22 marca 2016

"Walczę i zwyciężę" Rozdział 6 (2)



Jeszcze przez jakiś czas nie potrafiła oderwać oczu od ekranu telefonu. Rozejrzała się niespokojnie dookoła siebie, jakby w ten sposób chciała sprawdzić, czy nikt jej nie obserwuje. Potem rzuciła urządzenie na torbę i złapała się za głowę. Przekaz wiadomości wydawał się banalnie prosty  — ostrzeżenie. Czuła, że ziszczają się właśnie wszystkie najgorsze obawy dotyczące reportażu w telewizji i ukazania w nim twarzy C&C. Nie chcąc tracić czasu, pośpiesznie przebrała się w normalne ubrania, spakowała swoje rzeczy, po czym wsiadła do metra, które zawiozło ją wprost do departamentu. Wiedziała, że nie może zbagatelizować tej wiadomości. Teraz musiała uważać na wszystko. 
Wbiegła na drugie piętro, gdzie swoje gabinety mieli znajomi informatycy. Zostawiła telefon jednemu z najbardziej zaufanych, prosząc, by spróbował dyskretnie namierzyć ten numer. Gdy zobaczył treść wiadomości, nie musiał pytać o nic więcej. Obiecał, że weźmie się za to od razu i zrobi, co w jego mocy.
Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, Catherina ruszyła w kierunku gabinetu. Miała nadzieję, że Colin nie wpadł na pomysł, by spędzić swój wolny dzień w departamencie, bo nie chciała na niego wpaść. Ku jej niezadowoleniu po naciśnięciu na klamkę, okazało się, że drzwi są otwarte. Porucznik siedział przy biurku i nie ukrywał swojego zaskoczenia, widokiem partnerki. Nawet sprawiał wrażenie lekko zestresowanego.
— Co tu robisz? Przecież mamy wolne   zapytał na wstępie. 
— Też miło cię widzieć   rzuciła cynicznie, nie zamierzając wdawać się w większe dyskusje.
W gruncie rzeczy przyszła tu tylko po to, by jakoś zająć sobie czas oczekiwania na informacje od technika. Włączyła komputer i wiedząc, że Colin nie widzi ekranu jej monitora, zaczęła przeglądać strony o tajskim boksie. Chciała jakoś odpocząć, odprężyć się i przede wszystkim przestać myśleć o sprawach, które powoli doprowadzały ją do szału. Poprzedniego wieczora za bardzo nadwyrężyła swój umysł, tworząc w nim mnóstwo teorii, dogłębnie analizując wszystkie aspekty swojego życia i okropnie się przy tym dołując.
Niestety, nie potrafiła skupić się na żadnym z czytanych artykułów. Przesuwała wzrokiem po tekście, dopiero po jakimś czasie uświadamiając sobie, że nie wie o czym był. Zamiast tego do jej głowy bez przerwy napływały nowe pomysły dotyczące prowadzonego śledztwa oraz tożsamości Anonima. Po jakimś czasie przestała z tym walczyć i już z własnej woli zamyśliła się na temat Forest Hill.
I nagle coś się zmieniło. Coś ją dopadło, dotknęło. Zaczęła patrzeć na śledztwo inaczej niż do tej pory. Rozważać kwestie, na które wcześniej nie zwracała uwagi. Wyprostowała się jak struna, przytknęła dłoń do ust i wypowiedziała na głos słowa, których wcale nie chciała wypowiadać.
— Sukinkoty chcieli, żebyśmy znaleźli to osiedle...
— Słucham?
Otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na Colina. Poczuła, że powinni o tym porozmawiać, bo nawet jeśli nie będą utrzymywać już zażyłych stosunków prywatnie, to zawodowo nadal są partnerami. Chciała podejść do tego profesjonalnie.
— Zastanawiałam się, dlaczego nie sprzątnęli ciał, dlaczego Rain oszukał nas, że ma żonę i skąd nagle zdobył pieniądze na drogi samochód; czemu obok Andie McDowel znaleźliśmy zdjęcia, książki informatyczne i dlaczego ktoś upozorował samobójstwo Raina. Uwierzyłam, że tak szybko rozwiązujemy śledztwo, dzięki naszemu doświadczeniu w zawodzie i współpracy z Cooperem i Longiem, ale to bzdura...
— O czym ty mówisz?
— Co jeśli Rain dostał samochód w zamian za zadzwonienie do nas i odegranie tej scenki, że niby przypadkiem odkrył ciało? Oni musieli chcieć, by to osiedle zostało odkryte! A gdy Albert przestał być potrzebny, zabili go. Zostawili butelkę ze strychniną na widoku, zostawili ciała swoich dziesięciu ofiar w miejscu zabójstwa, zostawili zdjęcia, książki informatyczne, wszystko, co w jakiś sposób mogło nas nakierować na trop. Przecież tak zachowałby się tylko amator! Jestem pewna, że gdyby chcieli ukryć tę masówkę, to zrobiliby to bez najmniejszych problemów. Poza tym pomyśl, gdybyś chciał upozorować samobójstwo, to czy użyłbyś strychniny? Nie! Użyłbyś czegoś, co po kilku godzinach ulotni się z organizmu i będzie niewykrywalne!
— Do czego zmierzasz?
— Zmierzam do tego, że to wszystko jest jedną wielką bujdą. Podjeżdżając tym Camaro na parking, chcieli nam pokazać, że są silniejsi, że wodzą za nos i nie jesteśmy w stanie im zagrozić. Podstawili nam tropy, zostawili nam ślady w najwidoczniejszych miejscach, żebyśmy nie byli w stanie ich nie zebrać. Oni chcieli, by świat dowiedział się o ich zbrodni... 
— Mocne słowa — rzucił.
— Mocne? Więc po co podjechali na policyjny parking z rejestracją Jose Muneza? Chcą rozgłosu. Chcą pokazać, co zrobili, jak zrobili i do czego jeszcze są zdolni. To jest wiadomość, rozumiesz? Te zbrodnie są wiadomością dla jakiś konkretnych osób. Stanowią jakiś przekaz, którego nie umiem jeszcze do końca zrozumieć...
Uważnie przyjrzała się Colinowi. Wpatrywał się apatycznie w ekran monitora, nie komentując niczego ani słowem. I to wystarczyło, by Catherina wszystko zrozumiała.
— Kiedy na to wpadłeś?
— Jakiś czas temu — rzucił cicho pod nosem.
— Na Boga, przecież pracujemy nad tym razem! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
— Bo wydaje mi się, że nie powinnaś się tym dłużej zajmować. Powinnaś się wycofać. 
Prychnęła pod nosem, po czym z niedowierzaniem spojrzała na partnera. Nie wierzyła w zbiegi okoliczności i zaczęła rozważać, czy ten tajemniczy SMS — wycofaj się — nie został wysłany właśnie przez Colina. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie znała słów, którymi mogłaby odpowiednio skomentować jego zachowanie. Odwróciła się na pięcie, trzasnęła drzwiami i wyszła z gabinetu.
Idąc korytarzem w kierunku windy, natknęła się na informatyka, któremu powierzyła telefon. Zatrzymał ją, by poinformować o swoich ustaleniach.
— Ten twój nadawca używał karty spoof.
— To ta karta, przy której sam wymyślasz numer? — zapytała dla pewności.
— Dokładnie ta — przyznał. — Kupujesz taką u konkretnego dostawcy, sam wybierasz, z jakiego numeru chcesz dzwonić i wykonujesz połączenie. Możesz podać się nawet za Whitney Houston i dzwonić z jej numeru, o ile go znasz. Nie ma możliwości, by namierzyć takiego rozmówcę. Ewentualnie możemy szukać przez dostawców, ale to też nie gwarantuje powodzenia. Najpierw takiego dostawcę trzeba znaleźć, a potem mieć nadzieję, że ma jakiekolwiek dane gościa, któremu to sprzedawał albo że widział go osobiście. Bardzo nikła szansa, że ustalimy, kto do ciebie pisał.
— To już nieaktualne. Wiem, kto to jest.
— Aha — zaśmiał się. — Jesteś szybsza niż moje komputery. Niedługo zacznę się bać o swoją pozycję.
— Przepraszam, że zabrałam ci czas. — Uśmiechnęła się szeroko, po czym schowała do kieszeni odzyskany telefon. — To na szczęście fałszywy alarm. Do jutra, Jack!
— Trzymaj się, Catia!

*

Mijała trzynasta, gdy Catherina z rozmachem otwierała drzwi do swojego mieszkania. Była wykończona prawie bezsenną nocą, ale walczyła ze wszystkich sił, by nie poddać się zmęczeniu. Wiedziała, że czeka ją jeszcze poważna rozmowa z Jacobem i nie zamierzała odkładać jej na potem. Wystarczająco nadszarpnęła już cierpliwość narzeczonego.
Patrząc na niektóre sprawy z perspektywy czasu, zauważyła, że Smith jest jedyną osobą, która zawsze przy niej stała. Mimo jej wad, ciągłego przekładania wspólnych planów, trudnego charakteru i wymagającej pracy — nigdy nie odszedł. Zrozumiała, że tylko on zasługuje na całkowite oddanie i uwagę, tylko on zapracował na zaufanie. Cóż z tego, że z Colinem łączyły ją wspólne pasje, zainteresowania, praca i podobny charakter, skoro już po raz drugi sprawiał jej ogromną przykrość. Jacob nie zrobił tego nigdy.
Gdy przekroczyła próg salonu, siedział na kanapie, z nogami wyłożonymi na stoliku i bezmyślnie zmieniał kanały telewizyjne. Nie drgnął nawet, gdy Catherina weszła do pomieszczenia. Wypuściła głośno powietrze, czując, że tym razem naprawdę przesadziła i załagodzenie sytuacji wcale nie będzie proste.
— Hej... — rzuciła cicho.
— Hej — burknął pod nosem. Niezrażona, usiadła na kanapie koło niego. Nie spojrzał w jej kierunku.
— Dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz wcześniej?
— Żeby zrobić mojej kobiecie niespodziankę, romantyczną kolację, a potem nie doczekać się nawet głupiego dzień dobry.
Wstał i chwycił w dłoń małą karteczkę, którą rano zostawiła mu Catherina.
— Naprawdę myślałaś, że to załatwi sprawę?

Przepraszam za wczoraj. Nie chciałam cię budzić.
Będę za kilka godzin.
Catherina

— Nie wiem, co mam ci powiedzieć... — wyznała szczerze.
— Może wreszcie prawdę. Masz kogoś tak?
— Co!? — krzyknęła zaskoczona. — Oszalałeś!?
— Nie graj przede mną. Po prostu się przyznaj, tak będzie lepiej dla nas obojga.
Ponownie usiadł na kanapie i bezsilnie patrzył na podłogę. Nie wiedział, co myśleć, co czuć i co powinien zrobić. Odnosił wrażenie, że z każdym kolejnym dniem on i Catherina coraz bardziej się od siebie oddalają. Do tej pory wierzył, że to przez odległość, w końcu rzadko się rozstawali. Kiedyś byli nierozłączni, ale teraz coś się zmieniało. Catia się zmieniała. Zauważył to, gdy tylko na nią spojrzał. Dostrzegł obojętność i zmęczenie w jej oczach. 
— Nie — rzuciła pewnie, po czym zbliżyła się do Jacoba. Chciała położyć mu dłoń na ramieniu, ale odsunął się. — Nikogo nie mam, jak możesz tak myśleć?
— Mogę. Całymi dniami cię nie ma, przez dwa tygodnie pisałaś mi zaledwie dwie wiadomości dziennie, wróciłem do domu, czekałem na ciebie do późna i się nie doczekałem. Spałaś tu chociaż czy masz już nowy dom?
— Spałam.
— Więc weszłaś do domu, zajrzałaś do pokoju, zobaczyłaś mnie i uznałaś, że pójdziesz się położyć gdzieś indziej? — spytał z żalem, po czym pokręcił głową z niedowierzaniem.
Było mu ogromnie przykro. Chciał coś zmienić, pokazać narzeczonej, że nadal pragnie o nią walczyć i rozpieszczać, a w nagrodę został kompletnie zignorowany. Choć Catherina doskonale wiedziała, jak wielką przykrość sprawiła mężczyźnie, czuła, że nie jest w stanie wyjaśnić mu swojego zachowania. Bo co miała powiedzieć? Jakich słów użyć, by opisać pościg, strach o siebie i Colina, zmasakrowanie bezbronnej osoby na pasach, a potem niepewność czy kiedykolwiek zobaczy jeszcze swojego przyjaciela. Nie potrafiła dostatecznie dobrze przekazać Jacobowi wszystkich swoich emocji, a to właśnie one sprawiły, że tamtego wieczora wybrała samotność. Od zawsze w trudnych chwilach ukojenie dawał jej sport i izolacja od otoczenia, nie lubiła mówić o tym, co ją boli i rozdrapywać ran.
— Mam problemy — wyznała wreszcie. Była mu to winna.— Każdy śledczy ma kiedyś taki czas, że zaczyna wątpić w to, co robi. W sens swojej pracy, w swoje umiejętności, powołanie. Wstaje rano i myśli, że popełnia błąd, że się pogubił i powinien robić coś zupełnie innego. Chyba mnie to dopadło.
— Ciebie? Przecież ty żyjesz tą pracą...
— Spędzam tam mnóstwo czasu, rozwiązałam już mnóstwo spraw, więc powinnam się na tym znać. Powinnam wiedzieć, co robić i jak się zachować, a nie wiem. Stoję przed życiową szansą, Jake. Mam możliwość wpisać się w karty historii, zrobić coś przełomowego, pomścić śmierć kilku bestialsko zamordowanych osób. Zagwarantować ich rodzinom poczucie sprawiedliwości i spokój. To jest na wyciągnięcie ręki, ale z każdym dniem się od tego oddalam... Znalazłam się na drodze bez wyjścia, a im więcej odkrywam, tym moje życie coraz bardziej się komplikuje.
— Przyznam, że niewiele z tego rozumiem...
Wiedziała o tym, ale chyba nie potrafiła mówić prościej.
— Wiem, że powinnam była wczoraj cię obudzić. Podejść, pocałować, podziękować za tak wspaniałą niespodziankę. Nie zrobiłam tego, bo nie potrafiłam. Gdy wczoraj zobaczyłam otwarte drzwi, byłam gotowa na wszystko, ale nie na to, że zobaczę ciebie i tak pięknie przystrojony stół. I to mnie przerosło. Może to brzmi niedorzecznie, ale właśnie tak jest. Weszłam do domu z naładowaną bronią, byłam zdolna strzelić do każdego, kogo zobaczę...
Patrzył na Catherinę z niedowierzaniem. Zupełnie nie rozumiał, co się wokół niego dzieje. Morgan nigdy nie przenosiła życia zawodowego do domu, a broń chowała do szafki zaraz po przekroczeniu progu mieszkania. Doskonale wiedziała, że Jacob nie życzy sobie, by tego typu przedmioty leżały w widocznych miejscach. Nie ufał broni, a Catherina to szanowała. Wiadomość, że poprzedniego dnia chodziła po mieszkaniu z naładowanym pistoletem, wstrząsnęła nim. Gdy ponownie spojrzał na narzeczoną, od razu dostrzegł, że jest wyjątkowo przybita i nieobecna. Coś wyraźnie zaprzątało jej myśli, a on nie miał pojęcia, co. Bał się, że wpadła w jakieś kłopoty. I nie wiedział, jak pomóc.
— Co się z tobą dzieje? — zapytał.
— Ja sobie z tym poradzę, ale potrzebuję chwili czasu. Chcę tylko, żebyś wiedział, że to minie. Mam gorszy czas, nawarstwiło się kilka problemów i dlatego jestem trochę... inna, nieswoja. Ale nie zdradzam cię. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Kocham cię i przepraszam, że momentami masz ze mną tak ciężko. Wiem, że nie jestem idealną partnerką...
— Na świecie nie ma ideałów — przerwał jej. — Nie oczekuję, że będziesz idealna. Chcę tylko żebyś była moja, rozumiesz?
— Rozumiem — przyznała cicho.
Poczuła się naprawdę podle. Ostatnimi czasy myślała tylko o sobie, o swoim śledztwie i swojej pracy. Uświadomiła sobie, że do tej pory nie zapytała nawet, jak przebiegły występy Jacoba. Przecież on również stanął w obliczu wielkiego zawodowego wyzwania. Na pewno potrzebował wsparcia, miłego słowa i zainteresowania. Nie dostał ich, bo Catherina myślała wtedy o wszystkim, tylko nie o narzeczonym.
— Jak poszły ci te występy?
— Miło, że pytasz. Tydzień po czasie...
Jedną z najgorszych cech Jacoba — zdaniem Catheriny — było to, że nigdy nie krzyczał. Nawet gdy był zdenerwowany, smutny, rozczarowany — nie unosił się. Zamiast tego, swoimi wypowiedziami i tonem głosu, sprawiał, że momentalnie zaczynała odczuwać wyrzuty sumienia. Czasami pragnęła, by wrzasnął, wyżył się na niej, pokazał złe emocje, albo po prostu urządził awanturę. To opanowanie doprowadzało ją do szału i było o wiele trudniejsze do zniesienia niż ostra, a nawet bolesna, wymiana zdań. Może dlatego, że nerwowość była jej doskonale znana, a spokój zawsze uważała za pojęcie abstrakcyjne. Nie rozumiała go.
— Było lepiej, niż myślałem — wyjawił, nim Catherina zdążyła cokolwiek powiedzieć. — Zostaliśmy oklaskiwani na stojąco, poznałem kilka ważnych osobistości i chyba szykuje się kolejna trasa.
Z wrażenia uniosła głowę.
— Znowu wyjedziesz?
— Nie wiem. To nie zależy tylko ode mnie.
— A od kogo jeszcze?
— Od ciebie.
I wtedy poczuła się jeszcze gorzej. Bo Jacob liczył się z jej zdaniem, uwzględniał ją w swoich planach, a ona bez przerwy myślała tylko o sobie. Milczała. Niby chciała coś powiedzieć, ale język uwiązł jej w gardle. Nie wiedziała, jak mogłaby to skomentować. Poczuła, że nie zasługuje na miłość kogoś tak dobrego i wyrozumiałego, jak Jake.
— Oddalamy się od siebie.... — stwierdził mętnym głosem.
Powrót do domu nie przyniósł mu oczekiwanej radości.
— Wiem... — wyznała, ponownie wlepiając wzrok w podłogę.
— Żyjesz swoim życiem, rozwijasz się zawodowo, ja też, ale w tym wszystkim nie ma nas oboje. Dopóki mieszkaliśmy osobno, walczyliśmy o każdą wspólną chwilę, zabiegaliśmy o ten czas spędzany razem. Potrafiliśmy zerwać się z pracy wcześniej, wyjechać na wspólny weekend, zarwać noc albo zrobić coś szalonego. Chociażby zwykły spacer. Niby nic, a jednak w jakiś sposób nas to umacniało. Kiedyś po moim powrocie już dawno uprawialibyśmy seks, cieszyli się sobą, żartowali, planowali, jak spędzimy następne dni. A teraz co? Siedzimy jak na stypie...
— Nie zawsze w życiu jest wesoło, nie zawsze człowiekowi chce się śmiać i cieszyć. To wcale nie znaczy, że mniej się kochamy. Może po prostu z czasem pojawia się więcej trudności, więcej problemów i niekoniecznie między nami, może na zewnątrz, ale to wszystko jakoś oddziałuje. Wszystko zostawia ślady.
— Tak nie musi być. Problemy są, były i będą, ale dwoje kochających się ludzi powinno umieć je rozwiązywać. Między nami po prostu czegoś brakuje, nie widzisz tego?
Zastanowiła się przez moment. Nagle zdała sobie sprawę, że to, o czym mówił kiedyś Cooper, w pewnym sensie dotyczy również jej związku. Wypalenie, coraz rzadsze spędzanie ze sobą czasu, życie jakby obok siebie, a nie ze sobą. Wcześniej tego nie dostrzegała i dopiero chwilowy brak Jacoba i ta rozmowa, uświadomiły jej, że bywała ślepa i że coś przegapiła.
— Widzę...
Wypuściła głośno powietrze, po czym uniosła głowę do góry. Patrzyła na sufit, starając się zahamować łzy, które napływały jej do oczu. Nie była gotowa na takie rozmowy. Nie po tym, czego dowiedziała się odnośnie Forest Hill, nie po przykrej wymianie zdań z Colinem. Bała się, że ciąży nad nią jakieś fatum i dialog z Jacobem również zakończy się wyjątkowo niepomyślnie. Kolejnej straty, już by nie zniosła.
— Kochasz mnie, Jake? — zapytała w końcu.
— Jak możesz o to pytać?
— Chcę to po prostu usłyszeć.
— Oczywiście, że cię kocham.
Wypowiedział te słowa z taką czułością, że Catherina nie zamierzała już utrzymywać dystansu. Nie chciała rozmawiać, pragnęła wreszcie poczuć go blisko siebie i zapomnieć o wszystkich nieprzyjemnych wydarzeniach z ostatnich dni. Przestać dusić w sobie emocje i zacząć mówić o uczuciach. To zawsze sprawiało jej trudność. Zbyt łatwo przyjmowała na twarz maskę twardzielki, a potem zapominała ją ściągnąć. A czasem wystarczyło tylko podejść i się przytulić, by problemy stały się mniej wyraźne i mniej istotne.
— Tęskniłem za tobą...  — wyszeptał po chwili do ucha.
Wsunął dłoń w jej włosy i przycisnął mocniej do siebie. Chłonął tę bliskość, czując, że i Catherina śmielej na niego napiera.
— Przepraszam za wszystko, Jake... — wydusiła w końcu.  — Zrobię co w mojej mocy, by więcej cię nie zawieść. Czasem jestem po prostu zbyt zapatrzona w siebie...
— W porządku — przerwał, po czym wymusił, by spojrzała mu w oczy. — Ja też czasami za bardzo myślę o sobie, o swoich występach i karierze. Wiem, jak to jest, gdy człowiek bardzo chce coś osiągnąć, zrobić coś wyjątkowego, być kimś. Nie bardzo rozumiem, co wydarzyło się w twoim życiu, ale mam nadzieję, że niedługo opowiesz mi o tym jakoś bardziej szczegółowo. Chcę wiedzieć, co się dzieje, nawet jeśli nie będę umiał ci pomóc, dobrze?
Kiwnęła głową.
— A teraz weź mnie wreszcie pocałuj, bo ile można czekać! — zaśmiał się, a Catherina przez moment nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
Uwielbiała jego uśmiech i radosne spojrzenie, uwielbiała przydługie kosmyki, które figlarnie opadały mu na twarz. Uwielbiała, gdy przy niej był, gdy na nią patrzył i całował. Uwielbiała to, że kompletnie różnił się od wszystkiego, co ją otaczało.
Wtedy, jak nigdy poczuła, że Jacob jest najlepszym, co ją w życiu spotkało, że zawsze ją zrozumie i wesprze. Wstąpiła w nią nowa energia i chęć do walki. O związek, o prawdę, o uczucia i sprawiedliwość. Jake dodawał jej sił.




Rozdział jest krótszy i bardzo za to przepraszam. Wiem, że po takiej przerwie powinnam dodać coś dłuższego, ale nie miałam jak tego przedłużyć. Następny będzie kolosem:)

Pod ostatnim rozdziałem było mniej komentarzy niż zazwyczaj, co trochę mnie zasmuciło, ale mam nadzieję, że mój powrót i regularne dodawanie rozdziałów wpłynie na to pozytywnie ;)

Do następnego!

PS Na gifie oczywiście Jake ;)

113 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. "Uwielbiała jego uśmiech i radosne spojrzenie, uwielbiała przydługie kosmyki, które figlarnie opadały mu twarz." - brakuje "na" przed "twarz" ;)

      Jestem. Z komentarzem, bo wcześniej, wcześniej przeczytałam rozdział.
      Hm... ciekawa teoria. Może faktycznie chcą zostać zauważeni i specjalnie zostawili te ślady? W każdy bądź razie robili to bardzo dobrze. Moje zdolności dedukcji zostały oszukane T.T Wyprowadziłaś mnie do lasu, Ruda. Więc jeśli oni faktycznie chcą, może nawet sławy, to nasuwa mi się pewna myśl, że chcą zapanować nad może nie tylko krajem, ale i nad światem. Ale czy to w ogóle możliwe, by tacy ludzie mieli aż taką siłę? Jak na razie nie jestem, co do mojego pomysłu przekonana, ale skoro ma być to opek post-apokaliptyczny i wiem, co będzie dalej, to może jednak jakieś ziarnko prawdy w tym jest.
      Colinowi bym dała gazetą w łeb za jego zachowanie. To nieprofesjonalne nie dzielić się wiedzą na temat śledztwa. W końcu pracują razem i uważam, że powinien takimi informacjami się dzielić. Na miejscu Catii to bym go ochrzaniła. Albo pracujemy razem, albo osobno, a nie ten zachowuje się jak dzieciak, który nie wiem, chce być lepszy czy co? Chce zabłysnąć, wkurzyć Catię, jakoś ją upokorzyć, że on doszedł do tego wcześniej niż ona? Albo ma swoje za uszami. Bo nie uwierzę, że chciał, aby sama doszła do tego wniosku. To nie Hogwart, Colin to nie Dumbledore, a Catia to nie Harry Potter. To poważna sprawa, to śledztwo, morderstwa, a nie zabawa w detektywów, Colin co z tobą, człowieku? Bądź profesjonalnym policjantem, a nie dupkiem! Dobra, może trochę mnie poniosło... xD
      Rozumiem Catię w kwestii kłótni, gdzie woli, aby ktoś nakrzyczał na nią niż mówił spokojnym głosem, pełnym chłodu. Ale tylko tutaj ją rozumiem. I zgadzam się z nią, że jest samolubna. Myśli tylko o sobie, nie widzę, by dla niej Jacob był ważny. Jest, bo jest. Ważne by był, gdy ona tego potrzebuje, może się do niego przytulić, gdy ma gorszy dzień, od siebie raczej nic nie daje. A przynajmniej ja tego nie widzę. I w tej kwestii ją za to nienawidzę. Nigdy nie zrozumiem, jak tak można traktować człowieka, którego ponoć się kocha? I Jake niby też samolubny? Jakoś tego nie widzę. Wspiera Catię, ciągle przy niej jest, a ona nawet nie raczy odpisać mu na smsa w ciągu dnia. Pff... na jego miejscu już dawno bym odeszła od Catii. To nie jest związek, to wegetacja. W końcu tak się oddalą, że dojdzie do zdrady, bo zamiast spróbować się zbliżyć do siebie, łatwiej im będzie pójść w ramiona kogoś, ktoś będzie o nich zabiegał i poświęci im trochę czasu, okaże znacznie więcej czułości.
      Chyba za dużo negatywów napisałam na temat Catii XD może już przestanę T.T

      Tak na koniec jeszcze wspomnę, że ostatnio miałam sen z Twoim Danem i Catią. Nie mam pojęcia, dlaczego. Pamiętam, że była apokalipsa zombie, byłam w grupie ocalałych i właśnie Dan rządził, Catia była jakby jego prawą ręką. I żeśmy uciekali, chowali się w opuszczonej szkole. Widziałam te dziwne zombie, chciały mnie dopaść skubane umarlaki. Nic fajnego T.T

      Wesołych Świąt!
      I weny!
      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
    2. A coż by to była za zabawa, jakbym w ten las nie wprowadzała? Nie może być zbyt łatwo! :D
      Nie jestem fanką HP, więc nie bardzo rozumiem to porównanie do Dumbledora, ale nie ważne;D Ogarnęłam ogólny sens, hah:D

      No rzeczywiście trochę pojechałaś po Catherinie, ale każdy ma prawo do własnego zdania, także spoko:D A tym snem to mnie rozwaliłaś;D Haha mam tylko nadzieję, że Dan wykazywał niebywałe zdolności w walce z tymi zombiakami, bo jak nie to paszołwon z mojej powieści nędzny mężczyzno.

      Dziękuję za komentarz! ;**
      Ja też niebawem do ciebie wpadnę;*

      Usuń
  2. Ja będę tutaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku mogę cię tylko przeprosić, bo zapowiedziałam się już jakieś dwa tygodnie temu, a przybywam dopiero teraz. Część winy ponosi mój komputer, którego znowu musiałam oddać do naprawy, a przecież tych dłuższych komentarzy nie da się pisać na telefonie :/ Ale do rzeczy!
      Najpierw Colin, bo ja byłam taka nim zachwycona (i niby dalej jestem) a teraz patrzę, że u niego się coraz więcej wad pojawia, na które człowiek w pierwszym momencie nie zwraca uwagi. Bo naprawdę mnie zastanawia, czemu on jej nie powiedział, że domyślił się tego wszystkiego? W końcu są partnerami, a co za tym idzie, powinni współpracować, dzielić się ze sobą swoimi spostrzeżeniami, bo w końcu dwie głowy to nie jedna i w ten sposób na pewno szybciej doszłoby do postępów w sprawie. I ja rozumiem, że on się z nią pokłócił, że może jest mu teraz głupio iść do niej z kawą i opowiedzieć wszystko co i jak, ale mógłby ją o tym chociaż poinformować. Bo jeśli w dalszym ciągu będzie się boczył i jej unikał, albo robił jej na złość, to ja im nie wróżę owocnej współpracy. Co więcej, mam przeczucie, że Team C&C już wkrótce się rozpadnie, o ile to się już nie dzieje.
      A w ogóle skoro już jesteśmy na temacie Colina, to ja teraz tak sobie myślę o tym, co on jej ostatnio powiedział, i mam chyba kolejną teorię, dlaczego on tak postąpił. I nie mam zielonego pojęcia, czy już o tym pisałam, czy jednak nie, wiec wybacz, jeśli się powtarzam. Bo może on po prostu nie chciał cierpieć? Może on doskonale wiedział, jak ona na to zareaguje, że się wścieknie i w ogóle. On patrzył na jej szczęście, na to, jak układa sobie życie z innym mężczyzną, a jemu tylko się zwierza jak prawdziwemu przyjacielowi i chce, żeby on to jej szczęście podzielał, a jak skoro on ją kocha i jest tak bardzo zazdrosny? Może po prostu Colin wiedział, że to ich od siebie oddali i nie będzie już musiał się tak męczyć? Sama nie wiem, ale tak mi teraz przyszło na myśl. Mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi. Może on wcale nie chciał kończyć tej przyjaźni, ale zrobił po prostu to, co było jego zdaniem najwłaściwsze.
      A co do Jacoba, to ja go doskonale rozumiem. Lubię Catię, ale ostatnio zachowuje się dość arogancko. Poświęca mu mało czasu i niemal unika, a przecież jako narzeczeństwo powinni się sobą cieszyć i chcieć spędzać razem każdą chwilę. Ja rozumiem, że ona ma stresującą i ciężką pracę, ale jest młoda i powinna korzystać z życia ile wlezie. I przede wszystkim szaleć ze swoim przyszłym mężem, a nie upijać się podczas gdy on śpi w sąsiednim pokoju. To dobrze nie świadczy a tylko pokazuje, że ona naprawdę zaczyna mieć problemy. Ale przynajmniej dobrze, że była w stanie się do nich przyznać. Bo wcale mu się nie dziwię, że posądził ją o zdradę. Pewnie każdy choć odrobinę myślący, prędzej czy później doszedłby do takich wniosków. Ale w jednej rzeczy jej niemal zazdroszczę i gratuluję jej bo ja naprawdę nie wiem, gdzie ona znalazła aż tak wyrozumiałego faceta. Bo naprawdę nie wiem, czy u mnie przeszłoby coś takiego. On nie dość, że ją wysłuchał, to jeszcze bardzo ją wspiera, aż po prostu się im zazdrości poniekąd. Choć sama uważam, że o takich tematach jak zdrada, to się powinno rozmawiać, a nie tylko oskarżać i wyzywać kobietę, zwłaszcza jak się nie ma niezbitych dowodów, ale on naprawdę jest ideałem faceta. Przynajmniej jeśli chodzi o charakter, bo co do wyglądu, to przyznaję bez bicia, że nie mój typ xD
      A jeszcze ta ich sprawa, bo póki co mamy kryminał, a ja na tej sprawie kryminalnej w ogóle się nie skupiam, tylko się zagłębiam w zachowanie bohaterów xD To tak!

      Usuń
    2. Ja osobiście uważam, że bez względu na to, czego te łobuzy by nie robiły, to nie ma z nimi co zadzierać. Ci ludzie już udowodnili, że są bezwzględni i życie choćby takiej kobiety na przejściu jest dla nich niczym, więc praca nad tą sprawą to naprawdę stąpanie po cienkim lodzie. I nie mam zielonego pojęcia, jakie Są ich zamiary, bo niby znamy trochę poprzedniej części i trochę już wiemy, ale mimo wszystko nie mam pojęcia, na co im zapanowanie nad danym miastem, stanem czy nawet krajem. Niby daje to potęgę i władze, ale jeśli zaczną za bardzo się panoszyć, to inne kraje nie pozostaną im dłużne i prędzej czy później dojdzie do jakiegoś konfliktu, bo pewnie na USA by się nie skończyło, bo wiadomo, ze w miarę jedzenie apetyt rośnie.
      Będę dzisiaj nad tym myślała, i jeszcze po południu pewnie będziesz mogła się mnie spodziewać z komentarzem do najnowszego rozdziału. A teraz lecę, bo w końcu dzisiaj czwartek, a nie sobota, a co za tym idzie, do szkoły iść trzeba :/
      Trzymaj się kochana i do później :*

      Usuń
    3. No hejo;*
      A ja ci po raz któryś mówię, żebyś ty mnie kocie nie przepraszała! Zobacz ile czasu ja zalegam z komentarzem u ciebie. I komu powinno być łyso?

      Oczywiście, że rozumiem, co masz na myśli jeśli chodzi o Colina. I to jest naprawdę składna teoria. A czy prawdziwa dowiemy się jeszcze w tym rozdziale (w sensie w 5) - tyle zdradzę;D

      Hah sama nie wiem, gdzie Cath znalazła takiego faceta jak Jacob;D U mnie też takie zachowanie by nie przeszło, no ale przecież różnych facetów mamy na świecie. Pod względem wyrozumiałości Jake rzeczywiście bije niejednego na głowę, ale ma wady gdzies indziej, także... czy on jest takim znowu ideałem to nie wiem:D Chyba kwestia gustu;D

      Bardzo dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Witam witam :*
      Nie uwierzysz, ale zaczęłam oglądać the walking dead! Nie, nie chwalę się, po prostu zaczęłam ze względu na Normana Reedusa xd Normalnie koleś jest zajebisty i wymiata xD Popatrz, co ze mną robisz xd oglądam wszystkie seriale i filmy z Twoimi bohaterami xd dobra do rzeczy :P Gdzieś w komentarzach luknęłam okiem i dostrzegłam, że rozdział ma w sobie dużo emocji, więc od razu się zabieram :*
      Co jest znowu nie tak z Colinem? Mają totalnie beznadziejną sprawę z tymi morderstwami i wiele trudnych zagadek do odgadnięcia, więc każda możliwa teoria by się tutaj sprawdziła! Catia dostała jakiś znak (no może nie od Boga...) ale dostała! A to już coś. I wylewa mi to wszystko, strzela słowami jak maszynowym, a ten gapi w monitor jakby normalnie na jakimś porno siedział albo przeglądał zdjęcia lasek! Nic, null! No no no no ja nie rozumiem co jest nie tak. Chociaż jakieś zainteresowanie mógłby okazać. Wydaje mi się, że on trochę olewa obowiązki, a Catia myśli aż za troje z.z
      Cóż mogę powiedzieć... Jacob ocieka cukrem! Colin ocieka testosteronem i głupotą (w dobrym znaczeniu) a Jacob ocieka troskliwością i cukrem! Ja jestem przeciwna takim typom, wiem, że tacy najlepsi, no ale... czytając to stwierdziłam, że faktycznie między nimi się coś wypala. Może gdyby mieli taką pracę, że on siedziałby ciągle w domu, albo ona, byłoby im łatwiej. A tak to on wyjeżdża, ona zrywa nocki, mijają się. A gdy się ludzie mijają, to zaczynają się sobą nie interesować.
      Ale! Żeby nie było, ze hejtuje Jacoba. Jest świetnym facetem i dobrze, że od razu nie wybucha złością i ble ble ble na tą swoją kobietę. Ona ma typowo taki zawód, że chodzi spięta, więc taka ostoja spokoju jest wskazana :D
      Czekam na następny rozdział :* Pozdrawiam gorąco i ślę buziaki :*

      Usuń
    2. Nooo Daryl, znaczy Norman, jest boski. Aż dziwne, że taki stary! :D Ale najlepszy jest <3 A ja się ogromnie cieszę, że cię moi bohaterowie inspirują do oglądania seriali, haah;D Musimy się umówić i razem obejrzeć 'In the blood' z 'Catią' i 'Colinem'. Co ty na to?:D
      A żebyś wiedziała, że taka oaza spokoju jest Catherinie potrzebna. Ale nikt tego nie widzi! :< Nie no dobra, ja sama uwielbiam czytać o namiętnościach w wątkach miłosnych, więc sama hejtowałabym Catherinę&Jacoba. No cóż, życie;D

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
    3. Jest późna godzina, a ja co robię? Oglądam the walking dead! XD I bardzo chętnie umówiłabym się na oglądanie jakiegoś serialu z Catią :D
      A może bardziej byśmy lubiły Jacoba, gdyby było o nim więcej :p Tak to skupiamy się na Colinie xd

      Usuń
    4. Jakby było więcej Jacoba, to kogoś innego musiałoby być mniej. Coś za coś, inaczej ta część by się ciągnęła w nieskończoność xD I tak będzie za długa, hah;D
      Na jakim etapie jesteś?;D
      Ej, oglądałaś Fast and Furius 6?;D

      Usuń
    5. No w sumie masz rację :D Już nie mogę się doczekać tego survivalu ^^ !
      Zaczynam dopiero 3 sezon :D a Fast and Furious oglądałam i to wszystkie części :D

      Usuń
    6. A no bo tam też była Gina;D Haha oglądałam w kinie i jak ją zobaczyłam razem z Danem i Alysson (w sensie The Rock i Michelle Rodriguez) to mówię no nie, życie jest piękne, będzie tyle fot do szablonów, hahaha :D
      Nie pamiętam, co było w 3-cim:D Ale jak dla mnie nalepsze były te odcinki w więzieniu <3

      Usuń
    7. No właśnie na nich jestem :D
      Jeśli chodzi o Catię, to zajebiście w deadpoolu wyglądała :D Super fryzurę miała ;D A the Rock też świetny :D Dużo filmów z nim widziałam :D

      Usuń
  4. Rozdział przepełniony emocjami.
    Już się bałam, że Jake jednak z nią zerwie. Uff.. Cieszę się, że pogadali i sobie wszystko wyjaśnili.
    Ale jeszcze wracając do pierwszej części... Wow. Nieźle to zaplanowałaś.
    Mimo iż rozdział krótszy to i tak mi się podoba :D
    I oczywiście czekam na tego kolosa :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :)

    Początkowo chciałam zarezerwować sobie miejsce na komentarz - tyle się w najbliższych dniach ma dziać, że nie wiem, czy znajdę czas dla siebie - ale oceniłam długość i stwierdziłam, że mniej minut na przepisywanie Rozważnej mi nie zaszkodzi, w końcu jest dopiero po siódmej xD
    "Choć prywatnie nie zamierzała mu się już narzucać i z godnością przyjęła decyzję odnośnie przyszłości ich relacji, (...)" - a ja nadal nie potrafię tego zaakceptować. Mimo swojego rozumienia nie potrafię wyobrazić sobie Catii bez Colina i odwrotnie.
    Przyznaję szczerze, że w mojej głowie nie było żadnej teorii łączącej Raina z mordercami, choć pojawiła się myśl, że coś musi ich wiązać.
    Ale że Bonnet domyślił się pierwszy i nic nie powiedział? Czyli że z relacją jest aż tak źle? Smutne. Przecież mógł wyznać, że ma jakąś teorię. Podejrzewam, że to on jest autorem tej wiadomości.
    Och, też nie lubię, kiedy ktoś nigdy nie krzyczy. Taki opanowany spokój jest gorszy od podniesionego głosu wielokrotnie. Wręcz mnie przeraża.
    Taka rozmowa tej dwójce się należała. Mówienie otwarcie o tym, co przeszkadza, co się dzieje i jakie demony siedzą w duszy. W pierwotnej wersji Jacob był taki nijaki, wręcz nudny, tutaj nareszcie jest doprecyzowaną postacią z charakterem, bardzo mi się to podoba ;) Aż mam ochotę im kibicować, czego wcześniej nie było. Ale zmieniła się treść, zmienić się mogą i czytelniczne odczucia.
    Rozdział krótszy, ale zdołałaś w nim zawrzeć dość emocji, by pozostawić w mojej głowie kilka rzeczy do przemyślenia. Dlaczego Colin tak się zachowuje? Dlaczego nie dał znać, że czegoś się domyśla? Dlaczego Jacob nie krzyczy, choć ma do tego prawo? Tak powinno być - zakończyć w sposób, który nakaże czytelnikowi pomyśleć nad treścią.

    Czekam na nn ^^
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtej części zgrzeszyłam pokazując Jacoba w tak... nikły i nudny sposób. Teraz też nie jest jakiś mega ciekawy, ale to wynika z charakteru, a nie mojego niedopatrzenia. Także myślę, że to zmiana na plus;D
      Nie możesz wyobrazić sobie C&C osobno, bo oni nigdy nie powinni zostać przeze mnie rozdzieleni! Ale coś musi się dziać, więc... :D

      Dziękuję za komentarz! ;* No i że poświęciłaś te 'kilka' minut zamiast przepisywać Rozważną;D

      Usuń
  6. Ci sprawcy chyba chcą być zauważeni, bo gdyby chcieli się ukrywać to inaczej by to wszystko zaplanowali. No i Colin musi wiedzieć coś więcej jak ostrzegał przed nimi Catię.
    Dobrze, że Catia z Jacobem wszystko sobie wyjaśnili i nadal są razem. Taka rozmowa była im potrzebna.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno nie komentowałam, poza tym miałam trochę zaległości. Oczywiście, tutaj powinnam umieścić zapewne jakiś esej w ramach tych całych, długich tygodni nieodzywania się, ale nawet teraz piszę w biegu. Po prostu nie mam czasu, ani chęci. Nadmiar problemów i pracy. Ale nie o tym przyszłam pisać.
    Odwalasz kawał dobrej roboty, oczywiście znajdują się jakieś literówki, czy błędy interpunkcyjne tu i tam, ale to drobnostka przy tym, co tworzysz. Historia jest spójna , a nie "od czapy" jak niektóre, które można odnaleźć w sieci. Już kiedyś pisałam, że chętnie ujrzę to w wersji papierowej. I na pewno, poproszę o taką z dedykacją i podpisem. Ba, chętnie nawet porozmawiałabym o tym jak to się wszystko w twojej głowie zrodziło, bo... *tutaj brakło mi słów*.

    Chwilami czuję, że niby wszystko jest takie oczywiste, a chwilę później wystarczy zdanie i burzysz ten względnie ustalony ład. Robisz to z hukiem, ale z gracją. Nie ma "końca świata", jest "kopniak", ale to wszystko jest świetnie połączone.
    Nie wiem, jak się odnieść do bohaterów, bo z każdym rozdziałem ich wizerunki, czy ich ocena ulega zmianie w moich oczach. I wiesz co jest zabawne, tfu, dziwne... W obecnej chwili nie mam ulubionej postaci, bo nikt nie zyskał mojej sympatii, czy antypatii na tyle, by trafił na taką listę, ale to korzystnie wpływa na treść, bo jeszcze bardziej intrygują mnie postacie...

    Jestem ciekawa, kiedy w końcu kogoś bardzo polubię, a kogoś znienawidzę. Choć mogę mieć z tym problem. U Ciebie nie ma postaci w jednym kolorze, wszyscy mają w sobie ogrom barw. Nic nie jest czarno-białe. Miesza się wiele odcieni, a to sprawia, że nie da się, tak po prostu powiedzieć: "Lubię/ Nie lubię tego kolesia". Wiesz, obawiam się, że jeszcze polubię/ znienawidzę niewłaściwą osobę. Och!

    Się rozgadałam. I piszę mało logicznie. Ale mam nadzieję, że coś z tego zrozumiesz. Chociaż jedno zdanie.

    I wiesz co Ci powiem? Będę szczera. Raz: ta wersja, w sensie, że poprawiona jest o wiele lepsza od tej wcześniejszej. Dwa: Piszę różne fanfiction, od czasu do czasu, własne historie. Ale mniejsza. Jeśli decyduję się na FF to musi być coś lub ktoś, kto w jakiś sposób wpłynął na moje życie i nie ukrywając - kiedyś, jak tylko znalazłabym odpowiednią ilość czasu i ogarnęła swój warsztat językowo-pisarski, chętnie bym napisała fanfiction dotyczące twojego opowiadania! Tak, tak. Naprawdę. Albo coś, do czego zainspirowała mnie twoja opowieść. Trzy: Raz jeszcze gratuluję Inżyniera! Cztery: Powodzenia!

    Nie wiem kiedy pojawi się kolejny komentarz ode mnie, ale wiedz, że tu jestem, choć w ukryciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde! Nie wiem co powiedzieć. Zacznę od tego, że miało nie być "długo" a proszę, co powstało! :D Bardzo dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu na napisanie tak długiego komentarza;) Co do reszty... ogromnie się cieszę, że tak to wszystko odbierasz! Staram się, wiadomo, ale pisarką nie jestem i tak naprawdę dopiero się wszystkiego uczę, dlatego takie opinie to dla mnie szalenie wielka motywacja. Bo widzę, że to co chcę przekazać, czytelnik jest w stanie odebrać. Mam tylko nadzieję, że kiedyś jednak znajdziesz jakąś swoją ulubioną postać;D Kto wie, może już podczas części obozowej? Chociaż nie ukrywam, że ich wady i zalety będą się pojawiały non stop. Nikogo na siłę nie wyidealizuję. I cieszy mnie też to, że tej czerni-bieli nie widać, że są naturalni.

      Tym ff zbiłaś mnie z nóg! No tego się nie spodziewałam! :D Ale jest mi tak miło, że aż mi brakło słów. A jeśli kiedyś to rzeczywiście wydam, to z pewnością dostaniesz dedykację! ;)

      Wiem, że jesteś i dziękuję za to! ;* I jeszcze raz za komentarz ;)

      Usuń
  8. Ja bym w życiu nie wpadła na to co Catia. Mimo wszystko nie rozumiem jaki sens jest w tym, żeby mordercy sami podsuwali pod nos dowody policjantom. To znaczy że czują się pewni siebie, tak bardzo, że to aż niepokojące. Ciekawe jak to się dalej rozwinie, bo w sumie czy to coś zmienia w położeniu komisarzy? Dalej muszą szukać zabójców, dowody dalej będą mieli tylko takie jakie oni będą chcieli im pokazać... Co do Colina, wydaje mi się, że on po prostu chce Catię chronić, stąd jego zachowanie, anonimowe smsy, zachowanie przemyśleń dla siebie. Cokolwiek by nie robił, on ją kocha, a przecież zawsze chcemy osoby darzone uczuciem chronić. Nie dziwię się Catii, że się zdenerwowała, no ale Colina też rozumiem.
    No i co do Jacoba. Powtórzę się po razm milionowy - on do Catii nie pasuje. On mi w ogóle trochę przypomina Maksa z mojej historii. Podejście do kłótni mają bardzo zbliżone :D Wydaje mi się też, że to Jacobowi zależy bardziej. Nie powinno tak być. Myślę, że wcześniej czy później to się skończy rozstaniem. Wiem, że przeciwieństwa się przyciągają, ale Jacob jest jak na moje oko zbyt spokojny dla tak energicznej osoby jaką jest Catherina. I właśnie przez ten jego spokój oni ciągle są razem. Gdy przychodzi kryzys on swoim spokojem wywołuje u Catii wyrzuty sumienia. To jest jakiś sposób, żeby przetrwać, ale bardzo męczący dla obu stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sporo zmienia w położeniu poruczników, bo skoro mordercy się z nimi bawią, to znaczy, że znają każdy ich ruch, wiedzą co robić, nie boją się. A jak złapać kogoś, kto jest ciągle krok przed tobą? ;)
      Ej w sumie... no, Jacob i Maks są trochę podobni:D Oboje spokojni, milutcy, bez takiej hm... ikry xD Coś w tym jest.
      Myślę, że Catię i Jacoba tak naprawdę wiele też łączy, ale mogą to być takie szczególiki, które są niezbyt widoczne, a jednak ich scalają. Myślę, że za jakiś czas lepiej o tym napiszę;)

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
    2. No jeśli chodzi o Catię i Jacoba to coś na pewno ich łączy, bo inaczej nie byliby razem. Catia nie wydaje się kobietą, która jest z kimś tylko dlatego, żeby z nim być. Z jakiegoś powodu się w Jacobie zakochała, tylko chyba z biegiem czasu ta miłość gdzieś uleciała. Tak mi sie przynajmniej wydaje ;) Ale ciekawa jestem tego rozdziału o którym wspominasz, może to rzuci jakieś nowe światło na ich związek :P

      Usuń
    3. Może nie miłość, a namiętność, oddanie, chęć spędzania razem każdej wolnej chwili. Przynajmniej tak to chcialam przekazać;D

      Usuń
  9. Czesc. Rozdział bardzo mi się podobał. Za grosz nie rozumiem, co wyprawia Collin. Tego już nie można usprawiedliwiać miłością do Catheriny, na t emat ktorej musi milczeć. Jesli zalzy mu na bezpiecźenstwie przyjaciółki, to powinien dzielić sie z nia przemyśleniami, skoro ta najwyrazniej Nie ma zamiaru rezygnować z prowadzenia sprawy, to miałby większy sens. Zeesztą nawet jesli hipotetycznie udałoby mu się ją namówić, zeby zrezygnowała dla własnego dobra, to z pewnością nie posłuchalaby go,mskoro zachowuje się w taki sposob... Ale inna kwestia jest taka, ze to faktycznie niepokojące, ze zbrodniarze dosłownie wszystko reżyserują i każą grac policji,jak im zagrają... Nie wiem,czy ten SMS był od collina, wątpię. Chociaz moze.... No nie wiem. Jesli jednak chodzi o drugą czesc, była wsoaniala. Podobało mi sie, ze tak dokładnie pokazAlas problemy w zwiazku Cathii i Jacoba. Widac, ze oboje się kochają, nawet jesli miedzy nimi nie jest swietnie. Obie strony wyjazują chęć do pracowania nad związkiem i z jednej strony im kibicuję,ale z drugiej mam zlę przeczucia do tego wszystkiego,szczegolnie znając pierwsza wersje opowiadania... Ech... Co do bledow, widziałam gdzies jeden brak lrźecinka (w zdaniu z imiesłowem) i w ktoryms z opisów za duzo "to". Niemniej ogolnie było switnie, dalas super dozę emocji i nie uciekłas przed trudną rozmową, tylko dalas ją w całości. Super! Pozdrawiam gorąco.
    Ps napisałam do Cebie maila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co robi Colin? Powiem ci - niszczy całą sympatię, którą zdołał sobie wypracować. I nie dziwię się, że na razie nie można go zrozumieć. Ale spokojnie, na wszystko przyjdzie czas;)
      Bardzo się cieszę, że tak mało błędów wyłapałaś;D I dobrze, że informujesz mnie o tym mailu, bo odczytałabym pewnie za miesiąc xD

      Dziękuję za komentarz! ;* I ogromnie się cieszę, że się podobało ;)

      Usuń
  10. Hej!
    A niech to! Rozdział czytałam trochę na raty, choć podobno jest krótszy. Ja tam nie wiem. Nigdy tego nie zauważam.
    Czytając o Catherinie, a zwłaszcza w momencie, gdy przedstawiała Colinowi to wszystko co ułożyło jej się w głowie w sensowną całość, myślałam sobie - skubana! Dobrze kombinuje! A potem Colin potwiedził, że już o tym wie.... Wyobrażam sobie, że Catia poczuła się w tym momencie jak przekłuty balonik.
    Jeśli chodzi o Jacoba, nie wiem po czyjej stronie stanąć. On ma po prostu zupełną rację. Bałam się nawet, że zaproponuje rozstanie, albo coś w tym stylu, gdy narzekał, że się od siebie oddalają. No ale potem tak czule odpowiedział Catii, że ją kocha... Oby im się ułożyło :)
    Nie wiem co jeszcze dodać. Chyba tyle.
    Do następnego!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekłuty balonik - ciekawe porównanie, ale adekwatne do sytuacji:D
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  11. Cat ma rację, najgorsze jest to, kiedy mężczyzna w każdej - niemalże - sytuacji jest opanowany, spokojny, nie unosi się. Wtedy czujemy się jeszcze gorzej psychicznie. Rozumiem doskonale Cat, że kiedy zbyt długo nosi maskę twardzieli, trudno jej pokazać tę słabszą stronę.. Cieszę się, że się dogadali!
    Pozdrawiam,
    http://wzburzone-fale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem i ja!
    Catia doszła do całkiem trafnych wniosków, a przynajmniej tak mi się wydaje. W każdym razie, nie spodziewałam się, że Colin jednak zdąży ją wyprzedzić w tej dedukcji... Dobry jest. Szkoda tylko, że tym się nie podzielił. On chyba na siłę chce odsunąć C. od tej misji. To akurat głupie posunięcie. Niby szlachetne, ale jakież irytujące! Nie dziwię się, że kobieta zachowała się w ten sposób. Colin przesadza. Zdecydowanie!
    Podobała mi się ta scena między Jacobem a Catią. Taka chwila szczerości była im potrzebna. To wszystko zaczyna ich przerastać, a dzieląca odległość tylko dodatkowo komplikuje wiele spraw. Jestem przekonana, że ta rozmowa wiele im dała, ale czy przyniesie jakieś długotrwałe skutki? Wątpię. Jacob nie powinien wymagać od C. że całkiem się zmieni. Wiedział na to się pisze, więc z jednej strony te jego pretensje nie są do końca potrzebne, ale z drugiej strony nikt nie lubi być ignorowany, a Catia zdecydowanie się od niego odsunęła. Ciężka sytuacja. Patowa...
    Cóż, jestem ciekawa, jak to wszystko rozegrasz to dalej. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no irytujące... w końcu nikt nie lubi być okłamywany, tym bardziej przez najlepszego kumpla. Ale myślę, że Colin jeszcze zaskoczy;)
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  13. Ja jestem! I przybędę tu z komentarzem bliżej weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam jakoś w poniedziałek chyba. Najbardziej zapadła mi w pamieć scena Cati i Jacoba. Wcześniej jakoś był mi obojętny, ale po ostatniej scenie jak najbardziej mu kibicuje. On jest cudowny, kochany i jak mu zależy. :) Mają dużo przeszkód do pokonania i chociaż czuje, że ich nie pokonają, to jak Jacob w jakiś sposób odejdzie, będzie mi go szkoda.
    Colin jak to Colin. Teraz ciężko mi cokolwiek o nim powiedzieć. Znowu nie fajnie sie zachował, że zataił swoje domysły (na które i tak potem wpadła Catia, ale później!), a mógł się nimi podzielić. No, ja bym się porządnie wkurzyła.
    I ciekawe kiedy wyjaśni się ten tajemniczy sms.
    No i jeszcze jeden rozdział i apokalipsa!
    Doczekać się nie mogę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chociaż jedna, która kibicuje Jacobowi;D A no masz rację, w szóstym rozdziale już zmiana frontu. Aż się nie mogę doczekać jak go opublikuję! ;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  15. Ostatnim razem rozumiałam Colina, ale teraz naprawdę przesadził. Bo to już nie chodzi o jego złamane serce, ale o ich sprawy zawodowe i jako partnerzy powinni mówić sobie o wszystkim, żeby no... rozwiązać całą sprawę. A jeśli chciał ją chronić... Myślę, że "zrywając z nią" został pozbawiony prawa wpieprzania się w jej życie. A to wysyłanie SMS-a (o ile to on), to było mocne przegięcie.
    Ach, teraz szkoda mi Jake'a, bo widać, że się stara i jeszcze pyta ją o zdanie w takich sprawach... Przez chwilę myślałam, że naprawdę ze sobą zerwach ze względu na to "wypalenie". Ale jednak się trzymają.
    Aż się boję co wymyślisz w kolejnym rozdziale, bo wiele rzeczy zostało tak "domkniętych" i to musi być jakaś bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, został w pewnym sensie prawa, by wtrącać się w jej życie, ale cóż.. Colin to Colin. On zawsze musi po swojemu;D
      Czy będzie bomba... nie wiem czy w 5(1), ale ogólnie w 5 na pewno;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  16. Daję znać, że jestem i czytam na bieżąco, ale nie mam czasu i weny na komentarze :(
    Po maturach to wynagrodzę, obiecuję! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie naprawdę wystarczy taki komentarz niż żaden;) Dziękuję, że jesteś, mimo braku czasu! ;*

      Usuń
  17. Mój komentarz też będzie nieco krótszy niż poprzedni, bo akurat dzisiaj moja mama stwierdziła, że wysprzątamy na błysk cały dom. Szkoda, że wyjeżdżamy na święta, ale nawet lodówka musi ślnić.
    Także powiem, że zawiodłam się na Colinie. Okej, chciał ją chronić, ale znalazł na to chyba najgorszy sposób. Myślał, ze jest na tyle głupia, żeby się nie zorientować? No cóż, nie mógł bardziej się pomylić. Teraz ich relacja jeszcze bardziej ucierpi. On ucierpi i tylko z własnej winy, więc gratuluję.
    A Jackoba mi szkoda, naprawdę. Chciał pokazać, jak bardzo mu na Catii zależy, a dostał jedynie liścik. Chociaż też przesadził zpodejrzeniem o zdradę. Kto jak kto ale Catia? Chyba zna ją wystarczająco długo.
    Jestem niepoprawną shipperką i dlatego ciągle uwazam, że do siebie pasują ale jako przyjaciele. Przykro mi, zdania nie zmienię XD

    L x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znać zna, ale różne myśli czasem człowiekowi do głowy przychodzą xD A Colin... on jeszcze zaskoczy! ;D Ja broń Boże nie namawiam do zmiany zdania! Jeśli tak obierasz związek Jacoba i Catheriny to okej. Może rzeczywiscie tak by było dla nich lepiej xD Wyjdzie w trakcie.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  18. Cześć ;>
    Długo się zabierałam do tego bloga. Jakiekolwiek kryminały czy powieści sensacyjne się mnie nie trzymają. BYć może dlatego tak zwlekałam.
    Jednak muszę Ci przyznać, że Twój tekst jest świetny. Jak zaczęłam wczoraj, tak dziś skończyłam. Gdyby nie potrzeba snu pewnie skończyłabym zdecydowanie szybciej. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak dbasz o każdy szczegół i dosłownie: KAŻDY włosek czy odcisk palca. Ujęłaś mnie tym niesamowicie. Chyba niejeden znany pisarz mógłby Ci pozazdrościć takiej umiejętności zwracania uwagi na najmniejsze i najbanalniejsze elementy.
    Kolejną kwestią jaka mi się spodobała, to opisy uczuć. Naprawdę uwielbiam, kiedy autor dokładnie przedstawia, co bohaterowie czują w danej chwili. U Ciebie tego nie brak. Wielki plus ode mnie!
    Świetnie jest również to, że stworzeni przez Ciebie bohaterowie mają, każdy z osobna, swoją własną historię. Nawet jeżeli jest to postać poboczna, to delikatnie przedstawiasz jego życie.
    Catia to niesamowita osoba. Niejeden mógłby jej pozazdrościć odwagi i opanowania. Jednak jest też postacią, która stawia pracę ponad wszystko inne, ponad miłość. Dlatego też ma ogromne szczęście, że trafiła na Jacoba, którego swoją drogą, bardzo jej zazdroszczę. Na jego miejscu już dawno bym się wyprowadziła i znalazła kogoś, kto doceni wszystko, co dla niego robię. Nie oszukujmy się, brak czasu to coś, co rani najbardziej. Pojawiają się wątpliwości, niedopowiedzenia, nagle się okazuje, że nie jesteśmy z tą samą osobą, co byliśmy wcześniej. Wydaje mi się, że ich związek jest z lekka toksyczny. Oboje w ciągłym biegu, bez czasu na miłość.
    Colin z kolei wydaje się wyrośniętym nastolatkiem. Tak samo jak Catie zaskoczył mnie początkową rezygnacją z uczestnictwa w tej sprawie z masowym mordem. Wydaje się sam nie wiedzieć, czego tak do końca chce, co się dla niego naprawdę liczy. Jakby gubił się sam w sobie. Ujmuje mnie jego poczucie humoru.
    Pewnie wszystkim wiadome jest, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń miedzy kobietą a mężczyzną. I ta dwójka jest na to idealnym przykładem. Czy coś z tego wyniknie? Jak Colin poradzi sobie z tym uczuciem?
    I oczywiście, czekam na rozwiązanie tej zagadki! Kto stoi za tymi morderstwami?
    Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim bardzo dziękuję za to, że mimo wszystko postanowiłaś wejść i zapoznać się z moim opowiadaniem. Wiem, że nie jest łatwo się zebrać, jeśli tematyka totalnie nie odpowiada, dlatego tym bardziej dziękuję;) Po tych wszystkich miłych słowach, aż mi się ciepło na serduchu zrobiło ;) Ogromnie się cieszę, że masz takie pozytywne odczucia i mam nadzieję, że pozostaną takie do końca;)
      Moje postacie idealne nie są, ich związki też bywają rożne, ale to dlatego, że na świecie ideałów po prostu nie ma;D Dlatego staram się by każdy miał i zalety i wady. Czasem więcej wad xD No bywa różnie.
      Bardzo dziękuję za komentarz i przeczytanie! ;**

      Usuń
  19. Catia w tym rozdziale powiedziała coś, co wcześniej chodziło mi po głowie, ale nie umiałam tego nazwać, czyli, że mordercy sami tak jakby podsuwają się policji. Bo to trochę nielogiczne zostawiać tyle dowodów, zwłaszcza przy takiej wielkiej sprawie... Wkurza mnie natomiast Colin, że nie podzielił się z Catia tą informacją wcześniej i że w ogóle nic jej nie mówi...
    Dobrze, że Catia odbyła tę rozmowę z Jacobem, bo tego właśnie potrzebowali. Ale po tym rozdziale jakoś mam taką myśl, że oni kompletnie do siebie nie pasują jako para, ale za to byliby super przyjaciółmi. Nawet miałam cicha nadzieję, że ze sobą zerwa xd Nie czuję jakoś tej chemii między nimi, mimo tego, że Jacob jest naprawdę w porządku facetem. No ale po prostu jest jakiś taki zbyt grzeczny :D
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no nielogiczne xD A logiczne być musi, w końcu to kryminał. Nic się nie dzieje bez przyczyny;D
      Ach no wiem, że jest zbyt grzeczny;D Ale za dużo tu będzie twardzieli, ktoś musiał być spokojny. Tak dla równowagi:D

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  20. Ja pitole, ależ rozdział! Taki prywatny trochę.
    Powiem szczerze, że Colin naprawdę zaczyna mnie rozczarowywać. Tak mocno jak go uwielbiam, tak samo teraz mnie wkurza. W tej sprawie popieram całym sercem Catię, bo Colin naprawdę przegiął. Miał podejrzenia od początku, domyślił się co mają na celu ONI, a nic nikomu nie powiedział! Powinien powiedzieć i podzielić się swoimi przemyśleniami z przełożonymi, a przede wszystkim z Catią, ale... nie zrobił tego. I wysłał jeszcze głupiego smsa z utajnionego numeru. No który policjant tak robi??? Są zespołem, ekipą, partnerami i powinni wiedzieć o wzajemnych wnioskach! Wkurzył mnie Colin i tyle. I ciągle uważam, że on w jakiś sposób jest zamieszany w całą sprawę. Masakra...
    Catia to jednak wspaniała śledcza... Tylko ludzie z powołaniem są zdolni do takiego zaangażowania w śledztwa, choć Forest Hill jest śledztwem najtrudniejszym w jej policyjnej karierze. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że tak mocno wszystko przeżywa, że ICH złapanie jest szalenie ważne i że naraża nawet swój związek, by znaleźć zabójców. Ale z drugiej strony Catherina jest mądrą kobietą i powinna oddzielać sprawy ważne od ważniejszych. Wiadomo, że złapanie zabójców niewinnych ludzi jest mega ważne i gdybym tylko miała możliwość sama chciałabym złapać wszystkich morderców, ale wiem, że są sprawy ważniejsze od kariery. Rodzina na przykład. Catia ma Jacoba i choć na moment o tym zapomniała, wierzę, że go kocha. A Jacob to jednak słodziak... i naprawdę, naprawdę, naprawdę z całego serducha ją kocha. Catia powinna być wdzięczna losowi, że go ma. Złoty i wspaniały facet. Niewielu mężczyzn na jego miejscu byłoby w stanie wybaczyć takie rzeczy...

    Ale wiesz co Ruda, mimo tego, że Jacob jest super... ja po cichu liczę, że coś jednak się wydarzy między Colinem a Catią. Nie wiem, może być zwykły pocałunek, może Colin przed śmiercią i tym Wielkim Kataklizmem zdąży jej wyznać co czuje? Możesz chociaż zdradzić czy cokolwiek się wydarzy? Czy chociaż się pogodzą? Żyłabym we większej niecierpliwości na TEN rozdział...

    No, a poza tym zajebisty pomysł z tym, że zabójcy z Forest Hill podrzucają policji ziarna, które oni po kolei zbierają. Świetny pomysł, naprawdę!
    Buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ty wariatko łasa na wątki romantyczne, haha! <3 Wiem co czujesz, jestem taka sama! :D Dobra, uchylę ci rąbka tajemnicy. COŚ się zdarzy. Będzie taka część w rozdziale piątym, ale nie powiem do czego dojdzie, co się wydarzy. Po prostu coś w tym miłosnym trójkącie się wyjaśni;D

      Oj wiem, że Colin przegiął xD Nawet nie będę go bronić! Kiedyś sam się obroni:D
      I zgadzam się z tym, że Catherina powinna oddzielić życie prywatne i zawodowe, ale w pewnym stopniu chciałam przekazać, że to wszystko ją po prostu przerosło, że ona już sama nie wie co robić i dlatego się tak gubi. Może będzie to jeszcze czuć wyraźniej;)
      Catherina powinna być wdzięczna za Jacoba - to fakt - i jest! Już teraz go docenia, a za jakiś czas doceni jeszcze bardziej! ;)

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  21. O rany a co to z tym Colinem się porobiło? Nie rozumiem kompletnie dlaczego nie podzielił się z Catią swoimi podejrzeniami. Czyżby chciał ją w jakiś sposób chronić? A może chodzi o coś zupełnie innego? Do tej pory upatrywałam przyczyny tego jego dziwnego zachowania w osobie tej jego „tajemniczej dziewczyny”, ale sama nie wiem… w sumie wiele rzeczy może być tutaj przyczyną… Nie dziwię się Catii, że podejrzewa, że to Colin wysłał jej tego smsa z ostrzeżeniem.
    Oho, czyli że sprawa staje się chyba jeszcze bardziej zagmatwana. Ciężko jest cokolwiek ogarnąć, gdy jest się otoczonym śladami, które najwidoczniej wcale nie są aż tak ważne (inaczej pewnie by ich nie zostawiano i podkładano śledczym pod nos w tak beztroski sposób) i gdy tak naprawdę sprawcom przyświeca jakiś dziwny, nadrzędny cel. Ale w sumie kto jak nie Catia, prawdziwie oddana pani policjant, może tę sprawę rozwikłać, hę?
    Kurczę, przez moment myślała, że Catia i Jacob popełnią głupotę i się rozstaną. Lol, ale na szczęscie nie… Tzn. ja lubię Colina i w ogóle super z niego człowiek, ale jak dla mnie Jacob z kolei jest super dopełnieniem Catii, on daje jej taką odskocznię od świata zbrodni, poza tym równy z niego gość. Dlatego bardzo bym się smuciła, gdyby oni poszli na łatwiznę i odpuścili sobie walkę. Jasne, teraz nastał dla nich trudny czas, głównie za sprawą Catii i jej ciężkiego zadania w pracy, no ale to tylko śledztwo, z założenia kiedyś się zakończy, więc jeśli tylko się postarają i przetrzymają ten trudny czas powinno być dobrze. Ja im tego życzę :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko na razie chyba stwierdzić, o co chodzi Colinowi, skoro ciągle tak mieszam, ale już niedługo wyjaśni swoje zachowanie;)
      Cieszę się, że uważasz, że Colin jest dla Catheriny odskocznią. Chciałam, żeby tak to wyglądało <3 Miło czytać, że ktoś ich wspiera.

      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  22. A może to Colin jest nadawcą wiadomości? Wprawdzie po przeczytaniu ostatniego rozdziału przeszło mi to przez myśl, ale się nad tym nie zastanawiałam. Ale to mógł być on. Nawet jeśli się od niej odsunął, to nadal mu na niej zależało, chciał by była bezpieczna i nie wchodziła z buciorami w sprawy, które mogą ją przerosnąć. Gdyby powiedział jej prosto w twarz po ich kłótni, by się wycofała, wyśmiałaby go. Ale zawsze mógł wysłać wiadomość z nieznanego numeru, która na pewno wywoła jakąś reakcję. I nie byłby to raczej śmiech. Tylko że Colin dobrze ją zna. Czy według niego taka wiadomość wystarczyłaby jej, by się wycofać?
    Hej, Catia też tak myśli! ;D Piątka, rozum, wygraliśmy! XD
    Jak oceniać zachowanie Catheriny wobec Jacoba? Nie da się. Bo Catia naprawdę miała prawo załamać się pod wpływem wszystkiego, co się zdarzyło w ciągu zaledwie jednego dnia. I faktycznie można mieć pretensje, że nawet się nie przywitała z Jacobem, ale chwilę wcześniej myślała, że to seryjni mordercy czekają na nią z herbatką w jej własnym salonie! Tylko że Jacob o tym nie wie. I nie można mu się dziwić, że dochodzi do takich absurdalnych wniosków, skoro przez dwa tygodnie nie miał ze swoją narzeczoną prawie żadnego kontaktu, a po przyjeździe zostaje potraktowany w taki sposób… Szczera rozmowa? To chyba jedyne dobre rozwiązanie. Ale w chwili obecnej wątpię, że są do niej zdolni. Poza tym Catherina nie może Jacobowi powiedzieć wszystkiego, będzie się zasłaniała śledztwem i tajemnicą zawodową, a on będzie węszył w tym wszystkim jakieś kłamstwa.
    Rozum, tym razem nie wygraliśmy. Ale to dobrze. Dobrze, że Catia i Jacob są w stanie szczerze porozmawiać. Nawet jeśli ta rozmowa nie da im zbyt wiele, bo ileż można zdziałać samą rozmową, ale coś jednak pomoże. Taką mam nadzieję. ;)
    No i wszystko skończyło się szczęśliwie. ;D Wzruszyłam się tą końcówką, naprawdę. Catherina jest typem twardzielki, zawsze walczy o swoje. Wydawałoby się, że jest jak maszyna, że może żyć samą pracą, że wytrzyma wszystko. A tymczasem ona również potrzebuje czasem usłyszeć od kogoś, że jest kochana, że komuś na niej zależy, że ma dla kogo dalej walczyć. I to był dla mnie jeden z najpiękniejszych dotąd momentów. Sama nie wiem, dlaczego aż tak bardzo we mnie uderzył ten akurat moment. Może dlatego, że zawsze wiedziałam, że Catia ma w sobie siłę, a teraz wiem też, skąd ją czerpie. ;)
    Pozdrawiam i całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie, Colin ją zna... I trzeba sobie zadać pytanie, czy mógłby przypuszczac, że taka wiadomość zdoła Catherinę jakoś od tego odsunąć...
      Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że starasz się zrozumieć obie strony konfliktu. I Jacoba, i Catherinę. I Catherinę, i Colina. Zawsze mogą liczyć, że postawisz się na ich miejscu zanim dostaną ochrzan. Bardzo mi się to podoba i bardzo ci za to dziękuję <3 Bo to mi przywraca wiarę, że te dwie strony medalu, które zawsze chcę pokazać, są w jakiś sposób widoczne;)
      A za ostatni akapit to mogłabym cię uściskać <3
      Dziękuję! ;**

      Usuń
  23. Odpowiedzi
    1. Witam Rudy Aniołku :*
      Rozdział jest genialny!
      Jest cholernie perfekcyjny! Po prostu uwielbiam ten rozdział, to opowiadanie i Ciebie ♥
      Nie wiem co dokładnie powinnam tutaj napisać..
      Kocham Colina .... jednak mógł powiedzieć przyjaciółce o tym co wie, a nie się odsuwać. Wiem, że się troszczy o nią, ale szczerość to podstawa! Mam ogromną nadzieję, że to był jednak pochopny wniosek Catii z tą wiadomością i to wcale nie Col ją wysłał, tylko ktoś inny.
      Cat i Jackob - rozległy temat dla mnie...
      Nie specjalnie lubię Jacoba (więc nie obraziłabym się gdy się rozstali i całkiem przypadkiem pojawiłaby się mała iskierka pomiędzy moimi ulubionymi śledczymi), ale on naprawdę kocha Catię. Podobnie jak główna bohaterka nienawidzę tej cechy gdy ktoś zamiast krzyczeć mówi spokojnym głosem, tym samym Cię dobija, bo masz poczucie winy...
      Nie mogę doczekać się kolejnego.
      Kocham, życzę weny xxx

      Usuń
    2. A ja myślę, że najważniejsza jest równowaga - żeby i trochę pokrzyczeć i być spokojnym. To chyba taki złoty środek, żeby przetrwać kłótnie;D
      Dziękuję za komentarz i ogromnie się cieszę, że się podobało;*

      Usuń

  24. W zasadzie... faktycznie, to Collin mógłby się okazać tym nadawcą tej tajemniczej wiadomości dla Catii. Nawet by się to układało powoli w jakąś spójną całość, ale... czy słuszną i odpowiednią dla tego wątku? No, tutaj będę musiała poczekać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. ;))
    Co mnie zaszokowało? A Jacob! ;o Nie sądziłam, że mógłby posądzić naszą Catię o zdradę. W sumie, nawet jak dla mnie jest ona osobą godną zaufania. No, ale... nie można odmówić, że on ją kocha, prawda? Dlatego też może takie scenariusze rodziły się w jego głowie...

    Wesołych Świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek zagubiony różne scenariusze w głowie tworzy. Na szczęście Jake szybko z tego zrezygnował:D Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  25. Wybacz kochana, że znowu przylatuję spóźniona :( Niestety sporo rzeczy mam na głowie :( W każdym razie teraz jest chwileczka, której nie wyobrażałam sobie nie poświęcić na WIZ :* Nie będę przedłużać tłumaczeń, bo pewnie masz ich kochana dość xD
    Faktycznie Colin mógł wysłać tą wiadomość Catii. I tutaj znowu moje teorie muahahahaha !! :* A więc opcja 1. Colin i Lys współpracują z "dragonami" i Bonnet specjalnie ostrzegł Catię, bo zależy mu na jej bezpieczeństwie. Nie chce, aby brnęła w tą sprawę dalej, bo kiedyś byli razem i są przyjaciółmi choć ich relacje się psują. Opcja 2. Colin nie współpracuje z tamtymi tylko po prostu martwi się o Catię. Opcja 3. To nie Colin wysłał wiadomość. Nie wiem kto, ale może jednak ktoś z "dragonów". Może jednak to kolejne "ziarno", które jej rzucili? Teoria Morgan wydaje się trafna, ale jednak nie pełna. Nadal nie wie kto w departamencie "sypie". To wszystko jest tylko pokazem sił. Nie boją się policji i w sumie pokazują jak ich wodzą za nos. Sama nie wiem xD Bardzo szkoda mi jest Jacoba. Wyjaśnienia Catii mogą wydawać się śmieszne, ale ona sobie nie radzi z tym wszystkim. Praca ją przerasta, Colin zranił ją kolejny raz... Nie usprawiedliwiam jej tylko staram się zrozumiem jej zachowanie, co nie jest łatwe xD Czuję ogromną ulgę, że się pogodzili. Tylko jaką teraz podejmą decyzję? Jeżeli Jacob wyjedzie to mogą się bardziej od siebie oddalić. A może on jednak wyjedzie i no wtedy nastąpi "koniec" miasta i będzie chowanie się po lasach? I w taki sposób nie będziemy wiedzieć, co dzieje się z Jacobem? A może zostanie z Morgan i coś mu się stanie? Nie zabieraj mi kochana Colina ani Jacoba!! :(
    Błędów moje zmęczone oczka nie wypatrzyły :D
    I mam jeszcze jedną sprawę :D Chodzi mi o LBA. Nie jestem pewna czy przyjmujesz nominacje, ale mimo wszystko wytypowałam kochana ciebie :) Byłoby mi miło, gdybyś odpowiedziała na pytania, ale zrozumiem w pełni, jeżeli nie bierzesz udziału :)
    Tutaj jest link do posta: http://mrok-fanfic.blogspot.com/2016/03/liebster-blog-award-nominacja-1.html
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się nie musisz tłumaczyć, bo ja i tak wiem, że prędzej czy później się zjawisz. A takie „spóźnienie” to żadne spóźnienie ;)
      Bardzo podoba mi się ta opcja 1. Tylko czemu nit tak nie ufa tej Lys! :D
      Nie mogę ci obiecać, że ich nie zabiorę:< W końcu co rude, to wredne;D

      Na LBA odpowiedziałam u ciebie;)
      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  26. Hejo kochana! :3
    Opcja Catheriny wydaje się być trafna. Zobaczymy, czy ma rację :D
    Dobrze, że Catherina i Jacob porozmawiali. Potrzebowali tego. W sumie to nie chciałabym, żeby się rozstali. Przynajmniej nie teraz. Może i wciąż stoi między nimi praca, ale pasują do siebie, a przede wszystkim kochają, co jest najważniejsze. Mam nadzieję, że pomiędzy nimi może już być tylko lepiej :D
    Przepraszam, że krótko, ale jak zwykle tonę w zaległościach :(
    Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i życzę wesołych świąt! xoxo :***
    PS Zapraszam również na nowego bloga http://nad--przepascia.blogspot.com
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, najważniejsze, że się kochają;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam również ;*

      Usuń
  27. Na początku przepraszam, że przybywam tak późno. Najpierw dałam się porwać w klimat przygotowań świątecznych, później święta minęły mi sama nie wiem kiedy i dopiero dziś skorzystałam z chwili czasu, by móc w końcu zajrzeć na Twojego bloga. Ten rozdział zaczynałam już czytać nie pamiętam nawet ile raz, ale zawsze ktoś mi przerywał i nie mogłam go skończyć. Dziś jednak poprawiłam się! :)

    Jeszcze na chwilkę odniosę się do Twojego powyższego ogłoszenia. Na pewno nie nudzisz. Po prostu na blogu jest tak, że z każdym kolejnym rozdziałem ubywa czytelników a coraz mniej przybywa. Wielu osobom po prostu nie chce się nadrabiać zaległości. A mimo to chcą, byś u nich wszystko przeczytała, no i jeszcze do tego pod każdym rozdziałem zostawiła komentarz. To mnie nieco wkurza na blogspocie. Jeśli u kogoś nie pojawię się najpierw z komentarzem pod aktualnym rozdziałem (bo nie mam czasu) a u mnie pojawi się kolejny to on i tak nie skomentuje, dopóki ja nie napiszę komentarza. To iście dziecinne, ale niestety tak jest. Myślę, że mniejsza liczba komentarzy może być spowodowana tym, że miałaś nieco przerwy od blogowania z racji obrony swojej pracy. Skoro do kogoś nie przybyłaś z komentarzem, to on też nie przybędzie. Ostatnio mam właśnie wrażenie, że tak to właśnie wszystko tu działa. Pamiętaj jednak, że ja jestem zawsze. Kiedyś pod innymi pseudonimami, albo bez pisania komentarzy. Jednak zawsze czytam, bo lubię Twój styl, a przede wszystkim Twoje genialne pomysły na opowiadania. Każde kolejne jest lepsze od poprzedniego. Chociaż Tajemnica Locmarie bardzo mi się podobała to jednak Walczę i Zwyciężę jest jeszcze lepsze! :) I mnie informować nie musisz. Obserwuję a nawet od czasu do czasu tak sobie wchodzę na Twojego bloga, by sprawdzić, czy mechanizm mnie nie zawiódł i przypadkiem nie ma u Ciebie nowości. Taka moja mała naiwność :)

    W końcu przechodzę do rozdziału, bo jeśli teraz nie zostawię pod nim komentarza, to już chyba nigdy tego nie zrobię :) Cat jest niesamowicie zdolną i inteligentna kobietą. Niestety ludzie z którymi przyszło im się zmierzyć, też są całkiem nieźli. Szkoda tylko, że Colin, który doszedł do tych samych wniosków co nasza bohaterka nie podzielił się nimi z kobietą. I jeśli to prawda, że współpracownik Catii wysłał jej tą wiadomość, to myślę, że jego zachowanie dałoby się wówczas racjonalnie wytłumaczyć. Mężczyźnie zależy właśnie na tej kobiecie a sam widzi jak niebezpieczna staje się ta sprawa. Najpierw chce ją zniechęcić do siebie, by współpraca z nim nie podobała się Catii, później ostrzeżenie. I to wszystko po to, by Catia się wycofała z tej sprawy i była bezpieczna. Cóż to taka moja mała teoria. Nie mogę uwierzyć w obecne zachowanie Colina i chyba na wszystkie sposoby próbuję go jakoś bronić, bo przecież on nie może być zły.

    Jacob jest niesamowitym mężczyzną, do tego mocno kochający Catię. Przez chwilę bałam się, że może jej związek się rozleci. Jednak, chyba moje obawy nie były konieczne. Mam nadzieję, że tego mężczyzny będzie jeszcze więcej w opowiadaniu, bo mam dziwne wrażenie, że za mało go znam jako bohatera, a po tym rozdziale nawet czuję, że mogłabym go polubić bardziej niż Colina :)

    Rozdział może nieco krótszy ale końcówka za to bardzo emocjonalna. I muszę powiedzieć, że Twój każdy rozdział jest jeszcze lepszy niż poprzedni. Naprawdę nie wiem jak to robisz :)

    Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju jaki długi komentarz <3 Mówiłam już, że cię uwielbiam?:D

      Widzisz, bloguję tyle lat, a jeszcze się nie przyzwyczaiłam, że na bloggerze jest bez przerwy wymiana, selekcja, że czytelnicy odchodzą i przychodzą. Może dlatego, że łatwo się przywiązuję xD Zauważyłam to samo, co ty. Dopóki ty nie przeczytasz i nie skomentujesz, ktoś tego nie zrobi u ciebie. Albo... kogoś nie ma od n miesięcy, a gdy tylko napisze rozdział to nagle przybywa z komentarzem. Po co? Żebyś ty skomentowała jego. To wszystko jest mega wkurzające. Już nie raz chciałam odejść, ale... za bardzo szanuję innych - prawdziwych - czytelników i za bardzo lubię dodawać rozdziały;D Zresztą, to jest niestety temat rzeka... ;/

      „Tajemnica Locmarie” rany, jeszcze to pamiętasz!? Haha, bardzo się cieszę! Ale najbardziej chyba z tego, że zauważasz u mnie postęp. No bo to chyba najważniejsze. No i oczywiście, że wciąż ze mną jesteś, nawet jeśli czasem tylko duchem. Dla takich czytelników aż chce się pisać <3

      Jacoba jeszcze przedstawię, choć chyba nigdy nie będzie zbyt wyrazistą postacią. Po prostu są postacie ważne i ważniejsze, a on jest raczej taki... poboczny. Mimo że tak ściśle związany z Catheriną. A twoja teoria na temat zachowania Colina bardzo mi się podoba! :D Nie powiem czy słuszna, alemiło wiedzieć, że bohater wzbudza taką sympatię, że aż się nie chce wierzyć, że jest zły;D

      Pozdrawiam i bardzo dziękuję za te wszystkie słowa! ;**

      Usuń
  28. Część, cześć :) No to daje o sobie znać :p

    Cat jest sprytną babką ;D Podoba mi się jej tok myślenia, ta analiza wszytego i wszystkich. Ale za to nie podoba mi się zachowanie Colina. Są przecież partnerami! To jak małżeństwo, tylko że w pracy = powinni sobie ufać i mówić o wszystkim. Kłamstwem daleko nie zajdą, no chyba, że chcą sobie podkładać nogi. Ale to nie w ich stylu. Ale jednak Cat za szybko myśli, bo ja nie nadążam. Kto jej wreszcie tego sms'a wysłał?

    Kryzys w związku? Na początku tak to wyglądało. Ale ich wspólną cechą, i to bardzo na plus, jest to, że umieją ze sobą SPOKOJNIE POROZMAWIAĆ. Krzyki i wrzaski nie pomogłyby tu. Znaczy lekkie podniesienie głosu - nawet nawet, ale bez szaleństw. Rozłąka to nic fajnego... nawet w przyjaźni. I trochę osłabiło ich ten związek, co było widać po tej podejrzliwości Jackoba.

    No to do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo, kto jej tego SMS-a wysłał. Podejrzewa, że Colin, bo w wiadomości było „wycofaj się”, a potem to samo zdanie powiedział Colin na żywo. Ale to tylko podejrzenia.
      Kryzys to za dużo powiedziane. Oni by chyba mimo wszystko do kryzysu nie dopuścili. To tylko... chwilowe problemy;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  29. Hej ;)
    Ja wiem, że z tą moją regularnością to ciężko bywa, ale dziś mam wytłumaczenie: nie miałam internetu, a z komórki pisze mi się fatalnie komentarze.
    Ale przechodząc do rozdziału: albo bardzo się zżyłam z Catią, albo to moja wcześniejsza niechęć do pana tancerzyka się na mnie zemściła. Poczułam się równie głupio, jak musiała się poczuć Cat. To uczucie, kiedy doskonale zdajesz sobie sprawę, że zawaliłaś jest paskudne i bardzo jej współczuję, że znalazła się w takim położeniu, aczkolwiek trzeba pamiętać , że zawód gliny to dosyć robota o dziwnej specyfice: nie można jej mierzyć miarką bankiera, czy właśnie tancerze. Cieszę się, że mimo wszystko narzeczeni się zrozumieli.
    (co nie znaczy, że przestałam shippować Colina i Catię ;d)
    Co do Colina: jego postać mnie zastanawia. Jest typem faceta, za którym poszłabym w ogień, ale kurcze... coś w nim jest ostatnio innego, dziwnego. Ciekawa jestem, czy Catii uda się to odkopać i wydobyć z niego.
    Mam wrażenie, że się od siebie oddalają, to już mi się bardzo nie podoba. Ale może to też taka próba, której przyjaźń musi zostać poddana, żeby została zweryfikowana? No nie wiem, ale martwię się o nich, bo w ostatnim czasie przeszli bardzo, bardzo dużo.
    Co do samej sprawy, której komentowanie zostawiłam sobie na koniec, jak deser po obiedzie
    (swoją drogą, wiesz czemu na deser jest zawsze miejsce? Bo idzie do serca, nie do żołądka. Suchar poranny xD.):
    jest to jedna z najciekawszych zawiłości, jaką kiedykolwiek widziałam w opowiadaniu, dosłownie nie mogę się doczekać gdzie sprawcy tego chaosu chcą zaprowadzić śledczych. To taka gra w kotka i myszkę, ale Colin, Catia i cała reszta nie do końca są świadomi zasad tej gry, a ona robi się co raz ostrzejsza. Naprawdę, wychodzi Ci to wszystko bardzo wciągające ;>
    Ach, no i na marginesie, wiem, że zniknęłam ostatnio z crownsa - kompletnie nie miałam weny, ale ona wróciła, więc wróciłam i ja. Jeśli jeszcze pamiętasz Oleandrę to gwarantuje, że szybko nie zniknie ;)

    Pozdrawiam,
    candlestick z
    buzzingblood.blogspot.com
    crownsjewel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie dziwię, że szipujesz C&C, w końcu Colin jest bardziej wyrazisty niż Jacob. Ale cieszę się, że mimo to kibicujesz też trochę temu drugiemu:D

      Haha dobry suchar;D Ale bardziej słodki, niż suchy ;D

      Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak zdołałam cię zaciekawić! ;) Czasem się zstanawiam, czy to tylko we mnie wywołuje emocje, czy w czytelniku też. Taka niepewność, która towarzyszy chyba wszystkim autorom. W każdym razie, mam nadzieję, że nie zawiodę końcówką! ;)
      Oczywiście, że pamiętam Ole. Ciągle czekam na nowy rozdział! ;)

      Dziękuję za komentarz! ;**

      Usuń
  30. Jestem!
    Cholernie przepraszam, że dopiero teraz, ale przez święta byłam odcięta od laptopa, a dodawanie komentarzy z telefonu to istna droga przez mękę. Ale już wszystko przeczytane, nadrobione :)
    Jak dla mnie, rozdział jest naprawdę świetny. Wiem, powtarzam się za każdym razem, ale bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, w jaki przekazujesz emocje, a z części na część jest ich coraz więcej.
    Tak się zastanawiam... może ci sprawcy faktycznie chcieli być w jakiś sposób zauważeni? Bo na to by wszystko wskazywało. Ale z drugiej strony, no nie wiem, jakoś to dziwnie by w moim mniemaniu wyglądało.
    Intryguje mnie też Colin, bo mam wrażenie, że ostatnio jest jakiś "lekko inny", coś się tam w nim pozmieniało. Albo ja źle odczytuję jego zachowanie, kto to wie :)
    Dobrze za to, że Jacob i Catia się dogadali, przynajmniej na razie, bo bałam się, że to wszystko się rozleci w drobny mak.
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi, nowy rozdział się jeszcze nie pojawił, więc to żadne spóźnienie :D
      Jak dla mnie możesz się ciągle tak powtarzać, jestem łasa na pochwały, haha;D Nie no żartuję, ale jest mi bardzo miło, że tak uważasz ;*
      Lekko dziwny to.. lekko powiedziane;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  31. Tak myślę i myślę, co ten Jake sobą prezentuje no i doczekałam się gifu na końcu. I teraz wszystko rozumiem ! Przystojniak...
    Ale nie o tym :D
    Bardzo wzruszyła mnie ich rozmowa, cholernie, aż zaczęłam myśleć, że zafundujesz mi kolejne rozstanie. Ale nic z tego, na szczęście !
    Wiesz jak wciąga mnie twoje opowiadanie? Wiadomo, że gdzies tam jest błąd, albo dwa ale przy tak dużej ilości tekstu raczej to pomijam. Chyba ze coś naprawdę kole mnie w oczy, a tutaj takich błędów nie ma. Gratuluję Ci z całego serca, naprawdę :)
    Nie wierzę że Collin mógł napisać tą wiadomość do Catheriny! Jak? No jak?! Ach, zakochałam się w tym facecie :D
    morderous-family.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że cię przyciąga! ;) Ciul tam z błędami, to można poprawić, ważne, że całość ci się spodobała;D Bardzo dziękuję za komentarze! ;*

      Usuń
  32. Przeczytałam Twój komentarz więc jestem jak obiecałam.
    Przeczytałam streszczenie tych postów które masz i czwórkę w całości.
    Podoba mi się główna bohaterka. Jest trohę taka jak ja chciałabym być - twarda, uważna, mądra. Ma kochającego faceta, przyjaciela, hobby i jest detejtywem. Jest świetna!
    Jacob jest strasznie kochany. Taki uroczy. I czy wzrok mnie nie myli? Orlando Bloom!
    Mam swoją małą teorię. Jestem skłonna podejrzewać, że to Colin (tak miał na imię?) dał cynk mediom. Jakoś dziwnie się zachowuje. Co prawda nie czytałam postów jak był z tą barmanką, ale coś mi w nim nie pasuje.
    Jestem pod wrażeniem Twojego profesjonalizmu. To jak Cat rozmawiała przez radio podczas pościgu ... Wow! Skąd to znasz? Sposób podawania rejestracji i tak dalej.
    Czytam już co prawda pięć czy sześć blogów, ale nie mogę Cię pominąć! Jesteś dobra w tym co robisz. Powodzenia w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam cię bardzo serdecznie! Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się wpaść i przeczytać;) No i że szczerze powiedziałaś, że posiłkowałaś się streszczeniem. Mam nadzieję, że ono wystarczy by wszystko rozumieć;)
      Skąd to znam? Bo interesuję się kryminalistyką, sposobem działań śledczych itp. poza tym oglądałam też dużo filmów i coś tam zawsze wyłapuję;D

      Dziękuję ci za komentarz i za miłe słowa! ;*

      Usuń
  33. Brak mi słów nie wiem co napisać wszystko mi się podobało opowiadanie takie cudowne i ta scena między Catherine i Jacobem taka romantyczna słodka . Pozdrawiam i życzę weny Ela .
    Nadrobiłam zaległości sorki że dopiero teraz ale ostatnio mam doła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podobało. I głowa do góry, to dasz radę! ;) Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  34. Przyznam, że rozdział 4. na czytniku z Kindle'a naprawdę dobrze się prezentuje i zapewnił mi dziś genialną rozrywkę w pracy. :)
    Mam nadzieję, że w tym komentarzu nie powtórzę zanadto swoich przemyśleń z poprzedniej mojej wypowiedzi pod ostatnią częścią rozdziału 3.
    Ogółem Twoja historia jest niezwykle wymagająca, jeśli człowiek chce ją na poziomie skomentować. Jest to jeden z niewielu blogów, do których piszę sobie notatki do komentarza. xD
    Po kolei zatem. Jestem pod wrażeniem Twojego pomysłu na te kartonowe pudełka u rodziców Andy i Rebeci. W ogóle ich rodzina... Są bardzo dobrze dopracowanym tłem. Nie są papierowymi makietami, na tle których stawiasz swoich głównych bohaterów. Są bohaterami z krwi i kości, którzy mają uczucia, słabości, konkretne charaktery, wspomnienia i przyzwyczajenia. To targanie kartonów, ta ukryta wiadomość, wspomnienia ojca, który nie spodziewał się że jego córka mogłaby zapamiętać taki szczegół. Diabeł tkwi w szczegółach, a szczegóły w Twoim opowiadaniu są pierwszorzędne! Przy okazji, strasznie mnie irytowali rodzice dziewcząt, jednak kiedy wyjawili, że ich milczenie było powodowane strachem po wiadomości córki, zrobiło mi się ich żal. Dla rodzica strata dziecka jest największym bólem, lękiem, czymś niewyobrażalnym.
    Kolejną sprawą, która mnie nurtuje, jest ten tajemniczy informator, który sprzedał C&C, powodując że stado reporterów, znając podstawowe informacje o śledztwie, napadło na nich w środku nocy, zasypując pytaniami. Catia z czasem rozgryzła, że oboje grają dokładnie tak, jak sprawcy Krawego Osiedla im zagrają. Nie zmienia to faktu, że i tak muszą mieć jakąś wtykę w departamencie. W końcu skąd mogli wiedzieć, kto prowadzi sprawę? Pomimo całej sympatii do Colina, nieco go podejrzewam. On coś ewidentnie knuje, śmierdzi mi tu czymś grubszym. To, że odrzucił Catię z pewnością nie jest powodowane tą panną, z którą się umawia (wybacz, nie pamiętam jej imienia). Wierzę, że on szczerze kocha swoją współpracownicę, a tamta jest dla niego tylko odskocznią, ramieniem do wypłakania się i zapomnienia o prawdziwej, niby nie odwzajemnionej miłości. Z drugiej strony żal mi Morgan. Czy ona na pewno kocha Jacoba? Czy można kochać dwóch mężczyzn naraz z tą samą pasją? Mam wrażenie, że jej niepodważalna miłość (nikt mi nie wmówi, że jej nie ma!) do Colina jest "mimo wszystko", podczas gdy uczucia do Jacoba żywi "za coś". Za to, że on ją kocha, że jest dobry, troskliwy, że stanowi dla niej oparcie. Tak to widzę swoim małym móżdżkiem.
    Nie twierdzę oczywiście, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźć kobiety i mężczyzny, że C&C nie są przyjaciółmi. Są. Też. Ale nie tylko.
    Podejrzewam jednak Colina o jeszcze inne brudy, jak pisałam. Mam wrażenie, że cały ten pościg był ukartowany. Że Catia miała zostawić go samego, a on udał się na "pogawędkę" ze sprawcami. Nie umiem tego racjonalnie wyjaśnić, po prostu z jakiegoś powodu go podejrzewam, tym bardziej że usiłuje odciąć Catię ze śledztwa - mam wrażenie, że nie chodzi tutaj jedynie o troskę i jej bezpieczeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejnym smaczkiem, który utkwił mi w pamięci i który jest następnym wyjątkowo przemyślanym szczegółem jest pościg. Fakt, że wszystkie camaro miały te same rejestracje. Niby banał, ale że wpadłaś na tak niesamowity pomysł... chylę czoła. Mistrzowsko również utrzymałaś napięcie podczas tej sceny, czułam się jakbym to oglądała na jakimś zajebistym filmie akcji albo wręcz była tam razem z bohaterami, czułam to napięcie, lekki strach, dreszczyk, niepewność. To było niesamowite, pokłony za to, kochana.
      Chciałam także zapytać, bo w zasadzie wcześniej jakoś zapomniałam. Dlaczego akurat nowe muscle cary? Lubisz je, czy ot tak akurat to Ci wskoczyło podczas researchu? Muscle cary są oczywiście niezwykle popularne w Stanach, no ale i tak trzeba posiadać minimum wiedzy motoryzacyjnej, by o tym wiedzieć. Swoją drogą, uwielbiam camaro. Nowy charger do mnie nie przemawia, natomiast nowy challenger... Kochana, mam nadzieję, że zachowałaś go dla jakiegoś mega ważnego i fajnego-złego charakteru, bo w takim wydaniu go widzę. :3
      Ostatnia rzecz już - sprawa sekcji zwłok świadka koronnego. Tego, co to się niby powiesił. Gratuluję obezniania w kwestiach sekcji i biologii, wielu mogłoby na to nie wpaść. W ogóle podczas pisania takiego obszernego, szczegółowego kryminału trzeba posiadać dość dobrą wiedzę w szerokim zakresie. Jesteś moją mistrzynią.
      No ale. Teoretycznie - z tego, co słyszałam - wisielce nie umierają zawsze z uduszenia. Jeśli np wiesza się ich poprzez gwałtowe zabranie podłoża, jak np kopnięte krzesełko, zapadnia etc, wówczas umierają poprzez złamanie karku i wtedy chyba też nie muszą pojawić się sińce wokół szyi? Ale nie wiem, nie chcę podważać Twej wiedzy. :P Luźno sobie snuję przemyślenia.
      Dobra. Będzie tego, wybacz,ze tak chaotycznie to opisałam. Gdybyś miała wątpliwości, po raz kolejny zaznaczam, że tu młodalarwa. Żebyś nie myślała, że jestem niesłowna, że zaczęłam nadrabiać i nie skończyłam. Jestem wciąz z Tobą, kochana. :)
      Pozdrawiam i dużo weny życzę! Całusy! :*:*:*

      Usuń
    2. Ło. Pierwszy raz w życiu napisałam tak długi komentarz. xD

      Usuń
    3. Kochana! Zacznę może od tego, że pamiętam, że byłaś kiedyś MłodąLarwą. Jak mogłbym nie zapamiętać! ;* I oczywiście wiem, że nadal jesteś ze mną. W sumie jesteś jedną z bardzo nielicznych osób, które nawet gdy odejdą na miesiąc, dwa pięć, to ja i tak czuję, że wrócą. Nie wiem czemu, ale po prostu to czuję;)

      Niezmiernie się cieszę, że wychwytujesz te wszystkie szczególiki i zwracasz na nie uwagę. Jestem zdania, że dobre tło dla historii też jest niezmiernie ważne, bo jakoś zapełnia te luki między najważniejszymi wydarzeniami. W końcu w normalnym życiu dzieją się i rzeczy ważne, i mało ważne, ale kształtują nas wszystkie, dlatego chciałam, żeby podobnie było tutaj. I przeogromnie się cieszę, że to widać!
      Co do Catheriny, Colina i Jacoba nie wypowiem się za bardzo, bo w sumie to by było bez sensu. Odbierasz tekst w taki sposób, w jaki go odbierasz i ja nie mam prawa, by coś narzucać albo coś potwierdzać. Czy Catherina kocha Colina niebawem się okaże. Nie wiem czy będzie to przekonujące - zobaczymy.

      Jeśli chodzi o samochody, no to cóż, mega podoba mi się stary Dodge. Ja w ogóle lubię klasyki. Chłopak mnie tym zaraził;D Według niego te stare auta mają klimat i ja chyba jestem podobnego zdania. Poza tym Dodge był tez w FaF i jakoś mnie w sobie rozkochał:D U mnie pojawiło się też Camaro, tym razem nowe. Wybrałam je dlatego, że to auto przypomina mi diabła. Takiego potwora na drogach, a to bardzo pasuje do charakteru ludzi, którzy nimi jeździli.
      A co do tego powieszenia, to cholera! Masz rację. Rzeczywiście nie każde powieszenie powoduje uduszenie. Jakoś w wolnej chwili zmodyfikuje ten fragment. Wielkie dzięki za czujność!

      I mega się ciesze, że to akurat u mnie napisałas taki długi komentarz! ;* Ogromnie ci za niego dziękuję! ;**

      Usuń
    4. Każdy odbiera tekst na swój sposób, bazując na własnych przeżyciach i doświadczeniach. Podejrzewam, że każda Twoja czytelniczka ma inne zdanie i oeczucia na temat C&C i Jacoba. :)
      Stare Dodge są obłędne, marzy mi się, że kiedyś będzie mnie stać na kupno i przede wszystkim utrzymanie jednego. :D FaF, rozumiem że masz na myśli Szybkich i Wściekłych - jedna z moich ulubionych serii.
      Camaro, co ciekawe, odkryłam dzięki Transformersom, dla mnie to żółte Bumblebee, choć niewątpliwie to mały, przyczajony potwór. W zależności od tego, pod jakim kątem na niego spojrzysz, widzisz zabawkę dla synka lub diabła na drodze. W sumie podoba mi się Twój wybór - złe auto dla złych ludzi.

      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
    5. O tak, czytałam tu mnóstwo różnych teorii i sposobów odbierania C&C oraz Jacoba :D Ale to dobre, bo trochę rozszerza mój światopogląd i zwraca uwagę na sprawy, o których mogłam w ogóle nie myśleć przy pisaniu.
      Tak, mam na myśli Szybkich. W sumie Transformersów też kiedyś oglądałam, ale w ogóle tego nie pamiętam i nawet nie skojarzyłam, że tam był taki transformers, haha ;D

      Również pozdrawiam! ;*

      Usuń
  35. Brawo ja, brawo ja proszę państwa xD Standard, że przybywam z komentarzem dopiero teraz - wybacz. -,-
    No co może mi się nie podobać, cieszę się, że tu w ogóle wpadłam i zostałam, bo czegoś tak fajnego nie widziałam chyba nawet w księgarniach :D
    Catia i Colin to moja ulubiona para w tym opowiadaniu :D
    Ale, ale.. co się stało z Colinem, dlaczego tak się zachowuje, nie skonsultował swoich myśli z Catią - dziwne.. czuję, że to ma drugie dno.
    Co do Jacoba, nic mi nie zrobił, no i dziwię się dlaczego Catia tak się zachowuje... Tyle zagadek i tajemnic, oh oh!
    Jednak bardzo mi się podobało ;) i wybacz za opóznienia :(
    Ps. to ja dawny Wesoły Kostek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że przybywasz, a kiedy to już mniej istotne;*
      Ciesze się, że się podobało i bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  36. Tak więc koniec rozdziału 4 więc wypadałoby skomentować :D
    Na początek muszę cię pochwalić za dokładność, ścisłość, profesjonalność itp w związku z opisami typowych zabiegów kryminalistycznych. Wszystko brzmi tak oficjalnie, poważnie i jednocześnie jest czytelne, bez większego niepotrzebnego gmatwania. Super!
    Rozpad duetu C&C cały czas mnie zasmuca, niestety bardziej niż nieciekawe sytuacje między C&J. Choć ta dwójka na tą chwilę się dogadała, to brakuje mi tej takiej spontaniczności i luzu pomiędzy Catią i Colinem. A wszystko przypieczętował fakt, że nie podzielił się z kobietą swoimi podejrzeniami odnośnie bycia wodzonym za nos. Co świadczy nie tylko o tym, że chce się od niej odciąć prywatnie, ale poniekąd też zawodowo. No ale jest jeszcze kwestia jego uczuć i troski o nią itd. Po prostu dużo do ogarnięcia :)
    Postaram się dzisiaj zabrać za 5 jeszcze, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. W każdym razie jestem zadowolona i szczerzę mówię, że lubię czytać twoje teksty. Mają w sobie zadatek na naprawdę dobra książkę! :)
    Pozdrawiam, Sapphire ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytać takie słowa! Mam nadzieję, że może rzeczywiście kiedyś wyjdzie coś poważniejszego z tej mojej pisaniny. Jeszcze długa droga do tego, ale skoro uważasz, że mam zadatki.... ;)
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  37. Przeczytana :)
    komentarz króciutki, bo muszę już zmykać niestety, kurczę coś mi mówi, ze autorem tego smsa wcale nie był Colin. Troszkę mnie zdziwiło, ze odkrycie Catii nie było dla niego żadną nowością, ale nie sądzę, ze chciałby odepchnąć ją od sprawy w taki właśnie sposób. A moze się mylę? Właśnie za to kocham to opowiadanie, jest tu tyle znaków zapytania, ze aż sie serce raduje, kryminał na światowym poziomie. Jacoba trochę mi szkoda, nikt nie chciałby być tak traktowany jak on wcześniejszego wieczora. Widać, ze mocno ją kocha, skoro dał się tak szybko przeprosić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się bardzo, by tych znaków zapytania było dość sporo, a jednocześnie, żeby wszystko ze sobą grało, dlatego bardzo się cieszę, że masz takie odczucia! ;*
      I dziękuję za komentarz i przeczytanie! ;*

      Usuń
  38. Hej, kochana!:*
    Ja dzisiaj tylko na chwilkę, a z dokładniejszym komentarzem postaram się wpaść w środę lub czwartek. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że przeczytałam cały rozdział czwarty, jednak z braku internetu nie za bardzo miałam jak pisać ci na bieżąco co myślę - jeżeli mam być szczera to twój PDF mnie nawet troszkę uratował, bo książka skończyła mi się dużo szybciej niż się tego spodziewałam :D
    Jak na razie więc powiem tylko krótko, że rozdział jak zwykle przyniósł masę emocji i go absolutnie uwielbiam.
    Ściskam! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli PDF-y po raz kolejny okazały się być pomocne. Bardzo mnie to cieszy! Dziękuję Ci, że dałaś znać, że przeczytałaś i powiedziałaś jak wygląda sprawa. Taka informacja dużo dla mnie znaczy ;*

      Usuń
  39. Wróciłam po moich maturalnych walkach :D. Trochę mam u Ciebie zaległości, ale już więcej wolnego, więc wrócę do Ciebie szybko, a teraz skomentuję tylko ten rozdział :). Ten rozdział miał taki klimat spokojny, takiego zastanowienia się nad wszystkim. Ostatnio właśnie też myślałam nad tym, że nawet najbardziej towarzyski, rozrywkowy człowiek potrzebuje czasem w spokoju, w samotności posiedzieć. Albo w końcu przestać udawać, że wszystko gra, że sobie z tym radzi. Warto nie użalać się cały czas nad sobą, ale te łzy czasem są nam potrzebne i nie warto się ich wstydzić. W końcu nie jesteśmy cyborgami :). Jednak doskonale rozumiem Catherine, że tak się z tym ukrywa, bo mam podobny typ charakteru. Chociaż teraz staram się jednak trochę gadać na temat problemów, co jednak przynosi ulgę i staje się łatwiejsze. Może Catia też to zrozumie. Chyba, że nie odczuwa po tym ulgi. Szczerze się zastanawiałam czy również od Jacoba nie dostanie tak przykrego zakończenia, jak od Colina. Jednak skończyło się dobrze, chociaż na pewno to nie jest koniec tego problemu. Od tak się nie zmieni, ale miło by gdyby jednak popracowała nad tym, aby poświęcać komuś czas, a nie tylko pracy. Co do tajemniczego autora, no to wcześniej mówiłam, że to Colin, na razie nic nie wskazuje na przeciw. W dodatku czemu by zostawiał swoje przemyślenia skoro pracują w grupie? To tak jakby chciał się oddalić albo po prostu pracuje dla nich, dlatego opóźnia fakty. To, że chciano aby ich zauważyć, to już chyba mówiłaś, więc to też nie jest dla mnie zaskoczenie ;p. Można pomyśleć, że mają chore ambicje, ale widać że chcą coś dużego osiągnąć i wiadome, że to nie będzie nic dobrego, a tacy ludzie jednak niekoniecznie mają wszystko w porządku w mózgu ;p. No ale cóż ta chęć sławy...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olka wróciła! Bardzo się ciesze i dziękuję Ci za komentarz! ;*

      Usuń
  40. Tak w ogóle, to wyrzucę tutaj trochę swoich żali (zgodzisz się?) Bo ja ogólnie myślałem, że do ciebie później dojdę, bo zostawiłem sobie ciebie prawie na sam koniec jeśli chodzi o nadrabianie. Okazało się jednak, że większość opuściła blogi albo je usunęła i... i w efekcie jestem tutaj szybciej, ale i tak nieszczególnie mi się podoba coś takie i zauważyłem, że wiele tych osób też było u ciebie, ledwie się pojawili, skomentowali, a już poszli. Ja niektórych z tych osób nawet nie zdążyłem odwiedzić, bo ledwie się u mnie pojawili, a już poszli i zastanawiam się czy winy za to nie ponosi brak cierpliwości. Może te osoby oczekują od nas, że dziś oni u nas, a my u nich jeszcze tego samego czy następnego dnia się zjawimy. Dlatego mam nadzieję, że ty nie odejdziesz gdy mnie u ciebie np kilka miesięcy nie będzie, bo chyba masz wiarę w to, że powrócę, prawda? ;-)
    Obawiam się, że SMS wysłał Jacob, a nie Colin. Szczerze to nawet mam nadzieję, że to on, ale wszystko jednak mówi, że to Colin i to też by tłumaczyło jego wcześniejszy odwrót od niej, chciał ją do siebie zrazić, licząc, że nie będzie chciała z nim współpracować i też się wycofa. To się nie udało, to jej zagroził, chciał ją nastraszyć. Ale czy Colin nie znałby jej na tyle, by wiedzieć, że po tym to ona jeszcze się bardziej zaweźmie zamiast poddać? (ja tak tylko głośno myślę xD)
    W tym rozdziale chyba dotarło do Cat, a właściwie ty pozwoliłaś by do niej dotarło to co napisałem w komentarzu pod poprzednim rozdziałem. Byleby teraz nie popadała ze skrajności w skrajność i nagle nie okazało się, że bez Jake to deprecha totalna i nosa spod pościeli nie wyszczubi, bo tego też bym nie chciał. Szkoda w sumie że tak szybko ich pogodziłaś, mogłaś dać na wstrzymanie i przenieść to do początku kolejnego rozdziału. No ale jest jak jest, nie marudzę. Co do krzyku, to osobiście jestem zdania, że czasami nie warto się unosić i więcej dotrze spokojna rozmowa, niżeli niepotrzebny nikomu wrzask. Jednak jeśli mężczyzna... jeśli człowiek, nawet dziecko nigdy nie uwidacznia emocji (zdrowo, bez jakieś furii i wielkiej histerii), to jest z nim coś nie tak i tu Jacob wydaje mi się taki... wyrachowany w tym co robi. Niby nie powinienem ich porównywać, ale poniekąd kojarzy mi się z moim Szymonem albo bardziej z moim innym bohaterem i to sprawia, że takie opanowanie i zachowywanie zawsze zimnej krwi kojarzy mi się źle i przypisywane jest przeze mnie właśnie przestępcom, np seryjnym mordercom czy zabójcą na zlecenie. Chyba zaczyna mnie trochę ponosić wyobraźnia, więc na koniec dodam, że godzę się z tym, że ta sprawa osiedla miała nie tylko jeden cel, ale jednym z nich właśnie było zajęcie tym miasta, a robieniem na boku czegoś poważniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, jasne;D
      Nie wiem z czego to wynika, ale ja zazwyczaj z blogami jestem dość na bieżąco i nie przybywam z komentarzem po kilku miesiącach (no chyba że do Ciebie, Sekretnej i TakaMiłość. Tu mi się zdarza xD), a mimo to wiele czytelników odchodzi. Także to chyba nie jest kwestia braku cierpliwości do czekania na kom. Ludzie po prostu przychodzą i odchodzą, tak było i będzie, a my musimy się do tej migracji przyzwyczaić...
      Tysiu, ja wiem, że Ty czytasz, a to że nie ma Cię kilka tyg czy miesięcy to dla mnie żaden problem. Ja mogę czekać na opinię nawet rok, o ile wiem, że ta osoba naprawdę wróci. Mam kilka takich czytelników, co mnie kilka razy zostawiali, ale dawali znać co jakiś czas, że żyją i mają zamiar wrócić. I to wystarczy. Mnie tylko wkurza jak ktoś znika na kilka miesięcy, nie powie dlaczego, czemu i czy wróci. Takie odejścia bez słowa mnie mega denerwują.
      Bardzo fajnie głośno myślisz;D
      A no w sumie jest w tym spokoju Jacoba coś z Szymona... Chociaż w sumie to dwie kompletnie różne postacie, więc ciężko to porównać. Ale masz rację, że taki spokój jest dość dziwny. Albo olewacki, albo podejrzany. No cóż, stworzyłam faceta z zastanawiającym charakterem;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  41. Odwołuję wszystko, co mówiłam o Jacobie!
    Oni muszą być razem, nie ma opcji, żeby było inaczej!
    Facet jest niesamowicie wyrozumiały, troskliwy, ale przy tym nie taki... ciapowaty, ale prawdziwie męski i silny. Przy kobiecie takiej jak Catia nie wchodzi w grę hasło, ze jestem facetem, jestem silniejszy i ja tu rządzę. Ona jest policjantką, walczy, trenuje, boksuje, uczestniczy w pościgach - siłą fizyczną jej nie przebijesz, krótko mówiąc, a przynajmniej byłoby ciężko. Jacob przybrał inną strategię. Ma wiele innych cech, które sprawiają, że nawet taka twardzielka mięknie, potrzebuje go. Oczywiście nie chodzi mi, że mają ze sobą jakoś rywalizować, ale jego spokój, opanowanie, wyrozumiałość, troska, nawet te ciepłe, romantyczne gesty są właśnie tym, czego Catii brakuje i czego potrzebuje.
    Colin jej tego nie da. Kropka.
    On może być do piwa, do rozwiązywania zagadek kryminalnych. I tu się jego rola kończy.
    Ze wszystkimi sympatiami jakie mam do jego postaci - niech nie rozbija tego związku. Ma swoją Lys i niech się jej trzyma.

    Jaka ja jestem naiwna, nie? :')
    Jak nic coś tu pomieszasz, nie pójdzie tak gładko, nie ma szans. Nie tu, nie teraz, nie u Rudej ;)
    Druga sprawa. Dobrze myślałam! To tamci pociągają za sznurki, policja odkrywa tylko te dowody, które oni pozwalają im zdobyć (nie mówiąc, sama podaje im je na tacy). Ale Catia ładnie to wszystko podsumowała, zebrała do kupy. Teraz tylko kwestia, co z tym zrobią. Z której strony mają uderzyć, żeby tamci się tego nie spodziewali, nie przewidzieli tego i znów nie mieli ich w garści.
    Kurczę no, co narobiłaś XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ miło mi się czytało takie miłe słowa na temat Jacoba! <3 I jeszcze odebrałas to tak, jak chciałam przekazać. No miodzio! <3

      Haha, a no masz rację. Nie będzie tak łatwo. Jeszcze kilka rozdziałów zostało, więc komplikacje pojawią się na pewno:D
      I widzisz? Udało Ci się coś zgadnąć i odkryć zanim wyjaśniłam, jak jest naprawdę! ;)

      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  42. Jestem pod wrażeniem Jacoba i to dziwne uczucie, bo choć wrażenie pozytywne, to jednak nie wzbudza we mnie pozytywnych odczuć. Kurwa, ale mam mętlik w głowie przez ciebie. Niby facet zachował się w porządku, cierpliwie, spokojnie, ale coś mi w tym nie pasuje i po pierwsze, to moim zdaniem wyszło tak bez jaj, po zniewieściałemu, jak taki gospoś domowy, ale to już mniejsza o to, bo ja i Kati możemy lubić po prostu zupełnie inny tym mężczyzn i nie ma w tym nic złego. Najbardziej mi jednak jego zachowanie nie gra, bo wygląda to trochę tak jakby mu nie zależało i ma to takie podszycie rodem z thrillera. Od razu skojarzył mi się z bohaterem pewnego filmu, gdzie było małżeństwo z dzieckiem, długo nie mogli tego dziecka mieć i od początku mi w nim coś nie grało. Patrzyłam na ten film, niby nic się nie działo, a ja ciągle miałam wrażenie, że zaraz się stanie coś złego, zwłaszcza, gdy pojawiała się jego postać na ekranie. Z Jacobem mam podobnie. Co do bohatera filmowego się nie myliłam, więc myślę, że co do Jaca też się nie mylę.
    SMS... Dan? On był Dan, ten muskularny łysol, czy coś pomyliłam znowuż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słyszałam już opinie, że Jacob może być psychiczny, bo jest zbyt spokojny. Zobaczymy co z tego wyjdzie;D
      A mnie się właśnie wydaje, że Jacobowi bardzo zależy. Ale są ludzie, którzy po prostu są spokojni, którzy wiele rzeczy potrafią wybaczyć i zrozumieć. Poza tym nie zapominajmy, że on jest narzeczonym kobiety, która każdego dnia widuje jakieś nieszczęścia. Może on po prostu wie, że o wiele więcej zdziała będąc dla niej oparciem, a nie wrzaskami?

      Nie pomyliłaś, ten muskularny to Dan. Ale nie jest powiedziane, że to on wysłał SMS. Można tylko snuć domysły;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  43. W końcu udało mi się dotrzeć :D

    Nie wiem, co myśleć o tej całej sprawie. Że ktoś wodzi ich za nos, to nie ma wątpliwości, ale zastanawiam się, w jakim zakresie. Wkurza mnie z kolei Colin, chociaż za tym też pewnie kryje się jakiś sekret.

    Relacja z Jacobem nigdy nie będzie moją ulubioną, no po prostu miałki jest dla mnie koleś. Ale chociaż w tym rozdziale poczułam "coś" między nim a Cat, czyli już coś. Bo wcześniej to tak wiesz - wielkie słowa, a mało napięcia, mało emocji. Chociaż wciąż ich związek jest dla mnie mało porywający, jednak w tym momencie nie mam serca życzyć Cat kolejnego problemu.

    Chyba tyle mam do powiedzenia ;p

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacja z Jacobem wcale nie miała być dla nikogo ulubioną. Ale jego charakter na pewno będzie miał jakieś znaczenie dla późniejszych wydarzeń, stąd taki a nie inny wątek;D
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  44. Cześć, tutaj CM Pattzy aka #teamColin.
    W sensie ostatnio Colin nieco nawywijał, ja wiem i nie pochwalam, bo źle chłopak zrobił, oj bardzo źle. Powinien rozmawiać z Catią, skoro sam na to wpadł (swoją drogą nieźle mi to całe dochodzenie zryło banię), ale z drugiej strony go rozumiem, wiesz? Kocha Catię i martwi się o nią. Dam sobie rękę uciąć, że gdyby Jake dowiedział się, z czym zmaga się jego kobieta i jak bardzo poważna to sprawa, to sam marzyłby tylko o tym, aby rzuciła to w pizdu. Bo Jacob zachował się tu w porządku, ale serio jakiś ocean spokoju z niego jest! Aż strach pomyśleć, co będzie, jak wybuchnie. Sam zrobi swoje krwawe osiedle! :p
    Wiem, że krótko, ale ten, nadrabiam i chcę iść nadal, a skomentować musiałam <3.
    CM Pattzy,
    http://niewinne-grzechy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie to zabrzmi, ale cieszę się, że dochodzenie zryło Ci banie :D
      Podoba mi się okreslenie, że gdyby Jacob w końcu wybuchl to powstałoby drugie Krwawe Osiedle;D Haha, coś w tym jest ;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  45. Ok, znalazłam czas i w ogóle wzięłam się w garść, ale jestem ostatnio strasznie rozkojarzona, więc nie obraź się i nie bądź zła, że komentarz będą nieco krótsze :*
    Dobra, niebezpieczeństwo swoją drogą, ale to C&C! oni pracują razem, a skoro żadne z nich nie zostało odsunięte od sprawy przez kogoś wyżej, to nie powinni o tym decydować sami (mam nadzieję, że "ogarniasz" mój tok rozumowania :D). W sensie, nie podoba mi się to, co zrobił Colin. Skoro są drużyną, to powinni dzielić się tym co wiedzą, a nie...
    Co do Jacoba (od ostatniego czasu tak mi się miło kojarzy to imię! :D). Ta myślałam, że to wszystko nie pozostanie bez echa i wcale się nie pomyliłam! Catia ma taką pracę jaką ma i on to powinien zrozumieć (tak jak ja to w rzeczywistości rozumiem...) ale bez przesady żeby od razu podejrzewać ją o romans! Fakt, Cat źle zrobiła, ale Jake, według mnie za bardzo dramatyzuje :)
    "Na świecie nie ma ideałów [...] Nie oczekuję, że będziesz idealna. Chcę tylko żebyś była moja" piękne słowa! Ostatnio niemal to samo usłyszałam!
    Świetny rozdział kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mogłabym być zła za to, że komentarze będą krótsze? No coś Ty!
      Domyślam się, że zachowanie Colina może działać na nerwy i wcale się temu nie dziwię. Bronić też go nie bedę, sama byłabym zła;D

      Gdyby Jake w ogóle nie dramatyzował, to byłby chyba idealny. A ideały nie istnieją, więc i on czasem musi dodać coś od siebie;D

      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  46. (tu wstaw standardowe bluzgi na temat Colina) Ale serio, ten facet mnie wkurza. I zachowuje się okropnie nieprofesjonalnie. Nawet jeśli nie chce przyjaźnić się już z Catią, i tak powinien podzielić się z nią swoimi przypuszczeniami. W końcu pracują razem! A tak przy okazji, to zgadzam się z ich podejrzeniami - że ci mordercy chcieli być zauważeni. Tylko jeszcze nie wiem, czemu :D
    Jacob jest cudowny, serio. Tylko pozazdrościć takiego wyrozumiałego faceta :D Cieszy mnie, że postanowili rozwiązać swoje problemy przez szczerą rozmowę, bo dobra komunikacja powinna być podstawą każdego zdrowego związku. A, niestety, dość rzadko widuje ją się w książkach/filmach/serialach.

    Pozdrawiam,
    ellain.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Colin potrafi wkurzyć ;D Bardzo się ciesze, że podoba Ci się postać Jacoba i dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń

Nie toleruję spamu pod rozdziałami! Bez względu na to czy jesteś autorką opowiadania, ocenialni, szabloniarni... ze spamem idź do spamu!