzwi do sypialni, a potem bezceremonialnie klepnął ją w  tyłek.
— Nie dziś, Jake, jestem naprawdę zmęczona — jęknęła, doskonale wiedząc do czego zmierza mężczyzna.
Miał nadzieję, że pocałunkami i pieszczotami zdoła przekonać ją do zmiany zdania, ale ostatecznie poległ w tym starciu. Catherina położyła się na łóżku, wtuliła w poduszkę i momentalnie zasnęła. 

*

C&C od samego rana z zapałem zabrali się do pracy. Mężczyzna promieniował dobrym humorem i wyjątkowo pozytywnym nastawieniem do czekających ich obowiązków, jednak Morgan nie miała czasu, by zapytać, z czego to wynikało. Zaraz po przyjściu do departamentu, porucznicy udali się do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie oczekiwał ich znajomy koroner. Choć nie zdążył jeszcze przebadać wszystkich ofiar, miał już pewne informacje odnośnie kilku z nich.
Sala, w której urzędował, składała się w większości z szuflad chłodniczych osadzonych w równych rzędach jedna koło drugiej. Wyglądały identycznie — szaro i ponuro — a całe pomieszczenie było nienaturalnie jednolite. Catherina nigdy nie czuła się w nim dobrze, czego nie można było powiedzieć o Colinie. Miała wrażenie, że w jakiś dziwny sposób fascynowała go praca koronera i nigdy nie odczuwał obrzydzenia, patrząc na wyciągnięte wnętrzności bądź rozpruty brzuch. Przestała się dziwić, gdy kiedyś wyznał, że przed pójściem do szkoły policyjnej myślał nad rozpoczęciem studiów na kierunku medycyny sądowej. Wtedy zrozumiała, dlaczego tak dobrze rozumie się z lekarzami i czemu większość trudnych terminów oraz znaczeń jest mu bardzo dobrze znana. Colin miał po prostu nietypowe zainteresowania.
— Właśnie przed chwilą zakończyłem sekcję jednej z ofiar — poinformował koroner. — Myślę, że z chęcią się przed wami otworzy. To co? Zacznijmy od Mary.
— Mary? — Catherina nie rozumiała, skąd lekarz wytrzasnął to imię.
— Tak ją sobie nazwałem.
— A można wiedzieć czemu? — zapytała, jednak wcale nie była przekonana czy chce znać odpowiedź.
— Poznałem kiedyś pewną Mary, miała okropną wątrobę. Pełno żółtych plam, chlała na umór. No i ta tutaj też od używek nie stroniła. Spójrzcie... — nakazał, a porucznicy ostrożnie zbliżyli się do doktora i niechętnie spojrzeli na organ kobiety. — Co za tłuścioch!
— Przecież jest szczupła... — zauważyła Catherina.
— Ale ma tłustą wątrobę, dziecko. Poza tym jej trzustka zmalała i stwardniała. Musiała chlać długo i dużo. Ma ciemne plamy na płucach i zbrązowiałe węzły chłonne, więc papierosków też sobie nie odmawiała. Lekkie zapalenie żył głębokich, czyli dużo czasu spędzała w pozycji siedzącej. A jest szczupła tylko dlatego, że miała nadczynność tarczycy. I albo o tym nie wiedziała, albo miała serdecznie gdzieś, bo w ogóle nie zważała na to, co jadła. Taka młoda, a taka bezmyślna.
— Skąd taki wniosek?
— Sprawdziłem zawartość jej żołądka i jestem zdruzgotany.
Pokręcił głową z dezaprobatą.
— Dobra, a masz coś, co mogłoby nas bardziej zainteresować? Fakt, że paliła i chlała, niewiele nam daje.
— Zmarła wskutek uduszenia, co chyba nie jest żadnym zaskoczeniem. Nie znalazłem żadnych śladów walki, gwałtu też nie. Ma tylko zasinienia na nadgarstkach powstałe od liny. No i w sumie to by było chyba tyle ciekawostek na temat... — zatrzymał się na moment, by zerknąć na tabliczkę przyczepioną do jej stopy — Denat nieznany. Przykro mi, że nie przynoszę druzgocących rewelacji, ale to nie moja wina, że jej śmierć była tak banalnie prosta. Ale! O ile mnie pamięć nie myli, w domu jednej z kobiet znaleźliście resztki jajecznicy na boczku, prawda?
— Tak — odparli razem.
— No to muszę was zmartwić, ale u żadnej kobiety nie znalazłem jajecznicy w żołądku. Jakieś makarony, sosy, mięso — tak. Jajek nie.
— No to skąd ta jajecznica? — zapytał cicho Colin.
— A to już jest wasza sprawa, ja swoją robotę wykonałem.
— Dobra, dzięki. Jak będziesz coś jeszcze miał, to dzwoń.
— Ma się rozumieć.
Wzięli akta wszystkich ofiar przebadanych przez koronera, po czym skierowali się na osiedle zamieszkiwane przez niejaką Jessicę Brum, wdowę po Michaelu Brumie — ofierze z domu numer osiem.
Rozmowa z nią była trudna, tym bardziej iż kobieta dwa dni temu dowiedziała się, że jest w ciąży. W tej sytuacji z podwójną nadzieją czekała na powrót męża i bez przerwy tworzyła w głowie obraz szczęśliwego mężczyzny, który dowiaduje się, ze za kilka miesięcy zostaje ojcem. A zamiast jego powrotu, dostała informację, że Michael nie żyje i został zamordowany w miejscu, w którym w ogóle nie powinno go być.
To wszystko sprawiło, że kobieta gorzej się poczuła, a C&C przez moment mieli nawet zamiar zadzwonić na pogotowie. Dopiero po kilku minutach ochłonęła po koszmarnej wiadomości i była w stanie odpowiedzieć na pytania poruczników. Ona również pragnęła, by morderca został jak najszybciej zatrzymany, choć nie do końca dochodziło do niej, to co się stało. W dalszym ciągu mówiła o mężu w czasie teraźniejszym, a czasami w jej wypowiedzi wkradały się zdania, które świadczyły, że nadal wierzy w jego powrót.
Zeznała, że był szefem w firmie zajmującej się marketingiem i sprzedażą, mógł mieć wrogów, ale ona nic nie wiedziała na ten temat. Czasem w niedzielne popołudnia wychodził z kolegą — szefem innej firmy — na piwo bądź bilard, a jego nazwisko podała bez zająknięcia. Ogólnie był człowiekiem spokojnym, sympatycznym, kiedyś ją zdradził, ale mu to wybaczyła. Tworzyli zgodne małżeństwo, a mężczyzna nigdy nie wspominał jej o czymś takim jak Forest Hill.
Zeznania kobiety nie wniosły wiele do sprawy. Śledczy liczyli, że pracownicy firmy zamordowanego będą w stanie powiedzieć coś więcej. Jednak z tą rozmową musieli poczekać do jutra. Mijała osiemnasta, biuro właśnie zostało zamknięte.
Wrócili do departamentu i od razu skierowali się do gabinetu Coopera i Longa. Colin grzecznie zapukał do drzwi, po czym już niegrzecznie — bo bez zaproszenia  wszedł do środka. David siedział przy biurku wpatrzony w komputer, a James rozmawiał przez telefon i wyglądał na bardzo znudzonego. Już po chwili porucznicy domyślili się dlaczego.
— Jest mi obojętnie. Zrób, jak chcesz.... — mówił, przewracając oczami i ze zniecierpliwieniem przecierając czoło. — No to skoro zielony nie pasuje ci do zasłon, to kupimy taką farbę, żeby pasowało. Jaki problem? Zobacz w katalogu internetowym, jakie mają kolory i po sprawie. Jutro mam wolne, to pojedziemy kupić.
Porucznicy usiedli, czekając, aż James skończy rozmawiać. Long, który był kawalerem, nie ukrywał szczerego rozbawienia małżeńską pogawędką.
— Oni tak od dziesięciu minut — szepnął do nowo przybyłych. Colin odwzajemnił śmiech, a Catherina pomyślała, że zachowują się jak dzieci i nie ma w tym nic śmiesznego.
— Rany boskie, powiedziałem ci już, żebyś robiła, jak uważasz. Ja się na tym wszystkim nie znam! Chciałaś pomarańczowe zasłony, więc je kupiłem. Dobieraj sobie teraz farbę według uznania. Ja ci coś zasugeruję, a potem będziesz jęczeć, że ci się nie podoba. Tak, właśnie tak. Umywam ręce. Poza tym w pracy jestem, nie mogę gadać. Nie, nie wykręcam się. Wieczorem pogadamy.
Rozłączył się i rzucił telefon na biurko.
— Cholera jasna. — Był wyraźnie zdenerwowany. — Co za Wietnam!
Nikt nie wiedział, jak powstało to powiedzonko, jednak przez lata służby stało się znakiem rozpoznawczym Coopera. Używał go zawsze do opisu sytuacji beznadziejnej, bałaganu lub nawału pracy.
— Co tym razem? — zapytał Long.
— Malowanie chce robić, bo kolor ścian się szanownej pani znudził. I ujebane są podobno. Więc zaczyna się dylemat jaką farbę kupić, żeby pasowała do nowych szklaneczek i zasłonek. Zielona nie, bo źle współgra z meblami, żółta nie, bo nie mamy takich dodatków, biała nie, bo za zwykła. A jak kupimy taką, to znowu dywan źle współgra, a jak inną, to pasowałoby dokupić nową komodę, bo widziała fajną w jakimś sklepie. Nie może się zdecydować, myśli o tym już od miesiąca, ale to wszystko i tak moja wina. Bo niby pomocny nie jestem. A jak się wtrącę i wyrażę swoje zdanie, to mi powie, żebym się przymknął, bo się nie znam. No i weź tu zrozum...
Westchnął.
— A kto ci się kazał żenić? — kontynuował partner.
James machnął ręką.
— My z Bonnetem mieszkamy sami i co, źle nam? Źle ci, Bonnet?
— Nie narzekam — zaśmiał się.
— A no właśnie. Najlepsza kobieta to taka, która przychodzi w nocy, a rano znika. I tyle w temacie.
— Pieprzony szowinista! — oburzyła się Catherina. —  Drugi Bonnet, cholera jasna!
— Ej, ja tu jestem! Powiedzcie lepiej, ustaliliście coś? — zaczął właściwy temat Colin.
— Aa... — jęknął Long. — Cały dzień staramy się namierzyć tego Jose Muneza, ale facet zapadł się pod ziemię. Miał kiedyś pootwierane jakieś zagraniczne konta, ale wszystkie są już zamknięte i niczego się nie dowiedzieliśmy. Posługuje się fałszywym dowodem tożsamości i to jedyne, czego jesteśmy pewni. Nasi komputerowcy ciągle szperają, szukają czegoś, ale szkoda gadać. Poza tym nie ma jeszcze wyników badań ofiar, żadnych analiz i porównań. Wszystko stoi. Jeden wielki młyn.
— Wietnam — dodał Cooper.
C&C zaśmiali się pod nosem. Przygruby Glaca miał niesamowitą zdolność rozśmieszania ludzi samą swoją mimiką.
— A nie da się jakoś pospieszyć laboratorium? Ciężko nam będzie ruszyć dalej, mając tylko to, co teraz.
— No mnie tego mówić nie musisz, Colin. Staramy się, Martinez ciągle ich naciska, ale to nic nie daje. Nie wyrabiają się z taką ilością materiału. Musimy czekać.
— No to co, kończymy na dziś?
— Chciałbyś. Trzeba jechać do tego świadka z Forest Hill.
— Raina? — wtrąciła Catherina.
— Tak. Facet do tej pory nie przyszedł złożyć oficjalnych zeznań. Szczerze powiedziawszy, w dupie mam jego gadanie, ale musimy zebrać odciski palców.
— No tak, dotknął klamki, otwierając drzwi.
— I mógł ruszyć coś w domu.
— Mówił, że niczego nie dotykał — dodała.
— Mówił... — zakpił Long. — Mówić sobie może. To odciski wszystko zweryfikują.
— Dobra, chodź, kocie — powiedział Colin do partnerki. — Jak mus, to mus.

*

Zaraz po wejściu do samochodu, porucznik Morgan wyjęła ze schowka płytę i z uśmiechem włożyła ją do napędu w radiu. Colin przez moment patrzył na partnerkę z ciekawością, bowiem do tej pory zawsze słuchali stacji radiowych, a nie prywatnych krążków. Poza tym Catherina wyglądała na dziwnie podekscytowaną.
— Co to? — zapytał w końcu.
— Muszę to koniecznie przesłuchać!
— To nie była odpowiedź na moje pytanie.
— Będą grać na moim weselu, a nie pamiętam, czy da się ich słuchać — zaśmiała się, wciskając play.
Colin nie pytał już o nic więcej i wlepił wzrok w zakorkowaną ulicę. Za jakie grzechy? — zastanawiał się. — Za jakie, kurwa, grzechy?
Podróż pod dom świadka zajęła niecałą godzinę. Albert mieszkał na niewielkim osiedlu domków jednorodzinnych, w dzielnicy, która nie słynęła z bogactwa i spokoju. Było to skupisko ludzi biednych, którzy trudnili się pracami za najniższe stawki, byleby tylko mieć za co wypełnić lodówkę i zapłacić za czynsz. Takie dzielnice wypełniały znaczną część obrzeży Silent Glade, jednak mało kto o nich pamiętał. Stanowiły temat tabu, jakby bieda, cierpienie wielu rodzin i przerażające warunki, w jakich mieszkali, w ogóle nie były ważne. Dopóki goście napędzali gospodarkę miasta, gubernator skutecznie mydlił im oczy, pokazując tylko te tereny, którymi miał prawo się chwalić. 
Dzielnica Alberta Raina stanowiła ich zupełne przeciwieństwo. Mieszkańcy wiedzieli, że są zapomniani przez władze i już dawno przestali liczyć na pomoc. Taka sytuacja kształtowała się od wielu lat, przetrwała kilkunastu gubernatorów i żaden z nich nie wpadł na pomysł, jak zapanować nad rosnącą niechęcią. Nawet jeśli początkowo wykazywali inicjatywę, by wyciągnąć biedne dzielnice ze szponów patologii, po czasie przestawali się tym zajmować. Jakby mało interesował ich fakt, że obok niewątpliwych nierobów, degeneratów i kryminalistów żyją tu też ludzie, którzy zrobiliby wszystko, by wyrwać się z patologii, ale patologia zbyt mocno trzyma ich w swoich ryzach.
Śledczy zaparkowali samochód przy domu świadka, po czym ostrożnie weszli na posesję. Zachowywali nadzwyczajną uwagę i czujność, gdyż zdawali sobie sprawę, że na tego typu terenach obecność policji jest wyjątkowo niepożądana. Choć nie przyjechali radiowozem, a samochodem nieoznakowanym i nie byli ubrani w mundury, kamizelki kuloodporne zdradzały ich profesję.
Osobnicy, którzy podczas przyjazdu poruczników znajdowali się na zewnątrz swoich domostw, przyglądali się z niechęcią nieproszonym gościom i czujnie obserwowali ich poczynania. Opierali się nonszalancko o futryny drzwi, wisieli na płotach bądź szeptali coś do sąsiadów, a Catherina i Colin nie mieli wątpliwości, że mówili o nich.
Elewację chaty Alberta Raina stanowił stary, sypiący się tynk, a wysłużony dach już z daleka prosił o remont. Mężczyzna nie przykładał wielkiej uwagi również do swojego ogrodu, który był brzydki, zarośnięty i nieplewiony od dawna. Furtka skrzypiała przy najmniejszym dotyku, a zakurzony chodnik nie czuł na sobie miotły już od miesięcy.
Porucznicy nie kryli zaskoczenia, patrząc na miejsce w którym podobno mieszkał Albert. Pamiętali, że jego auto nie należało do najtańszych, a on ubrany był w dość dobre jakościowo ubrania. Nie pasował do stylu życia slumsa.
Gdy dotarli do drzwi, zapukali kilkukrotnie, jednak nikt nie podszedł, by je otworzyć. Stali przed nimi chwilę, po czym postanowili rozejrzeć się po podwórzu. Catherina obeszła dom dookoła, mając nadzieję, że zdoła zaobserwować, co dzieje się w środku. Początkowo nic nie zwróciło jej uwagi, jednak już po chwili zobaczyła, że firanka w jednym z okien jest do połowy odsłonięta. Postanowiła to wykorzystać. Włożyła czubek buta w wyżłobienie w elewacji, podciągnęła się i spojrzała w szybę. Nie widziała zbyt wiele, jednak jeden obraz od razu wpadł jej w oczy — nogi zwisające zaraz nad podłogą. Oblał ją zimny pot i zaklęła pod nosem.
— Colin! — zawołała.
— No? — odkrzyknął z daleka.
— Wyważaj.
Nie potrzebował wyjaśnień. Usłyszała trzask, po czym oboje weszli do mieszkania świadka. Minęli jedne drzwi, potem drugie, po czym dotarli do niewielkiego saloniku.
Poszukiwany mężczyzna zwisał pod sufitem z grubym sznurem zawieszonym na szyi. Na podłodze obok niego leżał przewrócony stołek, a na stole — butelka alkoholu i kilka petów w popielniczce. Patrzył na poruczników otwartymi oczami, przez co nie śpieszyli się z podejściem i odcięciem liny.
Albert już nie żył. I wszystko wskazywało na to, że popełnił samobójstwo.



Dwa tygodnie nie było rozdziału, więc czas przerwać ciszę. Początek spokojny, bo takie fragmenty też są potrzebne. I mamy następny opis miasta. Mam nadzieję, że zauważyliście tę różnorodność. Kiedyś pisałam o miejscach pięknych, teraz o tych gorszych. Bo Silent Glade nie jest takie spokojne i cudowne. Pamiętajcie! :D
Longa i Coopera też chciałam jakoś przybliżyć. Nie są głównymi postaciami, ale... coś pasowałoby o nich wiedzieć.

Kocham i pozdrawiam! ;* Dziękuję Anonimowej AZ, że się ujawniła i napisała komentarz pod poprzednim rozdziałem;) Dziękuję też Anonimowi, który się nie podpisał. Bardzo się cieszę, że zaczynacie się ujawniać ;*


Dla Sekretnej

112 komentarzy:

  1. Jestem i tu. Dzień dobry :)
    >Catherina ma ciężką pracę. Czasami musi poświęcać związek, aby doprowadzić śledztwo do końca. Ma to swoje plusy i minusy. Jednak czego jest więcej?
    >Zazdrość Jacoba, według mnie, jest naturalna. Martwi się, czy ktoś nie odbije jego ukochanej. Czasem jednak trzeba się lekko po obrażać, aby pokazać kobiecie, że naprawdę mu na niej zależy ;)
    >Jakby to ująć... Dobrze, że Cat nie chce "puścić" swojego narzeczonego. Znaczy, że będzie czuć się nieswojo, jak to ładnie ujęłaś. To coś znaczy o jej uczuciach do niego.
    >Jak można lubić robić sekcje zwłok? >.< To jest naprawdę dziwne hobby. Do tego jak można jeść przy zwłokach? xD To akurat już mnie troszkę rozśmieszyło. Jednak nadal nie imaginuję sobie jak tak można robić.
    >Czytanie ze zwłok - to było niezłe, muszę przyznać. Wyczytaj cały życiorys z wnętrzności. Dla mnie to taka sama magia jak odczytywanie charakteru pisma z charakteru człowieka.
    >Przyznam, że nie lubię ofiar. Jednak tu nie może ich zabraknąć. Smutne jest jednak to, iż jedno dziecko wychowa się bez ojca :/ No cóż, takie życie.
    >Zgaduję, że James jest w związku. Typowa kobieta - nie może zdecydować się na dany kolor :p dla niego nie ma problemu, dla niej jest. Ahhh
    >Muszę przyznać, że gif mnie nieco przeraził, dał dreszczyk i zachęcił. Ale do końcówki. Opisałaś to mieszkanie jak na filmach. Świetnie to sobie wyobraziłam. Idealne zakończenie! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ta, dla mnie czytanie ze zwłok i z pisma też jest magią. Podziwiam takich ludzi, bo to fenomenalna sprawa. Sama bym chciała umieć tak spojrzeć na coś i od razu wszystko wiedzieć;D Lata nauki.
      "Long, który był kawalerem, nie ukrywał szczerego rozbawienia małżeńską pogawędką." - Tak, James jest w związku. Nawet małżeńskim;)
      Dziękuję za komentarz ;**

      Usuń
  2. Hej, jestem xD. Niesamowicie się cieszę, że pojawiła się nowość
    1. Cathia i Collin - mimo że ja tam sobie marzę o Cathii z Danem, jak już się kiedyś poznają rzecz jasna, to właściwie muszę przyznać, że ten Jacob jest całkiem w porządku. Wyrozumiały z niego koleś. nie wiem, jak dopuścił do tego,żeby Cathia poszła do sypialni i zasnęłą, ale liczy się, że jej nie próbował już więcej budzić (ani nie interesować się już tym, że nie zjadła, pewnie i tak była na to zbyt zmęczona xD). xD POdoba mi się relacjca między nimi, widać, ze czują sie dobrze ze sobą. A to, że Jacob nie ufa Collinowi, jest dośc zrozumiałe, podziwiam go za to, że nie daje o tym niepotrzebnie znać Cathii.
    2. Sprawa - cieszę się, że tyle o niej piszesz. Właściwie sekcja zwłok wiele nie wniosła, ciekawe, co zostało powiedziane o reszcie denatów, ale pewnie to samo - śmierć z wykrwawienia. Zastanawia mnie, kto jadł tę jajecznicę. Jeśli mordercy, to naprawdę sa dość psychopatyczni xDxD A patolog taki typowy, czemu sobie nie pojeść nad zwłokami, ech.
    Smutne są te fragmenty, w których policjanci musza informować rodziny o nieuniknionym. na razie nie widać jakieś wzorca, wg którego można by powiedizec, dlaczego ci, a nie inni zostlai zabici. ale czy na pewno można by powiedzieć, że byli przypadkowi? chyba jednak nie... sama nie wiem. Hm... Biedna kobieta, ale mimo wszystko może dobrze, że jest w ciąży, bo znajdzie pocieszenie w dziecku? Smutne, naprawdę.
    Spotkanie w komisarciacie - podoba mi sie, że zawsze zwracasz uwagę na normalne życie bohaterów, uśmiałąm się nieźle, czytajać fragment zwiazny z zasłonami, to naprawdę życiowe No ale z drugiej strony bardzo mi się podobała wypowiedź Cathii na temat życia za dziesiec lat xD zniknięcie Martineza zupełnie mnie nie dziwi...
    Co do Alebrta - ciekawa sprawa. Podejrzewam, że musiał wiedzieć coś więcej. pytanie tylko, czy naprawdę zabił się z tego powodu sam, czy może ktoś mu pomógł. Dobrze dawkowałaś grozę, nie da się ukryć ;p. No i pokazujesz też rózne oblicze tego samego miasta, wielki plus! wszędzie tak jest, biel i czerń, samo życie... Gif sugestywny, choć nie przepadam za ich dodawaniem, jeśli mam być szczera.
    Na koniec dodam, że zaglądam tu prawie codziennie, pomimo że mam Cię w Obserwowanych, bo się uzalezniłam od tej historii. Ponadto patrzysz trzeźwo na blogowanie, to mi się podoba. No i nie dziw się, że chciałabym z Tobą oceniać, ponieważ piszesz naprawdę dobrze :) Cieszę się, że weźmiesz to pod uwagę i mam nadzieję, że po napisaniu pracy inż dołaczysz do mnie na KKB :)
    Błędy, które znalazłam w rozdziale: "dwoje (..) osób" -> "dwóch (...osób)", "patologi" -> "patologii". Było też trochę błędów interpunkcyjnych, ale chyba mniej niz ostatnio ;p. w zdaniach wtrąconych, czasem przed "jeśli" i "ile" brakowało przecinków :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Jacob jest bardzo wyrozumiały, ale cóż, o wiele mniej wyrazisty od Dana, więc trudno mu będzie rywalizować pod względem sympatii;D
      Tak, dziecko mogłoby pomóc tej kobiecie, ale na pewno byłoby jej teraz ciężko. Nieźle ją udupiłam do końca życia ;P
      Staram się wplatać też takie obyczajowe fragmenty, bo w końcu ludzkie życie nie opiera się na dwóch wątkach:D Nie samą sprawą żyje człowiek.
      Ja nie przepadam za dodawaniem gifów w trakcie tekstu, choć kiedyś też tak robiłam. Ale doszłam do wniosku, że wszystko powinno wynikać z tekstu, a nie obrazka. Ale na samym końcu myślę, że nikomu to nie wadzi.
      Bardzo mi miło, że masz takie zdanie o moim pisaniu. Mogę obiecać, że postaram się niczego nie spieprzyć. I ogromnie, ale naprawdę ogromnie się cieszę, że tak czekasz na nowe rozdziały!
      Haha do tego czasu może ogarnę przecinki:D
      Dziękuję za wytknięcie błędów i za komentarz! ;**

      Usuń
    2. "(...) dzieliło ich ponad pięćset mil, a to duża odległość jak na dwoje zapracowanych osób" nie pasuje mi tu "dwóch".

      Usuń
  3. Hej. ;))
    Jeny... Ten gif jest, przynajmniej wg mnie, przerażający... ;/ I dobrym pomysłem było dla mnie umieszczenie go tutaj. Dokładnie zwieńczył zakończenie rozdziału, podkreślił i pomógł wyeksponować to, co najważniejsze.
    Samobójstwo- ech, straszne... To niewyobrażalne, co musi czuć człowiek, który żegna się z życiem. Niektórzy mówią, że tacy ludzie to tchórzy, ale chyba wg mnie są odważni, bo przecież człowiek rodzi się już z takim instynktem samoobrony. A tu? To zostaje załamane, zburzone i jest to dla mnie niewyobrażalne... ;/ No, ale każdy ma oczywiście swoje zdanie na ten temat. :) Tylko... odnośnie tego rozdziału zastanawia mnie, czy Albert de facto sam szarpnął się na swoje życie, czy ktoś mu w tym 'pomógł'. Sprawa jest dosyć poważna i bohater musiał wiedzieć coś więcej, także wszystko tutaj jest możliwe... A może on sam zdał sobie sprawę, ile tak naprawdę wie i wolał umrzeć z tym, niżeli żyć ze świadomością, która ciąży na duszy każdego dnia, zaraz po przebudzeniu się? Ciekawe, ciekawe...
    Czekam na rozwinięcie, pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się spodobał. Jest taki... idealny tutaj;D
      Też uważam, że trzeba być odważnym, żeby popełnić samobójstwo. Ale to jest taka... głupia odwaga;/
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że jestem jedną z nielicznych czytelniczek, które zdecydowanie bardziej preferują Catherine z Jacobem :o Poważnie! Lubię Colina, ale to, w jaki sposób opisujesz relację narzeczonych jest po prostu przecudna. Jak można rozdzielać Morgan z tak niesamowitym facetem? :o
    Colin ma rzeczywiście dość nietypowe zainteresowania. Ile razy oglądam filmy dokumentalne o lekarzach sądowych, tyle razy zastanawiam się co nimi pokierowało, aby wybrać się akurat na taki kierunek. Każdego kręci coś innego, ale ci ludzie zasługują tylko na podziw. Bo ja właśnie ich podziwiam. Nie miałabym takiej odwagi, aby pracować właśnie jako lekarz sądowy. Sposób, w jaki koroner (nie wiem czy dobrze napisałam :o) wypowiada się na temat zmarłej... Jezu. Jeszcze postanowił sobie ją nazwać, bo przypominała jakąś inną kobietę. Śmieszne i chore w jednym. Kocham Cię za takie połączenie. :D
    I chyba nie muszę wspominać, że rozmowa Jamesa z żoną również była zabawna, ale też prawdziwa. Miałam dwa razy remont w domu i za każdym razem słyszałam takie same "kłótnie" rodziców xD
    Nareszcie sytuacja, która przestała być luźna i zabawna. Żal mi ludzi, którzy mieszkają na takich dzielnicach, jakie opisałaś. Zdaje mi się, że gdyby miasto poświęcało tym mieszkańcom więcej uwagi i coś próbowali by robić, to liczba przestępców nie byłaby taka duża. Kwestia zaniedbania. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. I kiedy zaczęłam się powoli wkręcać w rozdział, okazuje się, że to koniec. Jeszcze w takim momencie! Naprawdę rozdział jest krótki. Zdziwiło mnie to trochę, ale oczywiście nic Ci tutaj nie wytykam. Cieszę się, że wreszcie jest! Ale od dzisiaj z niecierpliwością będę odliczała godziny do dodania kolejnego. Facet popełnił samobójstwo... Nie mam zielonego pojęcia dlaczego. To irytujące.
    Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnym rozdziale! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, naprawdę jesteś jedną z tych nielicznych. Ale cieszę się, że chociaż ty wolisz ją z Jacobem;D Jeśli ich kiedyś rozdzielę, to będzie mi strasznie smutno.
      Haha koronerzy w wielu filmach to niezłe świry, więc i u mnie postanowiłam takiego stworzyć.
      A rozdział wcale nie był krótki:D Był taki jak zwykle. Ale cieszę się, że tak szybko ci minął ;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  5. Zaczęło się bardzo lekko i przyjemnie. Coraz bardziej podoba mi się relacja między Catia a Jacobem i fajnie, że wreszcie pokazałas jego zazdrość :D Chyba byłoby z nim coś nie tak, jakby zazdrosny nie był. Śmieszna też była rozmowa telefoniczna Jamesa z jego kobietą i ogólnie uważam, że on i jego partner tworzą zgrany duet. Później wraz z opisem tej dzielnicy nędzy zaczęło się robić coraz bardziej ponuro, a końcówka wraz z gifem dopełniły ten efekt grozy. Tylko czemu ten gościu popełnił samobójstwo? Wydaje mi się, że będzie to dość kluczowe dla całej sprawy. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale zaczniesz choć trochę wyjaśniać niektóre sprawy, niż jeszcze bardziej je komplikować :D No ale nie mam ci tego za złe. Im więcej wątków kryminalnych wprowadzasz, tym bardziej zyskuje na tym fabuła, która jest już nieźle rozwinięta. Podziwiam ;)
    A i udało mi się wyłapać jeden błąd! "A co, jeśli znajdę znajdę niezaprzeczalne dowody twojej zdrady?". Taak, wiem że to jedynie małe przeoczenie, a nie jakiś kardynalny błąd, ale i tak cieszę się, że udało mi się u ciebie jakikolwiek znaleźć, bo zwykle piszesz bezbłędnie. :D
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To by było cholernie nienaturalne jakby w ogóle nie był zazdrosny;D
      Mogę powiedzieć, że co nie co wyjaśnię w następnym rozdziale, ale to nie znaczy, że tajemnic nie przybędzie;D W końcu sekrety to tutaj podstawa ;)
      Też się cieszę, że wyłapałaś błąd, bo dzięki temu mogę go poprawić. Fakt, nie był karygodny, ale był;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  6. Cześć ;)
    Przez natłok obowiązków w ostatnim czasie, nie miałam czasu komentować na bieżąco (zła, niedobra, candle. Wiem). Ale ten rozdział postaram się skomentować jak najdokładniej.
    Zacznę może od jednego, maleńkiego chochlika, póki mi to jeszcze nie wypadło z głowy. Napisałaś " Czasem w niedzielne popołudnia wychodził z kolegą (szefem innej formy)". Firmy. Ale to tylko niedopatrzenie ;)
    Nie było mojego ulubionego komendanta. Chlip. Ale za to byli Long i Cooper, którzy mnie jakoś do siebie przekonali. Podobała mi się rozmowa z żoną. Firaneczki, szklaneczki. Biała za zwykła, żółta nie, bo do mebli nie pasuje. Podejrzewam, że nasi kochani mężczyźni tak właśnie o nas rozmawiają. Ale wiesz co? Bez nas i tak by zginęli. "Kochanieeeee, widziałaś moją niebieską koszulę?!!?!?!?" "W szafie na trzeciej półce w drugim stosiku, czwarta od dołu pod zielonym polo". Tak to w większości przypadków wygląda. Więc niech pan nie narzeka, panie poruczniku!!!
    Koroner jedzący bułkę również mnie rozbawił. Ta scena była podwójnie fajna: pokazałaś jak wygląda praca w tej działce i dodałaś trochę komizmu. Bardzo udana scena.
    I mam wrażenie, że Bonnetowi nie podoba się pomysł ślubu partnerki. Toż też ja się nie dziwie, bo on ją kocha. A ona kocha jego tylko o tym jeszcze nie wie - taka moja mała teoria spiskowa. Naprawdę, shippuję ich tak mocno jak tylko się da.
    Pan tancereczka też oczywiście jest na swój sposób słodki, ale jednak nie ma w sobie tego "czegoś". Jakoś nie mogę się do niego przekonać. Może dlatego, że nie lubię tańczących mężczyzn. Wolę facetów, biegających ze spluwą. Ot co.
    A scena końcowa dodała idealną ilość pikanterii w oczekiwaniu na kolejny rozdział. Podobało mi się to, nawet bardzo. Nie wydaje mi się, żeby Albert popełnił samobójstwo. Mam wrażenie, że miał w tym jakąś pomoc. A jeśli jednak zrobił to sam, musiało stać za tym coś więcej.
    Wszystkiego dowiem się w swoim czasie, więc będę cierpliwie oczekiwała. Pozdrawiam,
    candlestick z buzzingblood.blogspot.com i crownsjewel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd poprawiony, dziękuję za czujność!
      No pewnie, że tak o nas gadają;D Nigdy się facet facetowi nie przyzna, ale bez nas często nie wedzą jak się poruszać haha. Gdzie jest to, gdzie tamto, co kupić, jak to zrobić. Norma;D Ale narzekać i tak będą. Dla zasady.
      No proszę, wróżysz C&C wątek miłosny? Przekonamy się za jakiś czas czy słusznie.
      Też wolę facetów ze spluwą, haha.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  7. Hej! Jest postęp, tym razem jestem bez opóźnienia. :D

    Ale się porobiło! Myślałam, że ten cały Albert będzie miał coś wspólnego z tą sprawą albo przynajmniej powie coś, co jakkolwiek ich na coś naprowadzi, a tu proszę, on też nie żyje. Hm, pewnie normalnie powiedziałabym, że po prostu popełnił samobójstw - ale w tym przypadku nie powiem, bo mam wrażenie, że jednak ktoś mu pomógł. Albo, ewentualnie, czymś zastraszał i dlatego on postanowił się zabić. Może jednak coś tam widział? Może gdyby złożył zeznania, mógłby kogoś wsypać albo przynajmniej naprowadzić poruczników na jakiś trop? W ogóle to dziwny człowiek z niego - biedna dzielnica, sypiący się dom i drogi samochód? Może on też coś ukrywał? Ech, możliwości, jak zwykle, sporo, pozostaje czekać na kolejną część. :D

    Świetnie wyszła Ci scena z koronerem! Była taka, hm, poważna, bo prosektorium, zwłoki, do tego śledztwo, napięta atmosfera, a przy tym jednocześnie zabawna dzięki tym komicznym wstawkom, zwrotom, których używali, żartom i - oczywiście - jedzeniu bułki przez koronera. Wyszło to tak bardzo naturalnie, miałam wrażenie, jakby żywcem wyjęta z prawdziwego życia i pracy w tej branży. Co prawda, koronerem nie jestem i nie będę, ale właśnie tak sobie to wyobraziłam. Sfiksowaliby, gdyby byli cały czas poważni. Za ten komizm - naprawdę, szacun.:)

    Fajnie, że pokazałaś Longa i Coopera, w sumie to są całkiem w porządku. I kolejna rozbawiająca scena z rozmową o firankach i o tym, czy mężczyźni daliby sobie radę bez kobiet. Otóż nie, nie daliby! :D Aczkolwiek, kobiety bez mężczyzn pewnie też nie. Pomijając wszelkie typowo praktyczne rzeczy, typu podział obowiązków w domu i to, że kobiety wszystko ogarniają, prasują, gotują itp, a mężczyźni 'przydają się', kiedy trzeba, nie wiem, coś przykręcić, przybić, naprawić, to idealny związek, moim zdaniem, polega właśnie na uzupełnianiu się - nie tylko w obowiązkach, ale też tak jakoś, hm, emocjonalnie. Kobieta może nauczyć się przybijać gwoździe, a mężczyzna - prasować koszule, ale mimo to samemu żyje się jednak ciężko. A właśnie, jak już o związkach mowa, to mam wrażenie, że Catia i Jacob coraz bardziej się od siebie odsuwają. Z każdym odcinkiem widać to coraz bardziej i ja coraz bardziej zaczynam wątpić w to, czy aby na pewno wreszcie wylądują przed ołtarzem. I nie wiem, czy bym tego chciała - chyba właśnie nie. Mam wrażenie, że oni do siebie jakoś nie pasują, że nie ma między nimi niczego, co mogłoby scalać ich związek - owszem, może i jest pożądanie, namiętność, ale nie ma chemii, nie ma tego CZEGOŚ, co sprawia, że dwie osoby są dla siebie stworzone. Chyba jednak bardziej widziałabym Catherinę z Colinem - bo właśnie wydaje mi się, że między nimi to jest. Rozumieją się bez słów, jest im razem dobrze, a dodatkowo podobają się sobie tak fizycznie i chyba też coś do siebie czują, mimo że nie mówią o tym głośno. Świadczy o tym na przykład to, co czuł Colin, kiedy Catia zaczęła mówić o ślubie. Nie wiem, ale na moje oko Catherina i Jacob nie byliby razem szczęśliwi, za co C&C - jak najbardziej. Ba, oni już są. :D Ale, oczywiście, to tylko takie moje spekulacje i jestem bardzo ciekawa, w którą stronę poprowadzisz ten wątek. :D

    Pozdrawiam! :D I zapraszam do mnie na ósemkę. :)
    lek-na-samotnosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, pozostaje czekać na kolejną część, tylko wątpliwe, że ja w już następnej wyjaśnię o co chodzi. Podoba mi się twój tok rozumowania. Zawsze podoba mi się niepewność, kombinacja i główkowanie! ;D
      Bardzo się cieszę, że podobała się scena z koronerem. Trudno pisać takie coś, nie znając ich żargonu, dlatego ogromnie się cieszę, że tak pozytywnie ją odebrałaś! ;)
      Bardzo możliwe, że J&C się od ciebie oddalają. Dopadła ich monotonia i to na pewno wpływa na tę relację. Tylko chyba na razie sami tak tego nie widzą. Z Colinem na pewno byłaby to dość wybuchowa mieszanka. Tylko czy lepsza? Myślę, że ciężko to jednoznacznie stwierdzić. Są bardzo podobni, ale też trudni w obyciu.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  8. Hej ;)
    Ja tam myślę, że to oni popełnili za Alberta samobójstwo, albo przynajmniej je wymusili, coby nie składał zeznań. Pewnie facet coś widział, a nawet zbyt dużo w ich mniemaniu i teraz wisi sobie pod sufitem za karę, biedak.
    Tknęło mnie w tym rozdziale jedno zdanie, a raczej myśl Colina po tym, jak Catia wspomniała o muzyce na ślub - facet jest wyraźnie zazdrosny, a to znaczy, ze z Catii jeszcze się nie wyleczył i może narobić sporo zamieszania. O ile jeszcze zdąży.
    Koroner i ogólnie cała ta scena moim zdaniem wygrali ten rozdział; widocznie napatrzył się już wystarczająco na zwłoki, by teraz czymkolwiek się przejmować. Może to głupie porównanie, ale kojarzy mi się to też ze sprzedawcami w sklepach zoologicznych - oni też jedzą i przebywają non stop w zapachu, który mnie po prostu odrzuca. A u pana koronera dochodzi jeszcze widok zwłok. Przyjemniutko :D
    Opisy masz zwalające z nóg, to już mówiłam pewnie kilka lub kilkanaście razy, bo naprawdę są dobre. Ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że brakuje tu emocji, czegokolwiek, co ruszyłoby gdzieś głębiej - np. tutaj scena z kobietą w ciąży, która dowiedziała się o śmierci męża, po prostu była. Napomknięta, opisana, przytoczona. I nic więcej. Nie wiem czy coś nie wyszło podczas pisania, czy może ja jestem znieczulona na cokolwiek, czy taki po prostu był zamysł - nie zaprzeczam, że mogło być tak, że po prostu chciałaś, aby tak zaprezentować te zdarzenia.
    Ale ogólnie mam takie wrażenie, że mamy świetny opis bohaterów i zdarzeń. Tylko, że nic oprócz tego.
    Pozdrawiam i weny! I śniegu, w końcu święta idą! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "O ile zdąży" - a no właśnie. Tak, Colin się z niej nie wyleczył i to mogę zdradzić bez spoilerowania. Było to kilka razy wplecione gdzieś między słowami i jeszcze nie raz to zrobię ;)
      Koroner ma tych trupów tyle, że chyba przestało go to ruszać. Ja osobiście jestem zdania, że do wszystkiego można przywyknąć.
      Dobrze, że mi napisałaś o tym braku emocji. Muszę nad tym popracować w takim razie. Ta kobieta... cóż, nie chciałam jakoś specjalnie roztrząsać się nad nią. Raczej była, bo była. Jakbym się chciała nad wszystkim tak dokładnie rozwodzić to bym w życiu nie skończyła pisać;D Mam nadzieję, że w tych poważniejszych fragmentach emocje już będą;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  9. Cześć :)

    Bardzo podoba mi się relacja Catia-Jacob ukazana w tej wersji. Są ze sobą szczęśliwi, ale między nimi są kwestie, które nie do końca zostały wyjaśnione. Jacob nie pochwala w duchu zażyłości Morgan z partnerem zawodowym, szkoda, że nie powie tego wprost. Choć na razie Catherine zapewnia po sobie, że nie ma szans na "reaktywację jej związku z Colinem", że tak to ujmę. Urzekłaś mnie opisami wewnetrznych rozterek. W ogóle cieszę się, że tej dwójce jest przeznaczone wieksze miejsce w tekście, nie ma wzmianek, a są całe akapity :)
    Wizyta w prosektorium mnie rozwaliła, a to za sprawą koronera, który ma tak specyficzne poczucie humoru, że polubiłam go z marszu :D
    "— Przecież jest szczupła... — zauważyła Catherina,
    — Ale ma tłustą wątrobę, dziecko. Poza tym jej trzustka zmalała i stwardniała. Musiała chlać długo i dużo. Ma ciemne plamy na płucach i zbrązowiałe węzły chłonne, więc papierosków też sobie nie odmawiała. Lekkie zapalenie żył głębokich... Dużo czasu spędzała w pozycji siedzącej. A jest szczupła tylko dlatego, że miała niedoczynność tarczycy. I albo o tym nie wiedziała, albo miała serdecznie gdzieś, bo w ogóle nie zważała na to, co jadła. Taka młoda, a taka bezmyślna.
    — Skąd taki wniosek?
    — Sprawdziłem zawartość jej żołądka i jestem zdruzgotany." - to chyba najlepszy tekst, jaki dzisiaj czytalam. Chyba, bo przy Ferminie Romero de Torres z Gry Anioła naprawdę trudno się walczy o takie miejsce.
    Wow, Colin i medycyna sądowa? Ciekawe. Przynajmniej jego zainteresowanie przydaje się w pracy.
    Zeznania Jessicy nic nie wnoszę w sprawę, więc pewnie poczucie straconego czasu zagościło w sercach poruczników. Chcieli jakiś niespodzianek, a niewiele otrzymali. Życie bywa dobijające.
    Cooper i Long. Cieszę się, że przedstawiłaś ich bardziej w tym rozdziale, poznałam ich na tyle, by polubić szczerą sympatią :) W ogóle na razie chyba nie ma postaci, która byłaby dla mnie całkowicie neutralna, nawet na Jacoba patrzę odrobinę przychylniej :)
    Colin, twoja przyjaciółka wychodzi za mąż, jeszcze nie w pełni dotarło? Kurczę, nie chciałabym nagłego trójkąta, jakoś nie przepadam za aż tak skomplikowaniem relacji.
    To nie było samobójstwo. Zbyt proste. Dlaczego by to zrobił? Bo odkrył prawdziwe cmentarzysko, że tak to nazwę? Bo może miał z tym coś wspólnego? Wątpię. Obstawiam, że na miejscu zdarzenia były także osoby trzecie, które z wielką chęcią wieszały pętlę. Które mają coś wspólnego z mordem w Forest Hill.
    Jestem zaintrygowana, coraz więcej pytań, a odpowiedzi nie nadchodzą. Wybacz, jeżeli komentarz nie jest zbytnio bogaty w rzetelną treść, ale po tym weekendzie jestem wyprana z sił do myślenia nad czymkolwiek.

    Życzę Ci morza weny!
    Czekam na nn ^^
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacob będzie ważny zarówno dla tej części, jak i tej obozowej, dlatego postanowiłam poświęcić mu więcej tekstu. Trzeba go poznać lepiej, żeby potem lepiej rozumieć Catherinę. Cieszę się, że to ci się podoba ;)
      Boże, ja już się chyba sama gubię w tych imionach, bo zapomniałam, że nazwałam Jessicę Jessicą. Ruda, puknij się w głowę! Cleo, też ci się to zdarza? :D
      Nagłego trójkąta nie będzie, a czy będzie w ogóle? No cóż, przemilczę;D
      A ja uważam komentarz za rzetelny;)
      Dziękuję za niego! ;**

      Usuń
  10. Jestem. Rozdział jak zawsze długi, na plus :D Zazdroszczę! ;)
    Jacob zazdrośnik? No proszę, proszę. Ale podobało mi się takie przedstawienie jego osoby. Lubię jak piszesz o tej parze, trójce... ? :P
    Sprawy tych morderstw pokazałaś intrygująco, ale i przerażająco. Bardzo ciekawy ten wątek samobójstwa, jestem ciekawa, czy samobójstwo było z jego własnej woli, bo przeczuwam tutaj jakiś spisek? Tak sądzę
    Kłótnia James'a z żoną była eeee śmieszna :D No, ale cóż. W jakich małżeństwach nie ma sprzeczek? :P
    Eeeee zaraz, zaraz przypomniałam sobie jeszcze! Ta sekcja zwłok i jedzenie przy nich O.o o maj Gad xD żart. :P Nie, no sorry memory :D Pasuje :D Smacznego :D
    Catia i Colin <3 Cóż dużo mówić. Uwielbiam jak o nich piszesz i liczę na więcej! Cóż. Cóż. Cóż. Co jeszcze mogę powiedzieć? Że mi się podobają twoje opisy i znowu ci zazdroszczę xD :P No i wybacz, że nie potrafię się rozpisać z 2,3 strony :P Komentarz od serca, w całości szczery i nie słodzący. No dobra, może w niektórych miejscach znalazłam jakieś drobne błędy, ale nie śmiem ci ich wytykać, zrobi to ktoś bardziej kompetentny :P (bo ja sama je robię :P)
    Co mi się mogło nie podobać? Ta opowieść nadaje się na książkę ;) <3
    WENY <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chyba w każdym małżeństwie są sprzeczki. Tym bardziej z takim stażem. A ja idealizować nikogo nie będę ;D
      Będzie więcej C&C, choć nie wiem czy w takiej wersji, w jakiej chciałabyś ich widzieć, haha :D Przekonamy się! ;)
      Kochana, ja wcale komentarzy na 2-3 str nie oczekuję. Jestem przeszczęśliwa otrzymując od ciebie takie, jakie otrzymuję. I wcale krótkie nie są ;)
      Dziękuję! ;**

      Usuń
  11. Hejka :)
    Planowałam komentować części w całości, ale z dwójką mi nie wyszło, bo nie mogłam się powstrzymać i zamiast komentować czytałam dalej i teraz już nie mogę wrócić do tego, co było. Za dużo wiem xD
    Jednak myślę, że dzięki tej części naprawdę zaczęłam lubić kryminały, bo wcześniej tak czytałam i choć mi się podobało, to nie czułam, że to jest moja bajka. A teraz zaczynam się zastanawiać, czy nie sięgnąć po jakiś dobry kryminał.
    Osiedle jest zdecydowanie zagadkowe i jestem naprawdę pełna podziwu jak to sobie wszystko ułożyłaś. Oczywiście zastanawia mnie, po co ci wszyscy ludzie zostali zgromadzeni w tych domach, co do tego mają te książki informatyczne. Może dowiedzieli się o czymś, o czym nie powinni byli wiedzieć? Może po prostu się na tym znają i mieli zostać wykorzystani do stworzenia jakiegoś skomplikowanego programu? No i zastanawia mnie, co do tego wszystkiego może mieć siostra Andie. Czyżby była w zmowie z zabójcami? Czy to przypadek? A może jakaś zaszyfrowana wiadomość dla policji?
    Po śmierci Alberta zastanawiam się, czy zabójcy przypadkiem nie chcieli, żeby policja zaczęła interesować się tym osiedlem. Zrobić trochę szumu, poprzyglądać się z bliska i pośmiać się z ich prób. Wydają się mieć wszystko dobrze zaplanowane. Może jego samobójstwo zostało upozorowane?

    To tyle ze spraw kryminalnych. Polubiłam Coopera i Longa - fajni goście, C&C powinno się dobrze z nimi pracować. W dalszym ciągu nie jestem przekonana do duetu C&J. Lubiłam go wcześniej, a teraz jakoś tak... Mam wrażenie, że po prostu jest im nie po drodze.
    O, i ciekawi mnie, czy wrócisz jeszcze do tej kelnerki z 2! Wydawała się fajna.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, teraz byłoby ciężko wyrażać zdziwienie pod poprzednimi rozdziałami, wiedząc co będzie w kolejnych;D
      Dobry kryminał? Polecam "W głębi lasu" Cobena. Świetna książka.
      Podoba mi się jak kombinujesz;) Oczywiście nic nie powiem i nie wyjaśnię, ale jesteś na dobrym tropie;D
      Nie powiem czy do niej wrócę;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  12. Halo, cześć! Zobacz, kto cię nawiedził! I to na dodatek całkiem w terminie! Brawa dla mnie!
    Na początku chciałam ci bardzo pogratulować (tu ściska ci rękę i zaczyna coraz bardziej potrząsać, jakby właśnie miała atak padaczki) że to u mnie po raz pierwszy nie wyrobiłaś się w jednym komentarzu (i czuję się wyróżniona normalnie jak w gimbazie kiedy miałam najlepszy wynik w klasie z egzaminu gimnazjalnego (tutaj jeszcze łezka się jej kręci w oku bo ją wzięło na wspominki)) i normalnie wyściskałabym cię za wszystkie czasy i w nagrodę kupiła takiego zajumiaszczego wielkiego lizaka chupa chups (w środku w nim są takie małe lizaczki i on jest taki genialny, że mamo kup mi!)! Serio, dumna jestem z Ciebie! I podziwiam jak Mort stopy króla Juliana :***
    Ale przechodząc do rzeczy (ja wiem, mi to długo zajmuje).
    Ha! Ja wiedziałam, że to tak całkiem dobrze być nie może! Czyli, że jednak nasz Jacob tak całkiem pozytywnie nastawiony do Colina nie jest. Ja się temu całkowicie nie dziwię, bo przecież już nawet chyba wspominała, że jeśli oni z Catią kiedyś byli parą, to nic dziwnego, ze teraz Jac wyczuwa w nim potencjalnego rywala. Nawet, jeśli Catia jest wierna tylko i wyłącznie Jacobowi. W ogóle ja i tak go podziwiam, że jeszcze będąc świadomym tego wszystkiego, jest w stanie zostawić ją na całe tygodnie samą. Musi jej bardzo ufać. Z resztą podobnie, jak ona jemu, bo też racja, że nie wiadomo, co on z tymi tancerkami mógłby wyczyniać xD
    Moim zdaniem to wszystko zaczyna być coraz bardziej dziwne (teraz chodzi mi o sprawę którą nasz duet się zajmuje). Bo skoro nawet w ciałach ofiar nie znaleziono tej jajecznicy, książki o informatyce z tego co się orientujemy też nie należały do ofiary, to ja zaczynam być coraz bardziej pewna, że tam mieszkały inne osoby (bo gdyby nikt tam nie mieszkał, to nie byłoby takich wyraźnych śladów bytności ludzi w domu, no nie?) a ofiary zostały tam zaciągnięte tylko po to, żeby je uśmiercić. I z jakichś przyczyn mordercy (bo liczba mnoga, no nie?) zostawili tam zwłoki, chociaż przecież równie dobrze mogli je wrzucić do zbiorczego grobu, do rzeki, gdziekolwiek. I myślę, że te zostawienie zwłok w takim a nie innym miejscu też nie było przypadkowe. To jest wszystko ze sobą ściśle powiązane, tylko mam wrażenie, że kurewsko trudno (przepraszam za wulgaryzm) będzie to rozwikłać.
    Tak w ogóle, to zaczynam być coraz bardziej pewna, że ja z Colinem to jesteśmy dla siebie stworzeni (nie, moja fascynacja nim nie jest całkiem zdrowa, ale ćśś, nikt nie musi wiedzieć :D) bo ja też chcę iść na medycynę sądową xD Znaczy, jest to jedna z opcji które jeszcze rozważam, ale jara mnie to niesamowicie! Czyż to nie najlepszy znak, że jesteśmy dla siebie stworzeni? Ruda, to przeznaczenie, czaisz?!
    W ogóle to cała ta scena w prosektorium mnie niesamowicie rozbawiła, no bo niektórzy, to przez tydzień po zobaczeniu takich zwłok nie mogliby nic przełknąć, a ten gościu, taki na luzie, drugie śniadanko sobie wcina (ale czy tak w miejscu pracy można? Ja to zgłoszę!) i jeszcze nadaje imiona tym anonimowym truposzom! Podziwiam xD
    Aaa, właśnie! Jest tutaj takie zdanie, cytuję  "Uwielbiał patrzeć na nagie ciało Catheriny, a że nie miał go zbyt często, korzystał z każdej okazji." I mi coś w nim nie pasuje. Nie wiem, konkretnie, co, ale jak tak przeczytałam je dwa razy, to jakieś ono dziwne. No bo niby uwielbiał patrzeć (swoją drogą który facet nie uwielbiałby patrzeć na taką lasię, co?), ale nie miał go zbyt często, że do patrzenia go nie miał? Bo to chyba chodzi o to, że nie miał ku temu zbyt wielu okazji. Serio, nie ogarniam, oświeć mnie xD
    Ale! Ostatnio chciałaś, żeby Ci wytykać błędy! Ooo, już ja Ci teraz tak wytknę, że na długo zapamiętasz! „(szefem innej formy)” chyba powinno być firmy. Chodziło o tego mężczyznę, którego żona była w ciąży. No ja nie wiem, jak ty tak mogłaś! Ja na twoim miejscu, to bym bloga usunęła, konto też i wgl już się więcej na blogspocie nie pojawiła (mam nadzieję, że czujesz ten sarkazm xD)! No wiesz co...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jeszcze trzy sprawy, które też koniecznie muszę tutaj poruszyć!
      Pierwsza, to Cooper i jego żona. Normalnie jakbym swoją mamę widziała i tatę, który taki biedny i zrezygnowany chodzi za nią po tych marketach budowlanych (aktualnie mamy remont). Normalnie nie odzywać się – źle, a odzywać jeszcze gorzej :D I jak tu nie kochać kobiety? XD
      Co do opisu miasta, bo pytałaś nas o opinię. Rzeczywiście, wcześniej wszystko było tak troche wyidealizowane, a teraz mamy możliwość spojrzeć na to z drugiej, tej ciemnej strony, bo każde miasto taką ma. Myślę, że dobrze pokazałaś tę biedę i wrogość ludzi względem nowych, nieznanych, a już zwłaszcza, jak ci są gliniarzami. Niestety, ale tam, gdzie niemal codziennie są jakieś awantury, tam też policja, a jak się raz ma z takimi jakieś nieprzyjemne doświadczenia, to to później już zostaje. Niby idealni nie są, bo wiecznie się słyszy o nadużyciu władzy, ale gorzej by było bez nich, no nie?
      A jeśli chodzi o końcówkę! Dla mnie ten cały Albercik, to od początku był jakiś lewy. Moim zdaniem kręcił od samego początku, bo to mu samochód nie chciał odpalić, a nagle los się zlitował i zapalił, bo przypadkiem odkrył tego trupa, bo tak spontanicznie do tego domu wszedł... Taa, z tym kitem, to do szklarza. Stara ciotka Ewelina już nie takie bajki w życiu słyszała! Powinni byli go od razu przymknąć do wyjaśnienia sprawy i teraz by się nie bujali z trupem. A tak, to możliwe, że bardzo istotny świadek postanowił, że nie będzie składał zeznań. Się powiesił, w końcu co mu szkodzi! A Ci od początku mówiłam, że to mógł być kluczowy świadek! Niech oni mnie tam wezmą, ja im pomogę! Podwijam rękawy i raz dwa znajdziemy winnego, a co!
      Dobra, nie ogarniam już, a jeszcze Tysiowi jestem komentarze winna. Ja nie wiem, jak on się biedny połapie w tych moich wywodach xD Bo chyba ty to już przywykłaś, no nie?mam nadzieję xD
      Buźki, Kicia! I przymknij oko na te niektóre moje wtrącenia. Ja wiem, ja nieogarnięta, ale kochana, bo swoja, no nie? XD
      :***

      Usuń
    2. Cholera jasna, Ruda, no! Ja czytałam na telefonie, a potem jak już weszłam na kompie, to się wzięłam za pisanie komentarza (bo mi z tym zawsze trochę schodzi), że ja tego dedyku nawet nie zauważyłam! Jezu kochany, Ruda! Kiciu! Ty nie wiesz, jak ja Ci ogromnie dziękuję! Aż sobie przeczytałam jeszcze raz ten rozdział, bo tak mnie wzięło i muszę przyznać, że zwróciłam uwagę na coś, co chyba wcześniej pominęłam. Mianowicie że to, co Colin czuje do Catii, to nie jest czysta przyjaźń. To, jak go zabolało, kiedy Catia wspomniała o swoim ślubie, no i ta wzmianka, że jakby Jacob wiedział, jakie myśli krążą w głowie Colina to by w życiu nigdzie nie wyjechał. To mnie zaczęło zastanawiać i muszę pomyśleć nad tym, czy by Colinowi naprawdę nie przemówić do rozsądku za pomocą patelni, bo on najpierw z tą lalą z baru mi flirtuje, teraz zaczęło go na powrót do Catii ciągnąć, że ja normalnie nie wiem, no! Ja mówię serio, ja z nim muszę poważnie porozmawiać. ja tego tak kuźwa nie zostawię!
      No, to kończę (miejmy nadzieję, że o niczym nie zapomniałam xD) i jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję! Chyba naprawdę Ci tego Chupa chupsa kupię, no! I kij z dietami, raz można!
      Buźki :*****

      Usuń
    3. Boże i na co tu najpierw odpisać? haha może po kolei;D
      "Mort stopy króla Juliana" - co kurna!? :D Ahahahaha Też jestem z siebie dumna i nie spodziewałam się, że coś takiego nastąpi;D Zazwyczaj jakoś bardzo krótko nie piszę, ale żeby AŻ tak się rozpisać to po raz pierwszy.

      Moim zdaniem zaufanie w związku to podstawa i może dlatego przelałam te cechy na C&J. To fakt, ufają sobie, ale do tej pory się na tym nie przejechali, więc nie mają powodu, by mieć wątpliwości. Co nie znaczy, że jakaś zazdrość się tutaj nie zacznie pojawiać:D
      Ach podobają mi się twoje spostrzeżenia. Ważne w śledztwie jest odpowiednie zadawanie pytań, a twoje są kluczowe dla rozwiązania;D
      Ewela na medycynie sądowej, haha Kobieto! Kto cię do trupów dopuści jak ty psychiczna jesteś! :D Żartuję oczywiście, ale wiesz... jakiś pocisk musiał być, żeby za słodko nie było:D Idź idź! Będziesz mi potem przy powieściach pomagać. hhiihih
      Też mi się przestało podobać to zdanie. To "korzystał z każdej okazji" jest jakieś... niemiłe ;D
      Żegnam. Usuwam konto. Pa. Nara. Weź się goń.

      Ha, wróciłam. Nie zrobię światu takiej przyjemności! :D
      No chyba gorzej bez policji, ale ta co jest też święta nie jest. Tylko w serialach zawsze gonią za prawdą i sprawiedliwością xD
      Oczywiście, że jesteś kochana! I tak, przywykłam już do twojego szaleństwa, haha. Poza tym mówiłam ci już, że je uwielbiam ;**

      Hahahaha tak, pogadaj z Colinem. Weź się za niego, bo się hultaj za bardzo rozhasał:D

      Dziękuję za komentarz! ;***
      I dawaj lizaka!!!!! :D

      Usuń
  13. Jestem (choć skryta i bardzo cicha ;-)) i przeczytałam! Nowy duet C&L wydaję sie być ok, ale wiadomo - nic nie pobije C&C :)Wszystko powoli kula się do przodu, tak więc jest dobrze. :)
    Pozdrawiam, Sapphire ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem :D Wiedziałam, że Colin jednak weźmie udział w tej sprawie! Dawno nie komentowałam, ale cały czas z Tobą jestem, czytam i z niecierpliwością czekam na Dana. W 100% się z Tobą zgadzam nie podoba mi się zasada ,,czytanie za czytanie" ktoś powinien czytać coś dlatego, że mu się podoba i szczerze komentować, a nie tylko po to, by ta osoba zostawiła u niego pochwalający, nieszczery komentarz.
    Jeśli już komentujemy róbmy to szczerze.
    A więc na razie za wiele się nie dzieje... ALbert ...wszystko wskazuje na to że popełnił samobójstwo, przestępcy mogliby to upozorować, ale tak to pojawia się pytanie, po co? Opisy jak zawsze cudowne. Wszystko ma jasną i ciemną stronę, a dzięki temu, że nie opisujesz tylko ładnych rzeczy twoja powieść staje się bardziej realistyczna i jednocześnie w jakiś sposób piękniejsza. Bardzo podoba mi się nowy szablon. Naprawdę fajny. Czekam na następny, oby już nie długo pojawiło się trochę strzelaniny. Bo będzie prawda?
    Jeszcze, co do Twojego komentarza u mnie Piekło bardzo oddziaływuje na Rachel i cóż będzie coraz bardziej, ale Rachel jeszcze zmieni się na lepsze (minie sporo czasu zanim do tego dojdzie, ale w końcu się ogarnie). Jej zachowanie ma pokazać jak łatwo można się zagubić w tym świecie. Nie dziwię się, że nie ufasz Kenji'emu też bym mu nie ufała xD
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, szczerość to podstawa. Cieszę się, że podzielasz to zdanie. Ja do tej zasady z komentowaniem nic nie mam, sama ją w sumie stosuję, ale jak mi się coś nie podoba, to nie chwalę, albo po prostu rezygnuję z czytania. No, ale... ludzie mają różne podejścia do sprawy.
      Co do Dana, oj dopiero w 6 rozdziale ;D
      Tak, będą strzelaniny, ale jeszcze nie teraz. Trochę czasu jeszcze minie zanim zaczną się takie fragmenty ;) Na jakąś większą akcję też trzeba poczekać. Na razie buduję klimat;D
      Tak to właśnie odebrałam, tzn zachowanie Rachel. Widać, że piekło ją pochłania.

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  15. Jestem i ja. A jednak Jacob jest zazdrosny. Wyszło! Chociaż niby ufa Colinowi. Jednak zawsze taka mała myśl jest, że coś pójdzie nie tak. Taka cienka granica. Ciekawe, co Colin tak naprawdę sądzi o Jacobie. Niby gadał Catie, że powinna się nim zająć, ale z drugiej strony widać, że ona wyglądem nie jest mu aż tak obojętna. Charakterem pewnie też nie, w końcu się przyjaźnią. W ogóle zniszczyłaś tę przyjaźń ;(. Jak mogłaś? No to sporo mil chłopak przejedzie. Jednak dwa tygodnie, to nie koniec świata, chociaż może właśnie na ten czas zaplanujesz taki, jakby wybuch i zniszczenie miasta? Wtedy nie będzie wiadomo, czy on przeżył, czy nie, tak jak poprzednio. No, ale kto Cię tam wie. Cóż, ja też uważam, że życie samemu ma swoje plusy :D. I niekoniecznie takie minusy, jak powiedziała Catia, bo te minusy mi się nie podobają. Jakby utożsamiała je z kobietą. U mnie facet będzie gotował!:D No, a czy James nie kocha swojej żony? Czy wziął ją tylko, aby trochę, jakby to powiedzieć:"obsłużyła go"? Czy można żyć z osobą tyle czasu, której się nie kocha i to z własnej woli? No, ale te problemy, które ona podaje, to jest po prostu masakra. Sama nie wie czego chce. Ja nadal mam mnóstwo teorii, co do zabójstw, takie jak ostatnio w komentarzu zamieściłam. Jest ich sporo, także mam mnóstwo opcji ;d. Co do jedzenia przy zmarłych i ich wnętrznościach. No chłopak lubi swoją pracę, jakby nie mógł patrzeć na nie, to nie byłby tym, kim jest. A jedzenie przy tym, równa się tym, że może na to patrzeć. Co do Alberta... nie. To nie było samobójstwo. Nie według mnie. Po co? Chyba, że współpracował z tymi ludźmi i może sam był mordercą, wtedy tak. Ja bym obstawiała, że do niego przyszli i sami upozorowali samobójstwo. Albo czymś go zastraszyli, czy coś. Nie wiem. A co do tych ludzi. Bywa tak i to smutne jest te kółko takie. Ja najbardziej się cieszę, kiedy ludzie, mający trudne życie, nie biorą przykładu z rodziców i umieją normalnie żyć, zarabiać i być szczęśliwym z czystym sumieniem.

    "A co, jeśli znajdę znajdę niezaprzeczalne dowody twojej zdrady" --> powtórzenie znajdę
    "Smith wskazał kobiecie drzwi do sypialni, a potem bezceremonialnie klapnął ją w zgrabny tyłek." -->powinno być klepnął
    *Stoi, czeka, patrzy. Intensywnie patrzy* "Nie pasował do stylu życia slums'a, a właśnie w takiej dzielnicy mieszkał." *patrzy, patrzy...*

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że co do "patrzy. Intensywnie patrzy" to mogło być naumyślnie, tak dla wyolbrzymienia tego patrzy, zaznaczenia go konkretniej, ale to niech się może Ruda wypowie, bo ja chyba nawet jeszcze nie dotarłam do tego momentu w tekście xD

      Usuń
    2. To jest akurat mój dodatek. Jako taki stary zapis czynności poprzez zgwiazdkowanie :D. A błąd jest w zdaniu, błąd pogrubiony, ale słabo to trochę widać. Miałam się za to nie denerwować i nie zabijać, więc po prostu sobie patrzę na ten błąd i patrzę, aby wiedziała, o co mi chodzi :D.

      Usuń
    3. Myślę, że da się żyć z osobą, której się nie kocha. Ludzie różne rzeczy robią. Czasem najważniejsze jest przyzwyczajenie albo dobre materialne. Wiesz... różnie to bywa xD
      U mnie też facet będzie gotował:D Ja się do tego nie nadaję;D
      Haha, nikt nie wierzy w samobójstwo Alberta :( A może coś w tym jednak jest? Oczywiście Ruda morda w kubeł.
      Ej z SUV-ami już zakapowałam, ale ten slums to całkiem inna sprawa! :D Poprawione ;D

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  16. Od razu mówię, że nie przeczytałam całego, bo czas mnie nagli, na dodatek chce mi się cholernie spać, ale... zasnąć nie mogłam już, bo bym się nie dobudziła, więc postanowiłam się rozbudzić przy kawie, śniadanku i twoim opowiadaniu.

    Motyw jajecznicy ciekawy, a jak już jesteśmy przy tym, to jadłam takową w środku nocy xD Natomiast nie zgodzę się z tym, że jeśli ktoś jest szczupły, to zaraz chory, jeśli się nie odżywia zdrowo. Są ludzie, którzy mają naturalnie taką budowę, a inne genetycznie szybciej przybierają na wadze. Jest wiele osób co je niezdrowe świństwa, nie uprawia sportu i jest szczupła - mam takiego kolegę i on też pije, tak więc... właściwie dużo osób szczupłych pije, więc może i wóda tak wyszczupla xD Takiej diety jednak stosować nie zamierzam, bo jak wiadomo alkohol też wyniszcza.
    Co do Cath to jest tak irytująca, że bardziej się już nie da. Nic mi nie zrobiła, a jej nie znoszę! Jest taka... Prowadzi styl życia, mówi, chodzi, robi, myśli tak jak nie znoszę i chyba nie ma rzeczy, w której się z nią zgadzam. W tym rozdziale najbardziej uderzyło we mnie to jak zarzuciła Jacobowi, że zostawał po godzinach z powodu młodych tancerek. Być może to był żart, ale jak dla mnie bardzo nie na miejscu, takie... zarzucające coś i niejeden facet by się o takie coś wkurwił. Zabawne, bo ostatnio pisałam rozdział na SK i mam podobny motyw z tym zarzuceniem rzekomej zdrady w żartach. Twój Jacob jednak to bardzo na spokojnie przyjął, a nawet go to rozbawiło. Tak więc ja byłam w szoku.
    Zaczęłam się też zastanawiać jaki to związek bez seksu i ile w nim byli, skoro Colin wytrzymał bez tego seksu. No albo Jacobowi nie powiedzieli całej prawdy... xD Podejrzewam to drugie.
    Naszła mnie też taka refleksja, czy Cath kocha narzeczonego, czy jest do niego po prostu przyzwyczajona.

    To tyle na chwilę obecną, postaram się wrócić wieczorkiem, ale nic nie obiecuje, bo standardowo zawsze jak obiecam to mi coś wypadnie. Zakończyłam czytanie na zasłonach i farbie, czyli na jakieś fanaberii rozpuszczonej żony, bo w końcu jak jej nie pasują zasłony to mogłaby kupić nowe, farbę też mogłaby kupić sama i pomalować sama, a nie dzwoni z taką pierdołą... ja też jestem kobietą, też mam swoje fanaberie, ale niektóre to się zachowują jak niesamodzielne, rozpuszczone księżniczki, co nawet by kupić mały chodnik muszą iść z mężami czy chłopakami, bo przecież nie bedą tego dźwigały nawet do bagażnika samochodu xD.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam w żaden sposób zarzucić, że "szczupły to od razu chory". Znam wiele osób, które są szczupłe, ale nie chore. Chodziło o to, że akurat ta denatka była szczupła dlatego, że chora, a wpieprzała wszystko, co niezdrowe.
      Powiem szczerze, że nie rozumiem dlaczego tak nie znosisz Cat. Na razie jeszcze nie zrobiła (w mojej ocenie) nic, co mogłoby do niej zniechęcać. Potem rzeczywiście będzie się zachowywać różnie, ale na razie jesteś do niej chyba z góry uprzedzona. A tekst o tancerkach był żartem. Oboje żartowali, więc... Nie wiem czemu Jacob miałby się wkurzyć.

      Żony Jamesa raczej bym rozpuszczoną nie nazwała. Nie będzie to żadna znacząca postać, więc w sumie nie wiem czemu ją bronię, pewnie dla zasady. Może po prostu chciała zapytać męża o zdanie xD A to nic złego. A może rzeczywiście ma fanaberie. Mniejsza o to w sumie xD
      Dziękuję za komentarz ;**

      Usuń
    2. Co do żony Jamesa to mogę się faktycznie mylić, ale dla mnie zawsze wydawało się dziwne dzwonienie z takimi pierdołami, jeszcze przemalowywanie ścian by do zasłonek pasowały xD

      Natomiast co tyczy się Cat, to jej nie lubię. Po prostu męczą mnie ludzie o jej stylu bycia i jak o niej czytam, to widzę taką zadufaną w sobie, nudną, poukładaną pracoholiczkę. Nie widzę w niej niczego ciekawego, nie ciągnie mnie, ale ja zazwyczaj wolę męskie postacie, więc w tym nie ma nic dziwnego i nie przejmuj się, bo naprawdę by podobało mi się opowiadanie i całość była ciekawa, nie musi podobać mi się każdy bohater.

      Żarty żartami - każdy ma inne poczucie humoru. Mnie by ubodło, gdyby w moją stronę padł zarzut, że wracam zmęczona i późno z pracy bo się z kimś za kulisami pierdykam - a zarzut Cat do Jacoba tak brzmiał. On to wziął na żarty, a ja bym nie potrafiła, bo są moim zdaniem rzeczy, z których nie wypada żartować. Zdrada jest zdradą i zarzucanie jej komuś żartem jest hmm... niesmaczne.

      I jasne, że nie każdy jest chudy bo chory, i ty też tak penie nie uważasz, ale z rozmowy twoich postaci tak wynikało, jakby oni tak uważali, więc sobie dopowiedziałam mój pogląd, że jest różny od nich xD

      Powróciłam by przeczytać dalszy ciąg, bo ostatnio wydaje mi się, że chyba przerwałam w połowie.

      Usuń
    3. Ja nie podchodzę do tych żartów w taki sposób. Dla mnie nie było w tym nic odrzucającego. Ot, taka sobie pogawędka. Też czasem pytam chłopaka jak np. go długo nie ma, czy u kochanki był i nigdy nie wziął tego na serio. Przytaknął, uśmiechnął się, ja się uśmiechnęłam i tyle ;D

      Nie może się podobać każdy charakter. W sumie nie wiem czy się tak da xD Zawsze jest ktoś kogo ciężko znieść, także spoko, rozumiem. Chodzi mi tylko o to, że nie bardzo potrafię pojąć za co konkretnie jej tak nie znosisz;D

      Usuń
    4. Jasne że inaczej podchodzisz do żartów tego typu i wiele osób podchodzi inaczej niż ja, czyli tak jak ty i jeszcze inaczej niż my obydwie, bo ludzie ą rózni.

      Cat nie lubię za to, ze jest nudną pracocholiczką, takim robocikiem co działą według zaprogramowania. Nie widzę w niej emocji, uczuć. Denerwuje mnie jej styl bycia ogólnie, tak po prostu.

      Usuń
    5. Doczytałam ten rozdział, na następny nie mam dziś już czasu, więc postaram się w najbliższym jakoś zorganizować...
      Ja się obawiam, że facet powiesił się sam. Być może pod przymusem, może zawarł z kimś jakąś umowę, ale zrobił to sam i wiedział co robi, i od początku się takiego obrotu sprawy spodziewał. Może to dziwna teoria, ale przyszło mi do głowy, że może facet ma rodzinę, działał z tymi zabójcami, wiedział, że potem musi umrzeć, ale jego rodzinka przeżyje i dostanie im się jakaś kaska. Może ci z jego dzielnicy, przestępcy, to ci zabójcy, w końcu w pierwszej wersji tak właśnie było - zabijali przestępcy, to oni tworzyli taką grupę, co doprowadziła do takiego kataklizmu, być może nie tylko w mieście tym konkretnym, ale też na całym świecie.
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że święta były wesołe, szczęśliwe i rodzinne, no i życzę ci by nowy rok był lepszy od poprzedniego, nawet jeśli poprzedni nie był zły.

      Usuń
    6. Ja również życzę ci, wszystkiego dobrego w Nowym Roku! ;)) Bo na życzenia świąteczne już za późno:D

      Usuń
  17. Witaj :)
    Albertowi ktoś pomógł. Takie jest moje skromne zdanie. Oczywiście mogę się mylić. Ciekawe co policja znajdzie w komputerze Amie? Scena u koronera super:) Opisy miasta jak i rozmowy między bohaterami bardzo mi się podobają. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam AZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podobało! I ogromnie dziękuję, że komentujesz. Miło wiedzieć, że jest taki ukryty ktoś, kto czeka na rozdziały ;)

      Usuń
  18. Miło jest mi czytać o Jacobie i Catii. Naprawdę lubię tę parę i bardzo podoba mi się to, że mimo wszystkich obowiązków i pracy potrafią się jakoś ze sobą porozumieć, okazują sobie uczucie nawet wtedy, kiedy nie mają na to siły, a jeszcze te przygotowania do ślubu, to też pochłania i wymaga zaangażowania. Mam tylko dziwne przeczucie, że podczas tego wyjazdu Jacoba coś złego się wydarzy. Oby nie ;)
    Hah, czyżby wszyscy patolodzy byli tacy fajni? Ja ich po prostu uwielbiam, mam znajomego patologa w rodzinie, albo taki Leon z Komisarza Alexa, no zajebiści są, uwielbiam ich ;) "Ale ma tłustą wątrobę, dziecko" - to mnie rozwaliło :D Ale zastanawia mnie ta jajecznica, to dosyć interesujące, ale nie wiem, co mogę o tym napisać, po prostu tylko to wyhaczyłam, ale nie mam pojęcia, jakie teorie tutaj mogę wysnuć. Jeszcze zobaczymy :)
    Zastanawia mnie reakcja Colina na słowa Catii o jej weselu. No tak, byli kiedyś razem, ale z tego, co jest powiedziane, nie było to coś poważneggo ani długotrwałego, przynajmniej dla Cat. Tym bardziej, że nawet Jacob nie jest zazdrosny. Ale cóż, nie wiadomo, jak to z tym naszym Colinem jest, może on ma jakieś pragnienie w związku z tą sytuacją ;)
    No i Albert, zaskoczyło mnie to, ale myślę, że to jest stuprocentowe samobójstwo. Wtedy możliwe, że on miał coś do ukrycia.
    To chyba na tyle, czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no nie jest to najlepszy czas na wyjazd;D
      Masz patologa w rodzinie? O jaaaa.... zazdroszczę! A Leon to mistrz;D Też go uwielbiam.
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  19. Cześć!
    Jeszcze raz bardzo przepraszam za moje karygodne opóźnienie, ale zawsze jest tak, że Twoje opowiadanie zostawiam sobie na koniec, gdy nadrabiam zaległości. A robię tak, dlatego że Twoje rozdziały są długie i wiele się w nich dzieje, więc zawsze muszę poświęcić więcej czasu na przeczytanie rozdziału. I chcę się także rozkoszować Twoim sposobem pisania. Trochę tak, jakbym czytała kolejny rozdział uznanej powieści:-) Więc nie odbieraj tego tak, jakbym miała Cię gdzieś i nie chciała czytać tego, co tworzysz, bo tak nie jest!
    Co do rozdziału... Spokojnie, interesująco, trochę romantycznie (Catherina i Jacob)... Ciekawi mnie co myślał sobie Colin na wzmiankę o weselu Catheriny. Wyglądało na to, że niekoniecznie jest szczęśliwy z powodu planowanego zamążpójścia partnerki.
    A Albert i jego samobójstwo? Jakoś nie wydaje mi się, żeby to rzeczywiście było samobójstwo... Ktoś zapewne mu w tym pomógł i upozorował, żeby wyglądało na akt samobójczy. Chociaż kto wie? Lubisz nas zaskakiwać, więc to, co teraz wydaje nam się prawdopodobne, może wyglądać zupełnie inaczej, gdy nam to już przedstawisz. Yyy... Mam nadzieję, że mnie rozumiesz, bo czasem moje komentarze przypominają jeden wielki chaos, czyli... Wietnam :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, bo nie ma za co ;) Zdaję sobie sprawę, że moje rozdziały do najkrótszych nie należą, więc... zresztą łatwe też nie są, bo jednak przy kryminale pasowałoby się skupić. Dlatego tym bardziej nie przepraszaj, wcale nie odbieram tego jakbyś mnie miała gdzieś ;) Nawet mi to przez myśl nie przeszło!
      Tak, rozumiem cię;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  20. Mimo że sporo uwagi poświęcasz sprawie, to zarazem cieszy mnie, że w rozdziale pojawia się wiele wątków związanych z życiem prywatnym bohaterów.
    Catherina ma wspaniałego faceta. Nie dość, że może liczyć na posiłek, gdy wraca do domu, to jeszcze rozumie jej pracę i to, że może być zmęczona i pragnąć położyć się w ciepłym łóżku i zasnąć. Na szczęście dwa tygodnie to nie jest bardzo długi okres czasu, pewnie szybko im zleci, szczególnie że Catherina będzie pewnie pochłonięta rozwiązywaniem sprawy.
    Odnośnie samej sprawy, to mam wrażenie, że chwilowo pojawia się coraz więcej zagadek z nią związanych. Chociażby ta jajecznica. Niby nic wielkiego, niektórzy mogliby to nawet zignorować, jako zwyczajną, nieistotną błahostkę, ale od razu nasuwają się pytania kto to jadł. Czy to morderca, czy może zupełnie inna osoba, która pojawiła się tam, zanim doszło do tragedii.
    Sprawa z Albertem bardzo tajemnicza. Sądzę, że mężczyzna wiedział coś na temat tych wszystkich zabójstw i dlatego nie żyje. Zastanawiam się jednak, czy rzeczywiście było to samobójstwo (i w ten sposób chciał umknąć przed wymiarem sprawiedliwości), czy może ktoś go zabił i wszystko upozorował.
    No nic,pozostaje jedynie (nie)cierpliwie czekać na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę te wątki łączyć, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Nawet ci, co za kryminałami nie przepadają. Poza tym każdy śledczy ma też jakieś prywatne życie;D
      O tak, diabeł tkwi w szczegółach. Rozwiązania zagadek również.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  21. Lubię sceny z Jacobem i Cat. :) Są takie przyjemne, haha, taki kontrast do sprawy morderstw na osiedlu. :) Trochę przeraża mnie ten koroner. Jak można dać imię nieboszczykowi? W sumie jakby się tak zastanowić, to trochę straszne, że po śmierci koroner może sobie komentować to, co się zjadło. ;d
    Śmierć Alberta jest zagadkowa. Dlaczego popełnił samobójstwo? Może się czegoś bał.. albo ma związek z morderstwami. A może to tylko tak wygląda, jakby sam sobie odebrał życie, a tak naprawdę ktoś inny to zrobił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że C&J ci się podobają;) Rzeczywiście stanowią niezły kontrast;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  22. W sumie nawet mnie to nie zdziwiło, że koroner potrafi spokojnie jeść bułkę przy trupach. Podobno tak samo jest ze studentami medycyny - na początku reagują szokiem i strachem na widok zwłok, a potem coraz bardziej się przyzwyczajają do takiego widoku i przestają przykładać do tego większą wagę.
    Mimo tego, że wciąż uwielbiam Colina, Jacoba lubię coraz bardziej. Mało który mężczyzna byłby w stanie tak bardzo zaufać swojej kobiecie i pozwolić jej na tak bliskie relacje z byłym chłopakiem. Oprócz tego Jacob jest naprawdę wyrozumiały, bo często związki rozpadają się przez to, że zakochani nie mają dla siebie dostatecznie dużo czasu. Catia do domu czasem wraca tylko po to, żeby pójść spać, a jednak Jacob nie robi jej z tego powodu awantur. Będą świetnym małżeństwem. A przynajmniej mam nadzieję, bo jeśli spróbujesz poprowadzić tę historię podobnie jak jej poprzednia wersję, to ta dwójka długo się już swoją miłością nie nacieszy.

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu do wszystkiego można przywyknąć.
      Bardzo się cieszę, że polubiłaś Jacoba. Nie jest to jakoś specjalnie wyraźnie zarysowana postać, ale chciałam, by mimo to jakąś sympatię zyskał. W końcu nie każdy może tu latać z bronią;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  23. WOW! Powoli wychodzi szydło z wora jeśli chodzi o życie prywatne naszych policjantów! Ha i jak najbardziej mi się to podoba, chociaż bardzo dziwi mnie jedna sprawa: skoro C&C byli kiedyś razem, dlaczego nie…. Yyyy…. Dlaczego… no ale dlaczego tego nie zrobili? Dlaczego nie skonsumowali tego związku? Albo musieli być w nim BAAAAARDZO krótko, albo nie wiem. Nie ok., nie uważam, że należy chodzić do łóżka w pierwszym dniu zostania parą, ale… no, jest ale. (BOŻE, CZY TYLKO JA MAM TAKIE głupie PODEJŚCIE DO TYCH SPRAW?) Wybacz, Ruda, ale w tych czasach nigdy w życiu nie uwierzę w związek bez seksu. Nigdy. Nawet jeśli byliby ze sobą krótko. Tym bardziej jeśli tu chodzi o takiego Colina. Co, Catii nigdy nie korciło, żeby się z nim przespać, szczególnie kiedy byli razem????? Ja pierdziele… Ja bym gościa z wyra nie wypuściła! :D No chyba że… no chyba że… ale nie…. Nie….! Myślę, że Catia by tego nie zrobiła… Nie okłamałaby Jacoba… Nie!
    Sama nie wiem…

    Strasznie mi się podoba, że umiesz tak świetnie wpleść wątki prywatne w sprawę morderstw. To ważne, bo przecież nie samą komendą policjant żyje.

    ŁOOOOOOOOOO! Z tego rozdziału jasno jak słońce i wyraźnie jak… kurde nie wiem co jest wyraźne… mniejsza o to. Wynika, iż Colin nadal coś czuje do swojej uroczej przyjaciółki! Nooooooooo i takie coś mi się podoba! BARDZO MI SIĘ PODOBA! Ach… <3 Najbardziej podobało mi się to: „Gdyby Jacob wiedział, co siedzi w głowie porucznika, wcale nie byłby taki spokojny.” Uwielbiam to!

    Co mam myśleć o Albercie? Na razie niewiele. Albo nie mógł pogodzić się z tym, co widział i nerwy go zjadły, po czym postanowił ze sobą skończyć. Albo ktoś mu pomógł podjąć ta decyzję, jeśli nie pomógł w popełnieniu samobójstwa. Okaże się kiedyś tam.

    Ruda, jesteś Mistrzem, tyle mam do powiedzenia! Czekam na ciąg dalszy. Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja cię uwielbiam za nazywanie mnie Mistrzem;D Znaczy, nie tylko za to, ale też;D Bo zawsze mam takiego banana na twarzy, że sobie nie wyobrażasz;D
      Co do tego seksu... fakt, nie jest to proste wytrzymać w związku bez tego, ale... powiedzmy, że Cat miała powód. A jaki? Kiedyś go wyjawię;D
      Ależ oczywiście, że Colin coś do niej czuje;D Dawałam sekretne znaki wcześniej, ale może zbyt sekretne;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  24. Catherina ma coraz mniej czasu dla Jacoba. Pewnie szybko się to nie zmieni, bo Catia przeprowadza teraz trudne śledztwo, a Jacob też ma dużo prób i teraz jeszcze ten dwutygodniowy wyjazd. Ale musi coś ich łączyć jak dalej planują wspólne życie.
    Śledztwo dalej stoi w miejscu. Sekcja zwłok niczego nowego nie wykazała a teraz najważniejszy świadek się zabił. Może za dużo wiedział i nie chciał tego mówić policjantom. Albo może współpracował z tymi przestępcami i nie chciał ich wydać i żeby nie zeznawać wybrał samobójstwo. Można wymyślać różne powody dla których to samobójstwo popełnił. Ciekawe do czego dojdą policjanci.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście możliwości jest wiele, a Rain niestety już niczego nie wyjaśni. Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  25. No cześć! Hoho, się dzieje. Początek spokojny — racja — ale przyjemnie się go czytało. Takie scenki ukazują Cath z całkiem innej strony, takiej mniej profesjonalnej, bardziej uczuciowej. Dobrze ją sobie wyobrazić jako normalną kobietę, a nie panią porucznik, która zawsze zachowuje powagę. Gość badający trupy dość zabawny, no, w końcu tak się do ich towarzystwa przyzwyczaił, że mu tam jedzenie w takich warunkach nie przeszkadza. Ja to akurat jadłam i się skrzywiłam na wzmiankę o treści żołądka, a też taka wrażliwa niby nie jestem ;D. Opis miasta wyszedł ci bardzo dobrze, bo nawet nie zauważyłam, kiedy go połknęłam, a zazwyczaj mam tak, że opisy męczę i męczę. Ogólnie to strasznie szybko się czyta i dobrze, ale ciągle mało i niedosyt zostaje. Śmierć Alberta mnie zastanawia. Naprawdę popełnił samobójstwo, bo nie pogodził się z tym, co zobaczył, był w to jakoś wplątany, albo ktoś go zabił, ale upozorował samobójstwo? Opcji wiele, ale nie będę zgadywać tylko się zastanowię, obstawię jedną i będę czekać na wyjaśnienie! A tak poza tym to biedny Collin, chyba nie jest zadowolony tym, że Cath bierze ślub, no ale jakby nie patrzeć facet miał swoją szansę. Szkoda, szkoda, ale… wydaje mi się, że stanie się coś, co jednak uniemożliwi ślub. No, zobaczy się!
    Czekam na następny i pozdrawiam, CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem omijam takie dłuższe opisy albo usypiam czytając, dlatego starałam się zrobić to tak, żeby nit nie usnął. Cieszę się, że przebrnęłaś bezproblemowo;D
      A Catherinę rzeczywiście staram się przedstawić z dwóch stron. W końcu nikt nie jest taki sam w pracy i w domu:D
      Oj tak, biedny Colin. Ale jeszcze się nad nim bęę pastwić;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  26. ...czemu Albert to zrobił? Zadaję sobie to pytanie od kilku minut. A może ktoś mu pomógł? No nie kolejna zagadka do rozwiązania :P
    Pisz, pisz, bo nie wytrzymam długo!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak zaciekawiłam! Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  27. I patrz: miałam pojawić się w niedzielę, a jestem dopiero teraz. Tydzień później. Ale jestem ;)
    Skoro sprawa już teraz zabiera śledczym całe dnie, to co dopiero będzie później? Kiedy wpadną już na coś większego? Boję się nawet o tym myśleć. Nie chciałabym razu pewnego przeczytać, że Jacob nie wytrzymał. Że nawet jego cierpliwość wysiadła przy tych ciągłych nadgodzinach Catheriny. Byłabym wtedy bardzo zawiedziona, że ten związek nie przetrwał, ale nie zaskoczona. Mam jednak nadzieję, że czegoś takiego nie przeczytam. ;D Po doczytaniu wątku do końca stwierdzam, że ich przekomarzania prawie mnie do grobu doprowadziły. Naprawdę się bałam, że zaraz się pokłócą! Na szczęście tego nie zrobili. Ulga!
    Może jestem nieczuła, ale gdybym przebywała w jednym pomieszczeniu z gościem, który robi właśnie sekcję zwłok, to nie kręciłabym nosem. Chyba też mam dziwne zainteresowania. ;D Sekcja chyba niewiele im powiedziała. Tylko ta część o jajecznicy mogła mieć większe znaczenie. Ale co takiego można wywnioskować na podstawie jajecznicy? Może mnie zaskoczą. ;D
    Biedna Jess. Zaginął jej mąż. Dowiedziała się, że jest w ciąży. A potem dowiedziała się, że jej mąż nie żyje. Nie chciałabym być na jej miejscu, bo za dużo tego spadło na nią w krótkim czasie. ;( I znowu śledczy nie usłyszeli niczego ciekawego. Coś czuję, że strasznie ciężko będzie im znaleźć wszystkie elementy, by rozwiązać zagadkę tych morderstw.
    Rain. Ciekawa jestem, jak on sobie radzi? W końcu to on odkrył cały ten Wietnam (chyba mi się przyjęło XD) z osiedlami, więc na pewno ma uraz. Ja bym miała. Tylko dlaczego nie zgłosił się ze swoimi zeznaniami? Wietrzę spisek! Choć nie wiem, czy słusznie. Wszystko się okaże. ;D
    Po reakcji Colina na ledwo trzy słowa Catii stwierdzam, że Jacob słusznie robi, nie ufając partnerowi swojej narzeczonej. Bonnet chyba ostatnio wykazuje jakieś intensywniejsze zainteresowanie Morgan, czy mi się zdaje? A może zawsze tak było? Ale zostawmy sprawy prywatne, zajmijmy się tymi zawodowymi. Albert jest jedną wielką sprzecznością. Skoro może pozwolić sobie na mieszkanie w innej dzielnicy, dlaczego się nie przeniesie? To już wiem, dlaczego się nie przeniesie. Martwemu człowiekowi raczej nie jest potrzebne nowe mieszkanie. Mam dwie teorie. Albo Albert nie wytrzymał sytuacji, nie radził sobie z odkrytymi ciałami i po prostu poddał się jedynej opcji, która gwarantowała mu spokój. Albo ktoś go zmusił do tego czynu. W końcu nikt nie spieszył się z powiadomieniem policji o morderstwach. Może pojawienie się Alberta zakłóciło jakąś część planu napastników i postanowili okazać mu swą wdzięczność?
    Czekam na jakieś skrawki informacji, na które mogłabym się rzucić jak sęp. ;D
    Pozdrawiam i całuję! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś i to najważniejsze ;)
      Naprawdę myślałaś, że się pokłócą?:D Haha, chyba jeszcze nie teraz ;)
      Masz dobre przeczucia, nie będzie łatwo znaleźć rozwiązanie tej zagadki. Choć z każdym rozdziałem będę mówić coraz więcej. W końcu trzeba kiedyś dojść do części z Danem xD
      Przejął ci się Wietnam? Jak miło! <33 ;D:D
      Colin od zawsze leciał na Cat. Ale o tym potem ;)
      Dziękuję za komentarz! ;***

      Usuń
  28. Cóż mam zwyczaj zjawiania się z opóźnieniem. Jakoś ciężko mi ostatnio temu zaradzić. Co ważniejsze - już jestem.
    Faktycznie początek rozdziału jest dosyć spokojny. Osobiście jednak już się w niego wkręciłam. Nie wiem dlaczego, ale lubię czytać o wspólnych momentach Catheriny i Jacoba. Zresztą bardzo podobały mi się te w tym rozdziale. Szkoda tylko, że niedługo ta dwójka zostanie rozdzielona na dwa tygodnie. Jakoś mam wrażenie, że będą one dość przełomowe. Wydaje mi się, że w tym okresie zdąży się naprawdę wiele zdarzyć i ta rozłąka zdoła się znacznie wydłużyć... Jak będzie naprawdę? To się zapewne okaże. Mam jeszcze jedną rzecz do powiedzenia odnośnie tej pary: jakoś tak zaczynam obawiać się, że Catia tak naprawdę nie jest po uszy zakochana w Jacobie, a jest on jedynie jej przyzwyczajeniem bez którego póki co nie może żyć... Mam nadzieję, że tak nie jest, ale jakoś tak czytając ten rozdział przyszło mi to do głowy.
    Nie ma to jak bułeczki przy zwłokach. Tak ten moment też zaliczam do ulubionych. Może to dziwne, ale gdy się pojawił na moich ustach pojawił się przelotny uśmiech. Nie żebym miała do czynienia z taką sytuacją! Ok - jestem nieco dziwna :)
    Domyślam się, że samobójstwo świadka niewiele pomoże naszym bohaterom w śledztwie. Musiał on wiedzieć coś naprawdę ważnego i na tyle pochrzanionego, że nie zniósł tego psychicznie. Plus - ktoś mógł go do tego skłonić... Nie ja jednak będę rozwiązywać tę sprawę. Zostawiam to w rękach C&C. Tymczasem będę czekać na ciąg dalszy. Dlatego też ogromnych pokładów weny życzę! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że jesteś! ;)
      Bardzo się cieszę, że podobają ci się fragmenty z Catheriną i Jacobem. Zdaję sobie sprawę, że są dość spokojne i niewiele się dzieje, ale mimo to uważam, że są potrzebne, by lepiej ich poznać. I pewnie niebawem wyjaśni się, czy masz rację odnośnie jej uczuć, czy nie;D
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  29. Ja jestem podejrzliwa i nie zdziwię się, jeśli Alberta ktoś nakłonił do samobójstwa groźbami albo wręcz go zabił własnoręcznie. Tak czy inaczej, znowu wszystko się komplikuje. Odpowiedzi żadnych nie ma, a pytań coraz więcej. Ciekawa jestem co wyjdzie z tym samobójstwem. Nawet jeżeli Albert zrobił to sam, to intryguje mnie co popchnęło go do tego kroku. Mam wrażenie, że to ściśle wiąże się z masakrą na tym osiedlu.
    Patolog mnie totalnie rozbawił, lubię takie wyraziste postacie. Widać, że ma on duży dystans do swojej pracy i nie sądzę, by miał w nocy koszmary po tym co widział na stole do sekcji. Może inni są zdziwieni jego charakterem, ale ja myślę, że bym go polubiła.
    Po raz pierwszy natknęłam się na tak wyraźną niechęć Jacoba wobec Colina. On jednak w jakiś sposób trzyma rękę na pulsie, choć sądzę, że jeśli między przyjaciółmi wywiązałby się jakiś romans to Catia pozwoliłaby mu poznać prawdę dopiero w momencie, gdy ona sama będzie tego chciała. Widać, że narzeczeni się kochają, ale nadal twierdzę, że zupełnie do siebie mi nie pasują.
    Wesołych świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że polubiłabym takiego patologa, choć nie wiem czy wytrzymywanie z nim częściej niż raz na tydzień jest możliwe. Skrzywienie zawodowe też pewnie robi swoje;D
      Myślę, że chyba każdy facet na miejscu Jacoba miałby obiekcje co do Colina. Cóż, przystojny facet zawsze jest zagrożeniem;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  30. Mam u ciebie kolejne komentarzowe opóźnienie, za które przepraszam i nadrobić się zjawiam.
    Rozdział był ciekawy. Szkoda, że pokoje ofiar nie dostarczyły im wiedzy, ale jeszcze nic straconego. Czuję, że prędzej czy później na jakiś trop wpadną.
    Catherina jest prawdziwą pracoholiczką. Nie mówię, że to źle, bo sama tak niekiedy mam. Na przykład, gdy na komputerze leży mi sesja zdjęciowa, którą wykonywało mi się naprawdę spoko, to też mogę nie jeść, nie spać, byle obrobić wszystkie fotki :D Cathia ma chyba podobnie. Też zaniedbuje pewne czynności dla sprawy. Nie dziwię się, że zależy jej na rozwiązaniu. Tym większy podziw kieruję w stronę Jacoba. Facet ma stalowe nerwy i morze cierpliwości, skoro nie atakuje jej za te spóźnienia, za wieczny brak czasu. Jedynie pojawił się przebłysk zazdrości, ale to akurat wydało mi się całkowicie naturalne, patrząc na to, jakie relacje łączyły C&C. Poza tym podoba mi się ta czułość w wydaniu Jacoba. Świetny jest, choć niekoniecznie pasuje do Catheriny.
    Co do tego patologa... Straszny facet. Niby człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić, ale jednak... żeby do takiego stopnia? No ja bym tak nie potrafiła.
    Ta śmierć Alberta też jest podejrzana. Wątpię, aby był to czyn dobrowolny. Ktoś musiał mu pomóc - w większym czy mniejszym stopniu. Niekoniecznie ten ktoś musiał założyć mu sznur na szyję, ale mógł wymóc to na nim groźbami. A może było jeszcze inaczej. Albert mógł poczuć się zaszczuty jakimiś groźbami albo sam nie mógł wytrzymać z własną psychiką i targnął się na swoje życie. Nie wiem, który scenariusz jest prawidłowy. Może kiedyś się tego dowiemy.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to jest taki sam rodzaj pracoholizmu:D Jak się robi to, co się lubi, to czas w ogóle nie ma znaczenia. Ty masz tak ze zdjęciami, ona z pracą w policji. To jest naprawdę dobre porównanie;D Zgadzam się, że Jacob ma stalowe nerwy. Pytanie, jak długo.
      Dowiemy się, jak to było z Albertem, ale jeszcze nie teraz.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  31. Cześć :) Akcja się mocno rozkręca, z czego jestem bardzo zadowolona. Jest bardzo ciekawie i nie można się nudzić. Martwi mnie to, że wszyscy powiązani ze sprawą ludzie nie żyją. Przez to zdecydowanie trudniej będzie dowiedzieć się czegokolwiek o sprawie, ale wierzę, że wszystko jest właściwie ze sobą powiązane. Kurczę, nie mogę się doczekać aż znajdą jakiś naprawdę ważny trop. Może coś znajdzie się w domu samobójcy... Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak cię zainteresowałam. Za każdym razem obawiam się czy uda mi się zaciekawić, czy raczej za bardzo rozwlekam. Dlatego bardzo się cieszę, że tak uważasz;)
      Dziękuję za komentarz i również wesołych (choć piszę to po czasie xD) ;**

      Usuń
  32. No weź!!! MIAŁO BYĆ SPOKOJNIE! Ale jest akcje! Chyba pod koniec pisania tego cuda zjadłaś Snickersa XD Głodna pewnie byłaś XD
    Więc skoro mowa o Albercie. Wiesz, jest możliwość, że to ci zabójcy, ale nie sądzę. Uważam, że po prostu nie wytrzymał tego psychicznie, nie widzę, żeby było to jakoś połączone z mordercami. Po prostu napił się, obrazy powróciły do jego głowy, może jeszcze bardziej urozmaicone i facet nie wytrzymał psychicznie. Tak po prostu. Może jakoś się przyczynił przed swoim samobójstwem do rozwiązania tej zagadki, może miał pamiętnik? Bądź się wyżalił kartce. No nie wiem.

    A w ogóle jesteś zua! "J@ k0ffc!@m" Colina, co nie oznacza, że Catia powinna z nim być! Wiesz... DAN JEST THE BEST! Datia forever! Ale żal mi go trochę, wiedząc, że nawet jakby przeżył to by zobaczył po pewnym czasie Datię!
    Ale naprawdę, biedny chłopak. Bo dopóki będzie do niej czuł coś więcej, to trudno mu będzie zbudować jakiś normalny związek *czego mu życzę*. Bo tak naprawdę, dopóki będzie do niej czuł coś więcej to ona będzie w jego głowie. A zastępowanie jej nie zawsze skutkuje. Najlepiej poczekać, aż zniknie z jego głowy jako potencjalna partnerka. Ach, udzielanie porad bohaterom XD
    Wiesz co jest najlepsze *bądź najgorsze*? Że ja tu gadam o biednym Colinie a o Jacobie słowa nie powiem. A on przecie też człowiek. Ech, szkoda mi tych ludzi. ALE CATIA JEST DANA I JEJ NIE ODDAM.
    I już.
    Spać idę.
    A rozdział miałam pisać.
    E tam, napiszę.
    ALE I TAK SPAĆ IDĘ!
    Ejj... A co jeśli... *przełyka ślinę* Co jeśli ONI wszystkich wymordują, będzie ta masakra, a Jacob wyjedzie i dlatego Catia będzie żywić nadzieję, że żyje? I będzie przez to długo unikać Dana, ale prawdziwa miłość wygra?? Ale to się wtedy wydłuży nieeee...

    Dobra, lecę marnować resztę wolnego czasu, bo już nie mam pojęcia co pisać. Pozdrowionka i dziękuję za ten świetny rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!x99
    Jesteś cudowna a ten opis miasta wyszedł ci bosko - i tu ci nie słodzę tylko cię uświadamiam! Podziwiam, że potrafisz tak umiejętnie pokazać coś z dwóch stron, normalnie twoje próby pisania sprawiają, że jesteś coraz lepsza!
    I serio cię kiedyś wyślę do jakiegoś wydawcy!
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przekonanie, że Datia rzeczywiście będzie miała tu rację bytu jest the best;D Aż się chce człowiekowi zacząć pisać część z Danem. Ale do tego jeszcze dużo czasu, więc musimy się uzbroić w cierpliwość.
      Haha wariatka;D Ja się sama może kiedyś wyślę do wydawnictwa o ile skończę kiedyś tego mojego "gniota". Ależ ja jestem pieszczotliwa <3 Bo na razie to mi się to wszystko tylko wydłuża i wydłuża;D Ale to dobrze, będzie więcej Colina dzięki temu, haha;D
      Dziękuję za komentarz kochanie! ;**

      Usuń
  33. I znowu trochę czasu zajęło mi dotarcie tutaj… Przepraszam :(
    Rety, wydaje się, że ta sprawa to coraz bardziej zagmatwana jest. Tym bardziej cieszę się, że zdecydowałaś się poświęcić jej o wiele więcej uwagi niż w tej poprzedniej wersji. Ja tak bardzo lubię czytać o śledztwach i o tym w jaki sposób są one prowadzone <3
    Gosh, Jacob jest uroczy. Taki opiekuńczy, troskliwy, szczęściara z tej Katii, że go ma :D Nie dziwię się wcale, że zdarza mu się bywać zazdrosnym o Colina, w końcu raz – on i Catia spędzają ze sobą mnóstwo czasu, a dwa – kiedyś tam nawet oficjalnie coś ich podobno łączyło. Podziwiam go jednak za to, że te swoje obawy zachowuje dla siebie i nie wyrzuca ich na zewnątrz przy każdej możliwej okazji. Serio, porządny i rozsądny z niego facet! I chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że Catherine miała szczęście, że koniec końców wylądowała z nim. Bo Colin, owszem jest też fajny i w ogóle, ale to jednak typ faceta, który chyba musi się wyszumieć, a Catia dawno taki etap sama przeskoczyła i raczej widzę ją właśnie z Jacobem, który chociaż dość spokojny i rozsądny, to jednak w żadnym wypadku nie jest nudny i przewidywalny, oj nie :P
    Wracając jeszcze do samej sprawy… Gosh, ci patolodzy to zawsze takie pozytywne świrki. Ale z drugiej strony nic dziwnego, jakoś muszą sobie radzić i próbować trzymać się optymizmu, bo tak naprawdę przychodzi im tak od rana do nocy sam na sam z trupami przebywać, więc niejako muszą przejść nad tym do porządku dziennego i wynagradzać to sobie choćby ciągłymi żartami :D Ale i tak strasznie podziwiam, że mogą tak sobie nad trupem jeść normalnie :D
    James i jego rozmowa z żoną wygrali rozdział, bezapelacyjnie!
    O jaaa, tak obstawiałam, że z Albertem zdarzy się coś nieciekawego. Ale… samobójstwo? Czy ja wiem... Wolałabym jakieś pozorowane samobójstwo, to by było jeszcze ciekawsze :P
    Niecierpliwie czekam na dalsze rozwinięcia. Może już niedługo C&C natrafią na jakiś ważny trop? Życzę im tego bardzo, bardzo :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że dotarłaś! ;)
      Ja też uwielbiam o tym czytać (i pisać), dlatego zdecydowałam się urozmaicić tę wersję. Ależ mi się podoba to co napisałaś o Colinie, Jacobie i Catherinie. Powiem ci w sekrecie, że ja też mam takie zdanie na ten temat :D
      Haha co do patologa też się zgadzam. Gdyby podchodzili do tego wszystkiego zawsze ze śmiertelną powagą to chyba by zgłupieli.
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  34. Hejo kochana! :3
    Będzie krótko, bo jak zawsze tonę w zaległościach.
    Nie dziwię się, że Jacob jest zazdrosny, no ale na tyle dobrze zna Catię, że raczej nie musi się obawiać, że go zdradzi, czy coś :D
    Zastanawiam się, kiedy odkryja, kto stoi za tymi masowymi morderstwami i czy w ogóle to odkryją. Robi się coraz ciekawiej :D
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Wesołych świąt, udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! xoxo :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również życzę Szczęsliwego Nowego Roku! Bo na życzenia świąteczne już za późno :D ;**

      Usuń
  35. Jestem! Przepraszam, że dopiero teraz, bo choć rozdział przeczytany już dawno, to ostatnio wiecznie nie mam na nic czasu... ale nie gniewasz się, co? :)
    Świetny rozdział! Wiem, powtarzam się jak zdarta płyta, ale trudno mówić inaczej, kiedy ktoś ma tak cholernie ogromny talent jak ty.
    No no, widzę, że z każdą kolejną częścią coraz bardziej wgryzamy się w akcję, która szybko nam się rozwija. I bardzo mi się to podoba ^^ Fajnie pokazałaś relacje Catii i Jacoba, ale... ktoś tu jest mocno zazdrosny. Z jednej strony mu się nie dziwię, ale też są pewne granice. Nie zna przecież jej od wczoraj.
    Ten patolog to po prostu... brr, aż mi ciarki przeszły po plecach. W dodatku ta śmierć Alberta. Coś mi się tutaj mocno nie podoba, podejrzane to wszystko coraz bardziej. Ktoś chyba musi stać za tymi morderstwami. I nie chyba, tylko na pewno. Pytanie, kiedy to wyjdzie na jaw?
    No nic kochana, dużo weny ci życzę, na kolejny rozdział postaram się wpaść niebawem, jak uporam się z resztą zaległości :)
    Na życzenia świąteczne już ciut za późno (mam nadzieję, że Mikołaj się spisał :D), ale chciałabym ci życzyć wszystkiego dobrego na nowy rok i udanego sylwestra ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gniewam, oczywiście, że nie ;*
      Jacob nie przekracza granic. Nie ufa Colinowi, ale nie robi z tego powodu żadnych wyrzutów Catherinie. Także myślę, że nie można m nic zarzucić;D Przynajmniej w moim mniemaniu.
      Oj spisał, spisał:D Idealne prezenty dostałam. Ja też ci życzę wszystkiego dobrego! I dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  36. Oooo no kurde. Plany Jacoba spełzły na niczym. Ale czemu tu się dziwić? Catherina ciężko pracuje, więc to zrozumiałe, że jest przemęczona i czasami po prostu pada na łóżko i zasypia.
    (Ktoś w tym momencie chyba sobie robi jakąś próbę przed Sylwestrem bo słyszę fajerwerki za oknem. Co ciekawe w Boże Narodzenie też ktoś sobie już strzelał. Dlaczego o tym piszę? Mózgu, dobrze się czujesz? Może mam iść z tobą do lekarza?)
    Podziwiam tego koronera. Ja bym chyba nie była w stanie jeść drugiego śniadania w towarzystwie martwych, niezbyt świeżych towarzyszy. Choć podejrzewam, że to tylko kwestia przyzwyczajenia :D.
    Współczuję Cooperowi tak zrzędliwej żony. Chyba nie ma nic gorszego od niezdecydowanej kobiety, która pyta się swojego mężczyzny o zdanie, a potem się wydziera, że się nie zna albo że kolor nie pasuje do zasłon. Jednym słowem: co za Wietnam! :D
    Munez zapadł się pod ziemię.... Przypadek? Nie sądzę.
    Tak samo to samobójstwo Raina. Zabił się akurat wtedy, kiedy C&C chcieli spisać jego zeznania. Poza tym to niekoniecznie musiało być samobójstwo, może tylko miało tak wyglądać.
    Lecę do kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mózgu, dobrze się czujesz?" haha :D
      Na początku chyba nikt nie byłby stanie jeść przy trupie, ale o czasie? Myślę, że do wszystkiego można się przyzwyczaić.
      Uwielbiam cię za ten Wietnam;D Taka żona rzeczywiście może wkurzać, pytanie tylko ile ze słów Coopera to prawda a ile to takie zwykłe męskie narzekanie;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  37. Cześć kochana!
    Nie było mnie długo, wiem. Przepraszam, na pewno myślałaś, że już całkiem dałam sobie spokój ze wszystkim, jednak jestem i już zaczynam nadrabiać zaległości! Niestety w ostatnim czasie nie mogłam nic zrobić, nawet nie miałam czasu, ale od teraz staram się wszystko nadrobić, także informuj mnie o nowościach bardzo proszę i nie zapominaj o mnie, bo mimo nieobecności (strasznie długiej) byłam, jestem i cały czas będę i blogowy świat tak łatwo się mnie nie pozbędzie :)
    A teraz mknę wszystko nadrabiać i dokańczać wszystko u siebie, bo od nowego roku chciałabym wystartować z nowym opowiadaniem ;)
    Święta co prawda już minęły, ale sylwestra jeszcze nie było... Mam nadzieję, że święta spędziłaś spokojnie i w miłej rodzinnej atmosferze. Mam nadzieję, że były ciepłe i pełne radości i natchnęły cię weną ;) A na nowy rok życzę Ci tego, abyś zawsze dążyła do celu, spełniała swoje marzenia, uzbroiła się w cierpliwość do mnie i żeby w ogóle nowy rok przyniósł Ci dużo radości, szczęścia i miłości oraz żebyś osiągnęła wszystko to o czym sobie zamarzysz i co sobie wyśnisz. A wena twórcza niech cały czas będzie z Tobą :*

    P.S. Świetny szablon! Uwielbiam taką kolorystykę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, oczywiście, że o tobie nie zapomniałam;) Jakże bym mogła! I bardzo się cieszę, że w końcu pojawiła się u ciebie notka no i że masz natchnienie na kolejne opowiadanie. Z wielką chęcią je przeczytam!
      Ja również życzę ci wszystkiego dobrego w nowym roku, żeby cię wena nie opuszczała, a chęci do pisania ciągle rosły. Szczęścia w życiu prywatnym, dużo miłości, zabawy, czasu na przyjemności i spełnienia marzeń! ;) I dziękuję za życzenia ;*

      Usuń
  38. Związek Catheriny i Jacoba wcale nie należy do najłatwiejszych. Kurcze, oni prawie w ogóle siebie nie widują! Z jednej strony ich podziwiam, że są w stanie w tym trwać i mają dla siebie taka wyrozumiałość, a z drugiej zaczynam zastanawiać się, czy na dłuższą metę to ma większy sens. Każdy potrzebuje miłości i nie to, że mówię, że lepiej byłoby im oddzielnie, po prostu nad tym myślę. Bo czy oni rzeczywiście - ale tak szczerze, naprawdę, w zgodzie ze samym sobą - są szczęśliwi?
    Longowi jak widać taki układ by odpowiadał, chociaż sądzę, że tyko tak gada. Co nie zmienia faktu, że kobiety potrafią być irytujące. Mnie Też drażnią takie baby, co to się nigdy zdecydować nie mogą.
    W każdym razie śledztwo dalej trwa i jak widać nie bardzo się posuwa.
    Czy u Ciebie każdy koroner je przy zwłokach? ;) że też ich to nie brzydzi xD
    To ciekawe, że nikt nie jadł jajecznicy. Nachodzi mnie taka dziwaczna wizja, gdzie związana ofiara całą w strachu kleczy przed stołem i czeka aż morderca się spokojnie naje, bo przecież nie można nikogo kropnąć z pustym bebechem xD.
    Może jakieś DNA z resztek by się znalazło?
    To okropne, ze władze Silent Glade mają gdzieś to jak żyją niektórzy ludzie. Czuję paradoks, wiem, że wina leży po obu stronach, ale czy to oznacza, że trzeba zapomnieć o tamtych ludziach,? Przerażające to miejsce. Bałabym się tam wjechać, ale C&C raczej nie mieli wyboru, taka praca.
    Takie osiedle zupełnie nie pasuje do Alberta. Przecież nie wyglądał jakby pochodził z biedniejszych stron, raczej chyba dopasowłabym go bogatszej średniej klasy. Moje przypuszczenia, co do tego, że facet ma coś za uszami się potwierdzają. Albert nie popełnił by samobójstwa (lub nie zostałby do niego zmuszony) gdyby był czysty.... oj Albek, coś było z tobą nie tak, pytanie brzmi co?
    Lecę dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy są szczęśliwi... a to jest dobre pytanie, powiem ci;D Myślę, że odpowiedzieliby zgodnie, że tak, ale po głębszym zastanowieniu... No właśnie;D Tylko problem polega na tym, że bez względu na to z kim by się związali i tak nie mieliby dla tej osoby za dużo czasu. I Catherina jest wiecznie zabiegana, i Jacob. Z tym, że on trochę mniej. Ciężkimi są ludźmi i tyle;D
      Haha tak wiem, jestem trochę monotematyczna jeśli chodzi o kornerów;D W Tajemnicy Locmarie też był taki fragment, ale trudno ;D Następny koroner nie będzie jadł przy zwłokach:D
      Hahahaha masz bardzo brutalną wyobraźnię;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  39. Może mi kochana nie uwierzysz, ale spodziewałam się, że Albert będzie martwy ;) No cóż faktycznie wcześniej opisywałaś same piękne miejsca, ale teraz sprawa się zmienia. Są bardzo dokładne opisy kryminalnych śledztw itd :D No cóż powieść pisana przez Andie może nie jest kluczowa, ponieważ tamci raczej już by zabrali komputer, ale coś mnie w tym niepokoi xD Nie dziwi mnie również fakt, że Jacob nie ufa Colinowi xD Przecież to były facet jego dziewczyny, a razem pracują i spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Wracając jednak do Albera aaa te moje kochane spekulacje :* : zacznę od tego, że nie znamy jego powiązań z tamtym osiedlem tak do końca. Jego zeznania niezbyt mnie przekonywały :D Mam kilka opcji- albo był związany z tą szajką, która urządziła krwawą jadkę i został, aby jakoś zatuszować ślady, albo faktycznie przypadkiem się tam znalazł, albo również mogli ubić z nim jakiś interes, bo przecież mieszka w najbiedniejszej dzielnicy, a przecież ma drogie auto, ubrania i oczywiście drogi alkohol. Co do okoliczności jego śmierci to jeśli był w to zamieszany również mam opcje, iż wszystko zostało upozorowane jako samobójstwo, a tak naprawdę został zamordowany. Może go czymś odurzono lub był tak pijany, że nie wiedział co się z nim dzieje i tamci dokończyli resztę, bo był ciężarem i mógł ich wydać, lub interesy z nimi mu nie poszły? Mógł również popełnić samobójstwo, bo czuł, że pali mu się grunt pod nogami z tamtymi kolesiami, ponieważ albo właśnie z nimi ubijał interes i to nie wypaliło, albo po prostu wiedział, że zechcą się go pozbyć, lub nie wiem miał jakieś wyrzuty sumienia z powodu śmierci tych osób xD Już sama nie wiem! Tyle spekulacji, aż się w nich sama gubię!! xD
    Lecę nadrabiać kolejny, aby zaspokoić choć częściowo moją ciekawość i wysnuć jeszcze jakieś teorie :D
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nawet drogi alkohol ci nie umknął! :D
      Bardzo dużo myśli nasunęło ci się do głowy, ale ogromnie mnie to cieszy. Widzę, że naprawdę jesteś tym zaciekawiona, więc czego mogłabym chcieć więcej? Niebawem okaże się, czy miałaś rację, ale mam nadzieję, że do tej pory jeszcze wiele emocji przed nami;)
      Dziękuję bardzo za komentarz! ;**

      Usuń
  40. Jestem! Stęskniłam się tak naprawdę ^^ Ruda, ja Cię nie mogę! :D Co rusz wchodzę i za każdym razem widzę inny szablon :D O to jest wyjaśnienie, jak kobiety są zmienne XD
    No, czas najwyższy zabrać się za czytanie ;P
    Ja też na miejscu Jacoba, byłabym zazdrosna o Colina, ale o tym chyba już pisałam, a ja nie to właśnie Cię o tym powiadamiam :D Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ciekawiło (nie żebym wyszła na jakiegoś zboczucha) ale ciągle zastanawiałam się, czy właśnie przespali się ze sobą czy nie xd No bo... tak jakoś xd. I w tym momencie mogłabym powiedzieć, że Jacob, mimo iż nie jest z niego taki flirciarz i playboy jak z Colina, tak jakby zdobył to, o czym można powiedzieć Colin marzy :D Szach mat XD
    ,,— Jeśli nie jesteś pewna, to przeprowadź śledztwo, pani porucznik."
    Kocham Cię za ten tekst <3 Po prostu padłam jak go przeczytałam XD Ta akcja w łazience była świetna!
    W zasadzie, to i ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że Jacob odjeżdża. Może to i dobrze, bo Catia będzie mogła w pełni oddać się śledztwu, a przecież takie zbrodnie wymagają dużo pracy!
    Colin ty brutalu XD Może lepiej, że został policjantem, bo nie wiem czy wyrywał by tak panienki na swoje ,,skalpelki" XD Już to sobie wyobrażam XD ,,Hej kotku, nie widziałem jeszcze tak pięknego ciała, a uwierz mi, widziałem ich wiele, jestem lekarzem... sądowym :>"
    Jakam ja głupia XD Wybacz mi te rozkminy, ale te wcześniejsze marzenia Colina mnie do tego zmusiły xd nie mogłam się powstrzymać :P
    Jezu XD raptem wróciłam do góry, do rozdziału, a tu już kolejny tekst! XD Mary! <3 No nie mogę xd Nawet nie wiesz, jak się śmieje xd boshe co za tekst <3 Ruda, zawsze poprawiasz mi humor swoimi rozdziałami :D
    Ruda ty brutalu! XD Ostatnio żonka czekała na powrót męża bo mieli rocznicę ślubu, a teraz żonka czeka, bo chce przekazać że jest w ciąży xd No jak możesz? xD To straszne! XD
    Uch, czyżby Colina ugryzło to, że Catia bierze ślub? :P Wcale by mnie to nie zdziwiło xd
    No i kolejny trup! Ale z nim chyba nie będzie dużo badań, skoro sam się powiesił :P No... chyża że nie do końca sam się powiesił :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tęskniłam moja ty świrusko! ;*
      Haha rzeczywiście, Jacob zdobył to, o czym marzył Colin:D Zdradzę ci w sekrecie, że na temat tego ich spania ze sobą będzie jeszcze pewien mały fragment, więc zacieraj rączki, skoro tak cię to ciekawiło, hah ;D
      Myślę, że Colin nawet na trupa by wyrwał;D Dobra, teraz to za bardzo poleciałam xD
      Oj taaak ugryzło to, że Cat bierze ślub:D Nawet bardzo, hihi^^
      Ruda brutal? Haha poczekaj aż wróci Dan, wtedy to dopiero popuszczę wodzę fantazji! :D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    2. O kurde! Zacieram rączki :D Nawet nie wiem czemu, ale pomyślałam, że tym Camaro to może sobie Dan jeździ :p
      I niech mi nikt nie mówi, że Colin jeszcze nie buja się w Cati :P Nawet bym powiedziała, że szuka pocieszenia u innych :D Albo to jest na zasadzie ,,pacz mała co straciłaś" XD
      I bardzo czekam na Dana <3 Poza tym! Uważam, że ten dwutygodniowy wyjazd Jacoba nie jest przypadkowy :D

      Usuń
    3. Dan w Camaro, haha!:D

      Usuń
    4. No dobra XD Skoro nie Dan, to ktoś inny :p Strzelać nie będę xD Chyba, że sama zdradzisz :P

      Usuń
    5. Nic nie zdradzę! ;D Nienawidzę, jak w ktoś w komentarzach zdradza mi przebieg swojego opowiadania, albo jakieś istotne szczegóły dlatego tutaj też tego nie zrobię. Wszystko bym spsuła :<

      Usuń
  41. Melduję, ze kolejny rozdział nadrobiony:)
    Początek taki sielankowy, ale końcówka z sielanką nie ma nic a nic wspólnego! Miasto... opis trochę mnie przeraził, nie chciałabym mieszkać w takim miejscu, które jak słusznie zauważyłaś wcale nie jest silent. No i Albaert. Kurczę coś mi mówi, że to wcale nie było samobójstwo. Ktoś maczał w tym palce!
    Pozdrawiam, mewa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecisz jak strzała, kochana! :D Ale bardzo się ciesze, bo to chyba znaczy, że nie zamulam tymi rozdziałami:D
      Ja też w takim miejscu mieszkać bym nie chciała, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do takiego miejsca oddelegować bohaterów. A co, niech mają ze mną przewalone;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  42. Hey! Jestem, przeczytałam, bo nie mogłam wytrzymać dłużej. Musiałam wiedzieć, co będzie dalej. No siła wyższa, nic nie poradzę. Napiszę krótko, bo 1. jestem padnięta, 2. pisze na tablecie, a ciężej mi się tu pisze. Jakoś tak... xD
    Rozdział NA PEWNO nie był nudny, dziewczyno, nawet tak nie myśl, był ciekawy i miło czasem dowiedzieć się o zwykłych problemach jak na przykład wybór farby! :D czuć w tym naturalność. Co do związku Cati i Jake'a...dla mnie to taki raczej nie związek. Nie czuć między nimi nawet chemii, o miłości nie wspominając. Catia w ogóle jakby się nie starała o ten związek, jest pewna, że Jake zawsze będzie przy niej. Jake... jakoś taki niby zabawny, ale jakby bez życia, niby kocha, niby się o nią troszczy, ale więcej jest między nimi przyjaźni niż miłości. I choć teoretycznie jest zazdrosny o Colina to jakoś tak, eeee, nie. Coś mi nie gra Jake... no i tak bez namiętności w sypialni? Pff...to nie przetrwa! Nawet jestem za rozpadem, niech sobie znajdą prawdziwą miłość, gdzie będzie ta iskra, a tutaj między nimi...nic nie czuć.
    Co do tego Alberta Raina myślę, że ktoś zmusił go do popełnienia samobójstwa. Może ktoś wiedział, że może coś chlapnąć i kazali mu się zabić, ale zrobili to sprytnie, by wyglądał na wypadek. Do tego fajki i alkohol. Mogli specjalnie to ułożyć, by wyglądało, że facet miał problemy i nie mógł wytrzymać.
    Niestety jakoś nie mam pomysłu, co do tej jajecznicy. Może ktoś nie zdarzył jej zjeść, bo zaraz wpadli mordercy? XD nie mam pojęcia na serio! :(
    Widziałam tylko, że dałaś spacje przed przecinkiem, a tak błędów nie widziałam. Nie mam też żadnych zastrzeżeń.
    Życzę weny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być krótko i co, i co? :D Ty chyba nie umiesz pisać krótkich komentarzy! A ja już zacieram rączki, bo uwielbiam długie <3
      I zacznę od tego, że ogromnie się cieszę, że tak cię ciekawił ciąg dalszy. Chyba nie ma nic lepszego dla autora, niż wiedzieć, że wzbudza emocje <3
      W sumie możliwe, że więcej w tym związku przyjaźni. A czy nie ma miłości? W sumie nie wiem. Na pewno będzie o nich jeszcze dużo w kolejnych rozdziałach, więc wtedy zobaczymy jakie będą opinie. Ale zgadzam się w 100% z tym, że Catherina jest przekonana, że Jake zawsze będzie i nie dopuszcza myśli, że mógłby odejść. I to jest chyba dość istotne w ogólnej charakterystyce tego związku.
      Bez namiętności w sypialni... nie, nie, nie;) Catherina po prostu usnęła, Jacob nawet nie miał kiedy być namiętny;D
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  43. Ha! Nawet nie wiesz jak ja uwielbiam tę parę, chociaż jestem zdania, że Colin i Catia też mogliby stworzyć ciekawą parę :P
    Jacob jest taki wyrozumiały, że aż jestem w szoku. Tacy faceci istnieją chyba tylko w książkach. Ach, gdyby ci żywi, realni tacy byli, to świat od razu stałby się piękniejszym miejscem :D I w ogóle to ja sobie nie wyobrażam, żeby mój chłopak wyjechał na tak długo! Tydzień to max :D
    No i znowu wrócę do Colina. Ja też chciałam kiedyś iść w kierunku medycyny sądowej, a wszystko, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z książkami Tess Gerritsen. Zakładam, że też się z nimi spotkałaś, a jak nie to gorąco Ci je polecam! Nie reklamuję ich w żadnym przypadku! Po prostu uważam, że są warte uwagi, a jako, że to thrillery medyczne – całkowicie skradły moje serce! :D
    Ten cały koroner to śmieszny gościu. Podchodzi tak… specyficznie do swojej pracy i zauważyłam, że nawet jest w stanie sobie żartować itd. Z resztą mu się nie dziwię. Przyzwyczaił się do swojej pracy itd. Generalnie podoba mi się jego podejście! O!
    Hah, na miejscu Davida też byłabym rozbawiona. Niby nie powinno być w tym nic śmiesznego, bo w końcu to rozmowa prywatna dwojga ludzi itd., a jednak to śmieszne :D Stare dobre małżeństwo :D No i skąd ja to znam… „będziesz potem jęczeć, że ci się nie podoba”! Ha!
    Colin, Colin, Colin… Znowu Colin! :D Chyba trochę nie po myśli jest mu to wesele Catii. No i można odnieść wrażenie, że jest najzwyczajniej w świecie zazdrosny!
    Co do tej dzielnicy, sama nie chciałabym się znaleźć w takim miejscu, gdzie wszyscy uważają cie za zagrożenie, największego wroga. Ale co zrobić – taka praca.
    Zastanawiam się nad tym, czemu ten facet mieszkał w takiej ponurej dzielnicy, choć było widać, że stać go na coś lepszego? No i dlaczego popełnił samobójstwo?!

    A teraz błąd, jaki mi się rzucił w oczy.
    „Catia dawna nie jadła mięsa” <- chyba powinno być OD dawna? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spotkałam się z tymi książkami. W sumie szczerze powiedziawszy to ja mało czytam;/ Kiedyś w trakcie wakacji (będąc w gimnazjum) przeczytałam chyba z 20 kryminałów, a potem jakoś przestałam. Jak już się uporam z sesją i obroną to mam zamiar znowu pochłaniać je całymi regałami:D Także na pewno zajrzę i do Tess! ;)
      A no jest zazdrosny, nie powiem, że nie, hihi:D

      Oczywiście, że powinno być 'od'. Dziękuję za wytknięcie! ;) I za komentarz! ;**

      Usuń
    2. Mam nadzieję! Ja osobiście uwielbiam jej książki! A jak czytałam u Ciebie różne wstawki o tym koronerze, o tych różnych kryminalnych sprawach, odciski palców itd. to tak mi się jakoś skojarzyło :D
      Tak, sesja już niedługo... Trzymajmy za siebie nawzajem kciuki :*

      Usuń
  44. Ja mam niedoczynność tarczycy :P ciężko jest przy niej schudnąć albo chociaż utrzymać wagę żeby nie przytyć… Przy nadczynności jest się szczupłym ;) aczkolwiek, moja przyjaciółka też ma niedoczynność i figurę supermodelki, ale jak sama twierdzi, to uwarunkowane u niej genetycznie :)
    Tak czy inaczej, wiem, że są wyjątki, że osoby z niedoczynnością są szczupłe :)
    Cooper mnie rozbawił z tym dialogiem przez telefon xd
    Końcówka mnie zaskoczyła… Od razu biorę się za następną część :D plus w zaległościach jest taki, że można wszystko czytać w ciągu i nie przejmować się, że skończyło się w takim momencie :D
    Pozdrawiam,
    Legna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde! No to się popisałam! Dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę, bo zupełnie zapomniałam, że jest i nie-, i nadczynność. A przecież patolog nie może popełnić takich błędów! ;O
      Tak, też uważam, że zaległości mają swoje plusy:D Też czasem aż lubię je mieć, hah;D
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    2. Nie ma problemu, cieszę się, że mogłam pomóc :*

      Usuń
  45. Dotarłam w końcu tutaj ; ))

    Ten Jacob to trochę niestały jest w emocjach :D Albo co innego mówi, co innego myśli. Do tej pory w ogóle mu nie przeszkadzał Colin, a teraz nagle kręci nosem. Moim zdaniem też jest mało konsekwentny w tym swoim "patrzeniu na ręce". Już o tym wcześniej pisałam. W każdym razie jeśli tylko będzie sobie myślał, to nic dobrego z tego nie wyniknie.
    Zastanawia mnie, czy jedzenie przy zwłokach jest zdrowe i czy przy tym nie jest zabronione. Nie mam w tym zakresie żadnych informacji, ale skoro to są rozkładające się ciała, to chyba trochę można wdepnąć w gówno. Mimo to lubię tego kolesia. Ma fajne gadane, jest skupiony na własnej pracy, potrafi się odgryźć, ale nie jest przesadnie wredny. Trafia na moją białą listę obok komendanta ;p
    Tak przy okazji wspomnę, że to fantastyczne, że masz tak wszystko tutaj poukładane. Nazwiska to jedno, ale nazwy miejsc, a to wszystko jednak świat trochę dla nas obcy... tzn. obcy dla mnie, nie wiem jak obcy dla ciebie ; )
    Podoba mi się ten James, może dlatego, że jest normalny. Ale starych kawalerów nie lubię. To poziom minus jeden.

    Bardzo fajna końcówka, zwłaszcza to "wyważaj". Po takim spokojnym opisie tego miejsca nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

    Chyba tyle
    Pozdrawiam ; ))
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze przeszkadzał Jacobowi Colin, tylko nigdy tego nie mówił;D
      Biała lista, haha:D
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  46. Cześć, kochana! :*
    Mam wrażenie, że nie mogę zacząć inaczej niż od przeproszenia Cię za moją kilkumiesięczną nieobecność na twoim blogu. Moje życie prywatne troszkę się skomplikowało i wywróciło wszystko do góry nogami. Tak czy inaczej!:D Przeczytałam sobie wszystko jeszcze raz i zdałam sobie sprawę jak bardzo zatęskniłam za tą historią! Jestem zresztą nawet szczęśliwa, że mam tak dużo rozdziałów do nadrobienia, bo nie wiem czy potrafiłabym czekać na następny :P
    Ty wiesz jak bardzo uwielbiam fragmenty Catie i Jacoba! Ten miał zresztą bardzo dużo przemyśleń odnośnie ich relacji i uwierz mi na słowo, że miałam wielki uśmiech na twarzy czytając je - i czułam się troszeczkę zawiedziona, kiedy już przez nie przebrnęłam :( :D Wracając jednak do tematu : wiedziałam, że to wszystko wydaje się za kolorowe. Jacob nie mógł być tak pozytywnie nastawiony do Colina. Rozumiem go jednak, bo przecież halo... Oni kiedyś byli parą! I nawet, jeżeli Catia jest mu wierna i kocha Jacoba całym sercem, Colin spędza z nią całe dnie. Nie wspomnę już nawet o fakcie, że C zdecydowanie nie porzucił jeszcze uczuć, którymi obdarzył policjantkę.
    Ta cała sprawa zaczyna robić się coraz bardziej dziwaczna i trochę przerażająco. Najpierw jakieś książki informatyczne, a teraz jajecznica?! I jeszcze oczywiście żadna ofiara nie miała jej w swoim żołądku -_- Przez to wszystko coraz bardziej zaczynam mieć wrażenie, że to masowe zabójstwo zostało dokładnie zaplanowane, a żadna ofiara, sposób jej śmierci czy jej miejsce nie jest przypadkowe, a wręcz idealnie zaplanowane. Jakby zabójcy bardzo chcieli, żeby policja zajęła się tą sprawą (mam nadzieję, że nie chcieli, żeby C&C się tym zajęli, bo to byłoby jeszcze gorsze). Bądźmy powiem szczerzy - jeżeli zadali sobie tak wiele trudu, by pomieszczać ich w różnych mieszkaniach, najprawdopodobniej równie dobrze mogliby po prostu pozbyć się ciał i sprawić, by te osoby na wieki wieków stały się zaginionymi...
    Nie mogę się jednak doczekać, by zobaczyć, co ty wymyśliłaś i czy moje przypuszczenia, chociaż częściowo okazały się trafne.
    A teraz zabieram sie za czytanie następnego rozdziału!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cześć! ;* Niezmiernie mi miło witać się tu ponownie. Nie musisz przepraszać, ważne że jesteś ;)

      Nawet jakby Colin porzucił uczucia do Catheriny, no to jednak byli kiedyś razem i chyba każdy facet czułby do niego jakiś niesmak:D A przynajmniej tak sądzę.
      "Zaczyna robić się coraz bardziej dziwaczna i trochę przerażająca. Najpierw jakieś książki informatyczne, a teraz jajecznica?!" - Tak wyrywając to zdanie z kontekstu, to można się uśmiać, hahaha :D

      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  47. Koroner nazwał sobie ciało i jadł przy nim. Takiego fajnego gostka wykreowałaś! :-D
    Przeczytane!

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbiam Jacoba i Catię razem <3 Są taką... normalną parą.
    Lubię pana koronera :D Sama też kiedyś chciałam kroić zwłoki, ale potem odkryłam, jak bardzo nienawidzę biologii :D
    Ta jajecznica mnie zastanawia... Czyżby zjadł ją morderca? Jeśli tak, to to dość nieprofesjonalne zachowanie z jego strony...
    Ciekawe, czy to faktycznie było samobójstwo, czy jednak Albertowi ktoś "pomógł" :D Sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana :D

    Pozdrawiam,
    ellain.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju... bardzo się cieszę, że tak odbierasz Catherinę i Jacoba;)
      Miałam identycznie jak Ty :D Też myślałam nad tym zawodem, a jak przyszło do nauki biologii, to moje plany się momentalnie zweryfikowały ;D
      Bardzo dziękuję za komentarz ;*

      Usuń

Nie toleruję spamu pod rozdziałami! Bez względu na to czy jesteś autorką opowiadania, ocenialni, szabloniarni... ze spamem idź do spamu!